strona główna Forum Kibiców Fan Page Niebiescy.pl Twitter Niebiescy.pl Stowarzyszenie Wielki Ruch Typer Foto TV Niebiescy w Youtube Relacje LIVE

  • Sezon 2011/2012

[Wyjazdy sezonu 2004/05] | [Wyjazdy sezonu 2005/06] | [Wyjazdy sezonu 2006/07] | [Wyjazdy sezonu 2007/08] [Wyjazdy sezonu 2008/09] | [Wyjazdy sezonu 2009/10] | [Wyjazdy sezonu 2010/11] | [Wyjazdy sezonu 2011/12] | [Wyjazdy sezonu 2012/13] | [Wyjazdy sezonu 2013/14 | [Wyjazdy sezonu 2014/15] | [Wyjazdy sezonu 2015/16] | [Wyjazdy sezonu 2016/17]

  • Cracovia - Ruch Chorzów
Na meczu 6.703 widzów. Kibice Ruchu nie mogli się na nim pojawić w zorganizowanej grupie, ale sporo fanów "Niebieskich" i tak wybrało się do Krakowa. Łącznie ponad 50 osób zasiadło na różnych trybunach stadionu Cracovii.

  • PP: Legia Warszawa - Ruch Chorzów (w Kielcach)
Trzy lata kibice "Niebieskich" czekali na finał Pucharu Polski po przegranej 0:1 z Lechem Poznań na Stadionie Śląskim. Tym razem po wyczerpującej i emocjonującej rywalizacji pucharowej piłkarze Ruchu Chorzów w finale zmierzyli się ze stołeczną Legią. Organizacja tegorocznego finału przysparzała wielu problemów, z których najważniejszym było to, gdzie ten mecz w ogóle zostanie rozegrany. Nowy Stadion Narodowy w Warszawie się nie nadawał, więc na myśl nasuwa się pytanie, jakim cudem mają być tam rozgrywane mecze Euro 2012. Wybór obiektu zastępczego także nie był taki łatwy, ostatecznie wybrano Stadion Miejski w Kielcach, gdzie na co dzień swoje mecze rozgrywa Korona. Kolejnym problemem była możliwość uczestnictwa w meczu kibiców chorzowskiego Ruchu, którym chciano utrudnić to po wydarzeniach derbowych. Na szczęście finał odbył się z udziałem fanów obu drużyn, którzy otrzymali po 3.100 biletów w astronomicznej cenie 60 zł. Jak widać, władze PZPN po raz kolejny chciały zarobić jak najwięcej jak najmniejszym kosztem, żerując na kibicach. Wracając do organizacji wyjazdu w szeregach "Niebieskich"... Już od zwycięstwa w rzutach karnych z krakowską Wisłą w półfinale fanatycy Niebieskiej eRki mocno mobilizowali się na wyjazd do Kielc. Jedyną przeszkodą była decyzja, czy dane nam będzie pojechać tam po derbach, jednak wszystko potoczyło się po naszej myśli. Również Legia, na której wisiał zakaz wyjazdowy za poprzedni finał mogła zjawić się na meczu, bo została wylosowana jako... gospodarz. "Dzielna polska policja" bardzo starała się, by zabrakło nas w finale, ale w czwartek około godziny 14 dotarła do nas informacja, że jedziemy. Od piątku zapisy ruszyły pełną parą i przez cztery dni sprzedaży chętnych nie brakowało, pomimo wysokiej ceny wyjazdu, bo aż 130 zł. Na finał do Kielc kibice Ruchu udali się 2 pociągami specjalnymi, które wyjeżdżały z Chorzowa Batorego. Zbiórki zaplanowano na godzinę 11:00 i na 11:30 w zależności od tego, kto w jakim pociągu jechał, co ułatwiały otrzymane przy kupnie biletu białe i niebieskie opaski. Pociągi z odpowiednich zbiórek wyjeżdżały 30 minut później. Część kibiców, która nie mogła wyruszyć pociągami z powodu pracy, szkoły itd. udała się transportem kołowym. Kilka minut po godz. 14 pierwszy pociąg z kibicami "Niebieskich" dojechał do Kielc, skąd autobusami przetransportowani zostali pod stadion, gdzie zameldowali się około 14:40. Około 15:30 pod stadion dojechali kibice z drugiego pociągu. W międzyczasie pojawiały się także grupy zmotoryzowane. Od tego momentu kibice Ruchu powoli zaczęli zajmować miejsca na stadionie i do rozpoczęcia spotkania praktycznie wszyscy kibice chorzowskiego Ruchu obecni byli na sektorze w okazjonalnych niebieskich koszulkach z motywem "Blue Life". Ostatecznie w Kielcach zameldowało się 3.300 kibiców "Niebieskich" obecnych w wytyczonych sektorach oraz w sektorach neutralnych. Fanów chorzowskiego Ruchu wspierało 190 Widzewiaków, 60 kibiców Slovanu Bratysława (w tym kilku sympatyków Zbrojovki Brno), około 20 Elanowców oraz delegacja Igloopolu Dębica. Na stadionie licznie stawił się także świętokrzyski FC Ruchu ze Staszowa z 3 flagami. Sektory Ruchu podczas meczu przyozdobiło 19 flag, w tym m.in. "Ruch Chorzów", "P /R\ F", "RUCH", "Wielkie Hajduki", "19 /R\ 20", "Myszków" (debiut), "Łódzki Widzew & Chorzowski Ruch", "Zawiercie", "Radlin", "FCD", "FC Ireland", "Chropaczów on touR", "19 [E] 68" (Elany), "Devinsky Masaker", "Hooligans" (obie Slovana), "Staszów", "Tylko Pogoń" (Pogoni Staszów) oraz baner "Waldek King". Dodatkowo zawisło kilka małych fanek Górnego Śląska oraz mała flaga Łodzi. Przed meczem nastąpiła pierwsza mała wymiana "uprzejmości" z sektorem "Legionistów". Z naszej strony usłyszeli, kim jest Legia oraz co sądzimy o ich matkach ;) Podczas odegrania Mazurka Dąbrowskiego część kibiców Ruchu śpiewała, część stała w milczeniu, a większość biła brawo, po czym wszyscy głośno krzyknęli "GÓRNY ŚLONSK!", akcentując naszą mocną przynależność i miłość do regionu. Od pierwszych minut w sektorach zajmowanych przez Ruch rozpoczął się pokaz możliwości wokalnych, które były na całkiem przyzwoitym poziomie z naprawdę konkretnymi momentami. Legia również z dobrym dopingiem, jednak z perspektywy sektorów neutralnych prezentowała się wokalnie słabiej niż fanatycy Niebieskiej eRki. "Legioniści" na początku spotkania rozwinęli transparenty "Obrońcy Pucharu" oraz odpalili pirotechnikę, bengale czerwone i białe, ognie wrocławskie, petardy hukowe oraz świece dymne w barwach klubu. Część pirotechniki wylądowała na murawie, jednak mecz nie został przerwany. Sektor gości przyozdobiło kilkanaście flag, w tym m.in. "Wielkie Księstwo Warszawskie", "Żyleta jest zawsze z wami", "Legia", "Warriors", "Nieznani sprawcy", "A melanż trwa" oraz herb. Pomimo szybko straconej bramki kibice Ruchu nie odpuścili i nadal głośno wspierali swoich piłkarzy. Przyśpiewka "Więc wstań do góry głowę wznieś" robiła ogromne wrażenie. Równie głośno brzmiało "W pewnym śląskim mieście przy ulicy Cichej 6..." oraz "Ruchu nasz ukochany...". Do końca pierwszej polowy doping "Niebieskich" nie ustawał. Nawet przy stanie 2:0 dla Legi niosło się głośne "Niebiescy hej!". W drugiej połowie w sektorze zajmowanym przez kibiców Ruchu pojawił się transparent "Bo gryfnie jest paczeć jak chłopcy w bal grajom i walczom o berło, korona i tron" z motywem lwów po bokach i herbu połączonego ze starą futbolówką na środku. Niestety, reszta przygotowanej na ten mecz oprawy nie została wpuszczona na stadion, więc została odpalona jedynie pirotechnika, która miała być dodatkiem do całości prezentacji. W sektorze Ruchu na tle rozwieszonego transparentu zostały odpalone race, stroboskopy, ognie wrocławskie oraz petardy hukowe. Chwilę później "Legioniści" strzelili kolejna bramkę, podwyższając wynik na 3:0, co ożywiło atmosferę i doping fanów CWKS-u. Dziesięć minut później warszawianie po raz kolejny odpalili pirotechnikę. Tym razem odpalono też fajerwerki, które odbijały się i rozbłyskiwały pod dachem kieleckiego stadionu. Po tym "incydencie" mecz został przerwany, a przebywające na stadionie od początku spotkania wzmożone siły policji wkroczyły na sektory oraz pod płotki dzielące trybuny od boiska z obu stron stadionu. Z sektorów "Niebieskich" słychać głośne "PZPN, PZPN, je*ać, je*ać PZPN" oraz "Zawsze i wszędzie policja je*ana będzie". Jak inaczej można skwitować prowokacyjne zachowanie i pokazówkę siły przez służby mundurowe? Skoro piłka nożna jest dla kibiców, to stadiony są nasze i panują na nich nasze zasady w myśl hasła Against Modern Ultras. Wynik meczu był już przesądzony, ale nie gasił zapału kibiców Ruchu do głośnego dopingu i dobrej zabawy. Przez sektory przejechała niebieska ciuchcia, a chwilę później "Niebiescy" kontynuowali doping bez koszulek, które chwilę później wzniesione w górę posłużyły za element oprawy. Po zakończeniu meczu piłkarze podziękowali kibicom za wsparcie. Pomimo przegranej kibice odwdzięczyli się głośnym dopingiem za sam awans do finału Pucharu Polski. Zawodnicy doceniając ten gest rzucili koszulki w trybuny. Niektórzy kibice byli tak zdeterminowani, by złapać meczową koszulkę, że wyskakiwali z sektora murawę ;) Części chorzowskich kibiców nie opuszał dobry humor, o czym mogli przekonać się stadionowi stewardzi. Kilku kibiców Slovana oraz Ruchu postanowiło zrobić pamiątkowe zdjęcie pewnej rudowłosej stewardessie. Fakt ten tak onieśmielił dziewczynę, że zaczerwieniona uciekła z miejsca pracy. Kolejnym stewardem, który nie wytrzymał z uciążliwymi kibicami był tzw. "Grzywka", który po telefonie, że dostał angaż w kolejnej części "Króla Lwa" również zniknął spod sektora ;) Podczas wręczania trofeum kibice Ruchu zaczęli opuszczać stadion i udali się do autobusów miejskich, którymi zostali po kilkudziesięciu minutach przewiezieni na dworzec. Również w pociągach humor nie opuszczał podróżujących, którym czas umilały śpiewające oddziały gruponów stadionowych. Podczas podróży wymyślony został cały repertuar piosenek, który wystarczyłby na nagranie płyty. I tak po pociągu niosło się "Grupon jest nasz, bo Grupon do nas należy..." czy też "Grupon Nasz ukochany...". Postój w Zawierciu się przedłużył, a kibice Ruchu i Slovana w asyście pirotechniki śpiewali wspólnie przez kilkadziesiąt minut. Kolejny przystanek w Katowicach nie trwał już tak długo, ale i tu została odpalona pirotechnika i odśpiewano kilka piosenek. Wyprawa po puchar zakończyła się fiaskiem, a kibice wrócili do Chorzowa przed 1:00 (pierwszy pociąg) oraz o 1:30 (drugi pociąg).

  • Polonia Warszawa - Ruch Chorzów
Po awanturach podczas Wielkich Derbów Śląska działacze Ruchu zdecydowali, że nie będą autoryzować listy wyjazdowej fanów "Niebieskich" na wyjazdy do Warszawy i Krakowa. Oznaczało to, że nie będziemy mogli pojawić się na tych meczach w zorganizowanej grupie. Mecz obejrzało 4.786 widzów, w tym jednostki kibiców Ruchu.

  • PP: Wisła Kraków - Ruch Chorzów
Zaledwie 3 dni po dobrym wyjeździe na Legię, gdzie pojawiło się 1.600 "Niebieskich", oraz po świętach, przypadło nam udać się na wyprawę do Krakowa na mecz półfinału Pucharu Polski. Na rewanżowe spotkanie kibice Ruchu zamówili 1.000 biletów, które ku zaskoczeniu wszystkich rozeszły się bez większej mobilizacji w przeciągu dwóch dni. Jest to kolejny przykład potwierdzający fakt, że fani "Niebieskich" są nie bez kozery nazywani najlepszą ekipą wyjazdową w Polsce. Zbiórka na wtorkowy wyjazd zaplanowana została na parkingu klubowym o godz. 16:30, skąd trochę ponad godzinę później w kierunku Krakowa udała się kolumna 6 autokarów, kilku busów oraz aut. Część osób z powodu pracy i innych obowiązków nieco później wyruszyła w drogę na mecz. Autokary dojechały pod sam stadion, natomiast samochody parkowały po drugiej stronie Błoń, skąd kibice Ruchu przemaszerowali pod stadion, gdzie dotarli około 19:30. Wejście do zbyt komfortowych nie należało, ponieważ otwarte były jedynie dwie bramki, a ochroniarze nerwowo próbowali powstrzymać napierający na wejście tłum. Ostatni kibice Ruchu weszli na stadion w 20. minucie meczu. Do dyspozycji fani "Niebieskich" mieli jedynie połowę sektora gości, którą do granic możliwości wypełniło 1.000 kibiców Ruchu wspieranych przez 20 Widzewiaków. Od początku spotkania fani spod znaku "Niebieskiej eRki" ruszyli z bardzo dobrym dopingiem. Zaliczka z pierwszego meczu motywowała chorzowskich kibiców do głośnego śpiewu, mającego pomóc awansować piłkarzom do finału Pucharu Polski. Stracone dwie bramki osłabiły nieco skalę dopingu. Właśnie w takich momentach widać, kto jeździ za drużyną i daje z siebie wszystko niezależnie co by się nie działo, a kto jeździ tylko dla wyników i osiada na laurach, patrząc tylko ze zgryzotą na boisko w milczeniu. Niech każdy kibic Ruchu w końcu zapamięta, że na wyjazdach jesteśmy jednością i albo śpiewają wszyscy albo nikt! Prawdziwy doping i zabawa na sektorze wróciła po strzelonej bramce z rzutu karnego przez Pawła Abbotta, która przybliżyła "Niebieskich" do awansu. Wtedy kibice bez koszulek pokazali na co ich stać, a po stadionie Wisły niosło się głośne "Ruchu nasz ukochany, My wspieramy zawsze Cię...". Gdy zbliżał się już koniec spotkania, Wisła zdołała strzelić w 90. minucie gola dającego im prowadzenie 3:1. Doping na chwilę ustał, a kibice zamarli w niedowierzaniu, że to dogrywka zadecyduje o tym, kto zagra w finale. Zdarte gardła chorzowskich kibiców musiały wytrzymać jeszcze 30 minut, by głośnym śpiewem dodać sił piłkarzom w walce o zwycięstwo. Dogrywka nie przyniosła rezultatu, co oznaczało jedno - rzuty karne. Wykonywane były one na bramkę przy sektorze gości. Po każdej strzelonej bramce skandowano nazwisko jej autora, jednak to Matko Perdijić mógł liczyć na najgłośniejsze wyrazy uznania. Po 7 seriach rzutów karnych "Niebiescy" zwyciężyli 6:5, co wywołało szał radości wśród przybyłych fanów Ruchu, wśród których część chwilę wcześniej miała już stan przedzawałowy ;) Głośny śpiew, zdarte gardło, radość przeplatająca się ze złością i niepokojem odzwierciedlają całą magię kibicowskiej pasji, która przyciąga nas na stadiony. Po meczu pod sektorem gości trwała feta z piłkarzami, z którymi odśpiewano m.in. "Jesteśmy zawsze tam...", "Puchar jest Nasz, bo Puchar Nam się należy..." oraz "Więc wstań do Góry głowę wznieś". Zawodnicy podziękowali kibicom za wsparcie, za co zostali nagrodzeni brawami. Na szczególne podziękowania zasłużył również Waldemar Fornalik, dzięki któremu jesteśmy na tzw. "szczycie". W sektorze gości podczas meczu zawisło 13 flag: "P /R\ F", "RUCH CHORZÓW", "19 /R\ 20", "RŚL", "Kęty", "Radlin", "Mikołów", "Łaziska", "Blue England", "Os. Wieczorka", "Mysłowice on tour", "Katowice w trasie", "Zawiercie", mała fanka Górnego Śląska oraz baner "Waldek King". Po zakończeniu spotkania jeszcze przez jakiś czas z sektora niósł się głośny doping i dobra zabawa oraz "pozdrowienia" dla Patryka Małeckiego, który po raz kolejny popajacował za plecami ochrony. Około pół godziny po zakończeniu spotkania kibice Ruchu udali się w kierunku Górnego Śląska. Wracających z Krakowa piłkarzy przywitali na Cichej kibice, którzy dojechali chwilę wcześniej. Szczególna niespodzianka przygotowana była dla Waldemara Fornalika, który obchodził urodziny. Kibice z niebieskimi balonami oraz z rozciągniętym banerem "Waldek King" przywitali go tortem z zapalonymi świeczkami przedstawiającymi liczbę "49", czyli wiek trenera. Jednak na tym nie zakończyło się świętowanie na Cichej. Po krótkich namowach Waldemar Fornalik na rękach kibiców wzniósł się do góry, a chwilę później w kawiarence klubowej pokroił tort, który w oka mgnieniu rozpłynął się wśród zgromadzonych piłkarzy oraz kibiców.

  • Legia Warszawa - Ruch Chorzów
Mecz na szczycie, bo takim mianem określono pojedynek czołowych drużyn w tabeli Ruchu Chorzów i Legii Warszawa, wzbudzał ogromne zainteresowanie wśród kibiców "Niebieskich". Pula przyznanych 1.548 biletów rozeszła się w przeciągu zaledwie paru dni, gdzie w międzyczasie mieliśmy mecz przyjaźni z Widzewem w Łodzi. Jak wiadomo, arcyciekawe wyjazdy przyciągają rzesze przypadkowych osób podjaranych dobrymi wynikami i "urokiem" nowych stadionów. Tak też było i tym razem, gdzie w myśl zasady kto pierwszy ten lepszy na bilety nie załapało się grono mniej lub bardziej stałych wyjazdowiczów na rzecz tzw. "zaginionych w akcji", czyli ludzi nie ogarniających atmosfery fanatyzmu wyjazdowego, skupiających się jedynie na oglądaniu meczu. Wielka Sobota to dogodny termin na kibicowskie eskapady, który idealnie pasuje do stwierdzenia, że wyjazd to rzecz święta, a jak wiadomo należy pamiętać, aby dzień święty święcić. I tak niebieska wycieczka około 5 rano wyruszyła w kierunku stolicy. Mniej więcej po 4,5 godz. jazdy pociąg z kibicami Ruchu dojechał na dworzec Warszawa Zachodnia, skąd w dwóch turach miejskimi autobusami "Niebiescy" zostali przewiezieni pod stadion na Łazienkowskiej. Wchodzenie na stadion Legii do szybkich, łatwych i przyjemnych nie należy, więc i tym razem zajęło nam to jedynie trochę ponad 3 godziny i ostatnie uprawnione osoby weszły na sektor tuż przed pierwszym gwizdkiem. Do Warszawy przybyło 1.600 fanów Ruchu wspieranych prze 65 Widzewiaków oraz delegację Elany. Z różnych powodów pod stadionem pozostało 80 osób, co daje nam liczbę 1.520 kibiców na sektorze gości. Pierwszą rzeczą, która rzucała się w oczy była debiutująca flaga "RUCH CHORZÓW". Każdy z wyjazdowiczów otrzymał szal zrobiony na jej wzór. Wypełniony chorzowskimi kibicami sektor już przed pierwszym gwizdkiem głośno zaakcentował, że jesteśmy zawsze tam, gdzie nasz Ruch Chorzów gra. Później już przez 90 minut z sektora gości niósł się doping, który w pierwszej połowie był lepszy niż w drugiej, gdzie straciliśmy dwie bramki decydujące o wyniku spotkania. Niestety ci, którzy mają Ruch w sercu, będą wspierać swoją drużynę w każdych okolicznościach, reszta przypadkowych osób będzie tylko statystami wśród grupy fanatyków. Pomimo świątecznej otoczki na meczu nie zabrakło małej wymiany "uprzejmości" z gospodarzami, która zawsze dodaje smaczku rywalizacji na trybunach. Nie zapomniano również o pozdrowieniach dla naszych przyjaciół z Widzewa Łódź i Elany Toruń oraz dla chłopaków przebywających za kratami. Coraz lepiej wychodzi piosenka "Ruchu nasz ukochany", która stała się już nieodzownym elementem repertuaru chorzowskich kibiców. Rewelacyjnie wyglądał również cały sektor z uniesionymi szalami, prezentującymi się dumnie na tle nowej flagi. W sektorze oprócz wcześniej wspominanej flagi "RUCH CHORZÓW" pojawiły się również "P /R\ F", "19 /R\ 20", "Mikołów", "19 [E] 68" (Elany), "Radlin", "Mysłowice on tour", "Katowice w trasie", "Os. WieczoRka", "Jaworzno", "Kęty", debiutująca "Blue England" oraz mała fanka Górnego Śląska. Legia jak zwykle na własnym stadionie zaprezentowała się dobrze, szczególnie gdy do dopingu włączał się cały stadion. Przed meczem "Legioniści" mieli spięcie z ochroną pod kasami, a po pierwszych minutach meczu przestali dopingować. Około 15 minuty ruszyli ponownie z dopingiem, odpalając przy tym ognie wrocławskie i rzucając petardami oraz serpentynami, co zostało nagrodzone brawami z sektora gości. Wszystko w myśl hasła "Against Modern Ultras". Następnie zostało odśpiewane "Piłka Nożna dla Kibiców". W sektorach Legii pojawiło się kilka flag, w tym m.in. "Nieznani Sprawcy", "Warriors", "Wielkie Księstwo Warszawskie", "Żyleta jest zawsze z wami", "W.F.H. Turyści 97", "FooTBall 95", "Semper Heroica". Niestety, mecz zakończył się zwycięstwem Legii 2:0. Po ostatnim gwizdku piłkarze Ruchu podeszli pod sektor gości, by wraz ze swoimi kibicami odśpiewać "Więc wstań do góry głowę wznieś" i podziękować za wsparcie, na jakie mogli liczyć podczas meczu. Po tym geście zawodnicy usłyszeli, że najważniejsze, aby wygrali z Górnikiem w zbliżających się Wielkich Derbach Śląska. Po zakończeniu spotkania fani "Niebieskich" jeszcze przez ponad godzinę przebywali na sektorze gości, po czym autobusami zostali przewiezieni na dworzec, skąd udali się w drogę powrotną na Górny Śląsk, gdzie zameldowali się przed godziną 22.

  • Widzew Łódź - Ruch Chorzów
Mecz przyjaźni ma zawsze to do siebie, że rządzi się swoimi zasadami i prawami. Różnicę pomiędzy zwykłym wyjazdem ligowym, a wyjazdem na Widzew zauważy każdy stały wyjazdowicz. No, ale cóż - wyjazd rzecz święta. W tym wypadku termin, czas oraz środek transportu zależał od indywidualnych wymagań wyjazdowiczów. Zorganizowana grupa wyjeżdżała z Chorzowa autokarami i samochodami około 9 rano w sobotę, inni wyjeżdżali, jak im pasowało - nawet dzień wcześniej, by rozpocząć alkoholowe umacnianie zgody ;) Godzina rozegrania meczu była dosyć wczesna, bo spotkanie rozpoczęło się o 13:30. Przez to dłużej można było integrować się ze swoimi przyjaciółmi z Łodzi oraz Widzewskich Fan Clubów. Pogoda w porównaniu do nastrojów nie dopisała, ale gdy trwa dobra zabawa nic nie jest wstanie temu przeszkodzić, co można było zauważyć po frekwencji. Na stadionie obecnych było blisko 5.000 widzów, pomimo sprzedania 7.200 wejściówek. Do tego stanu rzeczy przyczyniła się również ochrona, która nie chciała wpuścić części chorzowskich kibiców z powodu tymczasowego zamknięcia jednej z bram. Problemy były również z wniesieniem flag Ruchu Chorzów. Jednak nic nie mogło zepsuć święta, jakim jest niewątpliwe mecz przyjaźni, na który wybrało się blisko 800 fanów "Niebieskich", którzy porozrzucani byli po całym stadionie. Część, która odpuściła mecz, przez cały czas integrowała się z braćmi z Widzewa w pobliskich barach i innego rodzaju miejscówkach jak np. pod herbem gdzie wywieszony był transparent "Każdy kolega jest dla nas jak brat, wracajcie chłopaki szybko zza krat". Po rozpoczęciu spotkania na stadionie rozpoczął się doping dla obu zespołów. Z powodu problemów z wejściem na Niciarkę doping prowadzony był przez Widzewiaków i kibiców Ruchu jedynie z Zegara. W drugiej połowie również na Niciarce powstał około 100 osobowy "młynek" "Niebieskich", który zagrzewał do walki piłkarzy po drugiej stronie stadionu. Podczas spotkania nie zabrakło obustronnych pozdrowień oraz repertuaru skierowanego do naszych wrogów. Płoty przyozdobiło kilkanaście flag Widzewa wśród których m.in. You’ll never walk alone", "Widzew Łódź", "1910", "F.C.B.’91", "Ludzie Honoru", "Ziemia biecana" i transparent "Jaga dzięki" oraz 4 flagi chorzowskiego Ruchu "P /R\ F", "19 /R\ 20", "Łódzki Widzew & Chorzowski Ruch", "Ruch Chorzów 1920" i baner "Waldek King". Mecz przyjaźni zakończył się zwycięstwem Ruchu 2:1, co zbliża nas coraz bardziej do upragnionego 15 tytułu. Po meczu podziękowano piłkarzom za grę oraz mobilizowano w przypadku Widzewa do wygrania derbów, a w przypadku Ruchu do zwycięstwa w Warszawie. Koniec spotkania oznaczał dalszą integrację Ruchu z Widzewem, która trwała w niektórych przypadkach długo albo bardzo długo, czego efektem jest takie opóźnienie z relacją. Dzięki wielkie F.C.B.’91 oraz dla wszystkich kibiców Widzewa. Dodatkowo warto wspomnieć, że 140 kibiców głównie z Niebieskich Katowic oglądało wspólnie mecz w nowej patronackiej piwiarni "Bierhalle" w SCC i głośnym śpiewem zaznaczali swoją obecność.

  • PP: Ruch Zdzieszowice - Ruch Chorzów
Podobnie jak rok temu "Niebiescy" znowu zmierzyli się w Pucharze Polski z drużyną Ruchu Zdzieszowice. Jedyna różnica to szczebel rozgrywek. Poprzednio zmierzyliśmy się ze "Zdzichami" w 1/16 finału, a teraz w ćwierćfinale. Początkowo działacze ze Zdzieszowic przyznali kibicom Ruchu jedynie 100 biletów, co jest kroplą w morzu potrzeb chorzowskich fanów. Negocjacje zatrzymały się na liczbie 200 wejściówek, które pomimo wysokiej jak na warunki oglądania meczu ceny - 25 złotych - w przeciągu niecałej godziny znalazły nabywców. Pewne było, że na spotkanie Pucharu Polski wybierze się znacznie większa grupa chorzowskich kibiców. Część osób niestety wystraszyła informacja na oficjalnej stronie, aby osoby bez biletów nie wybierały się na to spotkanie... Jednak My kibice Ruchu jesteśmy z drużyną zawsze i pomimo wszystko. Zbiórka została zaplanowana na Cichej na środę na godz. 11:00, skąd około 1,5 godziny później w kierunku okolic Góry św. Anny samochodami oraz jednym autokarem wyjechało około 200 kibiców. Reszta fanów dojeżdżała później z faktu, że nie każdy wcześniej mógł się urwać z pracy lub szkoły, a mecz rozgrywany był dosyć wcześnie, bo o godzinie 15:00 w środku tygodnia. W Zdzieszowicach w sumie pojawiło się około 300 kibiców Ruchu, w tym kilku Widzewiaków. Pomimo 200 przyznanych biletów część osób wcześniej zaopatrzyła się w wejściówki w kasach gospodarzy, a dodatkowo otrzymaliśmy jeszcze przed meczem 50 biletów. I tak, w pseudosektorze gości zasiadło około 260 "Niebieskich", a pozostałe 40 osób pozostało pod stadionem. Na stadionie chorzowianie zajęli część prostej oraz łuk od strony klatki wywieszając 4 flagi: "P /R\ F", "19 /R\ 20", "R ŚL", "Radlin", małą fankę Górnego Śląska oraz baner "Waldek King". Od początku spotkania fani "Niebieskich" prowadzili w miarę przyzwoity doping w porównaniu do gry piłkarzy, którzy od 10 do 74 minuty przegrywali 0:1. Niestety trzeba zauważyć fakt, że niektórzy kibice zachowywali się jak na turystycznej wycieczce z Groupona, skupiając się na dłubaniu słonecznika, a nie na głośnym dopingu, co na wyjeździe Ruchu Chorzów jest obowiązkiem. Pamiętajcie, że to My kibice jesteśmy wizytówką tego klubu i to na nas spoczywa obowiązek reprezentowania go jak najgodniej m.in. na wyjazdach. Pomijając już tą kwestię, z sektora gości przez 90 minut rozchodził się dobry doping. W repertuarze nie zabrakło pozdrowień dla zgodowiczów z Elany Toruń i Widzewa Łódź oraz dla chłopaków przebywających za kratami. Również gospodarze mogli liczyć na dawkę "pozdrowień" z naszej strony, głównie ze względu na ich zamiłowanie do drużyny z Zabrza. Otoczenie stadionu, gdzie z jednej strony las a z drugiej pola, samo prosiło się wręcz o odśpiewanie "Co to za miasto? Co to za wieś? Ani podupić, ani co zjeść". Sytuacja w meczu zmieniła się diametralnie od 74 minuty, kiedy piłkarze chorzowskiego Ruchu rozwiązali worek z bramkami, podwyższając co chwila wynik aż do stanu 1:4. Tym samym wielkie święto dla mieszkańców Gminy Krapkowice stało się ogromną klęską ich drużyny. Kilkudziesięcioosobowy młynek wyposażony w dwie flagi "Fanatycy z Koksu Stolicy" oraz "Brzościu" nie zdołał rozkręcić atmosfery na stadionie, która przesiąknięta była piknikami opuszczającymi stadion przed końcem spotkania, co skwitowane zostało "idźcie do domu, my nie powiemy nikomu". Mecz pomimo słabej gry naszych piłkarzy zakończył się zwycięstwem 4:1. Na szczęście najważniejsze jest zwycięstwo, które uczczone było wspólnym śpiewem kibiców i piłkarzy "Niebieskich". Na wyrazy podziękowania zasłużył również trener chorzowskiej drużyny, który mógł usłyszeć "Każdy to powie Fornalik królem w Chorzowie" oraz głośne "Waldek Fornalik". Klimatyczny wyjazd do Zdzieszowic można skwitować "Veni, Vidi, Vici". Rewanż już za tydzień 21 marca w Chorzowie.

  • Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów
Po dalekim i męczącym wyjeździe do Białegostoku niespełna tydzień później na "Niebieskich" czekała kolejna wyprawa, tym razem na Zagłębie Lubin. Przyjemny autokarowo-samochodowy wyjazd autostradą praktycznie pod sam Lubin zawsze przyciągał sporo zainteresowanych od czasu wybudowania tam nowego stadionu. Pula przyznanych 1.000 biletów w przeciągu trzech dni znalazła swoich nabywców. Niestety, nie udało się wynegocjować z zarządem Zagłębia dodatkowych wejściówek dla kibiców Ruchu, na co wpływ miała m.in. decyzja policji, która nie zgodziła się na większą liczbę przyjezdnych. No cóż, zastanawiające jest, jak policja zamierza poradzić sobie podczas EURO z dziesiątkami tysięcy kibiców z różnych krajów, skoro problemem jest przyjęcie większej liczby rodzimych fanów piłki nożnej... Tę kwestię raczej należy zostawić bez komentarza, bo blado wychodzimy na tle innych cywilizowanych państw ;) Zbiórka wyjazdowiczów zaplanowana została w sobotę o godzinie 11:30 na parkingu klubowym, skąd po ponad godzinie kolumna 4 autokarów i ogromnej ilości samochodów wyruszyła w kierunku Dolnego Śląska, gdzie po drodze dołączały kolejne pojazdy z kibicami Ruchu. Pierwsi wyjazdowicze dotarli pod stadion około 2 godziny przed meczem i powoli zapełniali sektor gości. Przy wejściu kontrola wejściówek z informacją, że do sektora gości zostanie wpuszczonych tylko 1.000 osób i ani jedna więcej z obawy przed "wyjazdowiczami na gapę", których nie brakowało. Na kilkanaście minut przed meczem sektor był już pełny, a pod bramami zostało jedynie około 30 osób bez biletów. Przed pierwszym gwizdkiem próba generalna dopingu w wykonaniu "Niebieskich" i głośne "Jesteśmy zawsze tam..." oraz "Ruchu nasz ukochany..." ogarnęło stadion Zagłębia. Rozpoczęcie spotkania poprzedziła minuta ciszy ku pamięci zmarłego Włodzimierza Smolarka, którą kibice obu drużyn uczcili gromkimi oklaskami. Chorzowscy kibice od początku ruszyli z bardzo dobrym dopingiem, który bez problemu przebijał się przez wokalne występy gospodarzy. Momenty, w których wszyscy obecni w klatce kibice Ruchu dawali z siebie wszystko, przyprawiały o dreszcze i robiły naprawdę ogromne wrażenie. Szczególnie dobrze wyszły długo i głośno ciągnięte przyśpiewki "W pewnym śląskim mieście", "Ruchu nasz ukochany", a "Niebiescy hej" została urozmaicona o spontaniczne "ułuu ułuu" :-) Na początku drugiej połowy na sektorze obok pojawiła się grupka kilkunastu osób, intonująca przy wejściu "Jesteśmy zawsze tam...". Okazało się, że to chorzowscy "gapowicze", którym udało się zakupić bilety na sektory Zagłębia. Kilka osób ze względu na nieumiarkowanie w piciu mecz spędziło pod stadionem. Podsumowując, w Lubinie "Niebieska Szarańcza" stawiła się w 1.020 osób, w tym kilku Widzewiaków. W sektorze gości zawisło 9 flag: "P /R\ F", "19 /R\ 20", "Dzierżoniów", "R ŚL", "Radlin", "Mikołów", "Kęty", "Katowice on tour", "Jaworzno", mała fanka Górnego Śląska oraz baner "Waldek King". Strzelona w pierwszej połowie przez Marka Zieńczuka bramka, dająca prowadzenie Ruchowi, wywołała ogromną radość w sektorze gości, która spotęgowała doping. W 54. minucie kibice przerwali śpiewy, by uczcić w ten sposób zasłużonego polskiego piłkarza Włodzimierza Smolarka. Niestety, minuta ciszy zamieniła się w radość kibiców Zagłębia, bo ich piłkarze zdobyli w tym momencie wyrównującego gola. Wynik spotkania nie uległ już zmianie, ale do końca meczu w sektorze "Niebieskich" nie gasł fanatyczny doping, w którym nie zabrakło pozdrowień dla zgodowiczów z Elany Toruń, Widzewa Łódź oraz kibiców, których z powodu zamknięcia nie ma wśród nas. Fani "Miedziowych" przez praktycznie całe spotkanie starali się dopingować, jednak w sektorze gości słyszalni byli jedynie w przestojach Ruchu. W pierwszej połowie zaprezentowali kartoniadę tworzącą liczbę "12" w asyście flag na kijach. Całość dopełnił transparent "Fanatycy z Przodka". Na płotach pojawilo się kilkanaście flag, w tym m.in. "Wielkie Zagłębie", "OCB'03", "hZL", "Przodek" oraz "Emigranci". Końcówka spotkania urozmaicona była częstymi "pozdrowieniami" w stronę gospodarzy oraz ich zgodowiczów z Bydgoszczy, Gdyni i Opola, co rozgrzało odrobinę atmosferę na stadionie. Takie pikantne urozmaicenie stosunków w porównaniu do wcześniejszych bezkonfliktowych wokalnie spotkań w Lubinie. Czasy się zmieniają, catering w Lubinie już nie smakuje tak dobrze jak kiedyś, a piwo na stadionie słabe jak na odpuście. Po meczu kibice podziękowali piłkarzom za walkę, a ci wraz z nimi odśpiewali wspólnie "Więc wstań, do góry głowę wznieś". Na specjalne uznanie ze strony kibiców mógł liczyć jak zwykle trener Waldemar Fornalik, któremu po raz kolejny zaintonowano "każdy to powie, Fornalik królem w Chorzowie". Niespełna godzinę po meczu kibice Ruchu w kordonie policji wyruszyli z parkingu klubowego w stronę Górnego Śląska. Pozamykane ze strachu stacje benzynowe przyspieszyły podróż do domu i większość wyjazdowiczów w domu pojawiła się tuż po północy.

  • Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
Przez ostatnie lata nie było nam dane wybrać się zorganizowaną grupą na podlaski biegun zimna. Długo ciągnie się budowa nowego stadionu Jagiellonii, ale w końcu zaczęto tam wpuszczać gości. Do dyspozycji otrzymaliśmy 298 biletów, co było satysfakcjonującą liczbą. Nasz głód wyjazdowy potęgowały dobre wyniki naszej drużyny, która zremisowała we Wrocławiu i wysoko pokonała Lecha. Z powodu niekorzystnych połączeń kolejowych zorganizowany został wyjazd autokarowy. Bilety mimo dosyć wysokiej ceny wyjazdu (120 zł) rozeszły się jak ciepłe bułeczki. Zbiórka wyjazdowiczów została zaplanowana na niedzielę na godz. 5:30, skąd godzinę później w stronę Białegostoku wyruszyło 5 pełnych autokarów oraz kilka aut. Od początku wyjazdu dało się zauważyć lekkie zestresowanie kierowców, którzy chyba nie spodziewali się, że w ten święty dzień będą musieli przewozić kibiców :) Efekty stresu stały się widoczne chwilę po pierwszym postoju, gdzie w wyniku gwałtownego hamowania przed radiowozem jeden z naszych kibiców z impetem przeleciał przez część autobusu i uderzył w przednią szybę, pozostawiając po sobie efektowną pajęczynę niczym Spiderman ;) Dalsza trasa przebiegała już dosyć sprawnie. Po drodze dołączyły do nas jeszcze dwa auta Elanowców i wspólnie udaliśmy się w kierunku Podlasia, gdzie... zaczęły się problemy. Nadgorliwi funkcjonariusze postanowili sprawdzić, czy wszystkie podróżujące osoby znajdują się na liście wyjazdowej. Ułatwieniem miało być rozdzielenie wyjazdowiczów na dwie grupy, jednak bystrzy stróże prawa zapomnieli, że posiadają tylko jedną listę wyjazdową, co spowodowało przedłużające się spisywanie pasażerów 3 ostatnich autokarów, którzy w efekcie spóźnili się na mecz. Na tym niestety nie skończyły się atrakcje zafundowane przez podlaskich policjantów, którzy eskortując nas bocznymi drogami, wywieźli nas w ślepą uliczkę wprost pod... cmentarz. No cóż, miło z ich strony, że chcieli się z nami podzielić pięknem Podlasia, ale niestety kibice Ruchu zdecydowanie wolą uprawiać turystykę stadionową. Po długiej i ciężkiej przeprawie około godz. 16:30 pod stadion dotarła pierwsza grupa kibiców, która przed rozpoczęciem spotkania zasiadła w sektorze gości. Druga grupa pojawiła się w sektorze pod koniec pierwszej polowy i dopiero wtedy kibice Ruchu ruszyli z dopingiem. W sumie w Białymstoku pojawiło się 300 kibiców Ruchu, wspieranych przez 10 fanów Elany Toruń, jednego Widzewiaka oraz jednego kibica Slovana Bratysława. W sektorze gości zasiadło natomiast 270 osób, reszta z powodu nadmiernego stężenia alkoholu w organizmie lub zakazu stadionowego pozostała pod stadionem bądź w autokarach. Podczas końcówki pierwszej polowy i w drugiej "Niebiescy" prowadzili dobry doping pomimo przeraźliwego zimna. Aktualne ułożenie sektorów na stadionie w Białymstoku sprawiło, że doping prowadzony przez Jagiellonię i Ruch był słabo słyszalny pomiędzy kibicami obu drużyn. Chorzowianie pozdrowili Elanę, Widzew, Slovan oraz kibiców przebywających w odosobnieniu. Sektor gości przyozdobiło 7 flag: "P /R\ F", "RUCH", "19 /R\ 20", "19 [E] 68" (Elany), "Aleksandrów Kujawski" (Elany), "Radlin", "Nakło Śl. on tour" oraz mała fanka Górnego Śląska. Jagiellonia przez cały mecz wpierała swoich piłkarzy dobrym dopingiem. Na początku drugiej polowy zaprezentowała oprawę złożoną z sektorówki z herbem Jagielloni z rozłożonymi po bokach transparentami na kijach. Na płotach zawisły zaś m.in. flagi "Białostocki Klub Sportowy", "Jagiellonia Białystok", "Dynastia Jagiellonów", "Ultras Bialystok", "Sikorski" (Siarki) oraz transparent "Ku Waszej Pamięci Żołnierze Wyklęci". Po golu strzelonym w 62. minucie przez Arka Piecha w sektorze Ruchu nastąpił szał radości. Była to jedyna bramka w tym meczu, dająca ważne zwycięstwo "Niebieskim". Po meczu piłkarze podziękowali kibicom za wsparcie i razem z nimi odśpiewali "więc wstań do góry głowę wznieś...". W dobrych nastrojach piłkarze i kibice udali się w drogę powrotną. Niestety, po raz kolejny policjanci niczym w "The Benny Hill Show" wyprowadzili nas w ślepą uliczkę w środku lasu, gdzie autokary nie miały szans nawrócić. Po chwili pojeździliśmy jeszcze po wsiach i okolicach, robiąc za atrakcję niczym karuzela na dożynkach. Dłużąca się droga sprawiła, że wyjazdowicze do Chorzowa dojechali po godz. 5, kończąc tym samym trwający niemal 24 godziny wyjazd.

  • Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów
Pierwszy mecz po zimowej przerwie w 2012 roku to wyjazdowe spotkanie ze Śląskiem Wrocław. Od długiego czasu wśród kibiców Ruchu panowała wielka mobilizacja na ten wyjazd, bo istniała możliwość wynegocjowania nawet 3.500 biletów. Niestety, im bliżej meczu tym więcej pojawiało się niewiadomych, wśród których najważniejszą było, czy kibice "Niebieskich" zostaną w ogóle wpuszczeni na ten mecz. Czas płynął, a ciągle nie było wiadomo co z wyjazdem, na który mieliśmy się udać dwoma pociągami specjalnymi wyposażeni w specjalne gadżety. PZPN nie kwapił się do rozwiązania problemu sektora gości we Wrocławiu, który od wiosny miał normalnie funkcjonować, bo taki był warunek licencyjny. Na posiedzeniu, które zwołane zostało na 4 dni przed meczem, zdecydowano, że w rundzie wiosennej Śląsk Wrocław może nie wpuszczać kibiców przyjezdnych na swój nowy stadion przygotowany na Euro 2012. Przykre jest, że stadiony, które budowane są dla kibiców, nie mogą przyjąć kibiców... Cóż, takie rzeczy tylko w Polsce, gdzie piłka nożna nie jest dla kibiców tylko dla zysków. Pomimo braku możliwości wyjazdu w zorganizowanej grupie, do Wrocławia - dzięki uprzejmości kibiców Śląska - udała się skromna (w porównaniu do liczby 3.500) delegacja 250 fanatyków "Niebieskich", którzy pojechali do stolicy województwa dolnośląskiego w kolumnie aut. Po przybyciu na miejsce kibice Śląska przetransportowali nas pod stadion, gdzie każdy zaopatrzył się w bilet i wspólnie zasiedliśmy w jednym sektorze przy młynie wrocławian z dwoma flagami "P /R\ F" i "19 /R\ 20". Wyróżniająca się "czarna wyspa" fanów Ruchu usadowiona wśród zielonego sektora gospodarzy często akcentowała swoją obecność, śpiewając m.in. "Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasz Ruch Chorzów gra" oraz "Ruch Ruch HKS". Gdy w 77 minucie Arek Piech strzelił wyrównującego gola, część fanów "Niebieskich" ściągnęła koszulki i po okrzyku "Auuu! Auuu! Auuu!" ruszyła z głośnym śpiewem "W pewnym śląskim mieście...". Pod koniec meczu kibice Ruchu zaśpiewali głośne "dziękujemy" dla sympatyków Śląska, którzy odpowiedzieli brawami. Trzeba przyznać, że stadion we Wrocławiu robi wrażenie, a kibice Śląska wykorzystują jego zalety akustyczne, prowadząc głośny doping. Mecz obejrzało z trybun 18.000 widzów, a fani gospodarzy oflagowali obiekt, wywieszając m.in. flagi swoich wszystkich zgód, "WKS Śląsk Wrocław", "Wielki Śląsk" oraz "Ślązacy". Warty odnotowania jest fakt, iż podczas meczu obydwie ekipy często intonowały "Piłka nożna dla kibiców". Kilka razy "pozdrowiono" także premiera Donalda Tuska. Jak widać, mimo zakazów, zamkniętych sektorów gości i ogólnej nagonki na kibiców przed Euro 2012 fani potrafią się zjednoczyć pokazując, że nikt nie może zabijać nieodzownego elementu piłki nożnej jakim są kibice. Poprzednio wpuściliśmy wrocławian na sektory przy Cichej 6, teraz Śląsk się zrewanżował, za co wielkie dzięki.

  • GKS Bełchatów - Ruch Chorzów
Cztery dni po wyjazdowym meczu w Gdańsku, a w zasadzie trzy dni po powrocie z wyprawy nad morze, przyszedł czas na kolejny wyjazd - tym razem do Bełchatowa. Jak wiadomo, rywal do atrakcyjnych kibicowsko nie należy, ale wyjazd to rzecz święta. Sporo osób miało problem z załatwieniem trzeciego dnia wolnego w jednym tygodniu, tak więc zainteresowanie tym meczem do największych nie należało. Kolejnym minusem była wczesna godzina zbiórki, bo 12:00. Główna grupa wyjeżdżała spod siedziby klubu o godz. 13:00 2 autokarami i kilkunastoma autami. O tej porze większość z wyjazdowiczów była jeszcze w pracy, więc na własną rękę później dojeżdżali samochodami do Bełchatowa. Niestety z powodu przedmeczowych zniszczeń samochodów Widzewa przez "ogórki" (jak wiadomo auto nie odda, a z przeciwnikiem jest już ciężej) część dojeżdżających kibiców Ruchu i Widzewa była mocno represjonowana przez wzmożone siły policji, przez co spóźnieni dotarli na stadion. W mieście wiatraków zameldowało się 350 kibiców "Niebieskich", w tym 50 Widzewiaków. Pula biletów nie została wykorzystana do końca, jednak dwa wyjazdy w środku tygodnia i mało atrakcyjny rywal zrobiły swoje. Pomimo małej liczby, fani Ruchu prowadzili bardzo dobry doping. W urozmaiconym dopingu nie zabrakło pozdrowień dla Widzewa Łódź i Elany Toruń, a także licznych "pozdrowień" i szyderstw pod adresem kibiców gospodarzy. Wśród wywieszonych flag w sektorze gości pojawiły się: "Łódzki Widzew & Chorzowski Ruch", "19 /R\ 20", "Zawiercie", "Kęty", "Łaziska" oraz baner "Waldek King". Kibice GKS-u, których na meczu było 1.500 zaprezentowali oprawę złożoną z transparentu "Ultras never stop" w asyście kilkudziesięciu flag na kijach. Oflagowali także swoje sektory blisko 20 flagami. Mecz zakończył się remisem 1:1, choć piłkarze Ruchu grali przez pewien czas w dziesiątkę. Po meczu fani "Niebieskich" podziękowali piłkarzom za grę i przybili z nimi piątki. Również były zawodnik i kapitan Ruchu, a obecnie piłkarz GKS-u, Grzegorz Baran mógł liczyć na podziękowanie ze strony chorzowskich fanów. Przy szybko opustoszałych trybunach po stadionie jeszcze raz rozniosło się głośne "Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasz Ruch Chorzów gra" oraz "Ruchu nasz ukochany my wspieramy zawsze Cię...". Wypadem do Bełchatowa zakończyła się nasza kibicowska wędrówka po mapie Polski w roku 2011. Kolejny wyjazd czeka nas za ponad 3,5 miesiąca do Wrocławia. Ale żeby nie marnować tego czasu przypominamy: "Działać, malować, walczyć, trenować - Ruch Chorzów musi w Polsce panować!".

  • Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów
Wyjazdowe spotkanie z Lechią Gdańsk na Baltic Arenie od dłuższego czasu było tematem numer jeden wśród chorzowskich kibiców. Na długo przed rozpoczęciem zapisów liczba zainteresowanych rosła w błyskawicznym tempie. Wszyscy z niecierpliwieniem oczekiwali na termin rozegrania meczu, by móc pogodzić wyjazd z pracą, szkołą czy innymi obowiązkami. Ustalona data z pewnością nie ułatwiła nam Niebieskiej Inwazji na Gdańsk. Mecz zaplanowano na... poniedziałek. Przez pierwsze kilkanaście dni zapisów fani Ruchu za wyjazd płacili 85 zł. Dla spóźnialskich oraz niezdecydowanych cena wyjazdu w ostatnich dniach zapisów wzrosła do 100 zł, jednak istniała możliwość rozłożenia tej kwoty na dwie raty. Oprócz kibiców Ruchu również fani zaprzyjaźnionego Widzewa Łódź i Elany Toruń mocno mobilizowali się, by wspomóc nas na tym ważnym wyjeździe. Zbiórka na wyjazd została zaplanowana na niedzielę na godz. 23:00 na dworcu w Chorzowie Batorym. Podczas ponad 500-kilometrowej wyprawy w pociągu specjalnym obowiązywały nowe zasady wyjazdowe. Każdy z wagonów został przydzielony danemu fan clubowi, który odpowiadał za niego i pilnował w nim porządku. Nowa organizacja nie sprawiła większych problemów i pociąg około 23:30 wyruszył w kierunku Gdańska. Na trasie dosiadały się FC z Katowic, Zawiercia oraz Myszkowa. Między trzecią, a piątą nad ranem na stacjach w Piotrkowie Trybunalskim, Zgierzu, Łodzi oraz Kutnie dosiadło się w sumie około 280 Widzewiaków. Kolejny postój nastąpił w Toruniu, gdzie 120 fanów toruńskiej Elany w jednakowych żółtych czapkach dosiadło się do "Niebieskiej Ciuchci". Postój w mieście Kopernika wydłużył się o około dwie godziny, co spowodowane było awarią trakcji. Po ponad 13 godzinach spędzonych w pociągu niebieska eskapada dojechała na gdański dworzec, skąd pod silną obstawą policji została przetransportowana autobusami miejskimi pod stadion, gdzie pierwsze grupy dotarły przed 14. Baltic Arena zrobiła wrażenie chyba na wszystkich. Bursztynowy kolos mocno wyróżniał się w otoczeniu terenów stoczniowych. Pomimo małej przepustowości bramek i sprawdzania każdej osoby na liście, ogromny zapas czasu sprawił, że większość osób zasiadła na sektorze gości już około dwie godziny przed rozpoczęciem spotkania. Istne oblężenie w tym czasie przeżywały stoiska gastronomiczne, do których kolejki momentami nie miały końca. Rozmowy wypełniały czas do meczu, a część osób dla zabicia czasu grała w karty ;) Na kilkanaście minut przed meczem większość zajęła miejsca w sektorze gości. Z przybyłych do Gdańska 1.600 osób 1.530 weszło na stadion,w tym około 280 Widzewiaków, 120 fanów toruńskiej Elany, 4 kibiców Slovanu Bratysława i 1 fan Igloopolu Dębica. 70 osób z różnych powodów zostało pod stadionem lub w pociągu. Przed pierwszym gwizdkiem na stadionie rozniosło się głośne "Ruch, Ruch, HKS" oraz "Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasz Ruch Chorzów gra". Wszyscy zgromadzeni w sektorze gości ubrani byli w jednakowe niebiesko-białe czapki oraz niebieskie pelerynki, które dały dobry efekt. Sektor gości dodatkowo został ozdobiony 11 flagami Ruchu: "P /R\ F", "19 /R\ 20", "Szarańcza", "Ruda Śląska", "Niebieskie Katowice", "Zawiercie", "Radlin", "Kęty"; wyjazdówki: "Niebieskie Łaziska", "Piotrowice", "Mysłowice" (debiut); 4 flagi Widzewa: "1910", "Troll", "ULK’97", "Zgierz" oraz 2 flagi Elany Toruń: "Władcy Torunia" oraz "Aleksandrów Kujawski". Na płocie pojawił się także baner "Waldek King" z herbem Ruchu i wizerunkiem trenera Waldemara Fornalika. Ogromny obiekt wybudowany na Euro 2012 stał się miejscem rywalizacji na doping pomiędzy kibicami Ruchu i Lechii. Pomimo zmęczenia podróżą i kilkugodzinnym oczekiwaniu na mecz "Niebiescy" w miarę dobrze śpiewali, z chwilowymi przebłyskami. Po około pół godziny doping nieco siadł, ale na drugą połowę fanatycy Ruchu nabrali jakby nowych sił. Nad ich głowami powiewało kilkadziesiąt flag na kijach, a z ust niosło się m.in.: "W pewnym śląskim mieście", "Ruchu nasz ukochany" czy "Niebiescy hej, Niebiescy ole ole". W repertuarze pojawiły się też oczywiście pozdrowienia dla Elany Toruń i Widzewa Łódź. Pojedyncze wymiany uprzejmości zaostrzały wokalną rywalizację na stadionie. Kibice Ruchu przejechali przez sektor "Niebieską Ciuchcią", a w 65 minucie brzy głośnym dopingu i bez koszulek pokazali, że pomimo chłodnej pogody atmosfera w sektorze gości jest naprawdę gorąca. Fani BKS-u kilkanaście minut później zaprezentowali efektowną oprawę, złożoną z sektorówki z wizerunkami kibiców Lechii oraz transparenów "Heja Danuta to My Bandyci z Traugutta". Całość została podświetlona stroboskopami oraz racami, które dały świetny efekt. Piłkarzom Ruchu nie udało się nawet zremisować. Mimo to chorzowscy fani podziękowali zawodnikom za walkę, a później kibice Ruchu i Lechii wymienili między sobą jeszcze trochę "pozdrowień". Dla kibiców "Niebieskich" pobyt na Baltic Arenie mocno się wydłużył, gdyż dopiero o 23 zamierzano ich wypuścić ze stadionu. Miło czasem przejechać całą Polskę, by przez 9 godzin posiedzieć na stadionie :-) Po długim oczekiwaniu bramy zostały otwarte i fani znów miejskimi autobusami zostali przewiezieni na dworzec, skąd około północy wyruszyli w drogę powrotna na Górny Śląsk. Po 3 w nocy pociąg zatrzymał się w Toruniu, gdzie w asyście pirotechniki i głośnych śpiewów wysiedli Elanowcy. Na dworcu głośno niosło się "Wieczna sztama Ruch - Elana". Mniej więcej cztery godziny później w Łodzi pożegnaliśmy się z Widzewiakami i wyruszyliśmy w kierunku Chorzowa, gdzie zameldowaliśmy się około 11:15. W tym momencie 36-godzinny wyjazd dobiegł końca... Wszystkim naszym przyjaciołom dziękujemy za konkretne wsparcie. Do następnego!

  • ŁKS Łódź - Ruch Chorzów
Działacze ŁKS-u nie zgodzili się na wpuszczenie na mecz kibiców Ruchu Chorzów. Co za czasy... "Niebiescy" bez dopingu swoich fanów wygrali w Łodzi 4:0. Na trybunach zaledwie 3.442 widzów. Piłka nożna dla kibiców!

  • Górnik Zabrze - Ruch Chorzów
Na meczu 3 tysiące widzów. Derby oczywiście bez udziału kibiców Ruchu Chorzów, którzy do Zabrza nie jeżdżą.

  • Wisła Kraków - Ruch Chorzów
Wyjazd do Krakowa na Wisłę od dłuższego czasu cieszył się sporym zainteresowaniem wśród kibiców chorzowskiego Ruchu. Stali "Niebiescy" wyjazdowicze kierowali się zasadą "wyjazd to rzecz święta", a pozostali kibice możliwością zwiedzenia nowego stadionu i przy okazji zobaczenia meczu. Nie ma więc się co dziwić, że przyznana pula 1.500 biletów rozeszła się w dwa dni, a chętnych na wyjazd do Krakowa jeszcze nie brakowało. Niestety pomimo próśb o przyznanie kolejnej puli biletów, władze krakowskiego klubu odmówiły przyznania dodatkowych wejściówek i sporo osób musiało obejść się smakiem. Zbiórka wyjazdowa została zaplanowana na niedzielę o godzinie 10:30 na dworcu w Chorzowie Batorym, skąd pół godziny później odjechał w kierunku Krakowa pociąg z "niebieską wiarą". Po drodze do "niebieskiej ciuchci" dosiadały się fan cluby z Katowic, Mysłowic oraz Jaworzna, które głośnymi śpiewami i w asyście pirotechniki zaznaczały swoją obecność przed wejściem do pociągu. Podróż przebiegła jak zwykle w wesołych nastrojach i nawet dłuższy, nie zaplanowany postój na przejeździe kolejowym przed Trzebinią nie psuł dobrych humorów wyjazdowiczów. Dalsza droga przebiegła sprawnie i około 14 pociąg zatrzymał się na stacji docelowej Kraków Mydlniki, skąd kibice w dwóch turach zostali przewiezieni autobusami pod stadion Wisły w ogromnej obstawie policji. Obawy dotyczące czasu wchodzenia na zmodernizowany od naszej ostatniej wizyty stadion Białej Gwiazdy na szczęście nie sprawdziły się i 1.550 kibiców Ruchu zasiadło w sektorze gości na blisko godzinę przed rozpoczęciem spotkania. Około 50 fanów z różnych względów mecz spędziło pod bramami dlatego 1.600 osób jest naszą oficjalnąliczbą wyjazdową w Krakowie! Spory zapas czasu dzielącego do pierwszego gwizdka sprawił, że spokojnie można było przygotować się do trwającej przez 90 minut bitwy na doping. Przed wejściem na sektor gości każdy z obecnych kibiców Ruchu otrzymał wyjazdową niebieską koszulkę z motywem przewodnim "ON TOUR" oraz herbem na piersi. Efekt wypełnionego sektora w jednakowych koszulkach sprawił, że niebieska fala zalała Wisłę. Ostatnie minuty dzielące kibiców od "godziny zero" wykorzystane zostały na wdrożenie nowej piosenki, która podczas samego spotkania w sektorze gości robiła furorę. Ruchu nasz ukochany, My wspieramy zawsze Cię, Głośny doping, mecz wygrany, to dziś dla nas liczy się! Od pierwszego gwizdka kibice Ruchu i Wisły ruszyli z bardzo dobrym dopingiem, rozpoczynając na dobre rywalizację na trybunach. "Wiślacy" na wejście piłkarzy prezentują kartoniadę z motywem białej gwiazdy z literami A i W po bokach. Całość uzupełniał transparent "Armia Wisły" z wymalowaną uniesioną pięścią, która jednak bardziej przypominała falusa skierowanego na "czarny punkt" w młynie krakowian ;). Ten "defekt" także zauważyli ultrasi Wisły, którzy na szybko poprawiali kontury sprayem przed prezentacją. Wracając jednak do kwestii dopingu przyznać trzeba, że stał na wysokim poziomie z jednej jak i drugiej strony. Z perspektywy sektora gości i młyna gospodarzy logiczne jest, że nie słyszy się za dobrze dopingu rywala, śpiewając w tym czasie swój repertuar. Jednak niezaprzeczalnie należy przyznać, że Ruch przebijał się ze swoim dopingiem i słyszany był na całym stadionie. Sam repertuar "Niebieskich" był mocno urozmaicony, jednak często intonowana była debiutująca na wyjeździe nowa przyśpiewka. Oczywiście nie mogło zabraknąć również wymiany "uprzejmości" dzięki, której kibicowski klimat na meczach nabiera smaku. Jednak sam poziom dopingu i repertuar odzwierciedlą filmiki z tego meczu. Wraz z upływającymi minutami atmosfera na stadionie była coraz gorętsza. Dodatkowo podkręcał ją przebieg meczu, w którym padał gol za golem. Ilekroć Wisła wychodziła na prowadzenie, Ruch chwilę później wyrównywał straty, wprawiając w szał radości "Niebieskich" fanatyków, którzy kontynuowali zabawę i doping bez koszulek. Na sektorze Wisły, jak i sektorze gości, pojawiły się flagi na kijach, które dodawały klimatu. W zabawie chorzowian nie mogło zabraknąć oczywiście "niebieskiej ciuchci", która z torów przeniosła się na sektor. Pomimo straty trzeciej bramki - w efekcie czego Ruch ostatecznie przegrał z Wisłą 2:3 - zabawa i doping nie ustawał. Piłkarze podeszli, by podziękować kibicom za rewelacyjne wsparcie, za co zostali nagrodzeni brawami za walkę na boisku, a chwilę później już razem z kibicami odśpiewali "więc wstań do góry głowę wznieś …". Schodzących do szatni piłkarzy żegnała piosenka "Ruchu nasz ukochany...". Podczas meczu kibiców Ruchu wspierała delegacja Elany Toruń, Widzewa Łódź, jedna osoba z Igloopolu Dębica oraz 4 fanów Slovanu Bratysława z dwoma flagami "Young Boys USP" oraz "Pressburg Boys". W sektorze gości pojawiły się ponadto flagi "P /R\ F", "19 /R\ 20", "ULTRAS", "Naszym Honorem Jest Nasz Klub – KS RUCH CHORZÓW", "Ruda Śląska", "ZawieRcie", "Radlin", "Jaworzno", "Kęty" oraz debiutująca wjazdówka Mikołowa. Po zakończeniu meczu fani Ruchu jeszcze przez niespełna godzinę trzymani byli na sektorze, po czym - podobnie jak przed meczem - odwiezieni zostali w 2 turach na pociąg. Pomimo porażki, zabawa w drodze powrotnej nie ustawała. Dodatkowo wzmagał ją sprzedawany złocisty trunek. Podczas przystanku w Jaworznie kibice wyszli z pociągu kontynuując zabawę i doping w asyście pirotechniki. Po kilku minutach jednak pociąg ruszył w dalszą drogę, zatrzymując się kolejno w Mysłowicach oraz Katowicach, gdzie zabawa rozkręcona została już na całego. Około 1.000 osób wyszło z pociągu i w asyście bębna bawiło się przez kilkanaście minut na peronach katowickiego dworca, intonując nową piosenkę, a następnie tworząc "niebieską ciuchcię". Fani przemieszczali się pomiędzy peronami bawiąc się i prowadząc doping na dwie strony z osobami przebywającymi w pociągu. Chwilę później pociąg wyruszył do stacji docelowej w Chorzowie gdzie wyjazdowicze zameldowali się około godziny 00:00 i w tym momencie kolejny wyjazd "Niebieskiej Szarańczy" przeszedł do historii. Miejmy nadzieję, że kolejne wyjazdy Ruchu będą cieszyły się podobnym zainteresowaniem, jak wyjazd na Wisłę - nie ważne gdzie los nas poprowadzi!

  • Podbeskidzie Bielsko-Biała - Ruch Chorzów
Fani "Niebieskich" nie mogli się oficjalnie pojawić na tym meczu (decyzja działaczy Podbeskidzia), ale na trybunach oczywiście ich nie zabrakło. Kilkudziesięciu kibicom Ruchu udało się wejść na stadion Podbeskidzia. Sympatycy cieszyli się po zwycięskim golu Macieja Jankowskiego, a po końcowym gwizdku podziękowali piłkarzom za walkę. Spotkanie obejrzało 3.350 widzów.

  • Lech Poznań - Ruch Chorzów
Kolejny mecz Lecha z Ruchem odbył się bez udziału fanów "Niebieskich". Tym razem spotkanie zostało rozegrane we Wronkach, a na trybunach zasiadło 4.000 sympatyków poznańskiej drużyny.

  • Korona Kielce - Ruch Chorzów
Nowy sezon Ekstraklasy rozpoczął się dla Ruchu wygranym spotkaniem z GKS-em Bełchatów. Jednak dla najbardziej zagorzałych kibiców prawdziwym początkiem sezonu jest pierwszy mecz wyjazdowy. Nic nie zastąpi uczucia, jakie towarzyszy pierwszemu wyjazdowi sezonu, na który trzeba było czekać ponad dwa miesiące. I tak, głodni wyjazdowych wrażeń kibice Ruchu na pierwszy wyjazd udali się do Kielc. Niestety, wraz z nowym sezonem mecze rozgrywane są również w poniedziałki, co oznacza doskonale znane wszystkim problemy. Dla pracujących wiąże się to chociażby z koniecznością wzięcia dnia wolnego, ale oczywiście dla chcącego nic trudnego... Główna zbiórka została zaplanowana na poniedziałek na godz. 12:00 na parkingu klubowym, skąd przed 13:00 wyruszyły autokary i samochody w kierunku województwa świętokrzyskiego. Spora część kibiców wyruszyła również później, co spowodowane było wspomnianymi powyżej obowiązkami zawodowymi. Jak zwykle bardzo dokładna kontrola w Kielcach nie zaskoczyła już nikogo i zdecydowana większość wyjazdowiczów weszła na sektor przed pierwszym gwizdkiem, a ostatnie osoby w pierwszych minutach spotkania. Tym razem w sektorze gości zasiadło 690 fanów Ruchu, wspieranych przez kilkudziesięciu Widzewiaków (głownie ze świętokrzyskich fan clubów). Około 30 osób z różnych względów zostało pod bramami stadionu. Łącznie dało nam to łącznie 720 fanatyków. Sektor gości wypełniony "Niebieską Szarańczą" został przyozdobiony 9 flagami: "P /R\ F", "Staszów", "Łódzki Widzew & Chorzowski Ruch", "Naszym Honorem Jest Nasz Klub - KS RUCH CHORZÓW", "Siemce", "Radlin", "Katowice w tRasie", "Baku Boys" (KS Myszków) oraz "Tylko Pogoń" (Pogoń Staszów). Po raz kolejny wyjazd do Kielc był sprawdzianem wokalnym dla chorzowskich kibiców i jak zwykle zdali go celująco. Doping był bardzo głośny i urozmaicony. Pozdrowione zostały także zgody oraz Pogoń Staszów. Przebieg spotkania dodatkowo emocjonował kibiców obu drużyn. Na boisku trwała prawdziwa walka. Gdy tylko jedna drużyna wychodziła na prowadzenie, kilka minut dochodziło do wyrównania. Jedynie skrajnie negatywne emocje w sektorze gości sprawił karny z "kapelusza" dla Korony, który ustalił remisowy wynik spotkania. Fani Ruchu nie zważali jednak na wynik spotkania i dalej "robili swoje". Ostatnie minuty to już totalne znęcanie się nad własnymi gardłami podczas piosenki "Niebiescy hej Niebiescy ole ole". Korba nakręcała się coraz bardziej i w końcówce chorzowianie dopingowali już bez koszulek. Fani Korony przez całe spotkanie prowadzili doping, który jedynie momentami był słabo słyszalny w sektorze gości. W młynie wywiesili 6 flag: "Korona", "MKS", "Fanatycy znad Silnicy", "Małpa", "Waleczne Serce - Korona Kielce" oraz "Sandecja Nowy Sącz". Po zakończeniu spotkania kibice Ruchu podziękowali piłkarzom za walkę i bawili się z nimi, śpiewając "Więc wstań do góry głowę wznieś". Część fanów wskoczyła na płoty, by poprzybijać piątki z zawodnikami, którzy schodząc do szatni usłyszeli brawa i głośne "dziękujemy". Kilkadziesiąt minut później kibice zostali wypuszczeni z sektora i wyruszyli w drogę powrotną na Górny Śląsk, gdzie zameldowali się przed północą. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak oczekiwanie na kolejny wyjazd, by znów móc przemierzać setki kilometrów za ukochaną drużyną...
REKLAMA
NA SKRÓTY
  • Terminarz meczów Ruchu
  • Runda jesienna
  • Runda wiosenna
  • Kadra Ruchu
  • Sztab szkoleniowy Ruchu
  • DOŁĄCZ DO NAS!
    REKLAMA
    REKLAMA
    TABELA
    1. Jagiellonia Białystok 55
    2. Śląsk Wrocław 51
    3. Lech Poznań 51
    4. Górnik Zabrze 48
    5. Legia Warszawa 47
    6. Pogoń Szczecin 47
    7. Raków Częstochowa 46
    8. Widzew Łódź 42
    9. Stal Mielec 38
    10. Piast Gliwice 35
    11. Zagłębie Lubin 35
    12. Radomiak Radom 35
    13. Warta Poznań 34
    14. Puszcza Niepołomice 32
    15. Cracovia 32
    16. Korona Kielce 30
    17. ŁKS Łódź 21
    18. Ruch Chorzów 20
    REKLAMA
    REKLAMA
    REKLAMA
    REKLAMA
    TV NIEBIESCY
    BUTTONY
    90 Minut Widzew To MY
    UKS Ruch Chorzów Elana Toruń
    Kibice.net
    Copyright by Niebiescy.pl © 2005-2024 | Polityka prywatności