strona główna Forum Kibiców Fan Page Niebiescy.pl Twitter Niebiescy.pl Stowarzyszenie Wielki Ruch Typer Foto TV Niebiescy w Youtube Relacje LIVE

  • Sezon 2015/2016

[Wyjazdy sezonu 2004/05] | [Wyjazdy sezonu 2005/06] | [Wyjazdy sezonu 2006/07] | [Wyjazdy sezonu 2007/08] [Wyjazdy sezonu 2008/09] | [Wyjazdy sezonu 2009/10] | [Wyjazdy sezonu 2010/11] | [Wyjazdy sezonu 2011/12] | [Wyjazdy sezonu 2012/13] | [Wyjazdy sezonu 2013/14 | [Wyjazdy sezonu 2014/15] | [Wyjazdy sezonu 2015/16] | [Wyjazdy sezonu 2016/17]

  • Lech Poznań - Ruch Chorzów
Mecz z Lechem zakończył serię trzynastu zakazów wyjazdowych, które ciążyły na kibicach Ruchu przez kilka długich miesięcy. Tym razem fanom Niebieskich nie udało się dotrzeć na stadion w Poznaniu.

  • Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów
Dwunasty zakaz wyjazdowy... Tym razem kibice Ruchu nie pojechali do Gdańska w dużej grupie, lecz na trybunach stadionu Lechii nie zabrakło fanów Niebieskich, którzy byli porozrzucani po sektorach.

  • Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów [510]
Wyjazdowa korba cały czas jest nakręcona, musi zrozumieć to szef w pracy, dziewczyna, rodzina czy ukochana żona...

Karlusy, nie odpuszczamy, za nami 11 z 13 otrzymanych tzw. zakazów wyjazdowych. Kolejny raz udowodniliśmy, że pojęcie fanatyzmu nie jest nam obce i nadal dumnie reprezentujemy Niebieską eRkę. Lubin to jeden z tych punktów na kibicowskiej mapie, który zaprawieni w boju wyjazdowicze mają zaliczony w dwucyfrowej liczbie, jednak i tak nadal chętnie się tam jeździ, nawet już ten enty raz.

Nie inaczej było i tym razem, pomimo że już tydzień temu w piątek byliśmy w Lubinie, jednak tylko przejazdem w drodze do Szczecina. Tym razem zagościliśmy na dłużej w sektorze gości.

Do miasta zagłębia miedziowego pojechaliśmy samochodami i ostatecznie zameldowaliśmy się na stadionie w 510 osób. Liczba niższa w porównaniu do naszych poprzednich wizyt w Lubinie, jednak pamiętajmy, że to zakaz i każda liczba jest satysfakcjonująca.

Wejście przebiegło bez problemu i po pierwszym gwizdku na stadion wchodzili jedynie spóźnialscy. Na sektorze zawisły dwie flagi Ruchu - "Special Guest", która towarzyszy nam na wszystkich zakazach oraz "Herman", który nadal w pamięci towarzyszy nam na kolejnych wojażach. Dodatkowo na meczu wsparło nas około 20 Widzewiaków z flagą "RTS", którym po raz kolejny dziękujemy za obecność!

Co do naszej wokalnej postawy, uczciwie można powiedzieć, że było dobrze. Kolejny raz dumnie mogliśmy odśpiewać "Jesteśmy zawsze tam...". Sam doping bez problemu przebijał się przez gospodarzy i niósł się po pustawym stadionie.

Piłkarze pomimo dobrego początku udokumentowanego bramką nie spisali się na miarę swoich możliwości. Zazwyczaj w takiej sytuacji zawodnicy powinni się liczyć z falą "krytyki" z trybun, jednak to jest Ruch i kolejny raz udowadniamy, że przy niekorzystnym wyniku jesteśmy w stanie rozpalić prawdziwy dopingowy ogień, godnie reprezentując naszą Niebieską Rodzinę. Teoretycznie to Zagłębie powinno nas zagłuszyć, mając rozdane wszystkie karty na boisku. Jednak Niebiescy, jak ten wyrwany z talii kart Joker, nieprzewidywalny As, pomimo przegranej pozycji czysto sportowej na trybunach bezapelacyjnie odnieśli zwycięstwo. Udowadniając tym samym, że to nie zwycięstwa, a często porażki kształtują prawdziwą duszę fanatyka.

Podczas poprzedniego meczu ze stołeczną Legią nasi piłkarze, w porównaniu z standardami panującymi w innych klubach, otrzymali od nas koszulki z napisami "Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce" oraz "Czy wygrywasz czy nie, ja i tak kocham Cię". Te hasła nie są tylko pustymi sloganami, ale są dowodem naszego przywiązania do barw i wierności nawet w trudnych chwilach.

W momencie gdy okazuje się, że jesteśmy w końcówce głośniejsi niż gospodarze, którzy de facto powinni "zjeść" nas wokalnie, aż serce pęka z radości i dumnie można intonować "O Chorzowie, o Chorzowie, nigdy nie opuszczę Cię, zawszę będę tu przy Tobie, dopingował głośno Cię".

Co dziwne i mocno zastanawiające, gdy dopingowa korba trwała na sektorze Ruchu do samego końca, część kibiców Zagłębia o dziwo zaczęła wychodzić przed ostatnim gwizdkiem ze stadionu, inni natomiast schodzili na dół w oczekiwaniu na przybicie piątek z piłkarzami. Aż dziwnie spoglądało się na wyludniające się trybuny i garstkę kibiców w młynie, których obecność sygnalizowały jedynie licznie wywieszone przed pustymi krzesełkami flagi (można było naliczyć około 16).

Ze swojej strony możemy być dumni, że pomimo wszystko cały czas pokazujemy, że jesteśmy wyjazdowo najlepsi i potrafimy zmobilizować się oraz wspierać piłkarzy nawet w tak beznadziejnych sytuacjach jak ta, którą oglądaliśmy w Lubinie. Na boisku skończyło się przecież 1:4.

Po meczu zawodnicy usłyszeli z naszej strony głośne "Czy wygrywasz czy nie" oraz nadal kontynuowana była piosenka "O Chorzowie, o Chorzowie". Dodatkowo zaintonowano "Piłka nożna dla kibiców", "Zawsze i wszędzie" i podziękowano kibicom Zagłębia za możliwość obejrzenia meczu z perspektywy trybun, dumnie prezentując Ruch chorzowski na zakazie. Po meczu około pół godziny oczekiwania i powrotna droga w kierunku Górnego Śląska.

Co by nie mówić, wyjazdy to coś na co każdy kibic czeka. Odliczamy dni i godziny do momentu, kiedy znów możemy poświęcić wszystko, by wesprzeć swoją drużynę i dumnie zaśpiewać "Jesteśmy zawsze tam, gdzie Nasz Ruch Chorzów gra". To właśnie te kilka chwil dodaje nam siły i działa niczym terapia relaksująca.

Fanatyzm wymaga poświęceń, ale jest tego wart, bo jak wiadomo "Pieniądze to nie wszystko, ale wszystko bez wyjazdów to ch..".

  • Pogoń Szczecin - Ruch Chorzów [140]
Oficjalnie rundę mistrzowską możemy uznać za rozpoczętą. Niebiescy rozegrali pierwszy z siedmiu meczów w fazie finałowej, a ich rywalem była Pogoń Szczecin.

Z racji samego wyjazdu można odczuć typowe deja vu, bo przecież w Szczecinie ledwo co byliśmy 7 marca, a już trzeba było jechać ponownie, bo w końcu jesteśmy zawsze tam...

Pomimo niedawnej wizyty na stadionie "Portowców" oraz dalekiego wojażu do Gdańska, również i tym razem nie mogło zabraknąć nas w Szczecinie. Terminarz rundy finałowej poznaliśmy w poniedziałek wieczorem i w zasadzie można było się spodziewać, że tym razem do stolicy województwa zachodniopomorskiego zawita nas mniej niż poprzednio. Prawdziwy fanatyzm poznaje się jednak w trasie!

Szybka organizacja i około 9:30 w piątkowy poranek główna grupa wyjazdowa wyruszyła w kierunku Szczecina. Termin podobnie jak poprzednio mało atrakcyjny i wiążący się z urlopami, jednak jechać trzeba. Podróż przebiegła w miarę spokojnie - jedynym utrudnieniem były roboty drogowe i wypadek, jednak ostatecznie pod stadion w deszczowej atmosferze dotarliśmy praktycznie chwilę przed pierwszym gwizdkiem.

Rozdzielenie biletów i powoli zajęliśmy miejsca na sektorze gości, gdzie zasiadło 128 osób, w tym kilkunastoosobowa delegacja Widzewiaków z Bełchatowa, Drezdenka i Kalisza. Dwanaście osób z zakazami pozostało pod stadionem lub przeczekało mecz w okolicach. Nasza liczba wyjazdowa to 140 osób.

Wraz z nami na sektorze pojawiły się dwie flagi "Special Guest" oraz "Herman". Nie ma co się zbytnio rozpisywać w kwestii dopingu. Z naszej strony ograniczył się on praktycznie do okrzyków "Ruch, Ruch HKS" oraz "Jesteśmy zawsze tam..." po zdobytej bramce i na zakończenie meczu. Praktycznie większość spotkania spędziliśmy w gwarze wspólnych rozmów, znosząc deszczową pogodę, do której przez te wszystkie lata wyjazdów do Szczecina nadal trudno się przyzwyczaić.

Mecz ostatecznie zremisowaliśmy 1:1 i zdobyliśmy swój pierwszy cenny punkt w rundzie mistrzowskiej.

Jak zwykle chwilę zostaliśmy przytrzymani na sektorze, po czym ruszyliśmy w kierunku samochodów i generalnie nasza relacja mogłaby zakończyć się na powrotnej drodze w kierunku Chorzowa. Niestety tym razem happy endu nie będzie...

Znając z doświadczenia "gościnność" szczecińskich tzw. stróżów prawa, byliśmy zaskoczeni naszą ostatnią bezproblemową wizytą. Kwestia ewentualnych zmian na lepsze została jednak szybko zdementowana, gdy po ponad godzinie przetrzymywania w samochodach w przedsionku stadionu (bo parkingiem tego szerokiego chodnika nazwać nie można) zostaliśmy poinformowani o konieczności przeszukania naszych aut w celu znalezienia materiałów zakazanych. Dodatkowo jakiś smerf "Ważniak" wymyślił sobie, że będziemy przeszukiwani ponad 1,5 godziny po meczu oraz nasze dane będą inwigilowane. Czyli zostaniemy spisani w celu poprawienia statystyk.

No właśnie, statystyka i statyści. Generalnie dwa niezwiązane ze sobą słowa, jednak łączy je nasza dzielna policja, czego kolejnym przykładem jest nasze przetrzymanie w Szczecinie. W kwestii wyjaśnienia - statyści czyli stróże prawa, którzy postanowili bezpodstawnie ograniczyć naszą wolność w celu... poprawienia swoich statystyk.

Po dwóch godzinach przeszukiwania - zaznaczmy: po meczu - osób siedzących już w autach, zostali zatrzymani dwaj nasi koledzy koledzy po szalu za posiadanie scyzoryków, które na sam mecz wniesione nie były. Za sprawą tych dwóch ogólnie dostępnych przydatnych gadżetów, o których marzył każdy dzieciak oglądający MacGyvera, dwie osoby zostały zatrzymane i przewiezione na komendę w celu usłyszenia zarzutów. Jakby to absurdalnie nie brzmiało, statystyka wykrywalności przestępstw musi się zgadzać. Po takiej decyzji nie mogliśmy zostawić naszych kolegów i postanowiliśmy dalej pozostać pod stadionem, aby statyści dalej mieli zapłacone za swoje roboczogodziny, nie robiąc w tym czasie nic.

Aby wykorzystać i tak stracony już czas, część osób wybrała się na drobne zakupy, a inni zaczęli grać w piłkę, która akurat została zabrana na wyjazd. Niestety do dwójki zatrzymanych niebawem dołączyła również owa piłka, która popełniła przestępstwo i nielegalnie wtargnęła przez płot na teren stadionu. Na nic zdały się tłumaczenia, że młoda jest, głupia i żeby dać jej szansę poprawy. Statyści byli nieugięci i piłka trafiła do ciupy (także na sztywno - "Bal PDW") ;)

Około północy nasi koledzy zostali zwolnieni i mogliśmy wyruszyć w drogę powrotną, z opóźnieniem czterogodzinnym. Oczywiście sama kwestia wypuszczenia zatrzymanych nie została zakończona, ponieważ mieli zgłosić się na następny dzień na sprawę za tzw. nóż do listów, jak znaleziony arsenał nazwali statyści. Także po głośnej sprawie widelec przyszła kolej na akcję scyzoryk, którą, najłagodniej jak tylko idzie, można nazwać wielką kpiną.

Także dzięki dzielnym statystom nasza wizyta w Szczecinie zakończyła się ponad cztery godziny po meczu. W Chorzowie po długiej drodze główna grupa wyjazdowa zameldowała się dopiero po godz. 8:00.

I żeby podsumować całą kwestię wyjazdu z wszystkimi jego niedogodnościami, nadziei dodawał nam tylko Świebodziński Jezus, a w głowach potęgowała się myśl - "Bóg z Nami, ch.. z nimi".

  • Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów [1240]
Za nami ostatnie spotkanie rundy zasadniczej, w którym Niebiescy zmierzyli się na wyjeździe z Lechią Gdańsk. Dla piłkarzy była to walka o pierwszą ósemkę w Ekstraklasie, dla nas kibiców to kolejna możliwość do pokazania się ponownie z jak najlepszej strony na wyjazdowym szlaku.

Gdańsk to już 8 mecz naszego wyjazdowego zakazu, a zatem z oficjalnego punktu widzenia Komisji Ligi, zorganizowanej grupy kibiców Ruchu na stadionie nie było. Na szpil wybrała się natomiast liczna niezorganizowana grupa.

Mobilizacja w szeregach Niebieskich trwała około 2 tygodnie i dostępne bilety szybko znalazły swoich nabywców. Również opcja internetowego zakupu wejściówek znalazła swoich miłośników. Ostatecznie w sobotni poranek bliżej nieokreślona liczba busików i samochodów wyruszyła w kierunku Wolnego Miasta. Część kibiców wybrała również inne środki transportu publicznego (pociągi, autokary), jednak cel był jeden - obecność na trybunach gdańskiego stadionu.

Wykorzystując fakt podróżowania przez Toruń, część osób wybrała się do naszych przyjaciół już w piątek, wspierając ich na domowym meczu z Centrą Ostrów Wielkopolski. Na meczu pojawiła się także część osób prosto z trasy i tak na meczu Elany przez cały mecz przewinęło się około 200 kibiców Ruchu z flagą "Special Guest".

Droga na Pomorze przebiegła dosyć spokojnie i główna grupa podróżująca od strony Torunia dotarła pod stadion ponad pół godziny przed meczem. Wchodzenie dosyć sprawne i ostatecznie praktycznie cała grupa zasiadła w sektorze około 25 minuty meczu. Co ciekawe pomimo zakazu ostatecznie i tak zasiedliśmy w sektorze gości, w którym pojawiło się 1240 fanów Ruchu Chorzów, w tym około 300 Widzewiaków i około 100 Elanowców, którym dziękujemy za wsparcie.

Na sektorze zawisły cztery flagi: "RUCH CHORZÓW", "Herman", "Special Guest", "Widzew Łódź" oraz dwa transparenty RTS-u: "Manhatan PDW" i "Łabędź".

Nie ma co ukrywać, nasza zakazowa liczba po raz kolejny potwierdza, że jesteśmy wyjazdowo najlepsi. Nie możemy jednak popadać w samozachwyt, tylko dalej się rozwijać i poprawiać mankamenty!

Wiadomo, że wyjazdy są specyficzną formą fanatyzmu i wymagają od nas maksymalnego poświęcenia czasu, pieniędzy i nerwów, ale wymagajmy od siebie ogarniania podstawowych spraw.

Po pierwsze, jak już się pije to z głową. Jeździmy wspierać naszą ukochaną drużynę, a nie na jakieś dożynki, żeby latać obwieszonym barwami! Takim zachowaniem nikt chluby nie przynosi, także najważniejsze jest tutaj przesłanie: "naje... to do domu, a nie na szpil"!

Po drugie, jedzie nas na zakazie 1240 osób, a doping stoi na niezbyt wysokim poziomie. Można zrozumieć, że piłkarze grają ostatnio słabiej, ale to my jesteśmy filarem tego klubu i gdy będziemy odpuszczać, to wszystko się posypie. Ruch to wielka Niebieska Rodzina, także dawajmy z siebie tyle, na ile ten klub zasługuje!

Pomijając już skalę naszego średniego dopingu, najważniejsze, że znów z dumą mogliśmy zaśpiewać "Jesteśmy zawsze tam...". Te kilka słów wykrzyczanych z setek gardeł na stadionie rekompensuje wszystkie niewygody podróży. To dla tych kilku chwil warto poświęcić wiele. W repertuarze nie zabrakło pozdrowień dla wspierających nas przyjaciół z Widzewa i Elany oraz przyśpiewek dla dzielnej policji, która podczas meczu miała chyba jakąś wystawę albo półkolonie nad morzem, bo tylu się ich wszędzie kręciło.

Niestety gra piłkarzy nie dawała nam praktycznie żadnych powodów do radości, a wręcz przeciwnie. Przy takim stanie rzeczy każdy nerwowo sprawdzał, jak wyglądają pozostałe wyniki i niestety nie wyglądało to za dobrze. Wiele źródeł podawało, że to Podbeskidzie zajmie 8 lokatę, jednak po wycofaniu roszczeń Lechii co do punktu, sytuacja naszego miejsca w grupie mistrzowskiej wyklarowała się dopiero w poniedziałek. A przez weekend emocji było wiele.

Pomijając kwestię naszego "awansu", sama postawa piłkarzy podczas meczu była karygodna, a z sektora Ruchu na koniec meczu usłyszeli oni głośne "Ku... mać Chorzów grać" oraz "Co Wy robicie". Gdy piłkarze próbowali odejść, szybko zostali zawróceni i mogli usłyszeć "Czy wygrywasz czy nie, ja i tak kocham Cię, w moim sercu jest Ruch i na dobre i na złe".

Spuszczone głowy i podziękowania oklaskami nijak mają się do postawy naszych zawodników przez 90 minut. To co powinniśmy usłyszeć z ich strony to przeprosiny, że nie zaprezentowali godnie herbu, który mają na koszulkach!

Po meczu jeszcze przez około godzinę zostaliśmy przetrzymani na sektorze, najprawdopodobniej po to byśmy mogli dłużej uraczyć się kuracją jodową. Po godz. 21 powoli samochody wyruszały w drogę powrotną na Górny Śląsk. Pomimo jakiś rzekomych prób urozmaicenia podróży, sama droga przebiegła bardzo spokojnie.

Przed nami teraz cztery wyjazdy w rundzie mistrzowskiej, także chyba po takiej wyprawie nie możemy zwalniać tempa ;)

  • Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów [1300]
Kolejna karta wyjazdowa kibiców Ruchu została zapisana niebieską czcionką. Za nami następny z puli tych "zakazanych" wyjazdów, tym razem do Wrocławia - stolicy Dolnego Śląska.

Dzięki uprzejmości fanów WKS-u mogliśmy bez problemów (i dodatkowo ucierając kolejny raz nosa tym, którzy nam próbują zabraniać) zakupić bilety na sektory gospodarzy. Aby spokojnie zająć miejsca na stadionie, główna grupa dotarła na miejsce już około 1,5 godziny przed meczem. Ostatecznie zajęliśmy miejsca na trybunie D, za bramką tuż obok sektora gości.

Przed pierwszym gwizdkiem praktycznie wszyscy kibice Ruchu obecni byli już na trybunie, zapełniając w liczbie 1300 osób. Sektor przyozdobiły 3 flagi: "Special Guest", "ŚP. Herman" oraz "19/R\20".

Chwila przed wyjściem piłkarzy na boisko została wykorzystana do przećwiczenia nowej przyśpiewki. Młyn Śląska skandował natomiast "piłka nożna dla kibiców", co można było usłyszeć również z sektorów zajmowanych przez fanatyków Niebieskich. Gospodarze dodatkowo zostali nagrodzeni brawami za możliwość obejrzenia meczu przez kibiców z Chorzowa, którzy również głośno zaskandowali "jesteśmy zawsze tam...".

Pomimo frekwencji na meczu na poziomie niespełna 7500, obiekt wydawał się świecić pustkami. Jest to efekt wybudowania zbyt dużych stadionów klubowych na poczet jednej wielkiej imprezy zwanej EURO. Choć miejscowi nawoływali przez mikrofon, by wszyscy obecni przeszli do środkowej części młyna, większość krzesełek i tak pozostała pusta.

Gospodarze podczas meczu wywiesili jedynie dwie flagi "Twierdza Wrocław" oraz "Wyznawcy Dolnośląskiego Władcy". Sam doping gospodarzy ciężko ocenić z perspektywy sektora Niebieskich i naszego dopingu, który praktycznie przez 90 minut zagrzewał piłkarzy do walki. Pewne jest jedno - my musieliśmy być dobrze słyszalni, patrząc chociażby na komentarze i porównania młynowego Śląska w kwestii naszego wokalnego popisu.

W repertuarze chorzowian nie zabrakło pozdrowień dla naszych zgodowiczów z Widzewa i Elany oraz dodatkowych kilkukrotnych "pozdrowień" dla tych co zawsze, dla tych co na mecze jeżdżą tylko dla zadymy, bo piłka nożna ich nie interesuje ;)

Sam mecz generalnie bez większych rewelacji sportowych, dlatego jako kibice musieliśmy się pokazać z jak najlepszej strony. Po pierwsze "ch.. z zakazami", po drugie skoro przyjechało nas 1300 osób, to doping musi robić wrażenie i obiektywnie mówiąc, było dobrze, ale zawsze może być lepiej ;)

Kwadrans przed końcem spotkania swoje 5 minut kolejny raz miał "Dzikowąsy wodzirej", który rozkręcał na trybunie "Horto Magiko" bo jak wiadomo "Kochamy Ruch, dla Nas jak Bóg! Przed nami pada na kolana każdy wróg!".

Po meczu, który ku niezadowoleniu fanów chorzowskiego Ruchu zakończył się bezbramkowym remisem, pozdrowiono naszego trenera głośnym "Waldek Fornalik lolololo" z racji jego jubileuszowego 150. meczu w roli trenera Ruchu. Piłkarze natomiast usłyszeli "Czy wygrywasz czy nie, ja i tak kocham cię, w moim sercu jest Ruch i na dobre i na złe”.

Chwilę później jeszcze raz podziękowano fanom Śląska za okazaną pomoc w obejrzeniu meczu i znów wspólnie skandowano "piłka nożna dla kibiców" - które jak widać kolejny raz nie jest tylko pustym hasłem.

Po meczu szybki załadunek do samochodów i powrót na Górny Śląsk, kończąc tym samym kolejny wyjazd Niebieskiej Szarańczy na zakazie. Przed nami dwa tygodnie przerwy świątecznej i wracamy na Cichą, by wspierać naszą drużynę w meczu przeciwko krakowskiej Wiśle.

  • Pogoń Szczecin - Ruch Chorzów [240]
Poniedziałek 7 marca, większość osób z bólem serca udaje się po weekendzie do pracy lub szkoły, my natomiast postanowiliśmy poświęcić ten znienawidzony dzień tygodnia, by dać porwać się uczuciu, które zdominowało nasze życie. Miłości do klubu, który jest nie tylko pasją, ale i sensem życia.

Pomimo dalekiego wyjazdowego meczu naszej drużyny w Szczecinie, nie mogło nas tam zabraknąć, więc nastąpił szybki przepływ informacji wśród zainteresowanych. Ogarnięcie biletów z miejscową Pogonią i można ruszać.

Zbiórka zaplanowana z rana w ustronnym miejscu, jednak pomimo tego, że wyjazd nie był zorganizowany i wyruszyli tylko zainteresowani, zawsze znajdzie się taka "grupa", która próbuje dołączyć się do zabawy na "krzywy ryj". Jeżdżą potem tacy po Polsce, byleby tylko poczuć się fajnym i docenionym, myśląc w duchu "Patrzcie jacy jesteśmy fajni, jedziemy z Ruchem na wyjazd" ;)

Droga przebiegła spokojnie i - uzupełniając po drodze wartości energetyczne - bez problemu dotarliśmy pod stadion na niespełna godzinę przed meczem. Jednak już na trasie na wysokości Świebodzina wiedzieliśmy, że Bóg nad nami czuwa ;)

Pomimo że na mecz dotarliśmy jako zwykli obywatele i miłośnicy kopanego sportu, w drodze przez Szczecin i pod stadionem towarzyszyła nam niezidentyfikowana grupa w większości ubrana w kominiarki, prawdopodobnie to ci opisywani w mediach "bandyci ze stadionów". O dziwo, podczas tej wizyty można było mocno zaskoczyć się postawą milicji, w porównaniu chociażby do naszych poprzednich wyjazdów na Pogoń. Jednak zauważyć można było i zmiany technologiczne - od ręcznego przeszukiwania wkładek butów po kamerki go-pro na koniu. Klimat prawie jak w reklamie "spójrz na mnie i jeszcze raz na niego - kręcę na koniu".

Ostatecznie na stadionie zajęliśmy klatkę, gdzie zameldowało się 220 fanów Ruchu, w tym delegacja Widzewa. Na obiekt nie weszło ponadto 20 zakazowiczów. Nasza ostateczna liczba to zatem 240.

Na płocie zawisły dwie flagi "Special Guest" oraz "Herman". Z racji typowo szczecińskich warunków atmosferycznych oraz zmęczenia podróżą, w pierwszej połowie ograniczyliśmy się do pojedynczych okrzyków, w tym m.in. "Jesteśmy zawsze tam...".

W drugiej połowie doping w bardziej zwartej grupie się ożywił i nie zabrakło obustronnej wymiany uprzejmości z miejscowymi, którą rozpoczęli "Portowcy".

Pomimo nerwowej pierwszej połowy, w drugiej mieliśmy już sporo powodów do radości, by ostatecznie celebrować z piłkarzami cenne zwycięstwo 3:2. Ostatecznie wyjazd do Szczecina można podsumować cytując Cezara "Veni, Vidi, Vici". Przybyliśmy, przejeżdżając kawał drogi, by na miejscu zobaczyć nasze zdecydowane zwycięstwo, dodatkowo kolejny raz dobrze prezentując się na trybunach.

Podczas samego meczu swój mały jubileusz obchodził bełchatowski fanatyk Widzewa, który po uwzględnieniu obowiązkowych treści wokalnych oficjalnie zaliczył swój 50-ty wyjazd Ruchu. Gratulujemy i oczekujemy świętowania setnego ;)

Po meczu chwila oczekiwania i kolejna długa, ale o dziwo spokojna droga powrotna do domu. Niestety jedynym ze stałych obrazów wyjazdowych są obstawione stacje benzynowe, gdzie niczym w nocnym klubie przeprowadzana jest selekcja "Ty wejdziesz , Ty nie", "jeden wychodzi, jeden wchodzi", po czym "pięciu wychodzi, a jeden wchodzi". Z niecierpliwością czekamy na selekcję, gdzie na stację benzynową w dresach i obuwiu sportowym się nie wejdzie...

Po przejechaniu wzdłuż praktycznie całej Polski ostatecznie na Górnym Śląsku wycieczka zameldowała się około godz. 4 nad ranem. Tym samym zaliczony mamy kolejny mecz na tzw. zakazie i nadal jesteśmy wyjazdowo najlepsi.

AVE RUCH!

  • Legia Warszawa - Ruch Chorzów [610]
Nowy rok, nowe wyjazdy i nowe możliwości. Jedynie ciążący zakaz wyjazdowy stary i wciąż obowiązujący...

Po inauguracji w nowym roku pańskim 2016 i - co najważniejsze - wygranych 105. Wielkich Derbach Śląska, przypadło nam zagrać na wyjeździe ze stołeczną Legią. Pomimo niesnasek i ogólnej kibicowskiej nienawiści udało się dogadać z miejscowymi i zasiąść na stadionie przy ul. Łazienkowskiej, by obejrzeć spotkanie ligowe.

Przyznana pula 500 biletów szybko znalazła swoich nabywców wśród stałych wyjazdowiczów, więc nigdzie nie pojawiła się nawet informacja o naszej planowanej podróży. Pomimo braku wejściówek część osób i tak postanowiła pojechać, a na miejscu okazało się, że można załatwić dodatkową pulę. Ponadto część osób postanowiła zakupić kartę wstępu drogą internetową. Ostatecznie w Warszawie zameldowało się 610 osób Niebieskiej Ferajny wspomaganej delegacjami Widzewa i Elany.

Wróćmy jednak do samej zbiórki. Już tutaj pomimo braku zorganizowanego wyjazdu pojawiła się spora grupa niemile widzianych gości w mundurach. Takie sobie niedzielne hobby posiedzieć w radiowozach i kręcić kamerami szczęśliwych z powodu meczu swojej drużyny ludzi.

Przez całą podróż z licznymi zmianami towarzyszyła nam eskapada smutnych panów, którzy za punkt "honoru" ustawili sobie, aby uniemożliwić nam skorzystanie z dobrodziejstw naszego świata i odrobiny luksusu w formie skorzystania ze stacji benzynowych, "restauracji" szybkiej obsługi itp. No cóż wychodzi na to, że w przypadku braku paliwa mamy kontynuować setki kilometrów na oparach, a w przypadku głodu mamy jedynie oblizywać się na myśl o wspomnieniu wczorajszego obiadu.

Szala głupoty zaczęła się przechylać jednak dopiero w Warszawie. Blokowanie dwóch pasów ruchu, dodatkowo hamując co chwila, powodowało wiele sytuacji wypadkowych, a podobno policja ma dbać o nasze bezpieczeństwo. Przy całej wycieczce "eskorta" starała się nam przedstawić inne uroki okolicy i tak na przykład zostaliśmy ściągnięci na zatłoczony parking centrum handlowego w Jelonkach, tylko po to by przejechać go w kółko i udać się w dalszą drogę.

Pod stadionem zameldowaliśmy się mniej więcej na godzinę przed meczem i powiedzmy, że nawet sprawnie wchodziło się na trybuny. Przed pierwszym gwizdkiem większość niebieskich wyjazdowiczów była już w wyznaczonym sektorze przy klatce.

Mecz obył się bez jakichkolwiek obustronnych wyzwisk, z racji gościnnego wpuszczenia nas na sektory. W zamian kilkukrotnie ze strony Ruchu jak i Legi skandowano "Piłka nożna dla kibiców" oraz "zawsze i wszędzie...".

Niebiescy swoją obecność zaznaczali okrzykami oraz kilkukrotnie pojawiał się jakiś dłuższy doping. Ogólnie bez rewelacji, jednak warszawska temperatura też robiła swoje. Z nami na sektorze obecne dwie flagi "Special Guest" oraz "ŚP. Herman" - tym samym nasz zmarły przyjaciel zaliczył swój pierwszy wyjazd z sektora niebo...

Ogólnie wynik spotkania nie sprawiał wiele radości Niebieskim. Bramka samobójcza, amatorszczyzna i stronniczość arbitrów oraz ostatecznie przegrana 0:2 - to wszystko nie wywołało szału radości.

Pomimo to chorzowscy fani zaznaczyli głośno , że "Jesteśmy zawsze tam gdzie Nasz Ruch Chorzów gra" oraz dodawali otuchy zawodnikom okrzykiem "Niebiescy głowy do góry".

Po ponad pół godzinnym przetrzymaniu udaliśmy się w stronę samochodów i wyruszyliśmy w kierunku Górnego Śląska. Niestety na powrocie powtórka z rozrywki - znów zamknięte stacje. Pewne restauracje serwujące kurczaki zabarykadowały klientów w środku i przy zgaszonych światłach nie wpuszczały już nikogo, bo "kibice jado" i policja kazała im zamykać. Zastanawiające, że funkcjonariusze państwowi każą prywatnemu przedsiębiorcy dostosowywać godziny otwarcia oraz selekcjonować klientów według swojego widzi mi się. Cóż zrobić, sami tracili kanapki w szkole, to i innym nie dadzą zjeść w przyszłości...

Dziękujemy Widzewowi i Elanie za wsparcie oraz sami możemy być dumni, że pokazaliśmy kolejny raz, że wyjazdowo jesteśmy najlepsi. AVE RUCH!

  • Górnik Zabrze - Ruch Chorzów
Do Zabrza od wielu lat nie jeździmy. Remik, Rajmund - pamiętamy!

  • Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Ruch Chorzów [520]
"W poszukiwaniu szczęścia...
Przemierzamy cały świat,
Przemierzamy wszechświat,
Dobijamy do bram i tam oczekujemy wejścia..."

Od tych słów możemy rozpocząć relację z naszej podróży do zalanej betonowym słoniem wsi.

Ostatnie tegoroczne spotkanie ligowe wypadło nam na wyjeździe z Termalicą Bruk-Betem Nieciecza. Nazwa klubu tak egzotyczna jak sama mieścina, w której największy odsetek mieszkańców stanowią przewalające się wszędzie słonie.

Zacznijmy jednak od początku. Nadal obowiązuje nas zakaz wyjazdowy dla zorganizowanej grupy, który oczywiście jest respektowany, dlatego na mecze wyjazdowe naszej ukochanej drużyny udajemy się indywidualnie, próbując dostać się na mecz kupując uczciwie bilety i zasilając tym samym kasę gospodarzy. Również w identyczny sposób chcieliśmy postąpić i tym razem. O godzinie 10 zainteresowane meczem osoby zebrały się na parkingu klubowym, by ustalić trasę podróży i mniej więcej pół godziny później żądni boiskowych wrażeń polskiej Ekstraklasy kibice udali się w kierunku Małopolski.

Oczywiście dochodziły do nas wcześniejsze informacje o misternym planie uniemożliwienia nam tego przez jak zwykle niezapracowanych i głodnych afer policjantów oraz łamiącą swobody obywatelskie komisję ligi.

Początkowo trasa przebiegała bez najmniejszych kłopotów. Wszyscy sprawnie dojechali do bramek w Krakowie i już pomalutku pojawiały się pierwsze radiowozy oraz delegacja smutnych panów w cywilu z nieodłącznymi aparatami oraz kamerkami. Niczym japońska wycieczka. Życzymy również w nowym roku więcej uśmiechu - panowie w delegacji jesteście, jeździcie i nic nie robicie, także za karę was chyba nie wysłali...

Problemy zaczęły się mniej więcej 10 kilometrów przed rogatkami Niecieczy (albo Żabna), gdzie przed skrzyżowaniem na środku drogi postawiona została blokada milicyjna. Pierwsze co przyszło na myśl to: "kurde chyba uchodźcy próbują nielegalnie dostać się do Polski". Ale niestety był to błędny trop. Cały wyrwany ze świątecznego szału zakupów i sprzątania komitet powitalny był przygotowany dla spokojnie poruszających się wolnych obywateli Naszej Rzeczypospolitej korzystających z artykułu 52. konstytucji, który dotyczy wolności poruszania się. Można byłoby zostawić temat, gdyby na tej nieszczęsnej drodze zatrzymywane były wszystkie samochody niestety zatrzymywane były tylko auta na śląskich rejestracjach - czyżby dyskryminacja obywateli ze względu na miejsce zamieszkania? Oj nieładnie Panowie, nieładnie...

Generalnie dla spełnienia czyjegoś chorego rozkazu - bo oczywiście taki musiał paść - zablokowana została na 1,5 godziny droga tylko po to, by dla czyjegoś kaprysu zostały przeszukane samochody oraz ich pasażerowie, którzy naprawdę chcieli zrobić coś naprawdę złego, tak złego że aż strach publicznie o tym pisać. Ale cóż, musimy jednak to powiedzieć... Ci wstrętni i źli do szpiku kości bandyci chcieli jechać na wioskę obejrzeć mecz i wspierać swoją drużynę! Ale niestety pomimo wszystko nie jest nam z tego powodu wstyd, a wręcz przeciwnie - jest to nasz powód do dumy, bo rzeczą priorytetową jest być tam, gdzie nasz Ruch Chorzów gra.

Po pozbawieniu nas przez 1,5 godziny swobód obywatelskich, na szczęście mieliśmy spory zapas czasu do meczu. Udaliśmy się w dalszą drogę już pod stadion gospodarza meczu, gdzie czekały już wzmożone oddziały milicji ściągnięte z Krakowa. Dodatkowo ustawione specjalnie barierki plus armatka wodna. Myśli były dwie - albo zakwalifikowano nasz mecz jako szczególnie podwyższonego ryzyka, chcąc chronić nas przed miejscowymi kibicami, albo w Niecieczy wprowadzono stan wojenny. Ewentualnie można rozważyć opcję, że betonowe słonie są pod ochroną i muszą być pilnowane 24/7 jak w Afryce. Nie będziemy wnikać, jednak jeśli takie siły są wzywane do odstawienia szopki w mieścinie mającej 700 mieszkańców, to nie ma co się dziwić, że rośnie nam dziura budżetowa, a złodziejstwo panoszy się w stolicy - podobno broniąc demokracji.

Pora przejść do popisu Komisji Ligi Ekstraklasy oraz miejscowych działaczy, którzy z rażącym łamaniem praw obywatelskich i swobód popisali się podczas meczu w stosunku do przybyłych kibiców Ruchu.

Przede wszystkim zablokowana została sprzedaż biletów osobom z województwa śląskiego. Tu mamy dosadny przykład łamania prawa oraz dyskryminacji obywateli, dzieląc ich na lepszych i gorszych. Pragniemy zauważyć, że nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych wycofuje tak zwane karty kibica, dając możliwość zakupu osobie za okazaniem dowodu tożsamości. Tak dużo ostatnio mówi się o łamaniu konstytucji w przypadku odsunięcia od władzy pewnych partii. Dlaczego nie mówi się o łamaniu konstytucji chociażby w przypadku Art. 73, zabierając nam wolność korzystania z dóbr kultury, czyli w tym przypadku imprezy sportowej?

Dodatkową kwestią była sytuacja osób, którym udało się zakupić bilet na mecz. W większości byli to kibice zameldowani w innym województwie lub osoby, którym cudem udało się nabyć wejściówkę, np. kilka dni wcześniej.

Przejdźmy jednak do sedna. Osoby, które w legalny sposób zasiadły na trybunach i spokojnie oglądały mecz, były w sposób bezczelny wypraszane ze stadionu pod pretekstem prowokowania swoją osobą miejscowych kibiców. Generalnie żenujące zachowanie miejscowych pseudowłaścicieli wioskowego klubu. Mieliśmy już filmy o "skrzydlatych świniach" - przyszła pora na rzeczywistość betonowych słoni. Skrajny przypadek to nakazanie zdjęcia czapki 10-letniemu dziecku, bo był na nim herb Ruchu i to podobno bardzo prowokowało miejscowych sympatyków. Okazuje się, że prowokujący jest 10-latek w czapce Ruchu, a nie nabuzowany gamoń, którego szczytem ambicji jest praca za ciecia w ochronie, ukrywający się za kominiarką i ganiający dzieci (chyba jest jakieś określenie na chłopa, który zaczepia małe dzieci!? Hmmmy...).

Pytanie, kto zatem bardziej prowokował podczas meczu. Kibice Ruchu czy chłopcy na posyłki klubu z Niecieczy? Natomiast co do prowokujących nakryć głowy. Czy została przez delegata przedstawiona zgoda na używanie kominiarek przez służby ochrony?

Sytuacje można było rozwiązać na dwa sposoby. Można było w uczciwy sposób wpuścić kibiców Ruchu na mecz i dodatkowo zarobić na biletach. Mecz odbyłby się w prawdziwie kibicowskiej atmosferze, a nie w tym pseudoteatrzyku. I wszyscy byliby szczęśliwi. Oczywiście kibice Ruchu bardziej, bo Niebiescy wygrali przecież mecz ;)

Można było tez odwalić tą szopkę, której byliśmy świadkami i tłumaczyć się, że zapobiegło się rozpętaniem III WŚ... Zapewne nie zostawimy tej sprawy bez odzewu, a na pewno możemy postarać się, by potraktować w przyszłości Skrzydlate Świn... uuups "Betonowe Słonie" z wzajemnością !

Pod względem kibicowskim fani chorzowskiego Ruchu przybyli do Niecieczy w około 520 osób. Na mecz udało się wejść kilkudziesięciu osobom, z czego część została w bezczelny sposób wyrzucona ze stadionu. Do końca meczu dotrwało około 30 osób. Tak jak wspominaliśmy wcześniej, były to głównie osoby z zameldowaniem w innych województwach. Wraz z nami w Niecieczy obecne były delegacje Elany Toruń oraz Widzewa Łódź, którym dziękujemy za wsparcie oraz czekamy na kolejne wspólne wojaże w przyszłym roku.

Podsumowując Niebiescy prowadzili średnio zorganizowany doping. Raczej bardziej spontaniczny, spod stadionu odgrodzonego kordonem milicji. Przede wszystkim zaakcentowane zostało kilkukrotnie "Jesteśmy zawsze tam..." oraz pojedyncze przyśpiewki wspierające naszą drużynę w walce o cenne trzy punkty. W repertuarze nie zabrakło również sporej ilości "życzliwości" pod adresem Słonia oraz głośnego "Piłka nożna dla Kibiców", "Ch.. z zakazami Niebiescy jesteśmy z Wami...". Niestety co do hasła "Piłka nożna dla Kibiców", ciężko było o reakcje miejscowych sympatyków. No cóż, jaki klub, tacy kibice. Szkoda, że miejsce klubów, z którymi spotkania w ekstraklasie byłyby naprawdę ciekawe kibicowsko, zajmują pseudokluby bez jakichkolwiek tradycji, funkcjonujące jedynie dla widzimisię właściciela...

Miejmy nadzieję, że długo kluby tego pokroju nie zagoszczą na wyżynach piłkarskich, a do tego czasu trzeba po prostu je traktować z wzajemnością. My będziemy nadal jeździć na swoim klubem, by wspierać go na meczach. Sympatykom Termaliki pozostaje dalej pajacować w perukach na trybunach udając, że słonie w Polsce są pod ochroną. Przypominamy w naszym kraju słoń jest gatunkiem występującym tylko w zoo ;)

Aby zakończyć ten cały cyrk przygotowany w Niecieczy, po pierwszej połowie zawijamy się do aut i wyruszamy w drogę powrotną. Miejmy nadzieję, że nowy rok będzie dla nas bardziej owocny kibicowsko. Także do zobaczenia na szlaku!

"Na śmieszniej wiosce stadion zbudowali,
Pole kukurydzy przy tym zaorali.
Na straży tego cyrku słoń dumnie stoi,
Niestety wieś, wsią została, tylko w głowach się p...!"

  • Podbeskidzie Bielsko-Biała - Ruch Chorzów [1900]
Za nami kolejny wyjazdowy mecz w wykonaniu Niebieskich, na którym pomimo zakazu nie zabrakło kibiców chorzowskiego Ruchu. Podobnie jak przy okazji poprzednich meczów fani 14-krotnych mistrzów Polski udali się na wyjazd swojej drużyny indywidualnie. Większość zakupiła bilety przez stronę internetową Podbeskidzia, inni bezpośrednio w kasach gospodarzy. Kibice dotarli do Bielska-Białej indywidualnie lub ze zbiórki, która wyruszyła z Chorzowa około godz. 15:30.

Ostatecznie na meczu zameldowało się około 1900 kibiców Ruchu, w tym delegacje Widzewa i Elany, za co dziękujemy naszym przyjaciołom. Wchodzenie przebiegło dosyć sprawnie i przed pierwszym gwizdkiem większość chorzowskich kibiców była na stadionie. Z racji kupowania przez fanów Ruchu biletów na sektory obok siebie, całość grupy była skumulowana. Również działacze Podbeskidzia starali się umiejscowić przybyłych kibiców razem.

Kibice Ruchu zajęli dwa skrajne piętra sektora na prostej oraz miejsca na dolnej kondygnacji, gdzie pojawiła się również flaga "Special Guest" oraz transparent "Zając PDW".

Od pierwszej minuty Niebiescy ruszyli z konkretnym dopingiem, który bez problemów przebijał się przez młynek miejscowych. Generalnie atmosfera trochę piknikowa, jak na rywala pokroju Podbeskidzia przystało. Niestety pod koniec pierwszej połowy doszło do zamieszania na górnym sektorze, co jednak szybko zostało uspokojone przez ochronę.

Po całym incydencie druga połowa rozpoczęła się już spokojnie. Niebiescy zaczęli zajmować swoje miejsca i nadal wokalnie wspierali swoich zawodników. Ostatecznie piłkarzom Ruchu udało się z karnego zdobyć wyrównującą bramkę i mecz zakończył się podziałem punktów.

Generalnie za nami kolejny dobry liczbowo wyjazd na zakazie i pragniemy zaznaczyć pewnym medialnym aferowiczom, że zakaz dotyczy zorganizowanej grupy. Natomiast na mecz możemy udać się, kiedy nam się tylko podoba, bo każdy ma takie prawo.

Po meczu piłkarze podziękowali kibicom za wsparcie i doping, dzięki któremu grając na wyjeździe mogli się poczuć jak u siebie. Kibice Ruchu natomiast kolejny raz zaznaczyli głośno: "ch.. z zakazami Niebiescy jesteśmy z wami".

Po meczu część kibiców wyruszyła bezpośrednio na walkę naszego kolegi do Bytomia, gdzie odbywała się gala PLMMA. Natomiast od rana delegacja kibiców Ruchu Chorzów obecna była na turnieju kibiców Widzewa Łódź z okazji 105-lecia klubu, który ostatecznie Niebiescy wygrali.

  • Piast Gliwice - Ruch Chorzów [3300]
Nie opadły na dobre emocje związane z wyprawą na pierwszy zakaz do Łęcznej, a trzeba już było mobilizować się na kolejne spotkanie wyjazdowe w Gliwicach.

Mobilizacja trwała od niemal dwóch tygodni. Informacje o wyjeździe szybko docierały do stałych adresatów, a mniej więcej na tydzień przed spotkaniem padły oficjalne informacje - co, gdzie i jak.

Pierwsza pula 700 biletów w mgnieniu oka znalazła swoich nabywców i było wiadomo, że chętnych jest naprawdę sporo. Bilety kupowano przez internet, w stacjonarnych punktach sprzedaży Piasta, a część wejściówek dotarła także do Chorzowa. Z upływem kolejnych dni wiedzieliśmy, że będzie nas naprawdę sporo.

Trzeba szczerze przyznać, że nałożone zakazy jak na razie dobrze nam służą. Zamiast wykorzystywać przyznaną pulę biletów na sektor gości, wykupujemy mnóstwo wejściówek na sektory gospodarzy. Czyli generalnie dużo lepiej dla nas. Pomimo że czekał nas mecz derbowy i to na wyjeździe, piłkarze mogli przy takim wsparciu kibiców czuć się jak u siebie.

Zbiórka kibiców zaplanowana została o godz. 17:30 na parkingu klubowym i po 18:00 większość osób wyruszyła w kierunku Gliwic. Oczywiście sporo osób dojeżdżało później, ale już mniej więcej dwie godziny przed meczem pierwsi kibice Ruchu zaczęli kręcić się w okolicach stadionu i z minuty na minutę Niebieskich przybywało. Na godzinę przed pierwszym gwizdkiem na stadionie było już kilkuset kibiców Ruchu i frekwencja cały czas wzrastała. Pomimo wykupionych biletów na łuk oraz część prostej, Niebiescy ostatecznie zajęli i zapełnili ponad stan całą trybunę za bramką wraz z narożnikami. Dodatkowo grupa chorzowian obecna była na prostej.

Oficjalna liczba "Niebieskiej Szarańczy" na meczu w Gliwicach to 3300 osób, chociaż można byłoby polemizować czy czasem nie było nas więcej. Ponad trzy tysiące osób na zakazie wyjazdowym robi wrażenie. Podczas meczu wsparła nas również grupa około 100 Widzewiaków oraz delegacja Elany Toruń, którym dziękujemy za wsparcie. Nie możemy również pominąć "Super MaRia" czyli Mariusza Śrutwy, który wraz z kibicami dopingował Niebieskich z trybun. Mamy nadzieję, że kolejne wyjazdy będą równie sumiennie zaliczane przez "MaRia" ;) Sektory zajęte przez fanów Ruchu przyozdobiły dwie flagi "Special Guest" oraz "Ruch Chorzów".

Co do dopingu - nie ma co się rozpisywać. Filmik z meczu obrazuje wszystko. Generalnie było GRUBO FEST! Tysiące gardeł skierowanych w jednym kierunku i krzyczących wspólnym głosem to jest właśnie najlepsza prezentacja "12 zawodnika", którym są kibice. Jesteśmy jednością, razem budujemy potęgę Ruchu i razem walczymy o jego pozycję najlepszego klubu w Polsce.

Pomimo sromotnej porażki 0:3 z liderem Ekstraklasy nie odpuściliśmy i dalej rozkręcana była niebieska dopingowa korba. Pomimo wszystko najważniejsze jest wspieranie Ruchu. Pomimo przegranej na boisku i zdartego gardła, z uśmiechem na pysku ogląda się filmik z nagranym dopingiem. Znów można poczuć choć przez chwilę ułamek tych emocji, które towarzyszyły nam na meczu. Po raz kolejny udowodniliśmy, że jesteśmy wyjazdowo najlepsi.

Przed nami wtorkowy mecz z Koroną, a już za tydzień po raz kolejny udowodnimy, że jesteśmy zawsze tam...

  • Górnik Łęczna - Ruch Chorzów [400]
Rozświetlone psikusami spotkanie z Wisłą Kraków było naszym ostatnim oficjalnym wyjazdem w Ekstraklasie. Niestety, Komisja Ligi nie doceniła kunsztu artystycznego i nałożyła na nas zakaz wyjazdowy na 13 spotkań. Zakaz dotyczy grup zorganizowanych, a zatem każdy ma prawo jechać za swoim ukochanym klubem indywidualnie.

Pierwszy mecz wyjazdowy z obowiązującym zakazem wypadł nam do Łęcznej. To ciekawy i daleki wyjazd czyli jeden z tych, które cieszą najbardziej. Szybka mobilizacja i decyzja, że jedziemy.

Informacja o zbiórce i decyzji szybko dotarła do zainteresowanych i około godz. 10:30 niebieska wyprawa ruszyła w kierunku województwa lubelskiego. Dodatkowo przed zbiórką kibice Ruchu z Rudy Śląskiej pojawili się z transparentem pod kopalnią Halemba w rocznicę tragedii górniczej.

Droga mijała całkiem spokojnie, dopiero w Radomiu do naszej kolumny aut dołączyli smutni panowie. Najprawdopodobniej "Chytra Baba" dała cynk, że jedziemy. Z dodatkowym towarzystwem droga zaczęła się wydłużać i zaczęła się mała zabawa w kotka i myszkę. Wąsy prowadzą nas prosto, my wolimy jechać w prawo itd.

Ostatecznie dotarliśmy pod stadion na godzinę przed meczem i tu zaczęły się schody. W chwili gdy wzmożone siły milicyjne skierowały nas pod sektor gości, można było się spodziewać problemów.

Mobilizacja wąsów jak na mecz podwyższonego ryzyka. Ściągnięte siły wojewódzkie, armatki, dron czyli generalnie cyrk na kółkach z komendantem w roli naczelnego klauna. Po rozmowach z Górnikiem przekonani byliśmy, że wejdziemy bez większego problemu, jednak w miarę upływającego czasu wzrastało zdenerwowanie, a milicja coraz szczelniej zaczęła nas otaczać. Docierały do nas informację, że to prezes Górnika robi problemy, czekając na decyzję delegata. Ostatecznie okazało się jednak, że całe zamieszanie i decyzję, żebyśmy nie weszli na mecz, forsowała dzielna, nie mająca nic lepszego do roboty policja, która cały czas terroryzowała prezesa Górnika stwierdzeniem, że jesteśmy realnym zagrożeniem zakłócenia spokoju imprezy masowej.

Z naszej strony skandowane były spod stadionu okrzyki "piłka nożna dla kibiców". Tym samym hasłem odpowiadali gospodarze, którzy w geście solidarności opuścili swój młyn. Dopiero w 30. minucie meczu zapadła po długich rozmowach decyzja, że wejdziemy na mecz. Tym samym gospodarze wrócili na swoją trybunę, a my zaczęliśmy okupować najpierw dwie a ostatecznie cztery kasy w celu kupienia biletów. Większość zdecydowała się wejść na mecz, inni woleli, bądź musieli pozostać poza stadionem. Ostatecznie z 400 przybyłych fanów Ruchu 330 zasiadło w sektorze C na trybunie gospodarzy. Podczas meczu wspierała nas również delegacja Widzewa.

Niebiescy aż do 60. minuty meczu wchodzili na stadion i dopiero gdy wszyscy weszli, ruszyliśmy z porządnym dopingiem, intonując głośno "Jesteśmy zawsze tam...", "Ch.. z zakazami Niebiescy jesteśmy z wami" oraz "Piłka nożna dla kibiców". Wyraziliśmy również swoje niezmienne zdanie odnośnie policji. Na płocie zajmowanego przez fanów Ruchu sektora zawisła flaga "Special Guest".

Gospodarze podczas meczu bez flag, jednak od momentu zajęcia swojego młyna starali się prowadzić cały czas doping.

Zabawa i doping trwała w najlepsze pomimo braku możliwości obejrzenia meczu od pierwszej minuty oraz strzelonych przez Ruch bramek.

W repertuarze znalazły się również pozdrowienia dla naszych przyjaciół z Widzewa i Elany. Pod koniec meczu bramka strzelona przez Marka Zieńczuka dała nam prowadzenie 3:0 i wywołała prawdziwą radość. Chwilę później po stadionie niosło się głośne "Kto tak gra, kto tak gra, jak my gramy? Kto tak gra jak Ruch Chorzów kochany. Jeden gol, drugi gol, trzeci leci, na tablicy 3:0 się świeci".

Po meczu wraz piłkarzami wspólnym śpiewem celebrowaliśmy cenne zwycięstwo. Dodatkowo okrzykami "Górnik Łęczna dziękujemy" wyraziliśmy wdzięczność za możliwość wejścia na trybuny i obejrzenia spotkania. "Górnicy" odpowiedzieli za to głośnym "Piłka nożna dla kibiców". Z tego miejsca jeszcze raz dziękujemy. A policji za wszelkie intrygi należy się...

Około 20 minut po meczu ruszyliśmy w drogę powrotną, gdzie nadal towarzyszyły nam nadal smutne wąsy. W międzyczasie dłuższy postój na tankowanie i ruszamy w drogę powrotną, która minęła spokojnie. Ostatecznie zameldowaliśmy się na Górnym Śląsku około 4 rano.

Przed nami mecz z Piastem w Gliwicach i chyba każdy wie, co to oznacza... ;-)

  • Wisła Kraków - Ruch Chorzów [1660]
Za nami kolejna inwazja Niebieskiej Szarańczy udowadniająca, że kibice Ruchu Chorzów są wyjazdowo najlepsi. Nie minęły dwa tygodnie od inwazji na Poznań, a fani Ruchu już najechali Kraków - miasto Królów Polski.

Niebiescy otrzymali początkowo 1200 biletów, jednak mieli w świadomości, że mogą liczyć nawet na 2 tysiące wejściówek. Pomimo piątkowego terminu mobilizacja trwała w najlepsze z zapewnieniem, że w przypadku wykorzystania puli będzie możliwość otrzymania dodatkowych kart wstępu. Kto mógł i przede wszystkim chciał, ten jechał do stolicy Małopolski, by wspomóc swoją ukochaną drużynę w wyjazdowej batalii o cenne ligowe punkty.

Z powodu weekendowych utrudnień na drogach oraz zbliżającego się dnia Wszystkich Świętych, główna zbiórka wyruszyła w kierunku Krakowa już przed godziną 17:00 autokarami oraz samochodami. Pozostałe osoby dojeżdżały na stadion już indywidualnie w różnych odstępach czasowych. Ostatni wyjazdowicze zameldowali się na drugą połowę.

Wchodzenie przebiegało mozolnie, a osoby dopisujące się na listę w ostatniej chwili, musiały trochę dłużej poczekać. Niestety więcej problemów z wejściem miała przygotowana oprawa. O ile flagi po kontroli weszły normalnie, tak na bramach została wstrzymana sektorówka, która miała być elementem oprawy, a także flagi na kijach Ruchu i Widzewa oraz kartoniki. Ochrona w tej kwestii była bardzo problematyczna i żadne argumenty nie były w stanie jej przekonać do przepuszczenia oprawy na sektor.

Niebiescy już mniej więcej godzinę przed meczem zaczęli zajmować sektor gości i praktycznie od tego czasu zaczęła się wymiana "uprzejmości" z gospodarzami. Gdy na rozgrzewce pojawili się piłkarze Ruchu, po stadionie niosło się głośne "Jesteśmy zawsze tam..." dające początek wokalnej korbie, która nakręcała wypełnione Niebieską Szarańczą sektory. Ogólnie w Krakowie zameldowało się 1660 kibiców Ruchu, w tym 180 Widzewiaków. 40 osób z różnych przyczyn nie weszło na stadion.

Wraz z pierwszym gwizdkiem doping w sektorze gości rozkręcił się na dobre. Wokalnie kibice Ruchu pokazali się bardzo dobrze, ale oczywiście nigdy nie jest tak dobrze, aby nie mogło być lepiej ;)

W repertuarze nie zabrakło nowych jak i starych przyśpiewek oraz pozdrowień dla wspierających nas w dobrej liczbie Widzewiaków oraz delegacji Elany Toruń.

Trzeba przyznać, że podczas meczu sektor Ruchu został bardzo dobrze oflagowany. Wśród obecnych flag pojawiły się m.in. "P/R\F", "Criminal Family", "Łódzki Widzew", "Fabryka Chuliganów", "Niebieskie Siemce - Ekipa Wyjazdowa", "NRŚL Gang", "Świętochłowice", "N/R\K", "ULTRAS", "19/R\20", "Mysłowice on tur", "Niebieskie Łaziska", "Mikołów", "Jaworzno", "Naklo Śląskie", "Kety on tour", "Radlin", "Piekary Śląskie", "Pszów", "Wielkie Hajduki", "Oberschlesien", "To My Naród Śląski" oraz transparent "Zając PDW".

Gospodarze licznie zajęli swój młyn, wywieszając również sporo flag, w tym m.in. "Wisła Sharks", "Towarzystwo Sportowe", "PDW”, "Wisła Kraków", "Armia Białej Gwiazdy", "Qrdwanów", "Prądnik Biały", "Oświęcim", "Jaworzno", "SPQA - SS Lazio", "Bochnia", "Skawina", "Oklusz", "Zabierzów", "Wadowice", "Wierność". Przez cały mecz prowadzili doping, jednak z perspektywy sektora gości trudno go ocenić, bo w większości był dla nas niesłyszalny z powodu dobrej zabawy. Dodatkowo "Wiślacy" urozmaicili występy wokalne flagami na kijach. Niestety Niebieskim tego elementu nie udało się wnieść na sektor.

Jedna rzecz, która mocno rzuca się w oczy w kwestii flag, to spora liczba płócien Fan Clubów z obu stron. Jak widać, kibice wierni swoim drużynom mocno zmobilizowali się na to spotkanie.

Wraz z rozpoczęciem drugiej polowy na sektorze Ruchu rozpoczęły się drobne przygotowania do zaprezentowania niespodzianki przygotowanej na ten mecz. W 55. minucie na płocie pojawił się transparent "CUKIEREK ALBO PSIKUS". Niestety z powodu nadgorliwości ochrony oraz zarządu Wisły nie została wpuszczona sektorówka będąca kluczowym elementem oprawy. W ten sposób bezpośrednio gospodarze dali kibicom Ruchu odpowiedź na pytanie i zamiast cukierka musiał być psikus. Na sektorze pojawiły się uniesione trzy górnośląskie flagi, a spod nich jak z kapelusza wylatywały psikusy jeden za drugim. W krótkim odstępie czasu na sektorach Ruchu zostało odpalonych 200 rac oraz około 60 ogni wrocławskich. Całość rozpaliła sektor na dobre. Gdy gasła jedna raca, odpalana była kolejna, a żeby psikusów było mało, dodatkowo raz na jakiś czas gdzieś wybuchały petardy czasem mniejsze, a raz większa ;)

Niestety kolejny raz swoją "inteligencją" i odpowiednim przeszkoleniem z zakresu gaszenia środków pirotechnicznych pokazali się ochroniarze, a raczej tzw. OSP patrol z gaśnicami proszkowymi, który za wszelką cenę chciał ugasić płomienie radości w sektorze gości. Jak można zobaczyć na filmiku, efektem działań pseudostrażaków było jedynie kompletne zadymienie sektora gości, co naraziło obecnych tam kibiców na kontakt z proszkiem gaśniczym. Osoba będąca na płocie przez minutę znajdowała się w strumieniu gaśnicy, aż w końcu spotkało się to z reakcją i race wylądowały na murawie.

Gdy mecz po przerwaniu został wznowiony, a cytując tekst piosenki "Gdy emocje już opadły jak po wielkiej bitwie kurz...", nadeszła pora na rundę drugą piroshow i po raz kolejny sektor gości rozpalił się psikusami. Podsumowując całą zabawę: "Sporo psikusów się na meczu paliło, aby kibiców Ruchu zadowoliło" ;)

W czasie zabawy odpowiednio pozdrowione zostały służby policyjne, a żeby gospodarzom nie było przykro, również im się oberwało za milicyjne korzenie. Im bliżej końca spotkania tym zabawa i doping w sektorach Ruchu trwały w najlepsze. Na swoje "5 minut" w ostatnich pięciu minutach załapał się również "Dziki Wąs", który rozkręcił na trybunie Niebieskie Horto Magiko, a chwilę później niosło się głośne "Widzew i Ruch lololo...".

Piłkarze jedynie zremisowali bezbramkowo z Wisłą, jednak pomimo to i tak usłyszeli podziękowania za walkę i wraz z kibicami zaintonowali chorzowski klasyk "Więc wstań do góry głowę wznieś...".

Po meczu kibice Ruchu jeszcze niespełna godzinę oczekiwali na wyjście z sektora gości, szczelnie obstawionego przez siły milicyjne. Jednak gdy tylko bramy się otwarły cala niebieska wiara rozbiegła się po całym parkingu, by po chwili ruszyć w kierunku Górnego Śląska.

Generalnie wyjazd na DUŻY plus. Po raz kolejny wyjazdowo pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony, umacniając swoja pozycję wyjazdowo najlepszych. Z tego miejsca kolejny raz dziękujemy Widzewiakom za solidne wsparcie, a sam wyjazd możemy w skrócie opisać jako 3xZ czyli ZABAWA! ZABAWA! ZABAWA!

Pomimo czekających nas zakazów nie zapominajmy, że "jesteśmy zawsze tam...".

  • Lech Poznań - Ruch Chorzów [1614]
"Ruszyła maszyna po szynach ospale,
w każdym przedziale szale, drżyjcie rywale.
Bo zapieprza tu cug Niebieskich wariatów..."

Od słów niebieskiej piosenki możemy rozpocząć relację z wyjazdowego spotkania z poznańskim Lechem. Mobilizacja na ten mecz trwała już od kilku tygodni. Każda chorzowska dzielnica i niebieski fan club starały się pokazać w jak najlepszej liczbie, gdyż mogliśmy mieć do dyspozycji aż 2000 biletów. Zapowiedzi i transparenty nakręcały Niebieski pociąg pancerny, który w sobotę na stadionie miał rozjechać poznańską lokomotywę.

Do Poznania niebieskim pociągiem specjalnym liczącym 12 wagonów, a także czerwonymi autokarami i autami dotarło 1614 kibiców Ruchu, w tym 430 kibiców Widzewa oraz 9-osobowa delegacja Elany Toruń. Ostatecznie na sektorze gości zasiadły 1564 osoby.

Pomimo wyjazdu z Chorzowa o godz. 8:40, Niebiescy pod stadion dotarli dopiero na godzinę przed meczem, jednak samo wchodzenie przebiegało dosyć sprawnie i większość przybyłych obecna była na sektorze przed pierwszym gwizdkiem. Klatkę przyozdobiło kilkanaście flag Niebieskich w tym m.in.: "Psycho Fans", "Widzew Łódź", "19/R\20", "Niebieskie Siemce", "N/R\K", "Ruda Śląska", "Niebieskie Łaziska", "Radlin", "Nakło Śląskie", "Mikołów", "Kęty", "Racibórz" oraz transparenty "Zając PDW", "Herman wracaj do zdrowia", "Api PDW” oraz transparent Widzewa "Śmierć konfidentom". Trzeba zaznaczyć, że w repertuarze fanów Ruchu oraz Lecha nie zabrakło licznych bluzgów.

Kibice Ruchu powody do radości mieli już w pierwszych sekundach spotkania po bramce strzelonej przez Mariusza Stępińskiego. Gol dodał mocy w dopingu, który był na naprawdę bardzo wysokim poziome i bez mniejszego problemu przebijał się na całym stadionie.

Gospodarze zapełnili jedynie dolną część młyna, jednak zaprezentowali oprawę z pirotechniką w asyście flag, co spowodowało przerwanie meczu na krótką chwilę.

Kibice Ruchu również z flagami na kijach na sektorze, jednak nie udało się zaprezentować przygotowanej oprawy.

Z upływającymi na zegarze minutami Niebiescy wierzyli w utrzymanie korzystnego wyniku, lecz po wyrównującej na 2:2 bramce przypieczętowany został podział punktów. Pomimo wszystko chorzowianie pokazali się w Poznaniu z konkretną dopingową korbą i podziękowali piłkarzom za walkę na boisku.

Po meczu chwila wyczekiwania i można było opuścić obiekt, by wsiąść do podstawionych autobusów, które dowiozły całą grupę do pociągu. W przedziałach trwała dalsza zabawa, która we Wrocławiu przeniosła się na peron. Po kilkugodzinnej jeździe wycieczka zakończyła swój bieg o godz. 4:00 rano.

Dziękujemy Elanie oraz przede wszystkim Widzewowi za tak liczne wsparcie i dobrą zabawę na powrocie, gdzie szczególnie jeden Widzewiak spod Bełchatowa szczególnie umilał podróż współpasażerom swoim gawędzeniem ;)

  • Cracovia - Ruch Chorzów [588]
Po derbach z Górnikiem i domowym meczu z Legią nadeszła pora na wyjazdowe zmagania. Niestety obowiązujący zakaz na Puchar Polski uniemożliwił nam wycieczkę do Poznania, więc pozostał ligowy mecz z Cracovią, od której otrzymaliśmy 750 biletów.

Zapisy na wyjazd przebiegały - powiedzmy szczerze - słabo, no ale cóż, każdy musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie: "czy jest zawsze tam...". Do stolicy Małopolski udaliśmy się transportem kołowym. Autokary, które wyjechały wcześniej, dotarły do Krakowa już na trzy godziny przed meczem, natomiast auta dojeżdżały przez cały czas do godziny 18.

W ogólnej sprzedaży nie udało się sprzedać wszystkich biletów, więc osoby zapominalskie bądź spóźnialskie mogły się w nie zaopatrzyć pod stadionem "Pasów". Niestety klub z Krakowa zachował się wręcz karygodnie, zwiększając cenę wejściówek, która znacznie przewyższała cenę kart wstępu na sektory gospodarzy. No cóż, wychodzą na wierzch korzenie Cracovii...

Drugim aspektem, który warto poruszyć, jest kwestia parkowania samochodów podczas meczu z Cracovią. Niestety po raz kolejny milicja zaczęła kręcić i mieszać się w sprawę miejsca parkowania samochodów. Z doświadczenia większość automatycznie zaparkowała na stadionie Wisły, gdzie próbowano zastraszyć kibiców, że każde zaparkowane tu auto zostanie "nagrodzone" mandatem. Jednak by wyegzekwować cokolwiek, trzeba mieć podstawę, także i tym razem okazało się, że "nie dla psa kiełbasa".

Pierwsi kibice już mniej więcej na dwie godziny przed meczem zaczęli zajmować miejsca na sektorze gości. Przy takim zapasie czasu wchodzenie przebiegało dosyć sprawnie i finalna liczba to 588 osób. Dziękujemy za wsparcie delegacji Widzewiaków!

Kibice Ruchu dobrze oflagowali klatkę, gdzie zawisły flagi: "P/R\F\", "Śląscy Ekstremiści", "Niebieskie Siemce - Ekipa Wyjazdowa", "ULTRAS", "NRŚL Gang", "Świętochłowice", "Radlin", "Łaziska", "Kęty", "N/R\K", "Śląsk Cieszyński", "Baku Boys" oraz transparent "Zając PDW".

Niebiescy swoją obecność zaznaczyli głośnym "Jesteśmy zawsze tam...". Od początku meczu nie zabrakło gorącej wymiany uprzejmości pomiędzy sektorami, jednak dużo większą kreatywnością po raz kolejny wykazali się kibice Ruchu ;)

Jeśli chodzi o doping, można śmiało stwierdzić, że źle nie było, a całkiem dobrze wyszło po raz kolejny "O Chorzowie, o Chorzowie, nigdy nie opuszczę Cię..." oraz "Hej Ruchu nasz pokaż, jak grasz..." i właśnie w trakcie śpiewania tej piosenki Niebiescy strzelili kontaktową bramkę.

Cracovia... No cóż generalnie szału nie było. Młyn lepiej oflagowany niż zapełniony, a doping jak na gospodarzy słaby.

Niestety mecz zakończył się porażką 1:2, za co piłkarze usłyszeli głośne "Kur.. mać Chorzów grać!" oraz "Czy wygrywasz czy nie...". Po meczu chwila oczekiwania na wyjście i powrót na Górny Śląsk, gdzie większość dotarła w okolicach godz. 22:00. Kolejny wyjazd to mecz z Lechem Poznań, więc mobilizacja by wykorzystać wszystkie bilety!

  • PP: Lech Poznań - Ruch Chorzów
Wśród 11273 widzów zabrakło zorganizowanej grupy "Niebieskiej Szarańczy". Powód? Zakaz wyjazdowy za bójkę z meksykańskimi marynarzami...

  • Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów [896]
Kolejne wyjazdowe wojaże za nami. W 7. kolejce Ekstraklasy Niebiescy zmierzyli się z Zagłębiem Lubin i było to trzecie wyjazdowe spotkanie w wykonaniu chorzowskiego Ruchu. Patrząc przez pryzmat ostatnich lat, Lubin jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc na wyjazdowej mapie kibiców Ruchu.

I również tym razem piłkarze Niebieskich mogli liczyć na solidne wsparcie swoich kibiców. Dokładnie 896 fanów pojawiło się na sektorze gości, w tym delegacja Widzewa Łódź oraz gościnnie 20 kibiców Unii Oświęcim i oczywiście nasz dolnośląski Fan Club z Dzierżoniowa.

Wyjazd do centrum Zagłębia Miedzi jak zwykle odbył się transportem kołowym. Autokarami, busami i samochodami Niebiescy dotarli pod stadion, gdzie wchodzenie przebiegło nadzwyczaj sprawnie i przed pierwszym gwizdkiem praktycznie wszyscy zasiedli na trybunach. Na płotach zawisło 15 flag, w tym: "Śląscy Ekstremiści", "P/R\F", "ULTRAS", "19/R\20", "Niebieskie Siemce - Ekipa Wyjazdowa", "NRŚL Gang", "Świętochłowice", "N/R\K", "Radlin", "Dzierżoniów", "Żory", "Kęty", "19(L)45" (Lechii Dzierżoniów), "Mikołów", "Niebieskie Łaziska" oraz transparent "Zając PDW".

Jak zwykle Niebiescy na wyjeździe zaprezentowali bardzo dobry poziom. Przez całe spotkanie prowadzony był rewelacyjny doping, który jedynie chwilowo w drugiej połowie osłabł, jednak nie na tyle, by nie było nas słychać. Podczas meczu oficjalny debiut zaliczyła również nowa piosenka:

"Chodź z nami na stadion i zaśpiewaj też,
że Ruch dziś wygra mecz, że Ruch dziś wygra mecz.
Śpiewajmy głośno, niech każdy tutaj wie,
że Ruch dziś wygra mecz, że Ruch dziś wygra mecz.
Nieważne z kim i nieważne gdzie,
my gramy zawsze o zwycięstwo...".

Oprócz nowej przyśpiewki nie zabrakło również pozdrowień dla naszych zgodowiczów z Widzewa i Elany oraz "pozdrowień" dla policji.

Młyn gospodarzy nie powalał na kolana, przede wszystkim liczbowo. Na płotach pojawiło się sporo flag, w tym wiele fanclubowych. Na początku spotkania pojawił się również spory, estetyczny transparent "Lubin '82 Historia pisana przez życie" nawiązujący do rocznicy wydarzeń lubińskich. Również z okazji tej rocznicy mecz rozpoczął się minutą ciszy, do której dołączyli kibice Ruchu. Wydawało się, że przygotowany transparent będzie uzupełniony oprawą, której jednak zabrakło.

Kibice Ruchu pomimo niekorzystnego wyniku nie tracili wiary i sił na dalszy doping. Na sektorze pojawiły się również flagi na kijach.

Do ciekawej sytuacji doszło pod koniec pierwszej połowy. Na sektorze graniczącym z klatką pojawił się kibic Ruchu i bywalec trybuny głównej na chorzowskim stadionie, który nie zważając na zajmowany sektor, aktywnie uczestniczył w dopingu dla Niebieskiej drużyny. Przez moment nie spodobało się to ochronie, jednak po głośnym "zostaw kibica" sytuacja została opanowana i nadal nasz sympatyk pozostał na swoim sektorze ;)

W końcówce meczu fani Ruchu znów byli dodatkowo zmotywowani, nawet pomimo niekorzystnego wyniku. "Niebieska Szarańcza" ruszyła z jeszcze większą dopingową korbą i na tapetę poszło klasyczne już "Horto Magiko" i "Dziki Wąs" w roli wodzireja :)

Niestety mecz zakończył się porażką 1:3, jednak pomimo to fani Ruchu podziękowali piłkarzom za grę i głośno dali im do zrozumienia, że zawsze będziemy przy drużynie oraz, że najważniejsze obecnie jest, by wygrać w derbach z Górnikiem.

Po meczu również Łukasz Janoszka, obecnie piłkarz Zagłębia, mógł na własnej skórze odczuć, jak wygląda szacunek w wykonaniu Niebieskich. Kibice Ruchu zawołali zawodnika do siebie i głośno skandując jego nazwisko nawoływali, by wrócił na Cichą. Dodatkowo "Ecik" rzucił swoją koszulkę kibicom, za co otrzymał nową treskę wyjazdową "Niebieskiej Szarańczy". Jak się okazało po ubraniu, "Ecik" najlepiej prezentuje się w barwach Ruchu ;)

Po meczu kilkadziesiąt minut oczekiwania i powrót na Górny Śląsk. Do następnego razu na wyjazdowym szlaku!

  • Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów [2100]
INWAZJA - tak jednym słowem można opisać wyjazd do Białegostoku, podczas którego świętowano po raz drugi 10 rocznicę obecnej zgody z Widzewem.

Niestety pierwszy termin świętowania podczas naszej ostatniej obecności w stolicy Podlasia został pokrzyżowany przez zakaz wyjazdowy. Tym razem mamy za sobą udane drugie podejście, choć znów mogło być różnie, ale o tym za chwilę.

Po wyjeździe do Kielc nadeszła inwazja na Białystok. Przez całe wakacje trwała mobilizacja w Chorzowie, Łodzi i Fan Clubach, która dała widoczne na stadionie skutki.

Na mecz rozgrywany w niedzielę o godzinie 15:30 zbiórka zaplanowana była na godz. 2:00 na parkingu klubowym, gdzie po ponad dwóch godzinach główna grupa wyjazdowa ruszyła w kierunku Podlasia. Spora część osób wyruszyła również wcześniej, także od rana w Białymstoku i jego okolicznych zalewach widoczne były grupki Ruchu i Widzewa.

Jak już się zdążyliśmy przyzwyczaić przez te wszystkie lata na kibicowskim szlaku, każde piłkarskie święto są w stanie zniszczyć gamonie w mundurach. Tak też było i tym razem. Spowalnianie kolumny autobusów, spisywania i przeszukiwania - na to wszystko załapali się nasi kibice w drodze do Białegostoku. Przy tych wszystkich utrudnieniach pewne stawało się, że nie wszyscy dotrą na mecz na czas i tak kolumna autokarów odcinek 180 km przejechała w czasie... 5 godzin.

Na trasie od Warszawy do Białegostoku nie było możliwości nawet zatankowania samochodu, gdyż każda prywatna stacja była zamknięta na cztery spusty i obstawiona jak na przyjazd prezydenta. Przechodząc od skrajności w skrajność, niech następnym razem dzielni stróże prawa obstawią gospodarstwa rolne, aby czasem jakiemuś rolnikowi źli kibole krowy nie podprowadzili...

Kibice bardzo powoli dotarli pod stadion i na kilkanaście minut przed meczem na obiekcie była dosłownie garstka kibiców. Autokary zostały przetrzymane pod miastem z informacją, że pod stadion wyruszą o godzinie 15:00 - tym samym pewne stało się, że pierwszego gwizdka na obiekcie nie uświadczy większość przybyłych.

Na stadionie już przed meczem roznosiło się głośne "Piłka nożna dla kibiców" oraz "Wpuśćcie kibiców", które intonowali kibice gości jak i gospodarzy.

Jak łatwo się domyślić, zgromadzony pod bramą tłum oraz powoli dojeżdżające autobusy spowodowały kumulację oburzenia, której efektem było wejście z bramą oraz awantura z ochroną i policją przy wejściu. Gdy trwała potyczka przy kołowrotkach, na pomoc ruszyli kibice już obecni na stadionie, którzy opuścili sektor gości. Dodatkowo w ramach solidarności fani Jagiellonii opuścili swój młyn, a część z nich koroną stadionu pobiegła na pomoc przyjezdnym pod sektor gości, gdzie również doszło do starcia z ochroną.

Efektem prowokacji policji jest zniszczone święto i zdarzenia, których można było uniknąć. W związku z "zamieszaniem" pod bramą część osób weszła bez biletów, a inni na podawane wejściówki. Dopiero po 15 minutach meczu kibice zaczęli zapełniać ponownie sektor gości, a fani "Jagi" wrócili do młyna. Minus jest taki, że kibice i tak wchodzili na mecz przez całą pierwsza połowę, a inni odpuścili spotkanie zostając w pobliskich barach czy basenach. Ostatecznie w Białymstoku pojawiło się około 2100 kibiców Ruchu, w tym 700 Widzewiaków.

Po zajęciu sektora gości kibice Ruchu i Widzewa głośnymi okrzykami "Jaga, Jaga, Jaga dziękujemy" wyrazili wdzięczność za pomoc i wsparcie. Warto dodać, że po zamieszaniu "Jaga" dostarczyła na sektor gości wodę.

W czasie wchodzenia kolejnych kibiców fani Niebieskich nie prowadzili dopingu, ograniczając się jedynie do pozdrowień dla milicji. W sektorze zawisły natomiast m.in. flagi: "Psycho Fans", "Awanturnicy", "Ultras", "Widzew Łódź", "Pszów", "Świętochłowice", "WFCG", "N/R\K", "Mysłowice on tour", "Jaworzno", "Fan Club Orzesze on touR", "Kety". Widoczny był ponadto transparent "Denis 3maj się".

Sektor w większości zapełnił się w Niebiesko-Czerwonym kolorze i w 34 minucie na stadionie poniosło się głośne "Jesteśmy zawsze tam". Z każdą chwilą doping coraz głośniej się rozkręcał. Nawet stracona bramka nie była w stanie zatrzymać rozpędzonej dopingowej korby i było jeszcze głośniej. Oprócz chorzowskich przyśpiewek nie zabrakło pozdrowień dla Widzewa. W drugiej połowie pojawiło się niebiesko-czerwone flagowisko. Niestety z powodu zamieszania pod bramą nie została zaprezentowana przygotowana na mecz oprawa.

Na szczęście piłkarze mogli liczyć na naprawdę rewelacyjny doping i po stadionie niosło się głośne "hej Ruchu nasz, pokaż, jak grasz", śpiewane również na dwie strony z Widzewem. Zabawa trwała w najlepsze, a w pewnym momencie już praktycznie cały sektor dopingował bez cerat. Na swoje 5 minut załapał się również "Dziki Wąs", przez co po stadionie rozniosło się "Horto magiko".

Niebieskim niestety nie udało się zremisować i pomimo walki do końca górą okazała się być Jagiellonia. Kibice podziękowali zawodnikom za walkę i głośno odśpiewali "czy wygrywasz czy nie ja i tak kocham cię, w moim sercu jest Ruch i na dobre i na złe", a po chwili już razem z piłkarzami rozniosło się "więc wstań do góry głowę wznieś".

Po meczu oczekiwanie na wyjście i powrót do domu. Znów autokary musiały dłużej czekać na wyjazd, ale czego można spodziewać się po pseudopolicjantach. Pomimo opóźnień podróż minęła w dobrych nastrojach oraz na postojach debiutowała nowa przyśpiewka.

Podsumowując, na spory plus wyjazdu zasługuje rewelacyjna liczba, Niebiesko-Czerwony sektor gości i bardzo głośny doping. Na minus oczywiście policyjna prowokacja i dłużąca się droga.

Wielkie podziękowania dla Widzewa za obecność i wspólne świętowanie zgody. Przed nami jeszcze wiele wyjazdów i jeszcze więcej wspomnień. Dzięki dla "Jagi" za solidarność i okazaną pomoc.

Relację możemy zakończyć, cytując tekst piosenki:

"W poszukiwaniu szczęścia,
przemierzamy cały świat,
przemierzamy wszechświat,
dobijamy się do bram i tam oczekujemy wejścia..."

  • Korona Kielce - Ruch Chorzów [676]
676 - tylu kibiców chorzowskiego Ruchu stawiło się na wyjazdowym meczu z Koroną. Niestety nie udało nam się wykupić wszystkich wejściówek, ale liczba jak na poniedziałek i tak nie przynosi nam wstydu.

W Kielcach zadebiutowały nasze nowe wyjazdowe koszulki. Wyszło to bardzo efektownie i wszystkie osoby, które miały jakieś wątpliwości co do całej akcji, chyba je straciły. Ale zacznijmy od początku...

Zbiórka została zaplanowana na godzinę 13:00 na parkingu klubowym, skąd po około godzinie kolumna wyruszyła w stronę województwa świętokrzyskiego. Tym sposobem rozpoczęliśmy wyjazdowy szlak 2015/16. Podróż, jak to do Kielc, nudnawa, głównie przez jakieś wioski i pola. Ciekawostka, w autokarze jechał z nami piłkarz Michał Efir, który z powodu kontuzji nie mógł zagrać. Był to jego wyjazdowy debiut ;-)

Pierwsze osoby zaczęły wchodzić na stadion jakąś godzinę przed meczem. Wszyscy ubrani w jednakowe wyjazdowe niebieskie koszulki, które od tego wyjazdu są obowiązkowe na naszym sektorze. Nosi je każdy, bez wyjątku, bo razem tworzymy wyjazdową siłę.

Na płocie standardowe oflagowanie plus stara fana "Niebiescy", która była wstępem do oprawy grupy "Ultras Niebiescy", a także transparenty "Denis 3maj się" i "PF Zając PDW".

Doping od początku na pełnej korbie, co jest już naszą wizytówką w Polsce i nie tylko. Nasi piłkarze szybko stracili bramkę, jednak to jak zawsze podziałało mobilizująco na nasz sektor i doping stał się jeszcze bardziej żywiołowy. To z kolei podburzyło zespół i jeszcze przed przerwą udało się wyrównać.

W drugiej połowie popis na sektorze dała grupa "Ultras Niebiescy", która przygotowała oldschoolową oprawę. Na początku na płocie zawisnął transparent "The good old days", po czym został on zasłonięty transem "Oldschool Ruch". Na sektorze rozrzucono konfetti, pojawiły się flagi na kijach, balony, pionowe pasy materiałów, replika flagi "Ultras Boys" podniesiona do góry, a całość uzupełnił napis "FORZA RUCH" ze styropianu. Niejednemu starszemu fanatykowi z pewnością zakręciła się łezka w oku.

Ostatnie minuty meczu to już prawdziwy popis chorzowskiej bandy kiboli, którzy przy głośnym śpiewie fetowali wynik 2:1 dla Ruchu, który utrzymał się do końca spotkania. po końcowym gwizdku odbyła się tradycyjna zabawa pod sektorem, po czym udaliśmy się w drogę powrotną. Dziękujemy za wsparcie 60 Widzewiakom.

Teraz każdy zakupuje wyjazdowa koszulkę i zaczynamy wielką mobilizację na wyjazd do Białegostoku!

REKLAMA
NA SKRÓTY
  • Terminarz meczów Ruchu
  • Runda jesienna
  • Runda wiosenna
  • Kadra Ruchu
  • Sztab szkoleniowy Ruchu
  • DOŁĄCZ DO NAS!
    REKLAMA
    REKLAMA
    TABELA
    1. Jagiellonia Białystok 52
    2. Śląsk Wrocław 50
    3. Lech Poznań 48
    4. Górnik Zabrze 48
    5. Pogoń Szczecin 47
    6. Raków Częstochowa 46
    7. Legia Warszawa 46
    8. Widzew Łódź 42
    9. Stal Mielec 38
    10. Piast Gliwice 35
    11. Zagłębie Lubin 35
    12. Radomiak Radom 35
    13. Cracovia 32
    14. Warta Poznań 31
    15. Korona Kielce 30
    16. Puszcza Niepołomice 29
    17. ŁKS Łódź 21
    18. Ruch Chorzów 20
    REKLAMA
    REKLAMA
    REKLAMA
    REKLAMA
    TV NIEBIESCY
    BUTTONY
    90 Minut Widzew To MY
    UKS Ruch Chorzów Elana Toruń
    Kibice.net
    Copyright by Niebiescy.pl © 2005-2024 | Polityka prywatności