strona główna Forum Kibiców Fan Page Niebiescy.pl Twitter Niebiescy.pl Stowarzyszenie Wielki Ruch Typer Foto TV Niebiescy w Youtube Relacje LIVE

  • Sezon 2007/2008

[Wyjazdy sezonu 2004/05] | [Wyjazdy sezonu 2005/06] | [Wyjazdy sezonu 2006/07] | [Wyjazdy sezonu 2007/08] [Wyjazdy sezonu 2008/09] | [Wyjazdy sezonu 2009/10] | [Wyjazdy sezonu 2010/11] | [Wyjazdy sezonu 2011/12] | [Wyjazdy sezonu 2012/13] | [Wyjazdy sezonu 2013/14 | [Wyjazdy sezonu 2014/15] | [Wyjazdy sezonu 2015/16] | [Wyjazdy sezonu 2016/17]

  • ŁKS Łódź - Ruch Chorzów
Około 4.000 kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego zjawiło się w środowy wieczór na stadionie przy Alei Unii Lubelskiej 2, aby dopingować swoich piłkarzy w spotkaniu z Ruchem Chorzów. Nas niestety na meczu zabrakło, bo zbyt późno (dzień wcześniej w godzinach popołudniowych) dowiedzieliśmy się o tym, iż warunkowo został otwarty stadion ŁKS-u. Tego dnia na obiekcie przy Alei Unii przeprowadzono akcję przeciwko wszelakim przejawom agresji i nienawiści, co spowodowane było ostatnimi wydarzeniami (zamknięty stadion za derby z Widzewem i kara zawieszenia dla Arkadiusza Mysony), które bezpośrednio dotyczyły łodzian. Na stadionie pojawiły się transparenty "ŁKS przeciw agresji i nienawiści", a piłkarze z Łodzi na boisko wyszli w koszulkach, na których widniał napis "Stop agresji i przemocy". Fani ŁKS-u, którzy tego dnia wywiesili 2 flagi ("Rodowici Łodzianie" oraz "Łódzki Klub Sportowy"), przez cały mecz kulturalnie i bez wulgaryzmów zagrzewali swoich piłkarzy do walki. Najgłośniej, po zdobyciu bramki dającej im prowadzenie oraz gdy dowiadywali się o korzystnych dla siebie wynikach innych spotkań Orange Ekstraklasy.

  • Polonia Bytom - Ruch Chorzów
Ostatnim wyjazdowym meczem sezonu, na który mogliśmy pojechać, było derbowe spotkanie z Polonią. Tak, jak poprzednio, zostało ono okrzyknięte Niebieską Inwazją na Bytom i z pewnością taką było. Na stadionie przy Olimpijskiej zjawiliśmy się w 2.500 osób! Większość z nas do Bytomia dotarła pociągiem specjalnym. Na dworcu czekała już na nas część chłopaków z FC Świętochłowice i Łagiewniki. Przyjechali oni 2 przepełnionymi tramwajami, co łącznie dało ponad 300 osób. Drogę na stadion pokonaliśmy pieszo. Po wypełnieniu klatki do granic możliwości, poza sektorem pozostawało jeszcze kilkuset Niebieskich. Organizatorzy meczu nie chcieli otworzyć sektora buforowego, ale po śpiewach typu "Piłka nożna dla kibiców", do których włączali się także gospodarze, udało się w końcu wszystkim wejść. Od samego początku ruszyliśmy z dobrym, głośnym i urozmaiconym dopingiem. Świetnie wyszło "Hej Hej Niebiescy lolololololololo...", znane ze stadionu Eintrachtu Frankfurt. Na płocie wywiesiliśmy 7 flag: "Psycho Fans", "To My Naród Śląski", "Wielkie Hajduki", "Ruda Śląska", "Nojwiynksze Chachary", "Radlin" i "Kęty". Zaprezentowaliśmy też białe i niebieskie papierowe czapki z herbem klubu i napisem "NIEBIESCY", co dało ładny efekt. Poloniści, których na meczu zjawiło się blisko 8 tysięcy, przygotowali kilka opraw. Pierwszą mogliśmy oglądać zaraz na początku spotkania. Składały się na nią cięta sektorówka z napisem "PB" i "1920" (data powstania klubu z Bytomia), niebiesko-czerwono-niebieska kartoniada oraz transparent z hasłem "A ŻYĆ MOŻESZ DZIĘKI TEMU ZA CO MÓGŁBYŚ UMRZEĆ". Na płocie wywiesili także trzy inne transy. Dwa z nich przedstawiały "JANUSZ GRZESKO LEGENDA WCIĄŻ ŻYWA" oraz "BLOKU TRZYMAJ SIĘ". Trzeci: "ŚLĄSKI CHARAKTER MACIE - WROGA W POTRZEBIE NIE ZOSTAWIACIE". Był on podziękowaniem dla nas za umożliwienie bytomianom gry na naszym stadionie. Fani gospodarzy odpalili także spore ilości pirotechniki. Pod koniec pierwszej połowy na prostej rozbłysło 30 czerwonych rac, a po przerwie ognie wrocławskie. W sektorze mieszczącym się obok trybuny krytej, pojawiły się także niebieskie i czerwone balony oraz szarfy. Warto również dodać, że obyło się bez obustronnych bluzg, co w meczach derbowych jest rzadkością. Po meczu w naszym sektorze nadal trwała fajna zabawa. Podziękowaliśmy piłkarzom za grę i zaśpiewaliśmy wspólnie kilka pieśni. Ze stadionu wyszliśmy kilkanaście minut później. W Chorzowie zameldowaliśmy się około 23:30.

  • GKS Bełchatów - Ruch Chorzów
Na stosunkowo niedaleki wyjazd do Bełchatowa udaliśmy się pociągiem specjalnym, który wyruszył z dworca PKP w Chorzowie Batorym ok. 11.30. Odjazd miał miejsce tak wcześnie, ponieważ w Bełchatowie nie ma dworca kolejowego. Stąd też najpierw musieliśmy dojechać do Piotrkowa Trybunalskiego i stamtąd dotrzeć na stadion GKS-u podstawionymi autobusami. Tuż po odjeździe spod dworca w jednym z autobusów "poszła" szyba i czekał nas przymusowy postój. Na kilkadziesiąt minut przed spotkaniem ciekawie zrobiło się pod kasami gospodarzy. Z pobliskiego osiedla "wysypało się" kilkudziesięciu fanów łódzkiego Widzewa (młoda banda z Łodzi i FC Bełchatów). Miejscowi momentalnie uciekli na stadion i w pobliskie ogródki. W pobliżu był wtedy zaledwie jeden radiowóz... W sektorze gości zameldowaliśmy się w około 500 osób. Razem z nami było około 100 Widzewiaków, za co wielkie dzięki. Fani GKS-u mieli tego dnia przygotowana oprawę, jednak nie zaprezentowali jej z powodu starcia z ochroną. Chcieli spalić dwie koszulki Ruchu, na co ochroniarze nie chcieli pozwolić i podeszli z gaśnicą. Na ich widok bełchatowianie wyłamali ogrodzenie i w kilkanaście osób wbiegli na murawę, co spowodowało przerwanie spotkania na kilka minut. Pojawienie się większej liczby mundurowych spowodowało odwrót. Potem w stronę funkcjonariuszy poleciały jeszcze kijki od flag. My wywiesiliśmy tego dnia 3 fany: "Kęty", "F.C.B. 91" (Widzew) oraz "Ruda Śląska" (wyjazdówka). Kilka razy śpiewaliśmy "Miastem Widzewa, Bełchatów miastem Widzewa" oraz "W Bełchatowie tylko Widzew", podkreślając dominację łódzkiego klubu w Bełchatowie.

  • Wisła Kraków - Ruch Chorzów
Ostatnim razem na Wiśle byliśmy w okrągły tysiąc szala (tylko tyle osób mieści sektor gości przy Reymonta). Tym razem również szczelnie wypełniliśmy klatkę, ale po kolei... Z PKP w Batorym wyruszyliśmy ok. 15 3-składowym specjalem. Na medialnej ostatnio stacji Kraków Mydlniki przesiedliśmy się do 6 przegubów. Wchodzenie na stadion bardzo powolne przez szczegółowe kontrole. Tak szczegółowe, że nie wszyscy zdążyli zobaczyć początek meczu. Od rozgrzewki piłkarzy rozpoczęliśmy bardzo dobry doping na 1.000 gardeł (razem z nami kilku Widzewiaków). Każdy z nas miał niebieską chustę z herbem i napisem "Blue Army". Na płocie wywiesiliśmy kilka flag, m.in. wyjazdowe "PF" i "R Śl", "Kęty" oraz "Halemba". Wiślacy z konieczności przenieśli młyn na prostą (ze względu na nałożoną na klub karę trybuna za bramką została zamknięta). Nie zaprezentowali żadnej oprawy, ale wywiesili transparent "STOP POLICYJNYM KATOM", którego nie ściągnęli mimo próśb spikera. My w 70. minucie zaczęliśmy śpiewać pieśń "Naszym Klubem HKS", a zakończyliśmy 20 minut po końcowym gwizdku! Później jeszcze doskonała zabawa, mimo porażki piłkarzy. Nie brakowało takich "hitów", jak "O Bella Mari" czy "Barka" :-) Podróż powrotna bez przygód, w Chorzowie byliśmy ok. godz. 1:30.

  • Dyskobolia Grodzisk Wlkp. - Ruch Chorzów
Na pucharowym meczu z Dyskobolią obecnych 20 kibiców, z czego 11 z Widzewa (pozdRowienia). Nikt nie zostaje wpuszczony na sektor gości z powodu braku listy imiennej. Miejscowych na stadionie niespełna 800, nie wystawili młynu ani nie prowadzili dopingu.











  • Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów
Drugi raz z rzędu Wielką Sobotę spędziliśmy na Dolnym śląsku. Rok temu trafił nam się wyjazd do Wrocławia, tym razem nieco dalej, bo do Lubina. Chociaż Zagłębie Lubin nie przyjmuje u siebie zorganizowanych grup kibiców przyjezdnych (ze względu na remont stadionu), to jednak mieliśmy zapewnienie ze strony sympatyków tego klubu, że pomogą nam wejść na mecz.Do Lubina zdecydowaliśmy się jechać samochodami i autokarami. Zbiórkę zaplanowaliśmy na Cichej o godz. 11:00. Tradycyjnie, na miejscu okazało się, że więcej jest chętnych na wyjazd, niż miejsc w autobusie. Wszystkich udało się jednak rozlokować w samochodach. Przed wyjazdem, policja chciała nas przekonać o bezzasadności naszej podróży do Lubina (pokazując pismo z Lubina, że nie zostaniemy wpuszczeni na mecz), jednak nie zważaliśmy na to uwagi i przed godziną 12:00 wyjechaliśmy z parkingu klubowego. Podróż do Lubina minęła bardzo spokojnie. O dziwo, towarzyszyły nam bardzo małe ilości "zbędnego balastu", a chwilami jechaliśmy sami. Cała kolumna pojazdów, tj. 72 samochody (w niektórych powywieszane szaliki, a w jednym nawet flaga "Legenda bez końca") oraz 2 autokary na miejsce dojechały około godz. 16. Kupno biletów oraz wejście na stadion poszły bardzo sprawnie. Niemal wszyscy wchodzimy do jednego sektora, część zostaje na koronie stadionu. W sumie tego dnia melduje nas się ok. 450 osób. Jesteśmy bez fan. Sympatycy Zagłębia na płocie rozwieszają kilka flag, w tym łączoną z Lechem Poznań. Pojawia się także transparent "Inwazja na Łódź", bowiem w następnej kolejce "Miedziowi" zagrają z ŁKS-em. Jak podawał spiker, koszt ich wyjazdu przy kupnie biletu tego samego dnia wynosił 70 złotych, a w następnych już 85 złotych! Aż strach pomyśleć co by się działo na Ruchu, gdyby u nas tyle kosztowały wyjazdy :) Od początku meczu jedziemy głośno z dopingiem. Kilka razy pozdrawiamy nasze zgody, staramy się także jak najdłużej śpiewać "Naszym klubem HKS..." Jako, że w następnej kolejce zagramy u siebie z "Kolejorzem", kilka piosenek poleciało również w ich stronę. Nie pozostało to bez echa na sektorach zajmowanych przez gospodarzy i przez chwilę na trybunach zaiskrzyło. Fani z Lubina oprócz głośnego "Lech, Lech Kolejorz" oraz "Pyrlandia, Pyrlandia, Pyrlandia" zaczęli "pozdrawiać" Widzew. Wymiana "uprzejmości" trwała kilka minut. Mimo porażki, dziękujemy piłkarzom za zaangażowanie i przybijamy z nimi piątki. Po meczu szybko opuszczamy stadion i kierujemy się w kierunku Chorzowa. Podróż mija spokojnie, niektórzy meldują się w domach po godz. 22, natomiast główna ekipa na Cichej zjawia się ok. 23. Tego dnia nastąpił koniec układu między PF, a HZL.

  • Korona Kielce - Ruch Chorzów
Na wyjazd do Kielc wybraliśmy się pociągiem specjalnym. W stosunkowo niedaleką podróż wyruszyliśmy o 15:10 (mecz o 20:15). Po drodze zatrzymaliśmy się w Katowicach Szopienicach oraz Zawierciu, gdzie dosiedli się mieszkający tam Niebiescy. W trakcie jazdy minęliśmy się z kibicami Jagiellonii Białystok, którzy jechali na swój mecz do Zabrza. Na dworcu PKP w stolicy województwa świętokrzyskiego, gdzie czekały już na nas podstawione przeguby, zameldowaliśmy się około 18:10. Wchodzenie na stadion przebiegało sprawnie. Wykorzystaliśmy wszystkie przyznane bilety (770), a osoby które się nie załapały na wejściówki również bez problemu weszły do klatki. Łącznie zjawiło się nas tam 850 osób. Nie zabrakło oczywiście Fan Clubu ze Staszowa, który stawił się w 50 głów. Razem z nami było także 50 Widzewiaków (z faną). Dzięki za wsparcie! Płot upiększyliśmy ośmioma flagami: "Psycho Fans", "Siemianowice", "ULTRAS", "Chachary", "Radlin", krzyż "19 (R) 20", "Pogoń Staszów" oraz "FCB 91" (FC Widzewa z Bełchatowa). Śpiewać zaczęliśmy już 40 minut przed meczem. Bardzo dobry, głośny doping nie cichł przez całe spotkanie. Szczególnie efektownie wychodziła pieśń "Naszym Klubem HKS!", którą ciągnęliśmy dwa razy po piętnaście minut. Za drugim razem wszyscy rozebraliśmy się z kurtek oraz koszulek i w szale radości cieszyliśmy z drugiego gola dla Ruchu. Na początku meczu zaprezentowaliśmy niebieskie kartoniki z napisem NIEBIESCY. W tym samym czasie Scyzory zrobili flagowisko i odpalili do tego 80 stroboskopów. Obie oprawy dały ładny efekt. Dopingu miejscowych nie da się ocenić, bo w sektorze gości był po prostu niesłyszalny. Po końcowym gwizdku wspólnie z piłkarzami świętowaliśmy zwycięstwo nad wyżej notowanym rywalem. 40 minut później wyszliśmy z sektora i spokojnie przemieściliśmy się na dworzec, gdzie czekał na nas pociąg. Do domu wracaliśmy w bardzo dobrych humorach. Wyjazd należy ocenić na duży plus!

  • Zagłębie Sosnowiec - Ruch Chorzów
Przerwa zimowa w sezonie 2007/08 była wyjątkowo krótka, ale mimo to jak zwykle dłużyła się niemiłosiernie. Choć czasem zdarza się, że trwa ona grubo ponad kwartał, tym razem jej długość wyniosła około dwa i pół miesiąca, bo Polska doczekała się historycznego awansu do Mistrzostw Europy. Niewielkie to jednak pocieszenie dla tych, dla których tydzień odstępu między jednym, a drugim spotkaniem jest nie do wytrzymania... Na pierwsze wiosenne spotkanie trafił nam się atrakcyjny wyjazd do Sosnowca. Pierwsze informacje nie były optymistyczne, bo policja zgodziła się na przyznanie nam tylko 700 biletów. Ta liczba w ogóle nas nie zadowalała. Dość powiedzieć, że wszystkie wejściówki rozeszły się w niecałe dwie godziny! Po rozmowach z działaczami Zagłębia udało się jednak wynegocjować dodatkowe 300 sztuk, a kolejne 400 kupiliśmy w kasach. Oprócz tego wiele osób samotnie pofatygowało się "za granicę" po bilety. Do Sosnowca główna grupa pojechała pociągiem specjalnym. Spora część wybrała także inne środki transportu (auta, busy, autokary). Ci, którzy podróżowali specem zbiórkę mieli zaplanowaną na 12:30 na dworcu PKP w Chorzowie Batorym. Stąd kilka minut po 13 wyruszyliśmy do Katowic Szopienic, gdzie dołączyli kolejni Niebiescy. Dalszą drogę pokonaliśmy marszem. Po pół godzinie byliśmy pod stadionem. Osoby, które nie miały jeszcze biletów zaopatrzyły się w nie i zaczęliśmy wchodzić na sektor. Zanim mecz się rozpoczął klatka była już mocno przepełniona. Zameldowaliśmy się w niej łącznie w 1500 głów. Grubo ponad sto osób stało na koronie. Razem z nami była delegacja kibiców Apatora, za co wielkie dzięki. Torunianie przywieźli ze sobą jedną flagę. Oprócz niej na płocie zawisły także: "Katowice", "Zawiercie", "Kęty", "Szopienice", "Radlin" i "Lędziny&Bieruń". Gospodarze mimo, iż mocno mobilizowali się na spotkanie z nami nie zajęli wszystkich dostępnych miejsc. Ich liczbę można oszacować na 5500 osób. Grupa Ultras Zagłębie przygotowała ponoć efektowną oprawę, ale dane było nam zobaczyć tylko kilkanaście serpentyn na wyjście piłkarzy. Po meczu w necie pojawił się komunikat, w którym sosnowiczanie oznajmili, że zrezygnowali z zaprezentowania efektów swojej pracy z powodu mocnego wiatru. Ten rzeczywiście mocno dawał się we znaki. Odczuły go m.in. osoby, które przez blisko 10 minut próbowały podpalić dwa szaliki Ruchu i Widzewa. Ostatecznie przy pomocy serpentyny udało im się dopiąć celu... My przez całe 90 minut prowadziliśmy dobry, głośny i urozmaicony doping. Większość z nas była ubrana w niebiesko-biało-niebieskie czapki, co dało świetny efekt. Z naszej strony niemal zero bluzg. Tylko na początku, kiedy na sektorze nie było jeszcze osób odpowiedzialnych za prowadzenie dopingu, kilkanaście osób zaśpiewało miejscowym "gorole raus..." oraz "pozdrowiło" ich warszawską zgodę. Tego samego nie można powiedzieć o Zagłębiu, które w ciągu meczu często śpiewało pieśni na naszą "cześć", na co odpowiadaliśmy czasem "to my chorzowskie psy", po czym na sektorach gospodarzy zapadała cisza. W większości przypadków nie zwracaliśmy jednak na to uwagi i skupialiśmy się na dopingowaniu naszych piłkarzy. W drogę powrotną wyruszyliśmy pół godziny po meczu. Wcześniej podziękowaliśmy piłkarzom za zaangażowanie i zaśpiewaliśmy "tylko zwycięstwo, na derbach, tylko zwycięstwo". A te czekały nas już za tydzień...

  • Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów
Na ostatni wyjazd w rundzie jesiennej przypadło nam jechać do dalekiego Białegostoku. Wyruszamy o 6 rano spod stadionu dwoma autokarami oraz busem. Podróż mija spokojnie. Na miejscu dołączają do nas Widzewiacy i na sektorze jest nas łącznie około 120. Wywieszamy 3 flagi: "To My Naród Śląski" oraz wyjazdówki "PF" i "R Śl". Prowadzimy sporadyczny doping. Gospodarzy jakieś 7 tysięcy. Przez cały mecz dobrze śpiewają, nie prezentują żadnej oprawy. Mecz bez żadnych bluzg. W drodze powrotnej jeden autokar się psuje i ma przymusowy 3-godzinny postój w jednym z barów w okolicach Łomży. W Chorzowie melduje się wcześnie rano. Dzięki dla naszych braci za wsparcie! Jest nas dwóch WIDZEW & RUCH!

  • Legia Warszawa - Ruch Chorzów
Ten przedostatni wyjazd w tym sezonie z pewnością dla wielu był tym najbardziej prestiżowym. Szkoda, że Canal+ przełożył datę rozegrania meczu, bo nasza liczba z pewnością byłaby większa, gdyby mecz rozgrywany był w sobotę, jak pierwotnie ustalono. Z Chorzowa Batorego wyruszyliśmy specjalem o godzinie 10:00 (lokomotywa + 5 wagonów). Na stacji Warszawa Powiśle zameldowaliśmy się około godziny 15:00. Podróż przebiegła spokojnie, 20 minutowy przemarsz ulicami Warszawy również. Wśród pustych uliczek (tylko my i policja) można było usłyszeć donośne "jaki tu spokój..." Na stadion pierwsze osoby zostały wpuszczone mniej więcej na godzinę przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Jak się później okazało, na sektorze zasiadło nas dokładnie 758. Było nas łącznie ponad 800, ale sporo osób nie przeszło kontroli alko, a osoby z zakazami zostały w pociągu. Ta "niezbyt okazała" liczba (oczywiście w porównaniu do poprzednich wyjazdów powyżej tysiąca) nie przeszkodziła nam dobrze dopingować, zwłaszcza w II połowie. Na szczególną uwagę na pewno zasługuje śpiewane nieprzerwanie przez blisko 15 minut "Naszym Klubem HKS..." Kibice Legii, ze względu na trwający tam protest, dopingowali swoją drużynę tylko w końcówkach obu odsłon (2 razy 10 minut). Bluzgi trwały jednak cały mecz. Najczęściej polegały one na zmianie słów znanych piosenek obu ekip kibicowskich. Nie zabrakło znanej przyśpiewki "Polska bez Śląska", którą można było usłyszeć z sektorów tak gości, jak i gospodarzy. Prowokacji było wiele, jednak największą było zaśpiewanie pod koniec meczu hymnu Polski przez miejscowych. Odpowiedzią na tą marną prowokację były gwizdy z naszej strony. Nasz sektor był bardzo dobrze oflagowany. Na płotach znalazły się fany: "Psycho Fans", "Katowice", "Ruda Śląska", "Niebieski Giszowiec", "Wielkie Hajduki", "1000-lecie", "Władcy Torunia", "Lędziny & Bieruń", "Radlin", "Zawiercie", "Świętochłowice", a także małe flagi "Górny Śląsk". Na płocie zawisł także okolicznościowy transparent z napisem: "Euro 2012 w Chorzowie". Wraz z nami na sektorze meldują się kibice Apatora, Elany oraz Widzewa. Dzięki za wsparcie! Po meczu nasi piłkarze dziękują nam za przyjazd, my "odwdzięczamy" się śpiewając "Głowy do góry..." Hasłem przewodnim drogi powrotnej do Chorzowa było "skond mocie wongiel". Podróż również spokojna (nie licząc pobijania rekordu szybkości na trasie Tarnowskie Góry - Batory).

  • Odra Wodzisław - Ruch Chorzów
Do Wodzisławia Śląskiego jedziemy pociągiem, kilkudziesięcioma autami i busem. Główna grupa podróżuje specjalem. Zbiórkę mamy zaplanowaną na godzinę 15, a z Batorego wyruszamy 40 minut później. Po drodze dosiadają się do nas jeszcze Niebiescy z Katowic, Mikołowa, Łasisk i Orzesza. Na miejscu meldujemy się około godz. 18 i przez 25 minut idziemy na stadion. Dużo zaczepek ze strony policji, która cały czas nas prowokuje. Pod sektorem dołączają do nas osoby, które przyjechały autami oraz liczne pobliskie fan cluby. Wchodzenie do klatki trwa w miarę szybko, ale i tak sporo osób wchodzi już w trakcie meczu. Jest nas około 1.000. Na płocie wywieszamy 3 flagi: "Radlin", "Blues Pszów" i krzyż "19 (R) 20" oraz transparent "My Sprite Wy Pragnienie - odra Szajs". Przez całe spotkanie prowadzimy średni, ale dosyć równy wspomagany bębnem doping. Z obu stron sporo bluzg. Gospodarze śpiewają m.in. "co was tak mało?", na co odpowiadamy "ilu was było, w Chorzowie ilu Was było?", a po chwili "mniej niż zerooo, mniej niż zerooo, o o o o" ;-) W pierwszej połowie nad stadionem Odry przechodzi ulewa. Wtedy też prezentujemy flagowisko z 30 dużych pasiaków na kijach. Miejscowi przedstawiają trzy oprawy: małą sektorówkę "pasiak" z dwiema świecami dymnymi w barwach, flagowisko w asyście stroboskopów i czerwone balony. Ze stadionu wychodzimy 40 minut po meczu. Przy dużej obstawie idziemy na dworzec. W Batorym jesteśmy około 24. Tego samego dnia 100 kibiców Ruchu z flagami "PF" i "Oberschlesien" obecnych jest na Derbach Łodzi.

  • Lech Poznań - Ruch Chorzów
Na mecz z Lechem mamy bardzo dużą mobilizację w naszych szeregach. Z wiadomych przyczyn. Niedawne wydarzenia, kosa, ekipa z tradycją itd. Zbiórkę na ten atrakcyjny kibicowsko wyjazd mamy o godz. 10 na dworcu PKP w Chorzowie Batorym. Wielu z nas przyjeżdża już godzinę wcześniej. Ostatnie zakupy w pobliskich sklepach i z niecierpliwością czekamy na specjala. Planowany odjazd o 10:30. Mijają kolejne minuty, a pociągu nie ma. W końcu w głośnikach rozlega się upragniona informacja i po chwili pakujemy się do wagonów. Około 11 ruszamy w drogę. Jest z nami 40 Elanowców, których gościmy już od piątku. W Kępnie dosiadają się do nas jeszcze Widzewiacy w liczbie 40 głów i jedziemy łącznie w około 1180 osób. Kilkadziesiąt kilometrów przed Poznaniem zawisa nad nami helikopter i towarzyszy nam do samego stadionu. W mniej więcej tym samym czasie na równoległej do torów drodze pojawia się kilka suk, których ilość stale powiększa się z pokonywaną drogą. Mimo opóźnienia, w stolicy Wielkopolski jesteśmy około 45 minut przed meczem. Przesiadamy się na autobusy przegubowe i jedziemy na Bułgarską. Towarzyszy nam kilkadziesiąt suk. Ruch drogowy zostaje zatrzymany, dzięki czemu szybko znajdujemy się pod stadionem, gdzie dołączają Niebiescy, którzy przyjechali autami. Wchodzenie na sektor trwa bardzo sprawnie. Standardowe obszukiwanie, oderwanie kawałka biletu i można się kierować do klatki. Jest nas łącznie około 1200 osób, bardzo dobrej bandy. Na płocie wywieszamy 6 flag: "Psycho Fans", "Radlin", krzyż "19 (R) 20", "Widzew Łódź", "Drezdenko" (Widzewa) i "Grupa Trzymająca Władzę" (Elany). Śpiewy zaczynamy już w trakcie rozgrzewki piłkarzy. Mamy ze sobą megafon i bęben. Często przebijamy się przez doping Lecha. Stwierdzamy to m.in. po częstych gwizdach miejscowych. Pod koniec pierwszej połowy robimy niebiesko-białą baloniadę, która daje całkiem fajny efekt. Lech nie prezentuje żadnej oprawy. Po przerwie nasz doping słabnie. Powodem jest kilka czynników. Brak napojów (trzeba przyznać, że Lech jak na taki stadion, ma bardzo słaby cattering dla przyjezdnych), zmęczenie podróżą i - delikatnie mówiąc - niekorzystny wynik. W miarę równo śpiewamy mniej więcej do momentu utraty czwartego gola. Kiedy Lech strzela kolejne dwa, nadal dopingujemy, ale nie daje to takiego efektu jak wcześniej. Przez cały mecz trwa wymiana uprzejmości. Wszyscy, którzy przed spotkaniem mieli wątpliwości, co do tego, jakie stosunki są pomiędzy nami, a Lechem, na pewno je rozwiali. Po końcowym gwizdku piłkarze dziękują nam za doping. Mimo porażki, również im dziękujemy i wspieramy ich w tych trudnych chwilach. Z sektora wychodzimy po 40 minutach. Na dworzec PKP jedziemy przegubami, do Chorzowa wyruszamy o 21:30. Na Górnym Śląsku meldujemy się o 3:20. Następnego dnia jeszcze melanż z Elanowcami, a potem trzeba było wracać do codzienności, czyli pracy, szkoły, studiów. Aż do następnego meczu...

  • Widzew Łódź - Ruch Chorzów
Mecz w Łodzi był pierwszym meczem wyjazdowym w tym sezonie, w którym mogliśmy uczestniczyć. Spotkanie te było zarówno widowiskiem sportowym jak i wielkim świętem kibicowskim. W końcu był to mecz przyjaźni... Zbiórkę w Chorzowie przewidzianą mieliśmy na godzinę 8:30, wyjazd pociągu o 9:09. Na Batorym nie było widać tłoku, jednak jak zawsze na chwilę przed przyjadem naszego środka lokomocji ludzie powychodzili z uliczek zapełniając perony PKP. Na Batorym było nas około 1400 osób, wyruszamy o 9:35 trzema składami. Zatrzymujemy się na kilku kolejnych stacjach, aby zabrać z nich kolejne FC Ruchu. Podróż mija spokojnie. Ze śmiesznych sytuacji można wspomnieć o żulach tańczących w Zawierciu;-) Około 10 km od Łodzi zaczyna nad nami lecieć śmigłowiec, co ciekawe z Pabianic do Łodzi jedziemy godzinę! To wszystko przez objazd, który zafundowało nam PKP. W Łodzi punktujemy sie około 16:10, szybko opuszczamy pociąg i kierujemy się w stronę stadionu. Nim jednak znaleźliśmy się na trybunach, czekała nas integracja z braćmi z Łodzi. Warto wspomnieć, że chłopaki przygotowali jedzenie i picie za co wielkie dzięki! Część fanów poszła zrobić zakupy do okolicznych sklepów. Większość jednak została w okolicach stadionu gdzie, robiono sobie pamiątkowe zdjęcia, wymieniano się barwami i świetowano wspólne spotkanie. Świetną imprezę trzeba było jednak przerwać, gdyż czas meczu się zbliżał. Zostaliśmy bardzo szybko wpuszczeni na stadion, ochrona nie robiła problemów. Mimo otwartej jednej bramki od sektora gości weszliśmy zadziwijąco szybko. Na całym stadionie bramki pomiędzy sektorami były otwarte, dzięki czemu kibice Ruchu będacy pierwszy raz na stadionie Widzewa mieli możliwość pozwiedzania obiektu. Mecz rozpoczął się około 17:58 (czas z zegara Widzewa). Wraz z kibicami Widzewa rozpoczęliśmy doping już od momentu wejścia na sektor. Mimo tego, że wiele osób po długiej podróży nie miało sił śpiewać, pokazaliśmy się z dobrej strony. Po stracie drugiego gola na chwilę doping cichnie, lecz tylko na moment. Później dopingujemy ostro do konća spotkania, co procentuje również na boisku, bo nasi piłkarze, nie dość że wyrównali to mieli jeszcze szanse wygrać spotkanie! Naszą liczbę na sektorze można ocenić na około 2 tysiące głów. Sporo jednak osób było rozrzuconych po stadionie, co nie pozwoliło osiągnąć lepszego efektu. Wina w tym głównie osób jeżdżących autami, którzy niekoniecznie chcą siedzieć wśród naszej niebieskiej braci i wybierają miejsca gdzieś z dala od głównej ekipy wyjazdowej. NU nie przygotowało na ten mecz oprawy, wywieszamy 3 flagi: To My Naród Śląski, Psycho Fans i Wielkie Hajduki + na bocznym płocie zawisła mała fana Kęty. Widzew prowadził cały mecz świetny doping, możemy się od nich jeszcze sporo uczyć. Na początku spotkania miała miejsce uroczystość przypomnienia osób ważnych dla istnienia Widzewa. Zostały one nagrodzone brawami od kibiców oraz kwiatami od działaczy. Po pierwszym gwizdku kibice spod zegara, na przód sektora wyciagają fanę z napisem "Jesteśmy siłą o której Wam się nie śniło" po czym na sektor wpuszczają sektorówke - Wojowników Dwóch - Widzew & Ruch ! Pojawienie się tego płótna na sektorze równało się fali braw i wzajemnych pozdrowień. W drugiej połowie Widzewiacy na prostej rozciągaja sektorówkę "Widzew Łódź". Na płocie wywieszają flagi: Śródmieście Widzew, Stare Miasto, Ziemia Obiecana, Widzew Łódź, You'll never walk alone, Dzięki Wam tu jesteśmy (pamiątkowa na cześć wyżej wspomnianych osób), Ultras Widzew. Po meczu piłkarze dziękują obu grupom kibicowskim za sportowy doping przez całe spotkanie, podkreślają w wypowiedziach pomeczowych, że kibice stworzyli wspaniały spektakl. Zaznaczyli, że chcieliby, aby takie mecze rozgrywane na trybunach towarzyszyły im na każdym spotkaniu. W drogę powrotną mieliśmy wyruszyć już o 20:45, jednak pociąg wystartował około 21:00. Podróż powrotna bez niespodzianek. Z rzeczy wartych odnotowania można wspomnieć o ładnej pani policjantce na dworcu w Częstochowie. Na Batorym meldujemy się po 3. Ludzie szybko rozchodzą się do domu, cześć czeka na autobusy. Wyjazd do Łodzi był dobrym prognostykiem przed kolejnym ważnym dla nas kibicowsko widowiskiem - wyjazdem do Poznania! Braciom z Łodzi jeszcze raz dziękujemy za gościnę i zapraszamy na wiosnę do nas!

  • Górnik Zabrze - Ruch Chorzów
Wyjazd do Zabrza... Dla jednych było to niezwykle prestiżowe spotkanie. Większość z nas pamięta jednak to, co przyrzekliśmy sobie po śmierci Rajmunda. DERBY DERBAMI, NIE Z MORDERCAMI! Nawet gdybyśmy nie mieli na ten mecz zakazu za wyjazd do Gdańska, to i tak nikt z nas nie pojawiłby się na sektorze gości... Za to w 3 tysiące osób oglądaliśmy mecz na własnym stadionie, gdzie został postawiony telebim. W trakcie oglądania spotkania odpaliliśmy stroboskopy oraz racę. Staraliśmy się także prowadzić doping, ale nie wychodził on najlepiej. Część z nas zaczekała przed budynkiem klubowym na przyjazd piłkarzy. Przywitaliśmy ich ze śpiewem na ustach i odpaloną racą. Podziękowaliśmy im także za zaangażowanie i walkę włożoną w mecz. Warto wspomnieć, że wejściówką na spotkanie przed telebimem, były cegiełki w cenie 2 złotych. Cały dochód uzyskany z ich sprzedaży został przekazany rodzicom dwóch, małych kibiców Ruchu: 4-letniego Maćka i 10-letniego Przemka, którzy cierpią na dystrofię mieśni.

  • Cracovia - Ruch Chorzów
Kolejny wyjazdowy mecz Ruchu miał miejsce w Krakowie, na stadionie Cracovii. Gdy byliśmy tam ostatnio, było bardzo gorąco, jednak tym razem spotkanie odbyło się bez publiczności, gdyż gospodarze maja zamknięty stadion, a my zakaz wyjazdowy za Lechię. Spotkanie oglądają z trybuny tylko piłkarze i działacze obu klubów.





  • Dyskobolia Grodzisk Wlkp. - Ruch Chorzów
Na nasz pierwszy od czterech lat mecz w ekstraklasie wybieramy się autami. Każdy jedzie na własną rękę, bo po wydarzeniach z Gdańska PZPN nałożył na nas zakaz wyjazdowy na cztery mecze. Po przybyciu do Grodziska Wielkopolskiego i odnalezieniu stadionu okazuje się, że w kasach sprawdzają dowody, żeby zameldowani na Śląsku nie mogli kupić wejściówek. Wobec tego część dogaduje się z ochroniarzami, a część korzysta z pomocy miejscowych. Ci, którzy kupują bilety, mają małą niespodziankę. Na wejściówce zamiast herbu Ruchu jest... Wisły Płock! Później jeden typ od nas wyraża swoje zirytowanie i krzyczy, co o tym myśli do działaczy Dyskobolii. W okolicach stadionu można spotkać dużo aut na Śląskich blachach. Na stadionie jest nas około 100. Jesteśmy porozrzucani po całym obiekcie, ale kilka razy pojedyncze grupki prowadzą doping. Sporo ludzi ma ze sobą barwy. Dyskobolia nie robi młynu. Śpiewa rzadziej od nas, wrzuca trochę na Ruch i Widzew (he he ;). W drugiej połowie do jednej grupki napina się kilku miejscowych, ale do niczego nie dochodzi. Niebiescy wygrywają na inaugurację 4:1 i po meczu dziękują nam za przybycie. Droga powrotna wszystkim mija w bardzo dobrych humorach.

REKLAMA
NA SKRÓTY
  • Terminarz meczów Ruchu
  • Runda jesienna
  • Runda wiosenna
  • Kadra Ruchu
  • Sztab szkoleniowy Ruchu
  • DOŁĄCZ DO NAS!
    REKLAMA
    REKLAMA
    TABELA
    1. Jagiellonia Białystok 55
    2. Śląsk Wrocław 51
    3. Lech Poznań 51
    4. Górnik Zabrze 48
    5. Legia Warszawa 47
    6. Pogoń Szczecin 47
    7. Raków Częstochowa 46
    8. Widzew Łódź 42
    9. Stal Mielec 38
    10. Piast Gliwice 35
    11. Zagłębie Lubin 35
    12. Radomiak Radom 35
    13. Warta Poznań 34
    14. Puszcza Niepołomice 32
    15. Cracovia 32
    16. Korona Kielce 30
    17. ŁKS Łódź 21
    18. Ruch Chorzów 20
    REKLAMA
    REKLAMA
    REKLAMA
    REKLAMA
    TV NIEBIESCY
    BUTTONY
    90 Minut Widzew To MY
    UKS Ruch Chorzów Elana Toruń
    Kibice.net
    Copyright by Niebiescy.pl © 2005-2024 | Polityka prywatności