Pomimo wyrównanego spotkania Ruch uległ Zawiszy Bydgoszcz 1:2. O losie spotkania zadecydowało 7 minut, w których goście rozprawili się z Niebieskimi. Na trafienia Micaela i Barisicia odpowiedział tylko Martin Konczkowski, zaliczając swoją pierwszą bramkę na najwyższym szczeblu rozgrywek.
Waldemar Fornalik mając swoją żelazną jedenastkę w pełni sił, nie zdecydował się na zmiany. Z podobnego założenia wyszedł Mariusz Rumak i po wygranej z Lechem Poznań do Chorzowa zabrał wszystkich twórców sukcesu z poprzedniej kolejki. Dla obu zespołów był to mecz praktycznie o życie.
Spotkanie na początku toczyło się w sennej atmosferze. Dopiero po kilku minutach mieliśmy okazję poczuć, że to mecz o wysoką stawkę. Alvarinho zmarnował doskonałą okazję, kiedy jeden z zawodników Zawiszy wywiódł w pole praktycznie wszystkich defensorów Ruchu. Portugalczyk z lewej strony boiska miał praktycznie całe światło bramki, ale zbyt długo się zastanawiał i jego strzał został zablokowany. W odpowiedzi chorzowianie mogli otworzyć wynik za sprawą Kuświka, bo dogranie Starzyńskiego wyprowadziło go na wolne pole. Niestety - zdaniem liniowego "Kuśwa" był na pozycji spalonej. Na kolejną okazję przyszło nam czekać do 15. minuty. Łukasz Surma znalazł się w dobrej okazji do uderzenia, jednak źle się do niego złożył.
Humory w Chorzowie zepsuły się w 24. minucie. Zawisza perfekcyjnie rozegrał rzut wolny. Doskonała wrzutka do Kamila Drygasa, zgranie piłki głową i bezbłędne wykończeni Andre Micaela.Trzy minuty później powinien być jednak remis. W doskonałej sytuacji znalazł się Kuświk, ale jego próba, podobnie jak w meczu z GKS-em Bełchatów, nieznacznie minęła słupek. Tyle że tym razem próbował z drugiej strony boiska. Równie dobrą szansę miał Gigołajew, ale rajd Rosjanina nie zakończył się nawet uderzeniem.
Na domiar złego, rozpędzony Zawisza przeprowadził kolejną zabójczą akcję prawą stroną boiska. Futbolówkę po centrze miał już w rękawicach Matus Putnocky, ale siła uderzenia sprawiła, że nie dał rady jej utrzymać. To zaś z premedytacją wykorzystał Barisić, wyprowadzając swój zespół w 31. minucie na dwubramkowe prowadzenie. Nawet najwięksi optymiści zaczęli powątpiewać, że cokolwiek może się w tym meczu zmienić na korzyść Niebieskich.
Chorzowianie kilka minut później zdobyli bramkę kontaktową. Martin Konczkowski wykończył akcję, która w zasadzie powinna spełznąć na niczym. Futbolówka krążąc pomiędzy piłkarzami z Cichej kolejny raz trafiła do Kuświka, któremu asystowali defensorzy z Bydgoszczy. Nasz najlepszy snajper zachował się tym razem jak dobry asystent, ponieważ zagrał tak, że po rykoszecie piłka znalazła się u Konczkowskiego, który z zimną krwią zakończył trwającą 505 minut serię bez utraty gola Grzegorza Sandomierskiego. "Konczi" powinien nawet wyrównać stan rywalizacji, ale w 45 minucie nie trafił w piłkę, choć składał się do woleja. Niezbyt ciekawie spotkanie zakończyło się dla Bartłomieja Babiarza, a w zasadzie za niego zakończył je Kamil Drygas. Były piłkarz "Kolejorza" brutalnym wślizgiem spowodował uszczerbek na zdrowiu "Babiego".
Po przerwie Waldemar Fornalik zdecydował, że swój 50. występ w Ekstraklasie zaliczy Eduards Visnakovs. Wola walki w drużynie chorzowskiego Ruchu była spora, miał ją również stoper Marcin Malinowski, który zapuszczał się z piłką aż pod same pole karne bydgoszczan. Jednak nawet te ofensywne wejścia nie zadowalały Fornalika. Dlatego też szybko, bo w 57. minucie na placu gry zameldował się Michał Efir, luzując Kuświka. Chwilę później chorzowianie sygnalizowali, że ręką w polu karnym zagrywał Sebastian Ziajka i rzeczywiście, futbolówka ześlizgnęła się defensorowi "Zety" po ręce. Arbiter Gil nie podjął jednak decyzji o przyznaniu rzutu karnego Niebieskim.
Fornalik wystawił swoje najlepsze ofensywne działa, ale to Zawisza mógł podwyższyć prowadzenie. Mógł, ale na drodze Pawłowskiego stanął Oleksy i doskonale zastawił rywalowi drogę do bramki. W 65. minucie na boisku zameldował się Zieńczuk i już chwilę później mógł zanotować asystę. Tyle że wchodzący na centrę Helik był minimalnie spóźniony, dzięki czemu bydgoszczanie zdołali opanować sytuację. Poczynania Niebieskich z przyprawiały o ból głowy nie tylko Waldemara Fornalika, ale też kibiców. Brakowało przede wszystkim gry zespołowej, a piłkarze decydowali się raczej na indywidualne rajdy i rozegrania niż na wspólną grę. Podobnie było w przypadku Visnakovsa, ale akurat starania Łotysza były jak najbardziej uzasadnione.
Kolejna wrzutka Zieńczuka po kornerze powinna być kolejną asystą. Tym razem jednak futbolówka spadła na głowę Efira, a ten skierował ją minimalnie niecelnie i kibice zebrani przy Cichej kolejny raz musieli obejść się smakiem. Napór chorzowian wzrastał z minuty na minutę, jednak siły które Niebiescy przeznaczali na grę ofensywną, nie były współmierne do ich rezultatu. Rywale, mając wynik na wyciągnięcie ręki, skupili się na budowaniu nowej serii Sandomierskiego. O wyniku meczu powinna zdecydować końcówka. Michał Efir popisał się dobrym uderzeniem głową, ale Grzegorz Sandomierski skutecznie odbił piłkę.
Ruch przegrał bardzo ważne spotkanie, o ile nie najważniejsze w walce o wyższe cele niż tylko utrzymanie...
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 1:2 (1:2) Zawisza Bydgoszcz
Bramki: Konczkowski 37' - Andre Micael 24', Barisić 31'
Żółte kartki: Malinowski - Drygas, Majewskij
Składy:
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Helik, Malinowski, Oleksy - Kowalski (65' Zieńczuk), Surma, Babiarz (46' Visnakovs), Starzyński, Gigołajew - Kuświk (57' Efir).
Rezerwowi: Skaba, Grodzicki, Szyndrowski, Urbańczyk.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Marcin Malinowski
Zawisza: Sandomierski - Wójcicki, Andre Micael, Marić, Ziajka - Pawłowski (78' Kamiński), Majewskij, Drygas, Mica (74' Alawerdaszwili), Alvarinho - Barisić (63' Świerczok).
Rezerwowi: Kaczmarek, Predescu, Strąk, Pulhac.
Trener: Mariusz Rumak
Kapitan: Jakub Wójcicki
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 6248 (mecz bez udziału kibiców gości, którzy są skonfliktowani ze swoim klubem)
|
źródło: Niebiescy.pl