Urodził się w Mysłowicach, w pierwszej lidze zadebiutował w barwach Ruchu w 1990 roku. Wcześniej piłkarskiego rzemiosła uczył się w chorzowskim AKS-ie. Ukończył renomowane liceum im. Juliusza Słowackiego, oczywiście w Chorzowie, a następnie zdobył tytuł magistra prawa na Uniwersytecie Śląskim, co w kręgach piłkarzy jest rzadkością, a nawet pewnego rodzaju wyczynem. W Niebieskiej koszulce zagrał 113 razy, strzelając 10 bramek. Na boisku słynął z żelaznych płuc, konsekwencji i uporu. Jak się okazuje, poza boiskiem te cechy nadal go dobrze charakteryzują. Po krótkim wstępie można by powiedzieć, że to człowiek z którego my kibice Ruchu możemy być dumni. A tymczasem okazuje się, że fani Niebieskich nie chcą Jacka Bednarza widzieć w Chorzowie. Takich osób jest aż
76%. Kandydaturę byłego prezesa Wisły popiera jedynie
13% głosujących.
To nie jest tak, że Jacek Bednarz podpadł nam, bo zadarł z kibicami Wisły. Pewnie dla wielu z fanów Ruchu jest to ważny argument, ale na pewno nie jest on jedynym. Już gołym okiem patrząc na zestawienie plusów, widać, że jeden minus nie byłby w stanie ich wymazać. Zacznijmy od sporu z kibicami. Sprawy pirotechniki wiele osób nie rozumie i nie pojmuje jej sam Jacek Bednarz. Nie było dialogu, był spór. Upór i konsekwencja doprowadziły Prezesa Wisły Kraków za bramy stadionu. Zakończyło się żalami w prasie.
Wielu kibiców pamięta, że Jacek Bednarz w Ruchu za bardzo grać nie chciał. Był brany pod uwagę przez kluby niemieckie, jak St. Pauli czy Hertha Berlin. Wybrał jednak najgorzej jak mógł, bo w tamtym czasie Legia u naszych kibiców była "wyżej" notowana od Górnika. W drużynie ze stolicy, z którą święcił triumfy (występował w Lidze Mistrzów) szybko zapomniał o Ruchu. Właściwie nigdzie nie podkreślał związku z nim. Po prostu było, minęło. Pamiętamy też, jak życzył Śląskowi Wrocław Mistrzostwa Polski, a przecież walczyliśmy o nie i my. Na koniec zadarł jeszcze z kibicami Wisły nazywając ich stowarzyszenie nowotworem, którego należy się pozbyć.
W Chorzowie pamiętamy wartości, jakie przez lata pielęgnował w nas Gerard Cieślik. Jacek Bednarz ukończył świetną szkołę, nie można mu odmówić inteligencji, wiedzy czy umiejętności. Nauki Legendy Ruchu jednak nie pojął. Jak się okazuje, można być stąd i nie być stąd, z drugiej strony można urodzić się gdzieś indziej i na zabój pokochać Górny Śląsk, czy nasz Ruch. Cóż, bez Jacka Bednarza damy radę. A przekaz niech idzie w eter, niech rodzą się Niebiescy piłkarze, dla których Ruch zawsze i wszędzie będzie numerem 1.
Marco FC K-ce
[email protected]