Znamy już skład sztabu szkoleniowego, który poprowadzi "Niebieskich" w nadchodzącym sezonie, jednak to dopiero część całości. Pozostaje jeszcze bardzo istotna kwestia. Kwestia kadry, jaką trenerzy Zieliński i Fornalak będą dysponować.
Chorzowski klub w ciągu najbliższych dni powinien poinformować o decyzjach, które podjął odnośnie poszczególnych zawodników. Przyjrzyjmy się piłkarzom, których kontrakty wygasną 30 czerwca: Michalowi Peskoviciowi, Żeljko Djokiciowi, Marcinowi Baszczyńskiemu, Igorowi Lewczukowi, Marcinowi Malinowskiemu i wypożyczonemu z Jagiellonii Białystok Łukaszowi Tymińskiemu.
Wiadomo już, że Ruch nie przedłuży umów z Serbem i Słowakiem oraz wątpliwe jest, by chciał zatrzymać w drużynie 36-letniego Marcina Baszczyńskiego, którego czeka długie leczenie kontuzji i rehabilitacja. Trudno jednoznacznie stwierdzić, jaka będzie przyszłość Łukasza Tymińskiego.
Marcin Malinowski już w poprzednim tygodniu powiedział nam, że jest zdecydowany na pozostanie w Ruchu i wkrótce powinien złożyć autograf na nowym kontrakcie. Jak natomiast wygląda sytuacja Igora Lewczuka? Ogólnie rzecz ujmując - mało klarownie.
- Poza luźną rozmową z prezesem nie było żadnych konkretów. Dobrze się czuję w Chorzowie i chciałbym tu zostać, ale co z tego skoro nie ma kontaktu z drugiej strony... - mówi 28-letni obrońca, który otrzymał już zapytania z kilku innych klubów. - Byłem na parę dni we Władysławowie i w ciągu najbliższych dwóch tygodni chciałbym rozstrzygnąć, gdzie będę grał w nowym sezonie. Niejasności nie są dobre dla nikogo, ani dla zawodnika, ani dla klubu, dlatego zależy mi na czasie - dodaje.
"Lewy" w rundzie wiosennej wystąpił w dziewięciu meczach i - jak pokazało
podsumowanie not naszych ekspertów - uzyskał w nich średnią ocenę 4,33, co jest jednym z najsłabszych wyników w Ruchu. - Trochę się zdziwiłem i to nawet bardzo, bo nie uważam, że byłem jednym z najgorszych w zespole. Eksperci mają jednak prawo do swojego zdania - przyznaje.
Mariusz Śrutwa zaproponował Igorowi Lewczukowi spróbowanie swoich sił na lewej pomocy, gdzie mógłby zaprezentować kilka ciekawych akcji i nie miałby aż tylu obowiązków defensywnych. - Ja na lewej pomocy? (śmiech) To nie dla mnie. Przypomnę, że jestem prawym obrońcą i tam czuję się zdecydowanie najlepiej. Potrzebuję trochę czasu i miejsca, żeby się rozpędzić i zaatakować. Może nie wszyscy zdają sobie sprawę, że lewa obrona to diametralnie inne zachowania niż po drugiej stronie boiska - zauważa Lewczuk.
- W rundzie wiosennej była taka potrzeba, żebym grał na lewej stronie. Raz wychodziło mi lepiej, raz gorzej, ale naprawdę się starałem. Zdecydowanie więcej walorów mógłbym jednak pokazać na mojej prawej stronie i może to jest przyczyną niskich not? - zastanawia się.
Igor Lewczuk to zawodnik, który pasuje do Ruchu pod względem charakteru, a swoją postawą w końcówce sezonu dał jasny sygnał, że w przyszłości może dać "Niebieskim" całkiem sporo. Czy zostanie w Chorzowie? Przekonamy się w ciągu kilkunastu dni.
źródło: Niebiescy.pl