strona główna Forum Kibiców Fan Page Niebiescy.pl Twitter Niebiescy.pl Stowarzyszenie Wielki Ruch Typer Foto TV Niebiescy w Youtube Relacje LIVE
XII diament na mistrzowskiej koronie - część II
  • Data: 17.09.17; 13:25  Dodał: Grzej
Prezentujemy drugą część naszej opowieści o dwunastym mistrzostwie Polski, które Ruch Chorzów zdobył w sezonie 1974/75. Jeśli jeszcze nie przeczytaliście pierwszej, to zapraszamy tutaj.

Eskapada do Ameryki Południowej

23 stycznia 1975 roku rozlosowano pary ćwierćfinałowe PEMK, los skojarzył drużynę Ruchu z francuskim mistrzem kraju St. Etienne. Do wylosowania były także: Bayern, Barcelona, Anderlecht czy Leeds United, ale drużyna z Chorzowa trafiła najgorzej jak mogła. Drużyna z południowej Francji to był absolutny top europejski, choć jak donosił z Francji były piłkarz Ruchu Eugeniusz Faber - obawy przed śląską ekipą były bardzo duże. Tylko jeden piłkarz życzył sobie wylosowania Francuzów, był to Bronisław Bula, który przewidywał, że Ruch Chorzów zagra w finale europejskich pucharów...

Przed losowaniem pucharowym kierownictwo Ruchu, w porozumieniu z trenerem Vičanem, podjęło decyzję o wyjeździe zespołu na tournee po Ameryce Południowej. Na rozkładzie Ekwador, Argentyna i Brazylia. 26 stycznia przez Warszawę i Frankfurt piłkarze Ruchu polecieli do Quito, stolicy Ekwadoru. Początek był zgoła przerażający. Joachim Marx, który na półmetku ligi prowadził w tabeli strzelców i klasyfikacji "Złotych butów" wspominał na łamach śląskiej prasy: Zaczęło się dramatycznie. Podczas lądowania naszego samolotu w stolicy Ekwadoru, Quito (...) nastąpiło silne uderzenie maszyny o betonową płytę lotniska. Samolot odbił się w górę i po chwili potężny huk towarzyszył pęknięciu dachu. Oberwały się ogromne płyty, wybuchła panika wśród pasażerów (...) Strachu nie brakowało, choć wszystko w końcu skończyło się szczęśliwie.

Na początek Ruch Chorzów wziął udział w turnieju z drużynami: Racing Buenos Aires, Liga Deportiva Universitaria oraz Nacional Quito, zajmując w turnieju ostatnie miejsce (jedno zwycięstwo, dwie porażki). Swoje zrobił gorący, wręcz upalny klimat oraz mecze rozgrywane na wysokości ponad 2 tys. metrów n.p.m. Do takich warunków piłkarze Ruchu nie byli przyzwyczajeni.

Z Ekwadoru Niebiescy wyruszyli do Argentyny, gdzie spotkali się z ówczesnym mistrzem Argentyny, zespołem Club Atlético Newell's Old Boys (w tej drużynie występował wówczas obecny trener Ruchu Chorzów Juan Ramon Rocha!), gdzie wychował się m.in. w latach 80. Gabriel Batistuta. Nim jednak popularni "Trędowaci" przyjęli mistrza Polski z wielkimi honorami piłkarze Ruchu zagrali z San Martin. W tym meczu zadebiutował Henryk Bolesta, bramkarz, który największe sukcesy odniósł później w łódzkim Widzewie. Niestety piłkarz wyjazdu do Ameryki Południowej nie wspominał zbytnio dobrze, gdyż w jednym z meczów doznał złamania ręki. Na stadionie Newell's Old Boys w Rosario zgromadziło się ponad 30 tysięcy kibiców, którzy w trakcie meczu rzucali w ławkę rezerwowych piłkarzy Ruchu worki z moczem.

Na boisku w niebieskich barwach wystąpili: Czaja - Bajger, Ostafiński, Wyrobek, Drzewiecki - Bon, Maszczyk, Kopicera, Marx (Benigier), Bula, Chojnacki

Ruch zagrał bardzo dobre spotkanie, to był najlepszy występ w całym tournee, w uzyskaniu dobrego wyniku przeszkodził jednak sędzia, który nie uznał prawidłowo zdobytej bramki przez Chojnackiego. Niestety w tym spotkaniu kontuzję odniósł Marx, który wspominał później w prasie: Podczas meczu w Rosario oddałem silny strzał z 25m. i nagle poczułem ból uda prawej nogi. Prawdopodobnie naciągnąłem mięsień. Ten mecz był bezpośrednio transmitowany w argentyńskiej telewizji.

Bilans w Argentynie to dwa zwycięstwa i dwie porażki. Kolejnym kierunkiem wyprawy była Brazylia, gdzie drużyna Ruchu zagrała w Porto Allegre z S.C. Internacional, drużyną która za kilka miesięcy będzie świętowała swój pierwszy w historii tytuł mistrzowski. W drużynie Internacional zagrał Valdomiro, napastnik reprezentacji Brazylii, który został jedną z największych legend drużyny "Celeiro de Ases" (Fabryka Asów), jak popularnie nazywano drużynę Internacionalu.

Przed tym meczem doszło do niezwykłych wydarzeń. Ze względu na miejsce pobytu i dużą odległość od Francji, kierownictwo i trenerzy St.Etienne nie byli w stanie podglądać drużyny Ruchu. Wysłali więc swoich przedstawicieli, aby nagrali mecz pomiędzy Ruchem i S.C. Internacional. Gdy trener Vičan dowiedział się o tej wizycie, zmienił przedmeczowe założenia i nakazał piłkarzom Ruchu grać wolno, słabo i nieefektywnie. Ruch przegrał 2:3 i mocno namieszał w głowach trenerów St.Etienne. Podobna sytuacja miała miejsce w Bielsku-Białej, gdzie szkoleniowiec francuskiej drużyny podglądał zespół Ruchu.

Z pobytem w Brazylii związana jest jeszcze jedna historia, na pomeczowym spotkaniu z Polonią brazylijską poproszono o zaśpiewanie polskich piosenek. Jedna z osób reprezentująca Ruch zaintonowała "Bogurodzicę" i 'Serdeczna Matko", za co po powrocie do Polski została ukarana przez klub. Doniósł pracownik agentury, który podróżował z ekipą Ruchu.



Blisko półfinału PEMK

Ruch Chorzów miał tajnego francuskiego agenta, byłego piłkarza Niebieskich Eugeniusza Fabera, który grając w Lens podglądał piłkarzy Saint Etienne i zdawał relacje sztabowi szkoleniowemu. Tajne depesze były kolportowane w katowickim Sporcie. Bilety na ten mecz zostały wyprzedane. Komplet widzów na trybunach - grubo ponad 40 tysięcy kibiców. Różne opinie panują, ale różnica pomiędzy tymi drużynami w przygotowaniach była dość istotna. To był pierwszy poważny sprawdzian chorzowian, gdyż liga startowała kilka dni później. Francuzi nie mieli tego problemu.

5 marca 1975 roku o godzinie 17:00 obie jedenastki wybiegły na murawę boiska w Chorzowie, aby rozpocząć mecz o półfinał PEMK. Składy w jakich wystąpiły oba zespoły:

Ruch: Czaja - Bajger, Ostafiński, Wyrobek, Drzewiecki - Bon, Maszczyk, Kopicera (77' Marx) - Chojnacki, Bula, Benigier.

St. Etienne: Curković - Merchadier, Farison, Pizza, Lopez - Bathenay, Larque (70' Santoni), Rapellini (85' Synaeghel) - P. Revelli, Triantafilos, H. Revelli.

To, co zdarzyło się w tym meczu, przeszło najśmielsze oczekiwania wszystkich fanów futbolu. Niebiescy zagrali na rzadko spotykanej adrenalinie, stłamsili rywali, tak samo jak robili to w meczach ligowych. Wszystko jak w najlepszym szwajcarskim zegarku, który zatrzymał swój czas na 64. minucie meczu. Wcześniej po świetnym podaniu Chojnackiego, do pustej bramki strzelił Maszczyk, później Benigier strzałem z 20 metrów podwyższył na 2:0, a w 46 minucie po faulu na Benigierze bramkę z karnego strzelił Bula.

3:0

Gdybyśmy mogli zatrzymać czas, a sędzia odgwizdałby koniec meczu, prawdopodobnie rozpędzeni chorzowianie zagraliby w Paryżu w finale tych rozgrywek, a tak, dość przypadkowo stracona pierwsza bramka w 64. minucie spowodowała, że Francuzi złapali wiatr w żagle i teraz to oni napierali na zmianę rezultatu. Dopięli swego w 84. minucie.

3:2

Niebiescy zagrali genialne spotkanie, ale trudno o radość, kiedy prowadzi się 3:0 i wygrywa ostatecznie zaledwie jedną bramką. Kibice wracając do swoich domów, kręcili z niedowierzaniem głowami. Prasa przez parę dni będzie się prześcigać w używaniu słów "o straconej szansie". Ci sami dziennikarze, którzy wieszczyli kryzys - w końcu mieli pole do popisu. Wszystko brzmiało tak, jakby Niebieskim nie dawano żadnych szans w meczu rewanżowym.


Piotr Drzewiecki na łamach Przeglądu Sportowego wspominał po wielu latach: Tydzień przed pierwszym meczem wróciliśmy z długiego tournee po Ameryce Południowej. Viczan - nie bacząc na długą rozłąkę z rodzinami - powinien wtedy zarządzić zgrupowanie. Nie zrobił tego. Trenowaliśmy co prawda codziennie, ale wracaliśmy do domów po zajęciach. Różnie się to kończyło. Kawalerowie mieli swoje ścieżki, żonaci - własne obowiązki... Efekt był taki, że choć po godzinie gry rzeczywiście było 3:0 dla nas, w końcówce opadliśmy z sił. Choć swoje okazje - nawet po pierwszej bramce Francuzów - jeszcze mieliśmy. Ja, Jasiu Benigier... Dostałem piłkę w "szesnastce", za słabo uderzyłem. A można było wygrać 4:1.


Zdjęcie: Blog twb22: fragment meczu Ruch Chorzów - St.Etienne.

Trener Vičan, który nigdy nie mówił, że jest dobrze, po meczu w szatni przeklinał siarczyście po czesku mówiąc: Ja jebiu waszą panienku Mariu, ja jebiu waszego Christa. Trener czuł, że wymyka się ogromna szansa. Piłkarze nie obwiniali się nawzajem. Stanowili drużynę i z tego zdawali sobie doskonale sprawę.

Rewanż odbył się 19 marca. Już na dwie godziny przed meczem stadion Geoffrey - Giuchard pękał w szwach, na trybunach podobnie jak w Chorzowie zjawiło się ponad 40 tysięcy kibiców. Ruch przegrywał 0:1 już w drugiej minucie meczu, po błędzie swojej obrony. Bramkę dla St. Etienne strzelił Janvion, któremu piłka odbiła się od "szynbajna". Grze nie sprzyjało ciężkie i błotniste boisko, Marxowi, który zagrał od początku odnowiła się południowo-amerykańska kontuzja, w jego miejsce wszedł Jan Benigier, który również nie czuł się najlepiej. Były to pierwsze oznaki żółtaczki, choroby zakaźnej, która za chwilę wykluczy go z gry na najbliższe 6 miesięcy.

Kiedy od 70 minuty piłkarze Ruchu doszli do głosu i wydawało się, że remis wisi w powietrzu, węgierski sędzia Petri podyktował karnego dla drużyny francuskiej. 0:2, koniec meczu, koniec marzeń o półfinale. Jakby wszystko zaprzysięgło się przeciwko Niebieskim... Vičan powiedział po meczu: Nie wykorzystaliśmy wielkiej szansy. Drużyna St. Etienne była w środę do pokonania. O końcowym rezultacie i awansie St. Etienne zadecydowała gorsza postawa Ruchu w meczu rewanżowym, jak i rezultat pierwszego meczu w Chorzowie.


Zdjęcie: Blog twb22: rzut karny w meczu St.Etienne - Ruch Chorzów.

Piłkarzom Ruchu pozostała liga. Dzisiaj ćwierćfinał Pucharu Europy Mistrzów Krajowych (obecnie Liga Mistrzów) to byłby ogromny sukces, ale to zwykłe marzenia. Dzisiaj niektórzy cieszą się z minimalnej porażki ligowej. 40 lat temu kibic Ruchu nie zadowalał się byle czym, był wybredny i miał do tego prawo. To było prawo kibica najlepszego klubu nie tylko w Polsce. Fani żałowali, że w tym sezonie nie udało się osiągnąć półfinału czy nawet finału tych rozgrywek, liczyli na więcej, ale niestety ten sukces, ogromny sukces w europejskich pucharach to było apogeum tej drużyny. Sukces niedościgniony, który pozostanie na zawsze na kartach historii chorzowskiego klubu.

Ligowa wiosna

Pierwsze przetarcia ligowe nastąpiły pomiędzy meczami pucharowymi. Ruch zremisował 1:1 z Polonią Bytom i przerwał swoją passę ligowych zwycięstw. Jedyną bramkę strzelił Bronisław Bula. Później Ruch pokonał ŁKS w stosunku 3:1. W prasie skupiono się na zimowym śnie, w którym znajdowała się drużyna Niebieskich. Po przegranym meczu z St. Etienne powrót na ligowe boiska wydawał się jeszcze trudniejszy. 4 dni później chorzowianie mieli rozegrać ligowe spotkanie ze swoim najgroźniejszym przeciwnikiem, jakim była mielecka Stal. Drużyna Ruchu była rozbita, szczególnie osobowo. W składzie zabrakło kilku podstawowych zawodników, można rzec, że na boisku pojawił się drugi młodszy niebieski garnitur. Malcher - 22 lata, Faber - 20 lat, Wira - 21 lat, Kajrys - 15 lat. Ruch Chorzów od wielu lat słynie ze stawiania na młodych zawodników, nie jest to dzisiaj żadna nowość, ani ewenement.

Ruch wystąpił w składzie: Czaja - Bajger, Ostafiński, Drzewiecki, Malcher - Baran, Bon, Wira - Bula, Chojnacki (87' Kajrys), Kopicera (44' Jerzy Faber).

Mecz ten przeszedł do historii. Stało się tak przez pojawienie się w 87. minucie na boisku Krzysztofa Kajrysa, został on najmłodszym piłkarzem Ruchu, który zagrał w meczu ligowym. Stan jego licznika wskazywał na 15 lat i 184 dni. Kajrys, który przyszedł w styczniu 1975 roku do Ruchu z MKS Chorzów tym samym wyprzedził Gerarda Wodarza, który do tej pory dzierżył miano najmłodszego.

Drugim wydarzeniem tego dnia był rekord frekwencji na stadionie Stali. Na meczu zjawiło się ponad 25 tysięcy kibiców. Dokładnie tyle samo ile liczyła cała ludność w Mielcu. Kiedy w 9. minucie Grzegorz Lato strzałem głową uzyskał prowadzenie, mało kto się spodziewał, że taki wynik utrzyma się do końca meczu. To był pierwszy ligowy mecz w tym sezonie, w którym drużyna Ruchu nie strzeliła bramki. Młodzi zawodnicy Ruchu wypadli poprawnie, stawili czoła groźnemu przeciwnikowi i pokazali swojemu trenerowi, że może na nich liczyć. Piłkarze Stali mieli sporo okazji na podwyższenie rezultatu, ale Piotr Czaja, okazał się przeszkodą nie do przejścia. Porażka 0:1 i Stal Mielec zbliżyła się w tabeli na niebezpieczną odległość.

29 marca w 19. kolejce ligowej do Chorzowa przyjechała Wisła Kraków. Był to 77. pojedynek ligowy tych dwóch zespołów. W spotkaniach pomiędzy tymi drużynami najwięcej bramek, bo aż 13 strzelił Teodor Peterek, przedwojenny pięciokrotny mistrz Polski w barwach Ruchu. W składzie Niebieskich brakowało Maszczyka oraz Benigiera, ale do nieobecności tego drugiego kibice musieli się już przyzwyczaić.

Od początku inicjatywę przejęła Wisła, która prowadziła po bramce strzelonej przez Gacka i mimo, że Kopicera wyrównał stan meczu, to jednak chorzowianom gra nie kleiła się tak, jak powinna. W drugiej połowie w końcu piłkarze Ruchu zaczęli grać lepiej i stwarzać sytuacje podbramkowe. Kiedy wydawało się, że w końcu padnie dla nich bramka... to zdobyli ją piłkarze Wisły. Kmiecik podał do Kapki, a ten strzelił gola. Tym razem odpowiedź Ruchu była natychmiastowa. Bula z rzutu wolnego dośrodkował na głowę Mariana Ostafińskiego, a ten wyrównał stan meczu. Obrońca Niebieskich okazał się bohaterem tego spotkania. W końcowych minutach Bula wykonał rzut rożny, który na zwycięską bramkę zamienił Ostafiński. Ruch pokonał Wisłę Kraków 3:2.

W kolejnym meczu Ruch pojechał do Poznania. Kibice Lecha tłumnie wybrali się na stadion, aby zobaczyć mistrza Polski i lidera tabeli. Na trybunach zebrało się ich 55 tysięcy. Niestety w tym meczu nie zobaczyli oni bramek. Wynik 0:0. Ruch utrzymał 3 punkty przewagi nad Stalą Mielec. Na trzecie miejsce awansował Śląsk Wrocław, który tracił do chorzowian 9 punktów.

W niedzielę 6 kwietnia odbyła się 21. kolejka ligowa. Godzina 16:30. Wielkie Derby Śląska, jubileuszowe, bo 40-ste ligowe spotkanie tych drużyn. Na ten mecz nie trzeba było nikogo mobilizować. Na trybunach komplet, 40 tysięcy kibiców. Król tego meczu był tylko jeden - Bronisław Bula. Prasa napisała: Pełne trybuny, atmosfera wielkiego meczu - słowem było to znów widowisko godne wielkich derbów Śląska. Po serii ligowych remisów, dwa punkty i prestiż przypadł Ruchowi. Reżyserem i dyrygentem gry niebieskich był tego dnia Bronisław Bula. On podjął ciężar odpowiedzialności za losy spotkania i dzięki jego grze, pełnej fantazji, polotu i co najważniejsze skuteczności (...) Gwiazda Buli jaśniała (...) pełnym blaskiem, on narzucał grze niebieskich tempo. Pełnymi finezji podaniami raz po raz puszczał w bój kolegów, sam nie rezygnując z każdej próby szturmowania przedpola zabrzan. Popularny "Bulik" był wszędzie: bronił, podawał i strzelał. Wszystkie 3 bramki były jego autorstwa, jedyną bramkę dla zabrzan strzelił Szarmach. Wynik końcowy ta tablicy brzmiał: Ruch 3 - Górnik 1.

Obie drużyny wystąpiły w następujących składach:

Ruch: Czaja - Bajger, Ostafiński, Wyrobek, Drzewiecki - Bon, Maszczyk, Bula - Marx, Chojnacki, Kopicera.

Górnik: Fischer (64' Trela) – Kwaśny, Gorgoń, Wraży, Gorzawski - Lazurowicz, Deja, Kurzeja (46' Studzizba), Lubański, Banaś, Szarmach.

Na trybunach był obecny selekcjoner reprezentacji Polski, Kazimierz Górski, który musiał wysłuchać narzekań chorzowskich kibiców dotyczących niepowołania do reprezentacji Bronisława Buli. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Bula dostał dodatkowe powołanie wieczorem tego samego dnia na mecz z Włochami. To nie był jeszcze koniec dobrych wiadomości dla piłkarza Ruchu, po spotkaniu z Górnikiem objął prowadzenie w klasyfikacji "Złotych Butów" katowickiego Sportu.

Kolejnym przeciwnikiem Ruchu była Legia Warszawa. Na stołecznym stadionie pojawiło się 18 tysięcy kibiców. Niebiescy w swoim tradycyjnym ustawieniu pokonali warszawian 2:1 po bramkach Buli i Marxa. To był bardzo dobry pokaz futbolu z obu stron, szybkie akcje, strzały na bramkę. Było wszystko to, co w meczu piłkarskim jest najważniejsze. Nawet publiczność stanęła na wysokości zadania i po spotkaniu nagrodziła oklaskami obie drużyny.

3 maja w następnym spotkaniu do Chorzowa przyjechała Pogoń Szczecin. Kiedy po 45. minutach Ruch przegrywał 0:1 po bramce Zenona Kasztelana, wydawało się, że znowu coś się zacięło w niebieskiej maszynce. Ale to było złudzenie, najpierw Kopicera, a później po jego podaniu Bula ustalili wynik meczu na 2:1 dla Ruchu. Ta druga bramka padła w ostatniej akcji w 90. minucie meczu. Sędzia Polaczek z Łodzi nie pozwolił "Portowcom" rozpocząć gry od środka i odgwizdał koniec spotkania.

W 24. kolejce doszło do derbowego spotkania z Szombierkami Bytom. Mimo że gospodarzem meczu była bytomska drużyna, to mecz odbył się w Chorzowie, na Stadionie Śląskim. Rozegrano go 9 maja, a dla władz komunistycznych to była wyjątkowa data, związana z obchodami Dnia Zwycięstwa. Obie drużyny nie miały innego wyjścia, musiały wziąć udział w tej paradzie organizowanej z okazji tego święta.

Na trybunach zebrało się 60 tysięcy widzów, którzy w pierwszej połowie nie zobaczyli bramek. W drugiej części obraz gry zmienił się na korzyść Ruchu. Prasa napisała: Właśnie Bula w 51. minucie otworzył listę bramek, wykorzystując w inteligentny sposób błąd defensywy Szombierek. W 67. minucie było już 2:0. Szczęśliwym strzelcem okazał się Chojnacki, ale jeszcze wyżej należy ocenić Bajgera, który przeszedł z piłką prawą stroną przez całe boisko, a centra w jego wykonaniu była wzorowa.

Konrad Bajger, który grał na pozycji prawego obrońcy, często włączał się do gry, a jego dośrodkowania często napastnicy Ruchu zamieniali na bramki. Rozmiary porażki zmniejszył Stanisław Grzywaczewski, napastnik Szombierek. Niewiele brakowało a popularne "Szombry" w ostatnich minutach wyrównałyby stan meczu. Zwycięstwo 2:1 Ruchu Chorzów umocniło ich pierwszą pozycję w tabeli. Ponieważ Stal Mielec przegrała z Lechem, to różnica punktowa pomiędzy liderem i wiceliderem wynosiła 9 punktów. I tylko katastrofa mogła zabrać tytuł chorzowianom.

W następnych dwóch meczach odbyły się kolejne śląskie derby, najpierw Ruch wygrał z GKS-em Tychy 2:0 (bramki Kopicera i Chojnacki, Bula asystował przy obu golach), a później przegrał z ROW-em Rybnik 1:2 (bramka Drzewieckiego). Koronacja została odroczona, ale gdyby Niebiescy wywalczyli chociażby punkt w Rybniku, 12. diament znalazłby się już na mistrzowskiej koronie Ruchu Chorzów. Koronacja została odłożona, ale tylko na moment.

Cztery mecze do końca ligi. 31 maja do Chorzowa przyjechał Śląsk Wrocław, drużyna ta zajmowała 3 miejsce w tabeli i walczyła o medal mistrzostw Polski. Ruch wiedział, że punkt wystarczy mu do świętowania. Aż dziw brał, że na trybunach zasiadło tylko 15 tysięcy kibiców.

Ruch wybiegł na środek boiska w składzie: Czaja - Bajger, Ostafiński, Drzewiecki, Malcher - Bon, Maszczyk, Kopicera - Marx, Chojnacki, Bula.

Do przerwy Śląsk prowadził 1:0 po bramce Sibisa, chwilę później ten sam zawodnik mógł podwyższyć wynik, ale nie trafił piłką w światło bramki. Niebiescy zeszli do szatni, a prasie napisano: Nastąpiła przerwa, chorzowianie otrzymali więc dość czasu, żeby zrozumieć, że to żadne przelewki, że trzeba dać z siebie absolutnie wszystko, jeśli nie chce się sprawić przykrej niespodzianki widzom, czekającym na ten jeden punkt, jak na przysłowiową mannę. W drugiej części meczu Ruch ruszył do huraganowych ataków i swój cel osiągnął. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Józefa Kopicerę, bramkę strzelił Bajger.



Mistrz, mistrz HKS

Po końcowym gwizdku sędziego, orkiestra zaintonowała "Sto lat" na część nowego - starego mistrza Polski. Piłkarze mogli świętować. Impreza tak bardzo się przedłużyła, że trzy ostatnie spotkania zakończyły się porażkami Ruchu. Różne historie o tych meczach krążyły na ulicach, ale my się plotkami zajmować nie będziemy. Niebiescy kolejno przegrali z Arką 0:1, Zagłębiem Sosnowiec 1:2 i w ostatnim meczu 1:4 w Gwardią Warszawa. Dwóch z trzech tych przeciwników ostatecznie spadło z ekstraklasy. Zacytujemy fragment relacji prasowej z tego ostatniego meczu: Wpierw były kwiaty, puchar dla Ruchu za zdobycie mistrzostwa Polski (...) i oklaski... Potem osiem tysięcy kibiców, którzy przez cały rok swym dopingiem pomagali chorzowianom w mistrzowskich bojach, gwizdami kwitowało niemal każde zagranie najlepszej jedenastki naszego kraju.


Zdjęcie "Sport": fragment meczu Ruch Chorzów - Gwardia Warszawa.

Telegramy gratulacyjne napływały do sekretariatu klubu z różnych stron. Śmiano się, że listonosze znają doskonale drogę, przecież dokładnie rok temu chodzili tą samą ścieżką. Niestety słaba dyspozycja Ruchu w ostatnich meczach spowodowała, że na ostatniej prostej w klasyfikacji "Złotych Butów" Bronisława Bulę wyprzedził Antoni Szymanowski, a Joachim Marx stracił przodownictwo w klasyfikacji najlepszych strzelców, wyprzedził go Grzegorz Lato, który został królem strzelców z 19 bramkami.

Najlepszymi strzelcami Ruchu byli: Marx - 15 bramek, Bula - 13, Benigier - 10, Kopicera - 7. Drużyna Ruchu wygrała 20 spotkań ligowych, strzeliła 61 bramek, tracąc 27. Za plecami Niebieskich uplasowała się drużyna Stali Mielec, brązowe medale zdobyła drużyna Śląska Wrocław.

Oto nazwiska piłkarzy, którzy zostali mistrzami Polski w sezonie 1974/1975: Czaja, Bajger, Ostafiński, Wyrobek, Drzewiecki, Maszczyk, Bon, Kopicera, Bula, Malcher, Wira, Marx, Benigier, Chojnacki, Baran, Faber, Kajrys, Bolesta.

Vičan

Niejasne były dalsze losy trenera Ruchu Michala Vičana, który nie otrzymał zezwolenia na przedłużenie umowy od Czechosłowackiego Związku Piłki Nożnej. Działacze Ruchu zaproponowali mu nowy 3-letni kontrakt, aby nadal budował drużynę na kolejne lata, ale Vičan został na rok. Niestety działaczom zabrakło cierpliwości, niecały rok później trenera nie było już w klubie. Tak wspominali go piłkarze po prawie czterech dekadach:

Piotr Drzewiecki: - Był szkoleniowcem wybitnym, liczyła się u niego przede wszystkim ciężka harówa. To on wprowadził nam specjalne kamizelki, w które wszyte były ołowiane sztaby. Ważyły z 15 kilogramów, w nich rozgrywaliśmy gierki; biegaliśmy też - pod górkę na przykład - z kolegą na plecach! Obciążenia były straszne. Ale kiedy przychodził mecz i człowiek wychodził na murawę bez tej ciężkiej kamizelki, czuł się tak lekko, że był szybszy od każdego rywala! Procentowała też stabilność zespołu (...).

Marian Ostafiński: - Gdyby nie Vican, Ruch na pewno nie byłby tak utytułowanym klubem. On pewnych spraw nie nagłaśniał, pewne sprawy tolerował. Drużyna zawsze była za nim, bo wiedziała, czego trener chce. Szkoda, że nie pracował dłużej w Chorzowie, bo była szansa na kolejne mistrzostwa Polski.

Jan Benigier: - Michal Vican miał specyficzny charakter. Jednak zawsze kierował się dobrem zespołu. Był sprawiedliwym człowiekiem. U niego nie było takich sytuacji, że pokłócił się z zawodnikiem, sprowadził do parteru i odsunął od gry. Ja zawsze miałem z nim, że tak powiem, "sprzeczne relacje". Kiedyś wyleciałem z jednego z treningów i dostałem karę. Ale gdy przyszła sobota, to mówił: wchodzisz do gry! Można się było posprzeczać, kłócić, ale przyszedł mecz i zawsze wychodzili najlepsi.

Bronisław Bula: - Trener był świetny, bez dyskusji, ale ciężki człowiek. Z czasem chciał ogarniać wszystko, a nie tylko sprawy boiskowe. Wymagać chciał od nas nie tylko na murawie, ale i poza nią (...).

Michal Vičan bez cienia wątpliwości był najlepszym trenerem w całej historii Ruchu Chorzów. To był prawdziwy król. Jedyny i niepowtarzalny.

Grzej

Bibliografia:
Niebiescy.pl
Wywiad i archiwum K.
"Sport": 1974, 1975, 2014
"Przegląd Sportowy": 2013
"Trybuna Robotnicza": 1975
"Program meczowy Ruch - St.Etienne": marzec 1975
Blog twb22
Andrzej Gowarzewski, Joachim Waloszek, Ruch Chorzów, 75 lat "Niebieskich" - Księga Jubileuszowa. Wydawnictwo GiA, Katowice 1995;

Polecamy również:
  • Pierwsze Mistrzostwo Polski - część I
  • Pierwsze Mistrzostwo Polski - część II
  • Złota era. Drugie Mistrzostwo Polski - część I
  • Złota era. Drugie Mistrzostwo Polski - część II
  • Ambicja i dużo (nie)szczęścia. Trzecie mistrzostwo Polski - część I
  • Ambicja i dużo (nie)szczęścia. Trzecie mistrzostwo Polski - część II
  • Wojenna ścieżka. Czwarte z rzędu mistrzostwo Polski - część I
  • Wojenna ścieżka. Czwarte z rzędu mistrzostwo Polski - część II
  • Ostatnie przed wojną. Piąte mistrzostwo Polski - część I
  • Ostatnie przed wojną. Piąte mistrzostwo Polski - część II
  • Gorzko-słodki smak. Historia szóstego mistrzostwa Polski
  • Taktyka 1244. Historia siódmego tytułu mistrza Polski
  • Definicja alfabetu. Historia 8. tytułu mistrzowskiego - część I
  • Definicja alfabetu. Historia 8. tytułu mistrzowskiego - część II
  • Czternastu wspaniałych. Historia 9. tytułu mistrza Polski - część I
  • Czternastu wspaniałych. Historia 9. tytułu mistrza Polski - część II
  • Boisko i teatr. Tytuł mistrzowski nr 10 - część I
  • Boisko i teatr. Tytuł mistrzowski nr 10 - część II
  • Dublet pod rządami Vičana - część I
  • Dublet pod rządami Vičana - część II
  • XII diament na mistrzowskiej koronie - część I

    źródło: Niebiescy.pl



  • Wysoka porażka w Szczecinie
    REKLAMA
    OSTATNI MECZ
    28. kolejka Ekstraklasy - 11.04.2024 r. godz. 20:30, Szczecin
    Czas na szpil »
    Relacja LIVE »
    Relacja z meczu »
    Relacja z wyjazdu »
    Konferencja »
    Wypowiedzi »
    Fotogaleria »
    Piroshow »
    Skrót meczu »
    Wideo »
    5:0
    POGOŃ SZCZECIN - RUCH
     Bartolewski 2' (s)
     Przyborek 35'
     Koulouris 47'
     Koulouris 54'
     Koulouris 59'
    REKLAMA
    NASTĘPNY MECZ
    RUCH CHORZÓW - WIDZEW ŁÓDŹ
    ul. Katowicka 10, Chorzów
    20.04.2024 r. godz. 17:30
    :
    TV NIEBIESCY
    REKLAMA
    PLAN PRZYGOTOWAŃ
    08.01 - 19.01 - treningi w Chorzowie
    17.01 g. 11:30 - sparing: Polonia Bytom 1:1 Ruch
    20.01 - 01.02 - zgrupowanie w Belek (Turcja)
    23.01 g. 15:30 - sparing: Ruch 1:1 Kecskemeti TE
    26.01 g. 14:00 - sparing: Ruch 0:1 Drita Gnjilane
    30.01 g. 14:00 - sparing: Ruch 2:1 Brera Strumica
    31.01 g. 14:00 - sparing: Ruch 1:1 FK Skupi
    02.02 - 08.02 - treningi w Chorzowie
    09.02 g. 20:30 - 20. kolejka Ekstraklasy: Ruch - Legia Warszawa
    * Więcej informacji o sparingach można zobaczyć po najechaniu na
    TRANSFERY
    PRZYSZLI
    Robert Dadok (Górnik)
    Mike Huras (Vfb Stuttgart)
    Josema (Leganes)
    Ksawery Kwiatkowski (Ruch II)
    Patryk Stępiński (Widzew)
    Dante Stipica (Pogoń Szczecin)
    Adam Vlkanova (Viktoria Pilzno)
    Filip Wilak (Lech Poznań)
    ODESZLI
    Paweł Baranowski (GKS Jastrzębie)
    Dawid Barnowski (?)
    Maciej Firlej (Puszcza)
    Krzysztof Kamiński (Płock)
    Konrad Kasolik (Wieczysta)
    Artur Pląskowski (?)
    Tomas Podstawski (?)
    Jan Sedlak (?)
    Kacper Skwierczyński (Waterford)
    Dominik Steczyk (Preussen)
    Tomasz Swędrowski (Wieczysta)
    Remigiusz Szywacz (?)
    STRZELCY - TOP 5                         ASYSTY - TOP 5
       Daniel Szczepan4
       Tomasz Swędrowski3
       Michał Feliks2
       Tomasz Foszmańczyk1
       Kacper Michalski1
       Daniel Szczepan2
       Mateusz Bartolewski1
       Kacper Michalski1
       Tomasz Swędrowski1
       Filip Starzyński1
    ŻÓŁTE KARTKI
       Maciej Sadlok5
       Mateusz Bartolewski3
       Kacper Michalski3
       Tomas Podstawski3
       Miłosz Kozak2
       Juliusz Letniowski2
       Tomasz Swędrowski2
       Daniel Szczepan2
       Remigiusz Szywacz2
       Tomasz Wójtowicz2
    REKLAMA
    NA SKRÓTY
  • Terminarz meczów Ruchu
  • Runda jesienna
  • Runda wiosenna
  • Kadra Ruchu
  • Sztab szkoleniowy Ruchu
  • DOŁĄCZ DO NAS!
    REKLAMA
    REKLAMA
    TABELA
    1. Jagiellonia Białystok 52
    2. Śląsk Wrocław 50
    3. Lech Poznań 48
    4. Pogoń Szczecin 47
    5. Raków Częstochowa 46
    6. Legia Warszawa 46
    7. Górnik Zabrze 45
    8. Widzew Łódź 39
    9. Stal Mielec 38
    10. Radomiak Radom 35
    11. Zagłębie Lubin 35
    12. Cracovia 32
    13. Piast Gliwice 32
    14. Warta Poznań 31
    15. Puszcza Niepołomice 29
    16. Korona Kielce 27
    17. ŁKS Łódź 21
    18. Ruch Chorzów 20
    REKLAMA
    REKLAMA
    REKLAMA
    REKLAMA
    TV NIEBIESCY
    BUTTONY
    90 Minut Widzew To MY
    UKS Ruch Chorzów Elana Toruń
    Kibice.net
    Copyright by Niebiescy.pl © 2005-2024 | Polityka prywatności