Tuż po Wielkanocy, w czasie której w Rudzie Śląskiej świętowaliśmy 105. urodziny naszego Klubu, wypadł nam najdalszy w Polsce wyjazd do Kołobrzegu. Mimo że termin wtorkowy, to chętnych nie brakowało, a duża część osób zdecydowała się już na świąteczny wypad nad morze zakończony meczem naszego ukochanego Klubu. Główna grupa wyruszyła z Chorzowa tuż przed godziną 9:00 w sile 2 autokarów, kilkudziesięciu samochodów i busów. Ze względu na wypadek, który miał miejsce po drodze, jesteśmy zmuszeni pokonać całą drogę bez żadnego postoju i na miejscu meldujemy się ok. 17:30. Nie starczyło więc już czasu na wizytę na plaży…
Pod stadionem napotykamy niespodziewane problemy ze strony organizatora i miejscowej policji zarówno co do wejścia na obiekt, jak również wniesienia oprawy. Część osób, która czy to była na miejscu, czy podróżowała własnym transportem, kupuje ostatecznie bilety na sektory gospodarzy i zajmuje miejsca w sąsiedztwie sektora gości, który zaczął się wypełniać dopiero pół godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Niestety mimo kilku prób nie udało się wnieść na stadion specjalnie na to spotkanie przygotowanej oprawy, co wywołało delikatnie mówiąc dość spore niezadowolenie w naszych szeregach. Tego dnia mamy ze sobą 6 flag ("PF", "Chachary", "UN", "Blue Army", "Ultras Boys" i "ŚP Krycha" - 23 kwietnia przypadała 3 rocznica jego tragicznej śmierci) oraz jedną małą Widzewa ("Żabieniec Pany").
Od początku spotkania jedziemy z dopingiem, nie brakuje również "pozdrowień" dla smutnych panów. Kilka razy w czasie gry przypominamy również piłkarzom, kto jest trenerem i rządzi w szatni, manifestując tym swoje poparcie dla trenera Szulczka.
W drugiej połowie gospodarze prezentują oprawę "Przez lata nie zginęła, wieki będzie trwać" z sektorówką z dobrze znanym u nas motywem czaszki w futbolowe łatki, do której odpalają wyrzutnie a później race. Mecz na chwilę zostaje przerwany, a tuż po jego wznowieniu tym razem z naszego sektora na murawę lecą race…
Po wznowieniu gry byliśmy jeszcze świadkami dwóch bramek i mecz ostatecznie kończy się zwycięstwem Ruchu 4-3. Po ostatnim gwizdku dziękujemy kibicom gospodarzy za pomoc w ogarnięciu wejścia na stadion. Mimo zwycięstwa nikt za specjalnie się jednak nie cieszył, gdyż każdy ma świadomość, że sezon jest przegrany. Gdy piłkarze podeszli podziękować za doping kolejny raz wyrażamy swoje poparcie dla naszego trenera.
Po meczu praktycznie natychmiast opuszczamy stadion i udajemy się w drogę powrotną do domu. Ostatecznie nasza liczba w Kołobrzegu oscylowała ok.
400 osób, co jak na wtorek można uznać za wynik bardzo przyzwoity. Mogliśmy również liczyć tego dnia na liczne wsparcie Widzewiaków oraz kibiców szczecińskiej Pogoni, za oczywiście serdecznie dziękujemy! Droga powrotna mija spokojnie, tym razem już z dwoma przerwami, a w Chorzowie meldujemy się kilka minut po godzinie 6. Szkoda, że czeka nas teraz przymusowa przerwa, bo była rzadka okazja do zaliczenia wszystkich wyjazdów w sezonie…
źródło: Niebiescy.pl