WSTYD - to pierwsze słowo, które ślina niesie na język po kolejnej kompromitującej porażce naszej drużyny, tym razem w półfinale Pucharu Polski z warszawską Legią. Kolejny już raz piłkarze spieprzyli futbolowe święto w Chorzowie, które - mimo ich fatalnej postawy od początku roku - oglądało z wysokości trybun
25,5 tys. widzów.
Klub i kibice jak zawsze stanęli na wysokości zadania pod względem organizacyjnym. Już po przekroczeniu bram stadionu było można zarejestrować się w bazie dawców szpiku kostnego, które prowadziła znana już wcześniej kibicom Fundacja DKMS. Na samym obiekcie była również możliwość złożenia podpisów pod referendum za odwołaniem szkodliwego dla wszystkich "zielonego ładu", które zorganizowało wspólnie Stowarzyszenie NRŚL wraz z Zarządem Śląsko-Dąbrowskiej NSZZ "Solidarność".
Niezwykłą gratką dla kibiców była również możliwość spotkania ze zdobywcami Pucharu Polski z 1996 roku Marcinem Baszczyńskim i Mirosławem Bąkiem. Niejednemu kibicowi łezka się w oku zakręciła na wspomnienie tamtych pięknych chwil. Oprócz tego były również dmuchańce dla najmłodszych, a także stoiska z gadżetami (oficjalnymi i kibicowskimi). Tuż przed rozpoczęciem spotkania na sektorach panował już spory napręż i rozpoczęła się wzajemna wymiana uprzejmości z warszawiakami, którzy pojawili się w Chorzowie, wraz ze swoimi zgodami w liczbie 1250 osób. Wywiesili dwie flagi "Legia Warszawa" oraz "Legia/Zagłębie" i przez cały mecz prowadzili doping dla swojej drużyny.
Na wejście piłkarzy kibice pełni wiary i nadziei odśpiewali klubowy hymn i rozpoczęło się spotkanie. Już w 5 minucie, można by powiedzieć że tradycyjnie (tak jak w spotkaniach z Wisła i Termaliką), nasi piłkarze tracą pierwszą bramkę. Nie wpływa to jednak na spadek decybeli z naszej strony i lecimy dalej z konkretnym dopingiem. Po upływie kwadransa zostaje zaprezentowana oprawa. Na dolnym płocie pojawia się duży transparent z hasłem: "Odważ się robić wielkie rzeczy" (z ang. Dare Mighty Things - które jest mottem NASA i odzwierciedla filozofię tej kosmicznej agencji - podejmowanie śmiałych wyzwań, eksplorację kosmosu i nieustanne dążenie do przełomowych odkryć), a następnie na dolnej trybunie zostaje rozciągnięta wycinana po obrysie sektorówka z bohaterami pamiętnego finału w Warszawie, wspominanym już wcześniej Baszczyńskim oraz ówczesnym kapitanem Mirosławem Jaworskim. Wszystko uzupełniają niebieskie sreberka i białe kartoniki. W tym samym czasie na balkonie oraz po bokach sektorów odpalonych zostaje 100 niebieskich świec dymnych, 100 białych rac oraz 65 dużych i 150 zwykłych stroboskopów.
Po zaprezentowaniu oprawy na dolnym płocie oraz na balkonie pojawiają się flagi nasze oraz naszych przyjaciół z Łodzi, Torunia, Krakowa, Oświęcimia i Kalisza, na których wsparcie mogliśmy liczyć tego dnia. Przez całe spotkanie pojawiło się też kilka transparentów, w tym dobrze znany "Krasnal PDW" oraz "Obudź się Polsko, bo będzie za późno - stop przyjmowaniu imigrantów", "ŚP Głowa" (dla zmarłego niedawno fanatyka Widzewa z Opatówka) i "Święty Jan Paweł II - pamiętamy" w 20 rocznicę śmierci papieża Polaka.
Jeszcze przed przerwą Niebiescy tracą drugiego gola i tym samym gasną nasze nadzieję na majówkę na Narodowym. Po przerwie Legia aplikuje kolejnego gola, ale mimo niekorzystnego rezultatu doping na trybunach wciąż stoi na przyzwoitym poziomie. W 70 minucie dodatkowo podgrzewają go kibice gości, śpiewając dobrze znane "Coście tak cicho?", na co odpowiadamy "Posłuchajcie", a następnie najgłośniej tego dnia śpiewamy "Hej Niebiescy ole" a w dalszej części jeszcze znaną na całym świecie pieśń "z pozdrowieniami" dla legionistów.
Kolejne minuty to już zdecydowana dominacja zawodników gości, którzy zdobywają kolejne bramki z dziecięcą łatwością. Mecz kończy się porażką 0-5, a po końcowym gwizdku z trybun niesie się tylko głośne "K**** mać, Chorzów grać"! Wszyscy się zastanawiamy, co się stało z drużyną, która co mecz lała swoich rywali w drugiej części rundy jesiennej, aplikując im regularnie po kilka goli. Nasza cierpliwość już dawno się skończyła, a kompromitacją jest fakt, że w dwóch hitowych spotkaniach na wiosnę 80 tys. ludzi na Stadionie Śląskim zobaczyło Ruch z bilansem 0-10!
źródło: Niebiescy.pl