Lepsze 11 tys. fanatyków niż 31 tys. sympatyków - chciałoby się powiedzieć po wtorkowym ćwierćfinałowym spotkaniu Pucharu Polski, w którym Ruch podejmował na Stadionie Śląskim kielecką Koronę. Pytanie numer 1 przed tym spotkaniem brzmiało: "Czy drużyna podniesie się psychicznie po tęgim laniu zgotowanym w sobotę przez piłkarzy Wisły?". Okazało się, że tak, a kilka zmian w składzie, w tym powrót do bramki Jakuba Bieleckiego okazało się strzałem w dziesiątkę.
Od początku spotkania ruszamy z konkretnym dopingiem, który stał na bardzo dobrym poziomie przez całe 90 minut! Jak zawsze zarówno na dole jak i na balkonie dobre oflagowanie oraz dwa transparenty. Pierwszy przygotowany przez Blue England z hasłem: "Gigi wracaj do zdrowia" dla borykającego się z problemami zdrowotnymi kibica, drugi "Stop likwidacji KWK Bielszowice" przygotowany przez NRŚL przeciwko decyzji o zamknięciu kopalni w Rudzie Śląskiej. Nie brakuje również flag na kijach z dobrze znanymi motywami.
Już w 10 minucie spotkania Jakub Bielecki broni rzut karny, a chwilę później nowy nabytek Niebieskich Jehor Cykało zdobywa pierwszą bramkę w tym spotkaniu. Wpływa to oczywiście pozytywnie na ilość decybeli na Stadionie Śląskim. Właściwie każda piosenka śpiewana jest równo i przez wszystkich zgromadzonych na trybunie zachodniej. Nie zapominamy również o naszym świętokrzyskim fan clubie ze Staszowa i dlatego kilkakrotnie w trakcie spotkania skandujemy "Pogoń Staszów"! Do przerwy utrzymuje się prowadzenie 1-0.
Po przerwie Niebiescy szybko podwyższają na 2-0 (ponownie trafia Cykało) i sprawa awansu do półfinału staje się coraz bardziej realna. Jeszcze bardziej w momencie, gdy Jakub Bielecki obronił drugi podyktowany przez sędziego rzut karny. Stadion dosłownie odleciał, a zabawa na trybunach trwała już do samego końca.
Po ostatnim gwizdku, gdy piłkarze podchodzą pod sektor podziękować za doping, wszyscy siedzą i podobnie jak to miało miejsce na wyjazdach w Pucharze Polski, w jednym momencie wstają i zaczyna się wspólna zabawa do piosenki "Puchar jest nasz"! Wydawać by się mogło odległe marzenie rozpoczęte w Nowym Targu nabiera coraz realniejszych kształtów, a do jego spełnienia brakuje już tylko dwóch spotkań.
Swoje pięć minut zalicza również fizjo Seba, który najpierw mocno rozgrzewa trybuny, po chwili ucisza, by za kolejne kilka sekund zaserwować swoje "hej Niebiescy ole"!
W ten wtorkowy wieczór w Chorzowie nie zabrakło również kibiców gości, którzy stawili się w niespełna 500 osób i mieli ze sobą jedną dużą flagę "Waleczne serce Korona Kielce" oraz 6 małych. Kilka razy doszło do wymiany "pozdrowień" między nami, ale z perspektywy naszego młyna i poziomu dopingu praktycznie niesłyszalni.
źródło: Niebiescy.pl