Pewnie każdy z kibiców przed losowaniem 1/16 finału Pucharu Polski miał swojego faworyta wśród drużyn, na które chciałby trafić. Na pewno na jednej z czołowych pozycji plasowała się świdnicka Avia, przede wszystkim z tego względu, że tylko raz w historii było dane nam grać z tym zespołem. Dokładnie 39 lat temu, również w Pucharze Polski, Niebiescy ulegli po rzutach karnych świdnickiej jedenastce. Poza tym zapowiadał się ciekawy wyjazd w rejony, w które rzadko zaglądamy. Tego też rywala przydzielił nam los, pojawiła się więc okazja do rewanżu i mimo, że termin spotkania wyznaczono na wtorek w samo południe, to nie brakowało zainteresowanych tym wyjazdem.
Tym razem większość zdecydowała się na autokar, a do przejechania było niespełna 450 km. Zbiórkę zaplanowano już na godzinę 5:00 na Cichej, skąd pół godziny później dwa autokary i kilkadziesiąt samochodów wyruszyło w stronę Świdnika. Droga minęła spokojnie i na godzinę przed pierwszym gwizdkiem zameldowaliśmy się pod stadionem. Na kibiców czekała miła niespodzianka, gdyż podobnie jak w Nowym Targu wszyscy otrzymali tradycyjne bilety, które pewnie zasilą niejeden kolekcjonerski klaser. Ostatni kibice zameldowali się na sektorze ok. 5 minuty spotkania i właśnie od tego momentu ruszamy z konkretnym dopingiem. Wywieszamy dwie flagi "Special Guest" i "Śp. Herman". Po kwadransie na prowadzenie wychodzą nasi piłkarze, a my praktycznie bez większych przestojów jedziemy z dopingiem do końca pierwszej połowy. Tradycyjnie nie zabrakło pozdrowień dla naszych przyjaciół.
W drugiej odsłonie, mimo fatalnej pogody, po drugim golu dla Ruchu rozpoczyna się doping bez koszulek. Nie zabrakło "Niebieskiej ciuchci" oraz "pozdrowień" dla naszego następnego ligowego rywala, czyli łódzkiego ŁKS-u. Po golu na 3:1 wjeżdża "Dziki Wąs" ze swoim "Horto magiko", a pod koniec śpiewamy jeszcze klubowy hymn oraz "Dzisiaj jest dzień". Gdy piłkarze podchodzą pod sektor śpiewamy podobnie jak w Nowym Targu "Puchar jest nasz"! Później praktycznie od razu opuszczamy stadion i udajemy się do autokarów. Co do kibiców gospodarzy, to przez całe spotkanie prowadzą dobry doping, a w drugiej połowie prezentują oprawę pod hasłem "Okazja by zabłysnąć" z sektorówką z herbem, a do tego wszystkiego odpalają trochę pirotechniki.
Droga powrotna z przygodami, gdyż w jednym z autokarów urwało się koło! Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale autokar oczywiście nie był w stanie jechać dalej. Z tego właśnie powodu, drugi sprawny autokar wysadził kibiców na jednej ze stacji i wrócił po pozostałych. Resztę przygarnęli wracający tą samą trasą piłkarze i wszyscy szczęśliwie, choć w lekkim ścisku dotarli do domu. Na wspomnianej stacji nie zabrakło niezłej zabawy i śpiewów w McDonaldzie, gdzie w oko kibicom wpadła jedna pracująca tam dziewczyna…
Podsumowując, w Świdniku zameldowało się w sumie
230 kibiców Ruchu wspieranych przez kilku Wiślaków. Na pewno był to jeden z bardziej klimatycznych wyjazdów w ostatnich latach i kto nie był, niech żałuje!
PUCHAR JEST NASZ!
źródło: Niebiescy.pl