Kolejne wyjazdowe spotkanie wypadło nam w niedzielę. Tym razem ruszyliśmy na Dolny Śląsk, a konkretnie do Legnicy. Z początkiem tygodnia było sporo obaw, czy spotkanie w ogóle dojdzie do skutku ze względu na powódź, jaka nawiedziła tamten rejon Polski, jednak akurat Legnica nie ucierpiała w tym kataklizmie i mecz odbył się zgodnie z planem. Jako że godzinę rozpoczęcia wyznaczono w porze obiadowej (12:30), zbiórka rozpoczęła się o 7:00 na Cichej, skąd godzinę później 3 autokary i kilkadziesiąt samochodów wyruszyło autostradą A4 w kierunku Legnicy.
Droga minęła spokojnie i bez przeszkód docieramy pod stadion. Wejście na obiekt również przebiega bez większych przygód. Na stadionie wywieszamy 4 flagi ("Super Ruch", "PF", "UN" i "Special Guest") i jak to zwykle bywa od pierwszych minut jedziemy z głośnym dopingiem, który niesie się po stadionie jakbyśmy grali u siebie. Nie umknęło to uwadze telewizyjnego komentatora, który kilkakrotnie w ciągu spotkania podkreślał naszą postawę. Początkowo skupiamy się tylko na wspieraniu naszych piłkarzy, lecz po tym jak gospodarze zebrani w młynie w zaledwie kilkadziesiąt (!) osób cisną na Wisłę, dostaje im się z naszej strony sroga odpowiedź. Gra nie wyglądała źle, a doping mimo upału również mógł się podobać. Do przerwy remis 0-0, choć Ruch miał kilka okazji do zdobycia gola.
Po zmianie stron błyskawicznie dostajemy dwie bramki (w tym jedną z kapelusza), a chwilę później Maciej Sadlok wylatuje z boiska za dyskusje z arbitrem. Mimo niekorzystnego rezultatu doping nie słabnie, a w końcówce sektor gości kibicuje już bez koszulek. Już tradycyjnie w końcówce swoje 5 minut zalicza Dziki Wąs, serwując fanatykom swoje "Horto Magiko". Po końcowym gwizdku, mimo porażki 0-3 dodajemy piłkarzom otuchy śpiewając: "O Chorzowie, o Chorzowie, nigdy nie opuszczę Cię!", a drużyna dziękuje nam za doping i obiecuje szybką rehabilitację.
Podsumowując wyjazd do Legnicy, to wykorzystaliśmy całą przyznaną nam pulę 650 biletów. Jak zawsze nie zabrakło z nami delegacji z Łodzi i Krakowa, którym dziękujemy za wsparcie. Droga powrotna również minęła spokojnie, a po powrocie do Chorzowa część kibiców wpada jeszcze na dni Świętochłowic, gdzie zabawa trwa do późnych godzin wieczornych i nie brakuje głośnego dopingu nie tylko pod sceną…
źródło: Niebiescy.pl