Już kolejny raz departament rozgrywek wyznaczył nam termin spotkania na poniedziałek. Tym razem padło na derbowe spotkanie z GKS-em Tychy. Zbiórkę zaplanowano na godzinę 16:00 na Cichej, skąd 40 minut później kolumna samochodów oraz jeden autokar wyruszyły w stronę "miasta sypialni".
Mimo iż do przejechania było zaledwie 26 km, to w godzinach drogowego szczytu wcale nie było to zadanie łatwe. Po drodze dołączały jeszcze samochody z powiatu mikołowskiego i na nieco 1,5 godziny przed meczem, parking przy stadionie zapełniał się kibicami w niebieskich koszulkach. Wejście na stadion trochę trwało i ostatni kibice zameldowali się na obiekcie ok. 15 minuty meczu.
Jak zawsze sektor dobrze oflagowany z każdej strony. Tym razem zawisły: "PF", "Ruch/Wisła", "Niebiescy", "KS Ruch", "Chachary", "Special Guest ", "PDW" oraz mała flaga KKS-u Kalisz. Nie zabrakło delegacji zgód, wśród których przodowała Wisła (56), a dalej Widzew (12) i KKS Kalisz (8) oraz Elana (1). Od początku spotkania dobry doping z naszej strony, choć akurat akustyka tyskiego stadionu jest chyba najsłabsza spośród wszystkich nowoczesnych obiektów w naszym kraju. Jak zwykle przy okazji spotkań derbowych nie brakowało dużej ilości "wymiany uprzejmości".
Tuż przed przerwą Niebiescy objęli prowadzenie za sprawą Łukasza Monety i w sektorze gości zapanowała radość. W drugiej odsłonie dużo działo się na niebieskich trybUNach. Zaprezentowane zostało konkretne flagowisko, do którego odpalono (w dwóch turach) 100 czerwonych rac. Również pod względem ilości decybeli druga odsłona to już nasza totalna dominacja, a pieśni sławiące nasz ukochany Klub słyszane były w Tychach jeszcze długo po ostatnim gwizdku sędziego. Po meczu zabawa z zawodnikami trochę trwała, a do podejścia pod sektor wywołany został również trener Dawid Szulczek, który na koniec zrobił sobie pamiątkowe zdjęcie z kibicami.
Co do gospodarzy, to w I połowie prezentują oprawę, na którą składały się transparent z napisem "kontynuacja tradycji ultras", sektorówka w formie książki z logo nowo powstałej grupy GTU (GKS Tychy Ultras), a wszystko uzupełniły odpalone na koronie stadionu race. Następnie po bokach tyskiego młyna zostały odpalone świece dymne w barwach klubowych, co spowodowało dość długą przerwę w grze. Co ciekawe jako pierwszy zadymiony został... sektor rodzinny gospodarzy. W drugiej połowie tyszanie zaprezentowali jeszcze jedną oprawę z hasłem "nowe rozdanie rac", do którego odpalili czerwone race. Nieudolnie próbowali również spalić zdobyty kilka dni wcześniej transparent, co przez nasz sektor zostało skwitowane krótko: "Pajace" oraz "Chodźcie do lasu"! Licznie tego dnia wspierały ich również zgody, a w szczególności Cracovia.
Ogółem w Tychach w poniedziałkowy wieczór zameldowało się 1250 kibiców Ruchu, którzy wracali do domu zadowoleni zarówno z gry swojej drużyny, jak i z widowiska stworzonego na trybUNach.
źródło: Niebiescy.pl