- W końcówce rundy powinniśmy wycisnąć więcej. Dużo remisowaliśmy i to często w okolicznościach pozostawiających większy niedosyt u nas niż u przeciwnika. Mecze z Radomiakiem, Koroną czy Cracovią mogliśmy wygrać. Cztery czy sześć punktów więcej i nasza sytuacja w tabeli byłaby odbierana zupełnie inaczej - mówi
Konrad Kasolik, który na zasadzie transferu definitywnego przeniósł się z Ruchu Chorzów do Wieczystej Kraków. Prezentujemy wybrane przez nas fragmenty wywiadu, który ukazał się na Weszło.
Latem świętowałeś awans do Ekstraklasy, teraz jesteś w III lidze. Scenariusz nie do uwierzenia.
Konrad Kasolik: - Na pewno w czerwcu nikt by mnie nie przekonał, że za pół roku tak się potoczą moje losy. Nie zakładałem takiego transferu. Tak to się jednak poukładało. Wieczysta przedstawiła konkretną ofertę, była dość zdeterminowana. Runda w moim wykonaniu w Ekstraklasie… Nie wiadomo, jak by to dalej wyglądało. Miałem jeszcze tylko półroczny kontrakt w Chorzowie, a tutaj dostałem od razu umowę na dwa i pół roku, stając się częścią bardzo ambitnego projektu. To mnie przekonało. Z Ruchem udało wywalczyć trzy awanse i mam nadzieję, że podobną drogę przejdę z Wieczystą.
Patrząc na nazwiska, szatnia Wieczystej już teraz przypomina ekstraklasową.
- Zdecydowanie, nie brakuje znaczących postaci w naszej piłce ligowej. Są Thibault Moulin, Jacek Góralski, Michał Pazdan, Simeon Sławczew, Sasza Żivec, Michał Mak i tak mógłbym wymieniać. Gdzie bym nie spojrzał, są tu zawodnicy zdecydowanie ponad III ligę.
(...)
Trener Sławomir Peszko przekonywał?
- Tak, zadzwonił, porozmawialiśmy, przedstawił mi perspektywy. To też miało znaczenie.
Nie miałeś rozterek, że za łatwo wypuszczasz Ekstraklasę z rąk? Dostałeś się do niej po wielu przejściach, rozegrałeś 11 meczów i sportowo szybko robisz mocny krok w tył.
- Trudno było się rozstać z Ruchem, nie ukrywam. To samo dotyczy zejścia o trzy ligi niżej. Sporo musiałem przeżyć i wiele lat pracowałem, żeby znaleźć się w Ekstraklasie. Pierwszego wrażenia w niej nie zrobiłem najlepszego, ale wierzę, że jeszcze na ten poziom wrócę. Wieczysta ma naprawdę ciekawe plany, więc nie traktuję tego jak przejścia do typowego trzecioligowca. Mógłbym zostać w Chorzowie, nie wiadomo jednak, co byłoby latem. Patrzyłem pod kątem stabilizacji, którą ten transfer mi daje.
Z twoich słów wynika, że obawiałeś się, iż latem twoja pozycja na rynku mogłaby być mniej atrakcyjna niż teraz, mimo że byłbyś wolnym zawodnikiem.
- Można tak powiedzieć. Dziś to kwestia gdybania. Mógłbym zagrać świetną rundę i poszłoby to w lepszą stronę, ale równie dobrze mógłbym grać znacznie mniej i nie byłbym potem rozchwytywany. Już teraz nie byłem zasypywany ofertami. Miałem do wyboru transfer do Wieczystej albo pozostanie w Ruchu.
(...)
Zakładam, że musiałeś mieć sygnały dotyczące nieciekawych perspektyw na dalszą grę w Ruchu. Trudno mi sobie wyobrazić, że w innym przypadku byś odszedł.
- Nic nie było jasno określone, naprawdę. Byłem już w Ruchu cztery i pół roku, awansowałem do Ekstraklasy i trochę w niej pograłem, ale uznałem, że taka zmiana będzie dobra. Nie wiedziałem wcześniej, kto zostanie trenerem Ruchu. Klamka zapadła szybciej. Szczerze mówiąc, gdy usłyszałem, że przychodzi Janusz Niedźwiedź, przez moment zastanawiałem się, czy dobrze wybrałem. Znów jednak wracamy do tego, że nie wiadomo, co by się wydarzyło.
Przeszło ci przez myśl, żeby odkręcić transfer?
- Nie, nie, mówię o takiej krótkiej refleksji. Zdecydowałem się, powiedziałem "tak", mieliśmy wszystko ustalone. Nie próbowałem już niczego zmieniać.
Zaliczyłeś finansowy awans, idąc do Wieczystej?
- Tak, jestem na plusie.
(...)
Nie zachwyciłeś w rundzie jesiennej, dwukrotnie wylatywałeś z boiska. Ekstraklasa cię przerosła?
- Trochę się z nią zderzyłem, to prawda, nie do końca byłem zadowolony ze swojej postawy. Nadal jednak czuję, że na dużo mnie stać. Pamiętajmy, że sporo grałem na nie swojej pozycji, czyli prawej obronie, co trochę utrudniało zadanie. Ale nie zmienia to faktu, że można mówić o zderzeniu. Na takim poziomie trzeba nabrać doświadczenia i wierzę, że jeszcze będzie mi to dane.
(...)
Podsumowując pobyt w Ruchu: twoje trzy najbardziej pamiętne momenty?
- Na trzecim miejscu dałbym gola strzelonego Polonii Bytom w III lidze. Otoczka tego meczu była bardzo fajna, komplet publiczności przy Cichej, kibice gości. Wygraliśmy 3:1 i chyba ostatecznie potwierdziliśmy, że ten zespół stać na wiele. Na drugim miejscu daję swoją jedyną wygraną w Ekstraklasie - i jak na razie całego Ruchu w tym sezonie - czyli 2:0 z ŁKS-em. Będę miło wspominał ten moment. Numerem jeden oczywiście awans po zwycięstwie nad GKS-em Tychy i cała późniejsza feta. Nigdy tego nie zapomnę.
źródło: Weszło