Skrobacz: "Liczyłem, że dostanę szansę na odrobienie strat" |
- Data: 09.11.23; 13:44 Dodał: Neo
- Dla mnie te dwa i pół roku w Ruchu to był wyjątkowo długi czas, jak na polską rzeczywistość. Już półtora to dużo. Mówiąc pół żartem, pół serio, już od roku mogłem się spodziewać tego, co się stało. W polskiej piłce to zresztą działa tak, że im bardziej chwalą, tym większe zagrożenie. Nie ma jednak co, ten Ruch dużo mi dał. Teraz trzeba jednak iść dalej - powiedział trener Jarosław Skrobacz, który udzielił wywiadu Polsatowi Sport.
Kibice piszą, że stał się pan ofiarą własnego sukcesu.
Jarosław Skrobacz: - Wcześniej ci sami kibice zastanawiali się, czy Ruch nie powinien być wyżej w tabeli Ekstraklasy. A ja mógłbym się zapytać, czy stać nas na wygrywanie ze Śląskiem i z Lechem. Ruch na Lechu wygrał ostatni raz 20 lat temu, lecz oczekiwania były spore. Nie będę z tymi opiniami dyskutował. Powiem tylko, starałem się wycisnąć z tego materiału, ile się da.
Rozumiem, że trochę albo nawet bardzo żałuje pan tego, że w klubie nie wytrzymali do zimy, nie dali panu zrobić zmian w kadrze i z nową, świeżą krwią powalczyć wiosną o byt.
- Przed Ruchem jest teraz seria spotkań może nie łatwiejszych, ale i też nie z takimi rywalami, jak Śląsk, Raków, Legia, Pogoń czy Lech. Teraz mamy grać z drużynami środka, gdzie uważam, że jest szansa na odrobienie strat do tych drużyn, z którymi bijemy się o utrzymanie. Nie chcę jednak mówić o żalu. Decyzja zapadła, byłem nią zaskoczony, ale nie obrażam się na rzeczywistość. Nie ulega natomiast wątpliwości, że zima jest szansą dla Ruchu. Po awansie przyszło wielu zawodników z niższych lig. Trudno było liczyć na to, że odpalą. Dla wielu z nich przeskok okazał się za duży.
Wyniki meczów Ruchu Chorzów
To dlaczego nie wzięliście wtedy innych, lepszych?
- Kiedyś o tym rozmawialiśmy. Możliwości finansowe Ruchu są określone. Latem mieliśmy wyselekcjonowanych zawodników, na których byliśmy zdecydowani. Żadnego z nich nie udało nam się jednak pozyskać. Potem doszli Starzyński i Kozak, ale z tej letniej listy pierwszego wyboru nie trafił nikt. Nie zrobiliśmy transferów, jakie były potrzebne, lecz takie, na jakie było nas stać. W tym sensie dobrze byłoby dotrwać do zimy, bo to była szansa na korektę.
(...)
Czyli kibice mają rację, nazywając pana ofiarą własnego sukcesu. Sam pan powiedział, że karmił ich sukcesami, więc teraz, kiedy ich nie ma, nagle przestał pan być tym dobrym.
- Pamiętam, że po awansie do pierwszej ligi marzeniem było utrzymanie. Miało być spokojnie, planowaliśmy kilkuletni pobyt. Nie chcieliśmy robić niczego ponad stan. Szybko jednak okazało się, że jesteśmy w grze o Ekstraklasę, a presja z każdym tygodniem rosła. Jak nie wyszedł nam mecz, to nikt nie pamiętał, że celem było utrzymanie. Mówiło się, że nie chcemy awansować. W końcu to zrobiliśmy. Pan mówi: ofiara sukcesu. To mieliśmy odpuścić, podziękować. Nie. Uważam też jednak, że brakuje takiej chłodnej analizy tego, co się stało. Zapomina się, kogo zostawiliśmy za plecami i w jakich okolicznościach do tego doszło. Było kilka zespołów lepszych od Ruchu, nie mieliśmy swojego stadionu, ale otworzyła się szansa i ją wykorzystaliśmy.
(...)
Powiedział pan wcześniej, że był zaskoczony zwolnieniem. Rozumiem, że pan nie miał dość, nie sugerował, że może by tak poszukać kogoś na pana miejsce.
- Nie. Liczyłem, że w tej końcówce dostanę szansę na odrobienie strat. Jak już wspomniałem, teraz Ruch ma grać z rywalami, którzy są w zasięgu. Zaskoczenie było tym większe, że wcześniej narracja była taka, że raczej nic się nie zdarzy. Kilka razy byłem zapewniany, że przejdziemy przez to najgorsze, a potem spróbujemy się odbić. Jasne, że w szatni nie było euforii, ale złej energii też nie, więc miałem nadzieję, że jedziemy dalej.
(...)
Był pan zaskoczony tym, że na pana miejsce wskoczył asystent Jan Woś. W takich sytuacjach zwykle bierze się kogoś z zewnątrz, kogoś ze świeżym spojrzeniem.
- Oczywiście że byłem zaskoczony. Decyzję podjął sam, a z wywiadu z prezesem Siemianowskim, dowiedziałem się, że był bardzo zdeterminowany i zaangażowany w swoich działaniach. Proszę mnie jednak nie ciągnąć za język, bo więcej w tym temacie nie powiem.
źródło: Polsat Sport |
|