- Wiele z trenerem Jarosławem Skrobaczem przeżyliśmy, zżyliśmy się, a trzeba było podjąć wspólną, bardzo trudną i niepopularną decyzję. Rozstaliśmy się w dobrych stosunkach, Jarosław Skrobacz już będzie zawsze naszą legendą. Ogromny szacunek - powiedział
Prezes Seweryn Siemianowski, który udzielił wywiadu dziennikowi "Sport". Prezentujemy wybrane fragmenty rozmowy.
Decyzja zapadła w weekend?
- Rolą zarządu jest bieżące analizowanie sytuacji i reagowanie w odpowiednim momencie. Ten czas właśnie nadszedł, bo peleton ligowy odjeżdża. Dla nas to było bardzo trudne, ale trzeba wykonać przemyślane ruchy, które dadzą nam szanse na zrealizowanie celu, jakim jest utrzymanie. Mam świadomość, że jest to strategiczna decyzja dla klubu na najbliższe miesiące i lata, ale wierzę, że jest najlepsza jaką mogliśmy podjąć w tym momencie.
Na portalu weszlo.com na początku października prezes mówił, że trener Skrobacz ma mocną pozycję.
- Od tego wywiadu minął miesiąc, w trakcie którego zdobyliśmy jeden punkt. To za mało, by myśleć realnie o utrzymaniu.
(...)
Dlaczego Jan Woś?
- Każdy trener kiedyś musi dostać swoją szansę, ostatnim przykładem jest Michał Probierz w kadrze. Trener Jan Woś zasługuje na tę szansę, przekonał nas swoją determinacją i pomysłem na drużynę. Na pewno plusem jest to, że nie musi poznawać zespołu, przechodzić procesu adaptacji. Wie, jak zespół się przygotowywał, przemawia za nim także boiskowe ogromne doświadczenie. Bierzemy za tę decyzję stuprocentową odpowiedzialność. Nie robimy nic pod publiczkę, czas oceni, czy mieliśmy rację czy nie… Wierzę, że Jan Woś wykorzysta szansę i będzie długo pracował.
Jan Woś nie miał wątpliwości przed przyjęciem roli pierwszego trenera?
- Pokazał determinację, plan i bardzo zaskoczył nas swoim zaangażowaniem. Dla Janka to forma wykazania się w samodzielnej pracy. Tu może to pokazać. W naszej sytuacji to najlepsze, co mogliśmy zrobić.
Janek Woś musi teraz wyjść z cienia, pokazać "cohones". Doświadczenie ma, już nie wspominam o tym boiskowym. Merytorycznie jest przygotowany, nie odbiega od innych. Jest trenerem z licencją UEFA PRO, a przy tym wszystkim jest człowiekiem oddanym klubowi. Wierzymy, że da sobie radę. Wchodzi od razu na karuzelę, za kilka dni pierwszy mecz, więc musi mieć swój plan i go realizować. Liczymy, że już w meczu z Radomiakiem będzie to widoczne. Mamy także plan, by sztab uzupełnić, zoptymalizować. Nie będziemy szaleć, ale chcemy, by każdy miał swoje zadanie.
Trener Jan Woś będzie pracował do końca sezonu?
- Nie planujemy zmian, trener jest naszą stałą opcją. Nic jednak nie trwa wiecznie, ryzyko w tym zawodzie jest wkalkulowane. Na pewno trener dostaje szansę bycia pierwszym w dłuższej perspektywie. Wierzymy, że się z tej roli wywiąże. Wierzymy, że wszyscy się przekonają, że ta decyzja w tym momencie była potrzebna.
(...)
Były brane pod uwagę inne opcje?
- Oczywiście, że były inne opcje, każdą bardzo wnikliwie analizowaliśmy, ale żadna z nich nie dawała gwarancji sukcesu. Uważamy, że w takiej sytuacji warto postawić na naszego człowieka, dla którego Ruch jest czymś więcej niż pracą.
(...)
Latem na rynku transferowym dało się coś więcej zrobić?
- Dużo więcej to chyba nie… Nie chcieliśmy brać kogoś za horrendalne pieniądze, nie chcieliśmy tworzyć także kominów płacowych wobec tych piłkarzy, którzy w klubie już są, bo to szatnię by rozwaliło. A utworzenie takiego systemu płacowego, sprawiedliwego wobec wszystkich, nie jest łatwe. Działamy na tyle, na ile nas stać. Nie chcemy robić sobie problemów na przyszłość. Na pewno nie był to przespany okres, natomiast tempo, jakie sami sobie narzuciliśmy i kolejne awanse spowodowały, że nie zdążyliśmy zbudować profesjonalnej bazy skautingowej nad czym usilnie pracujemy od kilku miesięcy i jesteśmy przekonani, że przyniesie to owoce.
(...)
Kibice zwracają uwagę na brak dyrektora sportowego, ale chyba nie po to robi Marcin Stokłosa odpowiedni kurs w PZPN, by zatrudniać kogoś z zewnątrz?
- Wiele osób w klubie odbywa różne szkolenia. Chcemy iść w tym kierunku, by stawać się lepszymi i powiększać swoją wiedzę. Na ten moment wszystkie decyzje transferowe podejmowane były wspólnie, w gronie sztabu i zarządu, nikt nie robił samowolki i razem bierzemy za to odpowiedzialność. Stworzyliśmy również dział skautingu, który - mamy nadzieję - bardzo ograniczy ryzyko błędu przy kolejnych ruchach transferowych.
Zimą rewolucji transferowej raczej chyba nie możemy się spodziewać?
- To zawsze jest trudny moment. Już pracujemy nad transferami, ale cudów na pewno nie będzie. Liczymy na 2-3 naprawdę wzmocnienia. Okienko zimowe jest jednak ograniczone, bo zawodnicy są w trakcie wypełniania umów. Nikt dobrych piłkarzy nie będzie chciał się pozbywać, ale będziemy robić wszystko, by wzmocnić kadrę. Każdy teraz ma jednak swoją szansę, musi być "pod prądem", bo konkurencja jest duża. Każdy ma szansę zagrać, a po rundzie siądziemy i zobaczymy co zrobimy.
źródło:
Sport