Skrobacz: "Nasi zawodnicy marzyli o takich meczach" |
- Data: 04.08.23; 19:34 Dodał: Neo
- Znamy dobre strony Legii, ale są też te słabsze, skoro w obu meczach z Kazachami straciła po dwie bramki. Śmiałem się, że dla nas najprostszą receptą byłoby zagrać tak jak Ordobasy, czyli strzelić dwa gole, ale nie stracić żadnego - mówi przed spotkaniem z "Wojskowymi" trener Jarosław Skrobacz.
Legia w czwartkowy wieczór wygrała z Ordabasami Szymkent 3:2 i awansowała do III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. - Widzieliśmy siłę ofensywną Legii, która ma duże możliwości. Wchodzi tam Kramer, wchodzi Gual, w środku Sokołowski, na ławce jeszcze Kapustka. Nawet jeśli tam będą zmiany, to mogą one być wartością dodaną. Czeka nas ogromnie trudne zadanie, żeby się przeciwstawić Legii, żeby pokazać swoje atuty. Jeżeli po odbiorze piłki, którą trzeba będzie wybiegać i wywalczyć, szybko będziemy ją oddawać przeciwnikowi, to go nakręcimy i będziemy coraz niżej, aż w końcu będziemy się bronić w swoim polu karnym. Musimy tego za wszelką cenę uniknąć i zagrać po prostu lepiej. Chcemy utrzymać się przy piłce, cierpliwie zmienić stronę, zmusić przeciwnika do biegania. Mam nadzieję, że uda nam się doprowadzić do tego, że u rywali pojawi się frustracja, jeśli ten mecz nie będzie się układał po ich myśli - przekonuje szkoleniowiec Niebieskich.
Wyniki meczów Ruchu Chorzów
Drużyna Ruchu w poprzedniej kolejce pokonała ŁKS Łódź i zainkasowała pierwsze w tym sezonie punkty. - Każdy tydzień po wygranym meczu jest przyjemniejszy, ale teraz czeka nas ogromne wyzwanie, bo zagramy na Legii. Podkreślmy jednak, że wszyscy nasi zawodnicy marzyli o takich meczach i tak trzeba do tego podejść - zaznacza Skrobacz. - Nawet jeśli ktoś w tygodniu tego nie okazuje i jeszcze nie za bardzo można tego poznać po danym zawodniku, to jestem przekonany, że ta otoczka meczowa będzie dla wielu ogromnym przeżyciem. Większość naszych zawodników będzie tam pierwszy raz w życiu, a to też jest ogromne wyzwanie. Jestem przekonany, że każdy chciałby zagrać w niedzielę - dodaje.
- Bardzo dobrze się gra u nas, kiedy na trybunach jest 10 tysięcy kibiców, a tam na stadion może wejść trzy razy tyle. Atmosfera może być kapitalna i może ponieść. To jest czynnik, który sprzyja gospodarzom, bo dają z siebie jeszcze więcej. Niekiedy działa to też w drugą stronę i oby tak było z nami - mówi.
Jarosław Skrobacz podczas dzisiejszego briefingu prasowego odpowiedział także na kilka pytań kibiców, które zostały zadane na naszym Fan Page'u.
Szymon: Czy w Pucharze Polski będziemy mogli oglądać zawodników rezerwowych, czy szansę gry dostanie młody Marcel Potoczny? Czy w ogóle będziemy skupiali się na PP, czy wszystkie siły pozostawiamy na Ekstraklasę?
- Przyznam szczerze, że nie sięgam tak daleko do przodu, nie znamy jeszcze przecież nawet rywala. Jeśli będziemy grać w cyklu sobota - środa - sobota, na pewno nie będzie to taki skład, który będzie nam pewne rzeczy zaburzał. Zawsze trzeba kogoś przyoszczędzić, a komuś dać szansę. Ten skład nie będzie jednak taki, że wymienimy całą jedenastkę, bo to też nie miałoby sensu. Wszyscy czekają na występy, a to będzie okazja, żeby taki mecz zaliczyć. Co do obsady bramki, w Pucharze zagra pewnie ktoś z dwójki Bielecki - Buchalik. Zależy kto w danym momencie będzie pierwszym, bo potrzebne są takie przetarcia. Marcel bardzo fajnie pracuje na treningach i jesteśmy z niego zadowoleni. Czas pokaże.
Jakub: Dlaczego oraz z jakich powodów zrezygnowano i dano kolejno Łukaszowi Monecie i Arturowi Pląskowskiemu wolną rękę, by szukać innych klubów?
- Mamy kadrę, która była budowana pod kątem Ekstraklasy. Łukasz i Artur już dawno wiedzieli, jeszcze przed wyjazdem na obóz, że będzie bardzo ciężko z graniem. Są inni zakontraktowani zawodnicy, którzy w tej początkowej fazie będą mieli pierwszeństwo. Oni chcieli podjąć walkę, rywalizację. Ta szatnia na dzisiaj jest tak duża liczebnie, że daliśmy chłopakom sygnał, że mają możliwość znalezienia sobie klubu. To już od nich zależy, czy chcą tutaj być i czekać nie wiadomo na co. Jeśli popatrzymy, ilu zawodników jest do grania przed Łukaszem czy Arturem, to każdy z nich potrafi sobie to przemyśleć i realnie do tego podejść.
Oczywiście, każdy kto odchodzi, zawsze będzie czuł żal i czuł się skrzywdzony. Z drugiej strony my patrzymy na kadrę, na szatnię i na to, co nam jest potrzebne. Jeden zawodnik to czasami obciążenie rzędu kilkuset tysięcy złotych na rok, a tych graczy jest o wiele więcej. Możemy tylko dochodzić do dyskusji, dlaczego ten a nie ten? Te decyzje zapadały już o wiele wcześniej i to jest normalna kolej rzeczy. Ja już to przeżywałem po awansie z drugiej do pierwszej ligi, gdzie wieszano na mnie psy o jednego czy drugiego zawodnika. Historia, czas pokazuje, czy te decyzje były słuszne. Oczywiście, nie zawsze takie są. Niekiedy się mylimy, ktoś idzie do innego klubu i tam się rozwija, ale być może też trzeba było takiemu zawodnikowi zmiany środowiska. Ktoś inny odchodzi znowu z wielkimi aspiracjami, bo on już może grać w pierwszej lidze czy Ekstraklasie, a idzie dalej i nie znajduje szans, nie gra nawet powyżej trzeciej ligi. Zawsze jest to sytuacja trudna, każdy ma kolegów, przyjaciół. My patrzymy tylko na dobro drużyny i klubu, chcemy osiągać jak najlepsze wyniki. To są przemyślane decyzje i ta również jest dojrzała.
Adam: Czy przygotowanie Starzyńskiego pozwala obecnie tylko na 60 minut? Po jego zmianie reszta drużyny zaczyna jakby tracić tempo i wiarę.
- Tempo i wiarę? Nie wiem, na czym oparta jest ta diagnoza. Po przerwie w Lubinie Filip był przecież na boisku i można powiedzieć, że całą drugą połowę zaczęliśmy źle. Problemy nie nastąpiły po jego zejściu. Filip jest nam bardzo potrzebny, jest potrzebny przede wszystkim do poprawy jakości gry, do możliwości utrzymania się, jest wymarzonym zawodnikiem do koncepcji ofensywnych. Doskonale wiemy, że chcemy mieć na boisku zawodników, którzy przez pełne 90 minut są w stanie realizować nasze założenia na boisku. Jeżeli widzimy, że ktoś w 60, 65 czy 70 minucie nie jest w stanie na pełnej szybkości wrócić 20, 30 metrów, bo brał już tyle razy udział w akcjach ofensywnych, że go w pewnym momencie braknie, to trzeba dokonać zmiany. Jeżeli aż tak chcielibyśmy podchodzić, to biorąc pod uwagę ostatni mecz z ŁKS-em, to rzeczywiście zeszli Filip i Julek Letniowski, ale coś za coś. Wchodzi następny zawodnik, który może ma mniejszy zmysł do gry kombinacyjnej, ale ma inne cechy. Filip i Julek schodzili przy 1:0, udało się wygrać 2:0, a przeciwnik nie stworzył w tym czasie żadnych sytuacji. Trudno mi ocenić, że po ich zejściu było gorzej.
Błażej: Czy Sikora i Sedlak już wrócili do zdrowia? Czy trener widzi dla nich obecnie miejsce w pierwszym składzie po świetnej grze Szymańskiego?
- Na ten moment Janek Sedlak z nami nie trenuje, jest po zabiegach przywrócenia stawu skokowego do pełnej sprawności, więc trudno to w ogóle rozpatrywać. Nie ma sensu mówić o tym, co nie może mieć miejsca. Jestem przekonany, że w przyszłym tygodniu wróci do treningu, ale w poprzednim też byłem tego pewien i się nie udało. Z kolei Patryka dopadło to, co nam się zdarza w szatni od czasu do czasu. Przychodzą jakieś wirusy, ktoś wypada na trzy, cztery dni i później wraca osłabiony. To są jednak normalne sytuacje, a my mamy ponad 20 ludzi i każdy musi być gotowy do gry. Jeżeli ktoś bierze przez tydzień antybiotyki, to trudno wymagać od chłopaka, żeby był perfekcyjnie przygotowany. Gdyby Sedlak i Sikora byli dzisiaj w swojej najlepszej dyspozycji, to byliby bardzo poważnie rozpatrywani do pierwszego składu.
Łukasz: Jaki plan na Legię Warszawa?
- Chciałbym bardzo, żebyśmy nie powtórzyli tego schematu z Lubina. Plan jest taki, że nie chcemy być drużyną zepchniętą na swoją połowę i czekać na wyrok. Chcemy zagrać z próbą odbioru piłki na połowie przeciwnika, z próbą agresywnego doskoku. Będziemy szukać pojedynków jeden na jeden, gdzie będziemy chcieli przeciwnikowi uprzykrzać życie. Nie możemy pozwalać rywalom na swobodne rozegranie, bo to z każdą minutą powodowałoby, że musielibyśmy grać coraz bliżej swojego pola karnego. Być może czekalibyśmy właśnie tylko na wyrok, więc musimy od tego odejść. Bardzo ważne będzie dla nas, czy po odbiorze piłki będziemy potrafili się przy niej utrzymać i wyprowadzić groźne kontry, czy będziemy potrafili zakończyć akcję strzałem. Legia gra podobnym ustawieniem jak my, gdy gramy trójką. Tu jest dla nas pole manewru, czy wyjść czwórką obrońców, czy może jednak patrzeć na siebie? Ja oczywiście już wiem, jak zagramy i co zrobimy, ale pomysłów i możliwości trochę jest.
źródło: Niebiescy.pl |
|