Jarosław Skrobacz (trener Ruchu):
- Warunki zmieniły nasze plany na dzisiejszy sparing. Spiekota z nieba, duży upał i dosyć twarda płyta boiska. Może to nieźle wyglądało z daleka, ale było rzeczywiście twardo i nie chcieliśmy się narażać na jakieś problemy, a w takich warunkach łatwo o jakieś urazy. Dlatego zagraliśmy w maksymalnym wymiarze 45 minut dla niektórych zawodników i myślę, że dobrze. Nie chcieliśmy prowokować losu.
Mecz zakończył się remisem. Zarówno w pierwszej jak i drugiej połowie zdarzyły nam się dwie, trzy sytuacje, nad którymi trochę ubolewamy. Takie straty, które nie powinny nam się przydarzyć. Cały czas ta beztroska. To taka swoboda, ale nie w takich momentach kiedy trzeba.
To było inne spotkanie niż nasze poprzednie ze Stalą. Byliśmy przygotowani, że rywale będą chcieli iść do przodu i utrzymywać się przy piłce, a dzisiaj długimi momentami czekali na nasze błędy.
Każdy sparing służy temu, żeby krystalizować ten skład, który za dwa tygodnie wybiegnie w Lubinie. Ktoś zdobywa plusy, ale też ktoś pracuje na minusy. Za tydzień rozegramy dwa sparingi i większość zawodników zagra po 90 minut. Czy odkryjemy karty? Myślę, że nie do końca. Zostawimy sobie jakąś furtkę na ostatni tydzień.