- Pan prezes Siemianowski wykonuje teraz w Ruchu kawał dobrej roboty. Bardzo pozytywnie ocenia go prezydent Kotala, radni, kibice. Mam nadzieję, że wkrótce dołączy też do tego chorzowski biznes - mówi wiceprezydent Chorzowa
Marcin Michalik, który udzielił wywiadu dziennikowi "Sport".
Prezentujemy wybrane przez nas fragmenty.
Ruch ruszy do przodu?
Marcin Michalik: - Ruch idzie do przodu, stabilizuje się, jego sytuacja finansowa jest coraz lepsza. Pamiętamy wakacje, gdy była tragedia i problem z kupnem wody mineralnej… Wsparcie miasta w ciągu kilku miesięcy to zmieniło. Nie chcę powiedzieć, że klub nie ma już żadnych problemów, bo to nie byłaby prawda, ale sytuacja jest w miarę ustabilizowana.
Zmieniły się też wyniki. Spora część problemów wynika z tego, że spadliśmy z ekstraklasy. Słyszymy teraz, co się dzieje w Krakowie. Mówi się, że jeśli Wisła spadnie, to może nawet przestać istnieć w obecnej formule. My spadliśmy, ale dzięki ogromnemu zaangażowania finansowego właścicieli ten klub istnieje.
Mamy kompetentny zarząd, wsparcie kibiców. Pamiętam, że wyróżniając pana trenera Piechniczka honorowym obywatelstwem Chorzowa, padły słowa o tym, że prezesi są w Polsce niedoceniani, że Ruch długo miał szczęście do prezesów. Wszyscy doceniają piękne bramki, kunszt trenera, a mało docenia się prezesów. Kojarzymy, jak za prezesa Leśnodorskiego prezentowała się Legia, potrafiła zdominować polską piłkę. To ma bardzo duże znaczenie.
Pan prezes Siemianowski wykonuje teraz w Ruchu kawał dobrej roboty. Bardzo pozytywnie ocenia go prezydent Kotala, radni, kibice. Mam nadzieję, że wkrótce dołączy też do tego chorzowski biznes. Prezes dobrze się sprawdza. To sympatyczny człowiek, za którym idą zmiany na lepsze. Widać to było nawet po sali w Chorzowskim Centrum Kultury. We wtorek przyszli tam samorządowcy, radni, przedsiębiorcy, kibice. Zgoda buduje, a prezes Siemianowski potrafi się porozumieć z każdym. To działa na korzyść Ruchu.
(...)
20 procent wartości umowy na promocję miasta - 800 tysięcy złotych - stanowił zapis o frekwencji na meczach, która miała sumarycznie wynieść ponad 50 procent. Wiecie już, czy wypłacicie Ruchowi te środki?
- Pracujemy nad tym. Po świętach wszystko będzie jasne. Trzeba uczciwie powiedzieć, że bojkot miał swoje negatywne strony, oddziałując na finanse czy realizację umowy na promocję miasta przez sport. Wszystkim nam zależy, by klub miał się jak najlepiej. Te pieniądze są przeznaczone dla Ruchu, bo taki był cel tej umowy. Klub miał dobrze promować Chorzów i to w tej chwili się dzieje.
W przyszłym roku kwota na promocję miasta przez sport ma wynosić 2 miliony. Czy jest pomysł, by jednak z takiej formy wsparcia klubu zrezygnować, a przeznaczyć te środki na objęcie nowych akcji Ruchu?
- Działamy krok po kroku. Przede wszystkim najważniejsze jest dziś, by uchwalić budżet na 2020 rok. W jego projekcie zapisano 2 miliony. Jeśli one będą, to wtedy będzie można mówić o ich ewentualnym wykorzystaniu - czy to na promocję, czy na zakup akcji. Wiemy, że sytuacja samorządów - również Chorzowa - nie jest łatwa. Najpierw zatem zabezpieczmy środki, a potem zadecydujemy, w jakiej formie będzie mógł na nie liczyć Ruch.
(...)
A co z Cichą? Modernizacja budynku klubowego miała być jednym z wielu etapów budowy stadionu. Jeśli się nie zacznie, wkrótce przepadnie pozwolenie na budowę.
- Pracujemy nad tym, dlatego nie chcę jeszcze mówić o szczegółach. W pierwszym kwartale na pewno zapadną decyzje, co dalej z tą inwestycją. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że pieniędzy na budowę stadionu Ruchu w budżecie nie ma i w najbliższym czasie się to nie zmieni. To jest uwarunkowane polityką państwa wobec samorządów. Znacznie rosną też koszty tego typu inwestycji, co widzimy teraz po Katowicach. W Chorzowie mówiliśmy o projekcie na 100 milionów, a teraz słyszymy o 150, 180, 200 milionach. Rozwój sytuacji jest niekorzystny dla miasta i klubu.
źródło: Sport