Drużyna Ruchu Chorzów na sześć kolejek przed końcem sezonu zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli drugiej ligi i traci dwa punkty do bezpiecznej strefy. - Nasz potencjał nie jest tak niski, by zamiatać tyły drugiej ligi - przekonuje przewodniczący rady nadzorczej Zdzisław Bik.
- Sobotnie spotkanie z ROW-em będzie decydujące. Jeszcze paniki bym nie wywoływał. Nie zmienia to faktu, że w tej chwili nie powinniśmy być tak daleko z tyłu, a raczej w środku tabeli - uważa szef Fasingu.
Dziennik "Sport" informuje, że w spółce panuje finansowy zator. Klub oczekuje na środki z promocji miasta przez sport, które w lutym decyzją radnych zostały zwiększone z 2 do 4 mln złotych. Wciąż nie został jednak rozpisany konkurs. Zawodnicy ostatnią pensję (przy Cichej termin wypłat to 20. dzień miesiąca) ujrzeli za styczeń.
- Gdyby te 4 miliony były w klubie, to bez wątpienia byłoby łatwiej. Piłkarze mają w tej chwili miesiąc zaległości, co atmosfery nie poprawia. Wiem, że do rozstrzygnięcia konkursu dojdzie około 10 czerwca, czyli już totalnie po sezonie. Cóż powiedzieć? Brak słów! Jestem bardzo zawiedziony. Rozmawiamy, w radzie nadzorczej jest pan wiceprezydent Michalik oraz prezes Centrum Przedsiębiorczości, pan Małecki. Wiem od nich, że takie opóźnienia w konkursie powodują procedury unijne - zaznacza Bik.
Czy jest szansa, że do tego czasu spółka zostanie zasilona innymi środkami niż te miejskie? - Szukamy innych możliwości. Są pewne opcje, ale niewątpliwie wszystko zależy od gry zespołu - przyznaje prezes grupy Fasing.
Bik zszokował część kibiców poniedziałkową wypowiedzią dla "Przeglądu Sportowego" o poszukiwaniu pomocy na Ukrainie i złożeniu Dynamu Kijów propozycji bycia jego filią. W zamian Dynamo miałoby objąć część udziałów Ruchu. - Taka współpraca by Ruchowi nie zaszkodziła, natomiast nasza obecność w II lidze powoduje brak zainteresowania ze strony potentatów. Rozmawiamy cały czas z innymi klubami, szukamy za granicą współpracy i wsparcia. Nie chcę jednak zdradzać niczego więcej, wywoływać szoku medialnego, bo z tej chmury mogą być potem tylko grzmoty, a mało deszczu - mówi szef RN Ruchu.
Warto przy okazji zauważyć, że ewentualny spadek do III ligi oznaczałby, iż Niebieskim przepadłaby nagroda od PZPN za wysokie miejsce w Pro Junior System, czyli klasyfikacji promującej kluby stawiające na wychowanków i młodzieżowców. Chorzowianie mogą ją nawet wygrać, co wiąże się z premią 1,1 mln zł.
źródło: Sport