- To była jakaś jatka, a nie gra w piłkę! - grzmiał po sparingu z Podbeskidziem trener Waldemar Fornalik. Sędzia zakończył to spotkanie już w 65 minucie z powodu bardzo brutalnej gry bielszczan. Na koniec doszło prawie do bijatyki...
Gra kontrolna Ruchu z Podbeskidziem zapowiadała się jako jeden ze zwykłych zimowych sparingów, na którym będzie wiało nudą. Jak się później okazało, było zupełnie inaczej, bo działo się o wiele więcej niż na niejednym meczu w Ekstraklasie! Czy to dobrze? Dla kibiców pewnie tak, ale zdecydowanie nie dla piłkarzy. Gra była tak ostra, że kilka razy można było usłyszeć, jak zawodnikom trzeszczą kości. Najmocniej odczuł to Michał Pulkowski, który prawdopodobnie zerwał więzadła krzyżowe.
Nerwowa sytuacja na boisku zaczęła się właśnie od kontuzji pomocnika "Niebieskich". "Pulo" kilka minut przed końcem pierwszej połowy padł na ziemię po jednym ze starć, a jego lewa noga nienaturalnie się przekręciła. Krzyk, jaki z siebie wydał, wywołał ciszę wśród kibiców. Kiedy podtrzymywany przez masażystów opuszczał plac gry, brawo bili mu nawet fani Podbeskidzia.
Bielscy piłkarze po przerwie nadal grali bardzo ostro, a chorzowianie rzecz jasna nie pozostawali im dłużni. Bardziej brutalni byli jednak miejscowi, którzy nie przebierali w środkach. Jako drugi murawę musiał opuścić Łukasz Derbich. - Wyskoczyłem do piłki, wybiłem ją, a przeciwnik uderzył mnie głową w nos. Trudno powiedzieć, czy to było celowe zagranie... - zastanawiał się "Derbi", któremu po meczu założono kilka szwów.
Z każdą chwilą wydarzenia na boisku coraz mniej przypominały grę w piłkę. W 62 minucie jeden z graczy "Niebieskich" sfaulował Damiana Chmiela. Arbiter Tomasz Wajda nie przerwał gry, a Arkadiusz Piech pognał z futbolówką na bramkę Podbeskidzia. Obrońca bielszczan Bartłomiej Konieczny pobiegł za napastnikiem Ruchu i zaatakował go od tyłu wślizgiem dwiema nogami, czym mógł zakończyć nawet jego karierę! Piech, który na szczęście nie został trafiony tak, jak chciał tego Konieczny, momentalnie wstał i mocno odepchnął rywala. Reakcja pozostałych także była natychmiastowa. Doszło do przepychanek, a we wszystko włączyli się nawet Waldemar i Tomasz Fornalikowie! Obaj starali się uspokoić sytuację, a starszy z braci od razu podjął decyzję, by zakończyć mecz. Sędzia pokazał jeszcze czerwoną kartkę Koniecznemu i żółtą Piechowi, a następnie wysłał piłkarzy do szatni.
Zanim jednak akcent piłkarski przestał mieć w tym spotkaniu znaczenie, kibice zobaczyli łącznie cztery bramki. Jako pierwszy do siatki trafił Krzysztof Zaremba, który wykorzystał dośrodkowanie Demjana. W odpowiedzi tuż przed przerwą ładnym strzałem pod poprzeczkę popisał się Sebastian Olszar. - Świetnym podaniem obsłużył mnie Andrej Komac - zaznaczył "Olszi".
Na początku drugiej połowy Podbeskidzie znów objęło prowadzenie. Debiutujący w bramce Ruchu Michal Pesković nie zdołał obronić rzutu karnego wykonywanego przez Dariusza Kołodzieja. Chwilę później było już 2:2. Maciej Jankowski wystawił piłkę Marcinowi Malinowskiemu, a ten ładnym uderzeniem tuż przy słupku pokonał Richarda Zajaca. - To wszystko nie ma jednak żadnego znaczenia. Teraz każdy z nas będzie myślał o tym, by nie potwierdziła się fatalna diagnoza kontuzji Michała Pulkowskiego... - stwierdził Sebastian Olszar.
Sparing: Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (1:1) Ruch Chorzów
Mecz został zakończony w 65 minucie z powodu brutalnej gry piłkarzy.
Bramki: Zaremba 15', Kołodziej 47' (k) - Olszar 39', Malinowski 51'
Składy:
Podbeskidzie: Zajac - Górkiewicz (46' Łatka), Konieczny, Dancík (46' Gołąb), Osiński (46' Mikoda) - Sokołowski (46' Chmiel), Sing, Rogalski (46' Kołodziej), Ziajka (46' Żyła) - Zaremba (46' Malinowski), Demjan (46' Patejuk).
Ruch:
I połowa: Perdijić - Szyndrowski, Djokić, Stawarczyk, Jakubowski - Olszar, Pulkowski, Lisowski, Komac, Zieńczuk - Mach.
II połowa: Peskovic - Kanarek, Grodzicki, Steinke, Derbich (55' Piech) - Grzyb, Malinowski, Straka, Janoszka - Jankowski, Flis.
Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec)
Widzów: 300
|
źródło: Niebiescy.pl