Trzy porażki i jedna wygrana - to bilans otwarcia Ruchu Chorzów w II lidze. Kibice 14-krotnego mistrza Polski mają dość upokorzeń. Chcą zmiany trenera oraz poszukania bramkarza za Kamila Lecha, któremu przydarzają się brzemienne w skutkach błędy.
"Fornalak i Kamilek pieszo do Chorzowa, ale już nie do klubu. Czy wy tam w klubie widzicie co się dzieje? Dno i metr mułu" - to jeden z łagodniejszych komentarzy na koncie Ruchu na Twitterze dotyczący porażki w Łęcznej.
Co na to mówią przy Cichej? - Nie ma tematu zmiany trenera. W poniedziałek normalnie odbył się trening, trwają przygotowania do piątkowego meczu z GKS Bełchatów - przekazał rzecznik Ruchu Witold Jajszczok. - Nie doszło do spotkania prezesa z trenerem, bo prezes był poza klubem - dodał.
Rzecznik nie miał też nowych wiadomości dotyczących wzmocnień drużyny. - Jak już mówiłem, oferujemy tyle, ile możemy. Były prowadzone rozmowy, ale nie doszliśmy do porozumienia - zaznaczył Jajszczok.
Choć Kamil Lech okazuje się nie być pewnym punktem drużyny, jego pozycja w bramce wydaje się niezagrożona. 18-latkowie Jakub Bielecki i Dominik Byszewski, którzy są w kadrze, nie zagrażają synowi byłego golkipera Ruchu Piotra Lecha. W klubie jednak zauważyli problem między słupkami. - Myśleliśmy, że załataliśmy tę dziurę, ale okazuje się, że nie. Wśród pozycji, na które nadal szukamy wzmocnień jest też bramkarz - przekazał Jajszczok.
źródło:
Dziennik Zachodni