Problemy organizacyjne klubu nie zakończyły się na otrzymaniu licencji. Nadal na wielu polach „niebiescy” nie dorośli do I-ligowych standardów.
Mariusz Klimek pierwsze pieniądze zaczął pompować w Ruch trzy lata temu. Gdy został głównym udziałowcem, zmienił pion organizacyjny. Zatrudnił nie tylko dotychczasowych pracowników, ale też zupełnie nowych ludzi. Karuzela ruszyła szybko. Po sześciu miesiącach pracę stracił dyrektor sportowy Stanisław Gawenda, zastąpiony przez Mirosława Mosóra. Marketing miała rozkręcić Beata Simon, ale stanowisko piastowała jeszcze krócej, a obowiązki jej następcy też zostały ograniczone. Przez kilkanaście miesięcy prezesem był Marek Nowak, akcjonariusz i sponsor klubu. Podpisywał dokumenty, ale układaniem organizacji klubu na właściwie tory i tak zajmował się duet dyrektorów.
Zmiana dyrektora?
Model współpracy nie zawodził, kondycja klubu się poprawiała. Jednak Mariusz Klimek mianował za Marka Nowaka zaufaną Katarzynę Sobstyl. Pierwsza pani prezes w polskim klubie zawodowym miała dbać o finanse i kontrolować działania marketingowe. I tu na razie trudno o sukcesy. Klub bilans ubiegłego sezonu, mimo awansu, zamknął z rezultatem minusowym, a z powodu nieścisłości w papierach były problemy z licencją. - Na pewno zostaną wyciągnięte konsekwencje - zapowiadała Katarzyna Sobstyl. Efekt? Jeszcze tylko kilka miesięcy w klubie ma ponoć pracować dyrektor Krzysztof Ziętek. - Uznano, że to on odpowiada za problemy z licencją. Błędy popełnia jednak każdy, a nie wolno zapominać, że to Krzysiek postawił klub na nogi i działa w nim od ponad dwóch i pół roku - przypomina Mariusz Śrutwa, akcjonariusz SSA, którego kibice widzą w roli nowego dyrektora. - Nic na ten temat nie wiem, nikt ze mną o tym nie rozmawiał - odpowiada Śrutwa.
Gniew kibiców
Nieustanne zmiany na różnych stanowiskach i problemy z licencją sprawiły, że klub przygotowania do I ligi rozpoczął od falstartu. Bunt kibiców związany z podniesieniem cen biletów, retusze w cenniku karnetów i zawodząca do tego drukarnia. Lawina niezadowolenia kibiców, często wyrażana w mało kulturalny sposób, skierowana została w stronę świeżo zatrudnionej Danuty Drabik. Na taką skalę, że jeden ze wściekłych sympatyków omal nie dopuścił się do rękoczynów. Presji i ciężaru oczekiwań nie sprostała jej poprzedniczka. Dorota Prynda na Cichej wytrzymała... tydzień!
- Bardzo mi przykro z powodu wszystkich niedogodności. Chciałabym je rozwiązać w jak najszybszy sposób, ale na przykład długi czas oczekiwania na identyfikatory i karnety to efekt przeciążonej drukarni - tłumaczy obecny rzecznik prasowy. Drabik zajęła się też marketingiem i poszukiwaniem pracowników do działu, który od zawsze na Cichej „kulał”.
- Mamy już pomysły i plany - dodaje.
Marketing raczkuje
Niebawem piłkarzom i trenerom zostaną wyrobione karty z autografami. Cieszy to Duszana Radolskiego. - Powinniśmy promować w każdy możliwy sposób wizerunek klubu, a przyznam, że ostatnio nie mając nic w zanadrzu, rozdałem kilka autografów na zdjęciu z herbem Dyskoboli - wzdycha słowacki trener.
Lada chwila powinna też ujrzeć światło dzienne nowa, oficjalna strona Ruchu. Ostatnio klub sfinansował wynajęcie telebimu na mecz z Górnikiem Zabrze i dopłaca do autokarów, które zabierają kibiców z odległych miast na mecze. Do meczu z Zagłębiem Lubin można nabywać karnety za cenę pomniejszoną o rozegrane dotąd kolejki. Natomiast młodzież do 18 roku życia, która zakupiła karnety przed obniżką (do 90 zł), czyli za 135 zł, abonamenty na rundę wiosenną kupi za kwotę niższą o 40 zł. Nadal jest jednak dużo do poprawienia, a jeszcze więcej do zainicjowania. Kibice wskazują, że przykłady można czerpać chociażby od klubów zza miedzy, które często są już o krok dalej.
źródło: Sport