Ostatnie wydarzenia dotyczące ukochanego - zarówno przeze mnie, jak i przez Was Drodzy Czytelnicy - klubu, skłoniły mnie do kilku refleksji, którymi pragnę się z Wami podzielić. Zapraszam do lektury.
Owe refleksje, a właściwie uwagi praktycznie w całości dotyczą działaczy klubu Ruch Chorzów S.S.A. I niestety, nie są one pozytywne...
Winnych brak
Na początek "rozdrapię stare rany". Mianowicie, niedawne zamieszanie z licencją na grę "Niebieskich" w ekstraklasie.
Sternicy Ruchu, gdy toczyli bój o przywrócenie prawa do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej, nękani byli zewsząd pytaniami, kto popełnił karygodny i brzemienny w skutki błąd, i jaka spotka go za to kara. Odpowiadali, że winowajcą zajmą się dopiero, gdy całe licencyjne zamieszanie się wyjaśni. Minął miesiąc, sprawa znalazła swój szczęśliwy finał, a chorzowscy piłkarze biegają po boiskach ekstraklasy. I choć emocje opadły, osoby, bądź osób, przez których błąd Ruch mógł stracić 1 ligę, nadal nie wskazano.
Nie jest to z mojej strony żadna nienawiść i chęć zlinczowania winowajcy, ale pracownicy chorzowskiego klubu chcą chyba mieć w swych szeregach tylko i wyłącznie osoby kompetentne i zaufane. Ale cóż, pewnie decydenci wiedzą lepiej, bo w końcu tworzą klub w pełni profesjonalny. W swoim mniemaniu...
Karnetowa kołomyja
Jakiś czas temu chorzowskich kibiców zelektryzował fakt podwyżki cen biletów. Z jednej strony rozumiem działaczy - tłumaczyli się przecież, że gra na szczeblu ekstraklasy wiąże się z dodatkowymi kosztami. Do tego brakuje poważnego sponsora, bo chyba nawet przedszkolaki wiedzą, że sam Reporter nie zapewni budżetu dorównującemu czołowym klubom Orange Ekstraklasy. A chętnych do zainwestowania w 14-krotnego Mistrza Polski nie widać (choć są przecieki, iż negocjacje trwają, a umowa ma być podpisana za 2 tygodnie).
Skoro jednak, Drodzy Działacze, robicie fanom Ruchu niespodzianki niemiłe, i wymagacie od nich, aby znacznie odchudzili swoje portfele, jeśli chcą przychodzić na Cichą, zacznijcie też wymagać od siebie.
Tymczasem, mamy za sobą 4 kolejki ligowe, a część osób, która zamówiła karnety, jeszcze ich nie otrzymała! To jednak nie koniec. Oburzeni fani "Niebieskich" wywalczyli sobie pewne zniżki. Tak więc zakup karnetu dla osoby niepełnoletniej to wydatek rzędu 90 złotych. Tyle, że niektórzy nieletni zamówili karnety zanim wprowadzono zniżki i zapłacili 135 złotych! Czy młodzi fani będą mogli liczyć na jakąś rekompensatę z tego tytułu?
Przeciwnik lepszy, bilet droższy
To nie koniec spraw związanych z biletami. Tuż przed sezonem wejściówki mocno podrożały. Pierwszą podwyżkę kibice "jakoś" zaakceptowali. Druga jednak była bardzo osobliwa.
Władze Ruchu postanowiły, że aby wejść na mecz z Zagłębiem Sosnowiec, należy wysupłać kolejne 5 złotych. Działacze tłumaczyli, że bilety na niektóre spotkania będą droższe, z uwagi na to, iż rywal będzie atrakcyjny.
Oficjalna do poprawki
Wiele do życzenia (moim skromnym zdaniem) pozostawia także oficjalny serwis internetowy Ruch Chorzów S.S.A. Wchodząc pewnego razu na witrynę www.ruch.chorzow.pl dowiedziałem się, że mecz z Koroną Kielce odbędzie się 25 sierpnia. Mało tego, pierwszy gwizdek sędziego winien, jak podaje strona, zabrzmieć o... północy! Tymczasem, potyczka (transmitowana zresztą przez stację Canal +, o czym nie raczono w serwisie poinformować) faktycznie rozpocznie się dzień później o 14:30.
Co z tym marketingiem?
Na koniec poruszę sprawę marketingu w klubie.
Wiadomo, że aby przyciągnąć na mecz widzów trzeba go silnie rozreklamować. Tymczasem plakatów zawiadamiających o najbliższym meczu przy Cichej jest jak na lekarstwo. Doszło więc do sytuacji kuriozalnej. Kibice zakasali rękawy i sami zaczęli wypełniać obowiązek władz. Mobilizują się na forach i stronach internetowych, sami plakaty projektują, sami je produkują i rozwieszają. Sytuacja ta trwa jednak kilka lat, a chorzowscy działacze najwyraźniej uznali, że skoro fani "Niebieskich" tak dobrze sobie radzą, nie muszą już się tym zajmować.
Przykład kolejny - piwo. Tak jest, z najzwyklejszego browaru można mieć profity. Ale i tu działacze Ruchu się nie popisali. Mniej więcej w poprzednim sezonie na sklepowe półki trafił złocisty napój opatrzony etykietą z napisem NIEBIESKIE. Etykietą, która było krzywo przyklejona, a na dnie butelek spoczywał osad. To potencjalnych klientów odstraszyło, a piwo, jeśli się nie mylę ze sklepów zniknęło.
Trzeba przyznać, że w Chorzowie kuleje także kontakt z młodzieżą. Sytuacje, w których przedstawiciele Ruchu odwiedzili dzieci i młodzież w szkołach, czy szpitalach jest incydentalna. A czy tak trudno wygospodarować choćby jeden, dwa dni w miesiącu na spotkanie z młodymi kibicami, którzy mogą okazać się przyszłością klubu?
Epilog
Teraz już naprawdę koniec, jeśli dotrwałeś, Drogi Czytelniku do końca tego tekstu, jestem Ci ogromnie wdzięczny. Jednocześnie pragnę zauważyć, iż powyższa krytyka wcale nie jest atakiem na pracowników chorzowskiego pierwszoligowca. Chciałem tylko zauważyć, że choć udało się odnieść ogromny sukces i odbudować drużynę, wprowadzić ją na swoje pierwszoligowe miejsce, przed zarządem i pozostałymi pracownikami klubu jeszcze ogrom pracy. A powyższy artykuł niech służy zmobilizowaniu osób, które rządzą naszym Ruchem.
I wierzmy, że w Chorzowie może być już tylko lepiej!