Ruch niemal ściskał komplet punktów w garści, ale po pechowym finiszu spotkania ostatecznie podzielił się punktami z lubińskim Zagłębiem. - Niektóre bramki sami sobie strzelamy - przyznał krytycznie Łukasz Janoszka.
Przez pełne 90 minut gry trudno było wskazać drużynę posiadającą zdecydowaną przewagę. Obie drużyny miały momenty cokolwiek składnej gry, w które zarysowywała się ich lekka dominacja, nie trwająca jednak zbyt długo. - Niczym się wzajemnie nie zaskoczyliśmy, bo zagraliśmy tymi samymi składami, co w poprzedniej kolejce - stwierdził trener Zagłębia, Jan Urban. - Czasami wygrywa się mecze nie będąc lepszym, dziś padł remis, choć mogły wygrać obie drużyny - dodał.
Przez pierwsze dwa kwadranse lepiej prezentowali się goście. Dobrze sprawowały się szybkie skrzydła, dowodzone przez Davida Abwo i Szymona Pawłowskiego. To po odważnym rajdzie i "wrzutce" pierwszego z wymienionych Zagłębie stworzyło jedną z klarowniejszych okazji w pierwszej odsłonie - nikt jednak nie zdołał zmienić kierunku zmierzającej wzdłuż linii bramkowej piłki. Chwilę później wolejem uderzał znajdujący się w obrębie pola karnego Bartosz Rymaniak, ale futbolówkę zablokowała gęsta defensywa "Niebieskich".
Pod koniec pierwszej połowy do głosu doszli chorzowianie. Zamierzony skutek przyniósł dopiero rzut wolny podyktowany w 41. minucie. Piłkę, ustawioną ponad 20 metrów od celu dośrodkował Andrej Komac, zaś Wojciech Grzyb wyskoczył najwyżej i uderzył najcelniej, jak tylko mógł. Niedługo potem Marcin Malinowski podciął jednego z rywali w polu karnym, lecz arbiter Dawid Piasecki nie wskazał na "wapno", co wywołało ogromne emocje na ławce rezerwowych Zagłębia. Trener Urban wraz ze swoimi współpracownikami ze sztabu szkoleniowego i rezerwowymi zawodnikami zareagował bardzo żywiołowo i przez kilka minut dyskutował z sędziami. Ci ani myśleli o zmianie decyzji. - Karny był, a gdyby został podyktowany, mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej - zapewniał opiekun "Miedziowych".
Przed rozpoczęciem drugiej połowy trener Waldemar Fornalik zadecydował o wprowadzeniu na plac gry drugiego napastnika. Arkadiusz Piech dość niespodziewanie zastąpił Piotra Stawarczyka, a lukę w środku defensywy wypełniał przesunięty Malinowski. - Po pierwsze obawiałem się drugiej żółtej kartki (Stawarczyk kartonik ujrzał w 3 minucie - przyp. red.), a po drugie chciałem, aby zespół zaczął konstruować akcje jeszcze w obronie - tłumaczył Fornalik.
Ruch coraz groźniej atakował bramkę Bojana Isailovicia, ale gola strzeliło Zagłębie. Matko Perdijić zawahał się podczas interwencji na przedpolu, co skwapliwie wykorzystał Mouhamadou Traore. Ale wtedy jeszcze bardziej podkręcili tempo chorzowianie. W 84. minucie Piech główkował w okno bramki Isailovicia, ale Serb efektowną robinsonadą wybił piłkę na róg. Wtedy po raz kolejny ze stałego fragmentu dośrodkował Komac, a w zatoczonej "szesnastce" najlepiej odnalazł się Maciej Jankowski.
Aż nadeszła czwarta minuta doliczonego czasu gry. Wtedy to po dośrodkowaniu z rzutu wolnego wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Kamil Wilczek rzucił się szczupakiem i pokonał Perdijicia, ratując punkt swojej drużynie. - Brak zrozumienia - diagnozował Rafał Grodzicki. - Kompletnie straciliśmy krycie, nie pozostało mu nic innego niż uderzyć do bramki - dodał rozczarowany kapitan Ruchu.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 2:2 (1:0) Zagłębie Lubin
Bramki: Grzyb 41', Jankowski 85' - Traore 67', Wilczek 90'
Żółte kartki: Stawarczyk, Jankowski, Szyndrowski - Hanzel, Rymaniak, Horvath
Składy:
Ruch: Perdijić - Djokić, Grodzicki, Stawarczyk (46' Piech), Szyndrowski - Grzyb (83' Olszar), Malinowski, Lisowski, Komac, Zieńczuk (65' Janoszka) - Jankowski.
Rezerwowi: Pesković, Jakubowski, Pulkowski, Abbott.
Zagłębie: Isailović - Rymaniak, Horvath, Reina, Kocot - Abwo (90' Wilczek), Osmanagić (75' Woźniak), Hanzel, Plizga, Pawłowski (87' Ekwueme) - Traore.
Rezerwowi: Ptak, Błąd, Kapias, Fernando Dinis.
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)
Widzów: 5.500 (w tym około 150 kibiców Zagłębia)
|
źródło: Niebiescy.pl