Kubeł zimnej wody musieli przyjąć na swoje głowy piłkarze Ruchu. Po serii efektownych zwycięstw i pochwał niespodziewanie ulegli bowiem skazywanej na pożarcie Polonii Bytom.
- Udało się nam zneutralizować to, co w Ruchu najgroźniejsze - cieszył się po spotkaniu Robert Góralczyk, szkoleniowiec bytomian. "Niebiescy" przez 90 minut nie stworzyli sobie klarownej okazji do zdobycia bramki. Po spotkaniach z Górnikiem Zabrze i Legią Warszawa, w których chorzowianie bramkę zdobywali w sumie sześciokrotnie, budziło to zdumienie. - Nie ma sensu zwalać winy na napastników. U wszystkich zawodników brakowało ikry i determinacji - nie szczędził słów krytyki Rafał Grodzicki.
Polonia jednak także długo nie wybijała się ponad przeciętność. Wyjątkowo senna była pierwsza część meczu. Piłka wędrowała od nogi do nogi, od "szesnastki" do "szesnastki". Kibice ożywili się kilkukrotnie - w przypadku stałych fragmentów (minimalnie niecelne uderzenie głową Przemysława Trytki po rzucie rożnym, "bomba" Dariusza Jareckiego z rzutu wolnego) lub uderzeń z dystansu (Arkadiusz Piech, Marcin Malinowski).
Obraz gry uległ zmianie po przerwie - przez kilka minut na bramkę gości napierał Ruch i wydawało się, że gol jest kwestią czasu. I był, tyle że prowadzenie objęła Polonia. Łukasz Tymiński fantastycznie podał do dobrze ustawionego Błażeja Telichowskiego, a obrońca bytomian zachował się jak rasowy napastnik, efektownie podcinając futbolówkę nad Matko Perdijiciem. - W tej rundzie jeszcze nie miałem okazji trafić po rożnym, zaczynało mnie to martwić. Ale dziś udało się strzelić gola, tylko w inny sposób - zacierał ręce Telichowski. Jego gol był dla Polonii pozytywnym bodźcem, który pozwolił przejąć inicjatywę i zepchnąć Ruch do defensywy. To zaś było dla "Niebieskich" rozwiązaniem najgorszym z możliwych, bo w sobotnim spotkaniu ich blok defensywny sprawiał wrażenie zbudowanego z wyjątkowo kruchych materiałów. Nie udawały im się też kontrataki, nawet w systemie z trzema napastnikami (od 80 minuty na murawie przebywali Piech, Paweł Abbott i Sebastian Olszar). Na dodatek o mały włos kuriozalnego "swojaka" nie zanotował Piotr Stawarczyk, który interweniując... nabił przeciwnika.
W 90 minucie bytomianie odarli rywala ze wszelkich złudzeń. Rezerwowy Marcin Radzewicz pognał prawą flanką, "okręcił" Stawarczyka, wyłożył piłkę innemu jokerowi, Grzegorzowi Podstawkowi, a ten spokojnie ustalił rezultat Najstarszych Derbów Śląska. Gdy Perdijić wyciągał piłkę z siatki, spora część zdegustowanych kibiców opuściła trybuny. - Zagraliśmy naprawdę kiepski mecz. Wypada przeprosić kibiców, że zobaczyli dziś taki Ruch - kajał się przed fanami trener Waldemar Fornalik. - Musimy szybko przeanalizować błędy i grać dalej - skwitował Marcin Malinowski. Zaś Marcin Radzewicz odniósł się do przedmeczowych wypowiedzi jednego z udziałowców Ruchu. - Przed meczem pan Paterman zapowiadał, że tylko katastrofa może spowodować, że Ruch przegra to spotkanie. Wydaje mi się, że trochę zwariował, mówiąc takie rzeczy, a ten mecz sprowadził go na ziemię.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 0:2 (0:0) Polonia Bytom
Bramki: Telichowski 59', Podstawek 90'
Żółte kartki: Jakubowski - Juszczyk, Hanek, Podstawek
Składy:
Ruch: Perdijić - Djokić, Stawarczyk, Grodzicki, Jakubowski - Grzyb (80' Abbott), Malinowski, Komac (70' Pulkowski), Zieńczuk - Piech, Jankowski (65' Olszar).
Rezerwowi: Pesković, Janoszka, Derbich, Lisowski.
Polonia: Juszczyk - Chomiuk, Killar, Żytko, Telichowski - Barcik (56' Radzewicz), Tymiński, Kobylik, Hanek, Jarecki (88' Vascak) - Trytko (46' Podstawek).
Rezerwowi: Kiełpin, Hricko, Dziewulski, Król.
Sędzia: Robert Małek (Zabrze)
Widzów: 8.800 (w tym 870 kibiców Polonii)
|
źródło: Niebiescy.pl