Nie powiodła się graczom Ruchu eskapada do stolicy. W rewanżowym meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski chorzowianie ulegli Legii, a bohaterem meczu został kapitan gospodarzy, Ivica Vrdoljak.
Zgodnie ze swoimi sugestiami trener Waldemar Fornalik nie zawahał się przeprowadzić w składzie zespołu rewolucji. W porównaniu do ostatnich meczów ligowych kompletnie przemeblowany został środek pola, zmiany zaszły też na bokach obrony i w bramce. Ustawienie? Szkoleniowiec Ruchu postawił na grę jednym napastnikiem, dając zarazem szansę zaprezentowania się, po raz pierwszy w pełnym wymiarze czasowym, Pawłowi Abbottowi.
Napastnik, który jak sam przyznaje wciąż dopiero wpasowuje się w zespół, nie zachwycił, choć w pierwszym kwadransie często znajdował się przy piłce, umiejętnie ją zastawiając i odgrywając do partnerów. Jednak nie tylko brakowało mu towarzystwa w napadzie - "Legioniści" bez większego kłopotu szybko zneutralizowali Abbotta, odcinając go od podań kolegów.
Warszawianie długo nie kwapili się z atakiem, spokojnie przyjmując rywala na własnej połowie, dając mu się "wyszumieć". Do ofensywy przeszli pod koniec pierwszej partii. Wtedy dwukrotnie blisko zdobycia trafienia był Michał Kucharczyk - oba jego uderzenia z dystansu obronił Michal Pesković, lecz raz uczynił to ze sporym trudem, a przy drugiej próbie miał za sobą furę szczęścia.
Fart nie dopisał tuż po jednej z tych obron, gdy piłka wylądowała za linią bramkową. Po rzucie rożnym Ivica Vrdoljak zgubił Piotra Stawarczyka i Rafała Grodzickiego, z kryciem nie zdążył Abbott i Peskovic musiał wyciągać futbolówkę z siatki. Jako, że kapitan Legii zafundował rywalom gol do szatni, to poszkodowani schodząc do szatni miny mieli marsowe. - Podcięło nam to skrzydła - żalił się Ariel Jakubowski. Wtórował mu Łukasz Janoszka, który dodał: - Nie potrafiliśmy się już podnieść po tym ciosie.
Faktycznie, chorzowianie, o ile w pierwszej połowie toczyli z przeciwnikiem wyrównany bój, o tyle po przerwie wraz z upływem czasu całkowicie oddali inicjatywę. Wprawdzie tuż po wejściu na boisko dużo zamieszania wprowadził Arkadiusz Piech (po jednym z jego strzałów piłka "ostemplowała" słupek), ale sam niewiele był w stanie zdziałać. Pojedyncze okazje do wyrównania przytrafiały się przy okazji stałych fragmentów gry, ale najbliższy celu Rafał Grodzicki i tak, główkując, pomylił się o centymetry. - Plan był taki, żeby do przerwy nie ponieść strat, a po przerwie zmienić ustawienie na bardziej ofensywne. Bramka pokrzyżowała te plany - stwierdził trener Fornalik.
W 59 minucie Ruch wywiesił już białą flagę - Vrdoljak przedarł się przez zasieki ustawione na 20. metrze i posłał piłę do siatki zza pola karnego, rozwiewając wszelkie wątpliwości dotyczące rozstrzygnięcia dwumeczu. - Cóż, puchar się skończył. Teraz musimy myśleć o derbach - skwitował Łukasz Derbich.
PP: Legia Warszawa 2:0 (1:0) Ruch Chorzów
Bramki: Vrdoljak 45', Vrdoljak 59'
Żółta kartka: Wawrzyniak
Składy:
Legia: Skaba - Rzeźniczak, Kelhar, Komorowski, Wawrzyniak - Radović, Vrdoljak (82' Gol), Cabral, Kucharczyk, Wolski (73' Manu) - Mezenga (66' Ogbuke).
Rezerwowi: Antolović, Kneżević, Astiz, Szałachowski.
Ruch: Pesković - Jakubowski (69' Djokić), Grodzicki, Stawarczyk, Derbich - Olszar (77' Jankowski), Komac, Lisowski, Straka (46' Piech), Janoszka - Abbott.
Rezerwowi: Perdijić, Zieńczuk, Malinowski, Flis.
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz)
Widzów: 9.000 (w tym 400 kibiców Ruchu)
|
źródło: Niebiescy.pl