Mistrz jesieni przy Cichej zagrał bez błysku, polotu i niemal nie zagroził swojemu rywalowi. Problem w tym, że "Niebiescy" nie pozostali dłużni i w połowie rozgrywek zakotwiczyli na 14. lokacie.
Podczas ostatniej kolejki rundy zima zaatakowała na całego. Odczuli to także w Chorzowie, gdzie na długo przed rozpoczęciem meczu z Jagiellonią nadszedł moment na "odpalenie" podgrzewanej murawy.
Liderzy ekstraklasy rozpoczęli mecz bez swojego super-snajpera Tomasza Frankowskiego - ten zasiadł na ławce rezerwowych. Trener Michał Probierz zdecydował się na grę jednym napastnikiem - Kamilem Grosickim. Ten jednak nie grał wyłącznie na "szpicy" - podczas meczu zmieniał się z Tomaszem Kupiszem. Manewr ten nie dawał jednak skutku i Jagiellonia przez całą pierwszą odsłonę nie oddała ani jednego strzału w światło chorzowskiej bramki! Jedyną godną odnotowania sytuacją na połowie gospodarzy była akcja Grosickiego, który uciekł obrońcom i próbował uderzeniem minąć bramkarza, ale piłka przeleciała dobry metr koło słupka. Poirytowany Probierz ściągnął więc jeszcze przed przerwą obrońcę, Tadasa Kijanskasa i wprowadził na plac gry "Franka".
Ruch wcale nie spisywał się lepiej, choć w odróżnieniu od przeciwnika... trafiał w bramkę. Najefektowniej zaprezentował się Andrej Komac - Słowak w ekwilibrystyczny sposób złożył się do uderzenia nad ziemią, ale nie zagwarantowało to trafienia do sieci. Ponadto groźnie z wolnego uderzał Maciej Sadlok, ale brakowało mu odrobiny precyzji.
"Niebiescy" nie ustrzegli się też kilku niepotrzebnych przewinień, co okazało się brzemienne w skutkach. Żółte kartoniki otrzymali Marcin Malinowski i Gabor Straka - w efekcie obaj nie zagrają w ostatnim tegorocznym meczu z Lechią Gdańsk.
Ostatnie fragmenty spotkania były jakby oderwane od jego marnej całości. Namnożyło się bowiem sytuacji w obu "szesnastkach", a bramkarze zostali bohaterami swoich zespołów. Pierwszy próbkę swoich umiejętności pokazał Matko Perdijić - Chorwat w 88 minucie skrócił kąt Frankowskiemu i w sytuacji sam na sam odbił piłkę. Krótko potem ostatnią okazję do zmiany rezultatu miał Arkadiusz Piech, ale główkującego rezerwowego z refleksem powstrzymał Grzegorz Sandomierski. Radość golkipera "Jagi" byłą podwójna - nie tylko uratował skórę swoim kolegom, ale także zdjął z siebie chorzowski urok. - Cieszę się z czystego konta niezmiernie, bo tamte mecze miałem wciąż w głowie - mówił Sandomierski, który w dwóch spotkaniach przy Cichej nazbierał w siatce aż 9 goli.
Chorzowianie jesienią odprawili z kwitkiem Wisłę, Legię i Lecha, a z liderem klasyfikacji zremisowali. Mimo to na półmetku sezonu utknęli w mieliźnie tabeli. - Gra jest w naszym wykonaniu lepsza niż ilość zdobytych punktów, nie mam co do tego wątpliwości - zaznaczył trener Waldemar Fornalik, dodając: - Zima zapowiada się dla nas jako okres wytężonej pracy.
Zapraszamy przeczytania naszej
relacji LIVE.
Ruch Chorzów 0:0 Jagiellonia Białystok
Żółte kartki: Straka, Malinowski - Lato, Kascelan
Składy:
Ruch: Perdijić - Nykiel, Stawarczyk, Sadlok, Bronowicki - Wojciech Grzyb, Komac (73' Olszar), Malinowski, Straka, Janoszka (86' Piech) - Jankowski.
Rezerwowi: Pilarz, Derbich, Lisowski, Pulkowski, Świerblewski.
Jagiellonia: Sandomierski - Kijanskas (41' Frankowski), Skerla, Cionek, Norambuena - Kupisz (83' Makuszewski), Hermes, Kascelan, Burkhardt (75' Essomba), Lato - Grosicki.
Rezerwowi: Lipka, Gogol, Trytko, Rafał Grzyb.
Sędzia: Marcin Szulc (Warszawa)
Widzów: 6.000 (w tym około 300 kibiców Jagiellonii)
źródło: Niebiescy.pl