W momencie, kiedy zaskakująco dobre wyniki naszego zespołu zasłaniają wielu kibicom trzeźwe spojrzenie na teraźniejszość i nasze miejsce w szeregu, pragnę przypomnieć, jak wyglądał nasz klub parę lat temu, żeby nieco ochłonąć i z pokorą przyjmować porażki z czołówką, a także z dystansem patrzeć na kolejne wygrane mecze.
Wiosna, sezon 2002/2003. Krzysztof Bizacki z Mariuszem Śrutwą dwoją się i troją wraz z innymi zawodnikami, lecz szokujący brak formy zupełnie nie przypomina tego zespołu, który jeszcze trzy lata wcześniej plasował się w czubie ligowej tabeli, a także grał w europejskich pucharach (m.in. z Interem Mediolan). Dramatyczna końcówka sezonu powoduje trzeci, w ponad 85-letniej historii, spadek z ekstraklasy.
Wiele mówiło się o "wypadku przy pracy" i szybkim powrocie do "elity". Prawda jednak okazała się złośliwa. Pogłębiające się w błyskawicznym tempie długi, rażący brak formy, kłamliwy wizerunek działaczy z Krystianem Rogalą na czele, spowodowały, iż najbardziej utytułowany klub w Polsce musiał zagrać (o zgrozo!) w barażach o utrzymanie się w drugiej lidze. "Niebiescy" dosłownie cudem (!) utrzymali się na zapleczu ekstraklasy. Na ten dramatyczny mecz ze Zniczem Pruszków przyszło 10 tys. ludzi i chyba tylko opatrzność Boża nie spowodowała masowego "herzszlagu", bowiem przy każdym kolejnym zagraniu na ustach każdego kibica słychać było "kur..."! Chyba we wszystkich śląskich kościołach modlono się wtedy o lepsze czasy.
Ruch Chorzów, kiedyś niedościgniona potęga, wychowująca co sezon wielkie gwiazdy (np. Cieślik, Lerch, Wodarz), 14-krotny Mistrz Polski i ... 12 milionowe długi, mocno nadszarpnięta reputacja, piłkarze uciekający z tonącego klubu, który lada dzień miał być rozwiązany. Ponadto nałożony zakaz dokonywania transferów, niedopuszczenie do użytkowania szatni piłkarskiej, klub odłączony od prądu i ciepłej wody. Na stadion (gdzie dawniej przychodziło nawet 40 tys. ludzi) przychodziło wtedy zaledwie 500 osób, czasem liczba ta sięgała 1-2 tyś.
Koniec Wielkiego Ruchu był bliższy niż odległość ucha od oka. Upadłość! Krach! Koniec! Załamanie! To były synonimy dla słowa "Ruch". Nie było przyszłości! Chorzowski biznesmen Mariusz Klimek, wielki kibic Ruchu, powiedział "dość!". Utworzono Sportową Spółkę Akcyjną (w późniejszym czasie zmienioną na samą Spółkę Akcyjną), jako jeden z nielicznych klubów postanowił przejąć część zobowiązań po Stowarzyszeniu i je spłacić. Co Klimek w takim klubie w ogóle może zmienić?
Lepsze czasy?
Na koszulkach piłkarzy pojawiło się logo "Reportera" (markowej firmy odzieżowej), postanowiono sobie za cel pewne utrzymanie się w II lidze oraz powolne budowanie drużyny. Udało się. Ruch się bez problemu utrzymał. Rok później postanowiono tonować nastroje i "tylko" nadal budować drużynę. Parę kolejek później wszyscy mieli pewność. Ruch kroczy mocno w górę tabeli. Runda wiosenna pokazała, że na II-ligowców nie ma mocnych i rozpędzony Ruch ogrywa nawet ówczesnego Mistrza Polski w rozgrywkach Pucharu Polski, zupełnie tak, jakby rywalem był zespół z II ligowego podwórka. Końcówka sezonu przyciąga na ostatnie mecze komplet publiczności, ażeby ostatni mecz rozegrać przy niespełna 15 tyś. widowni i równocześnie osiągnąć pierwszy ogromny sukces. Awans do ekstraklasy po 4 letniej, poniżającej gry w II lidze. Feta!
No i co teraz? Przez 4 lata rywale w ekstraklasie budują swoje silne drużyny (np. Lech Poznań, GKS Bełchatów). W Chorzowie przygotowywano się do nowego sezonu. Wszędzie rozpisywano się o powrocie Wielkiego Klubu. Ale... "komuś" to najwidoczniej przeszkadzało. Pojawiła się tragiczna informacja o nieprzyznaniu licencji dla Ruchu i mimo awansu klub miał zacząć nowy sezon znów w II lidze. Po dramatycznym apelu bodajże całego środowiska piłkarskiego, sportowego, kulturowego, politycznego (Ruch ma jednak wielu, wielu sympatyków po swojej stronie!), PZPN przyznał licencję (po ponownym rozpatrzeniu wniosku).
Markowy klub?
Beniaminek pokazał, że nie będzie "chłopcem do bicia", lecz dobrą drużyną środka tabeli. Powoli klub wychodzi na prostą. Organizacyjnie jest coraz lepiej. Ba! Ruch idzie za ciosem. Organizuje "Wielkie Derby Śląska", mecz na... 40 tys. ludzi! Budżet klubu sięga ledwie kilku milionów i wciąż ma niespłacone długi po stowarzyszeniu, a organizuje mecz dla rekordowej, jak na polskie warunki, publiczności. Udaje się. I to podwójnie! Sukces organizacyjny zsynchronizowany z sukcesem sportowym. Przy 42 tys. widzów Ruch ogrywa 3:2 aspirujący o wysokie cele Górnik Zabrze. Niesamowite. Żaden najbogatszy klub w Polsce nie może sobie pozwolić na taki mecz, tylko właśnie ten biedny i słaby Ruch, beniaminek z II ligi! Koniec sezonu. 10 miejsce. W Chorzowie postawiono nowy cel. Budowana jest silna marka!
W momencie kiedy polska piłka tonie w korupcji, a nazwy prawie wszystkich polskich klubów wymienia się we wrocławskiej prokuraturze, beniaminek Ruch buduje nową markę w polskiej lidze. Budowany jest dobry wizerunek. Powoli odradza się marka.
Jako pierwszy klub w historii polskiej piłki przekazuje swoje najważniejsze miejsce na koszulkach na promowanie charytatywnej organizacji - Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy! Chwilę później dobitniej jeszcze pokazuje, że jest to klub "czysty" w tej korupcyjnej lidze i wchodzi na giełdę "New Connect". Kolejne wielkie, historyczne wydarzenie na miarę Wielkiego Ruchu. Inne kluby (jak zwykle zresztą) patrzą na "Niebieskich" z zazdrością. W tym też sezonie jako jedyny klub na Śląsku, Ruch pomaga Polonii Bytom, użyczając swojego stadionu do rozgrywania meczy. Przy Cichej 6 wiedzą co to bieda i dlatego pomagają potrzebującym.
fot. newconnect.pl
Poza aspektem organizacyjno-sportowym (patrz: Polonia), Ruch często organizuje aukcje charytatywne i chętnie wspomaga potrzebujących. Jak w ogóle klub, dwa lata wcześniej grający w II lidze, może budować taki pozytywny wizerunek? Wrogowie nie śpią...
Dziwnym zbiegiem okoliczności "ktoś" chce zburzyć ten wizerunek. Częste prowokacje policji na kibicach Ruchu, nader wysokie kary za pirotechnikę, śmieszne pretensje i zarzuty włodarzy klubu z Zabrza wobec zarządu Ruchu (kwestia biletów na WDŚ), nie wspominając już o zakazie wywieszania flagi "Oberschlesien" przez kibiców Ruchu, zarzucając przy tym niemiecki nacjonalizm (sic!).
Jednak wielka marka!
Ruch po wielu latach znów staje się klubem, którego nazwa dosłownie elektryzuje wszystkich kibiców dobrego futbolu w Polsce. Podnosi prestiż. Przykład? Kiedy w finale Pucharze Polski frekwencja sięgała liczby 30 tys.? Wtedy, kiedy Ruch w nim zagrał z Lechem. Ruch jest wzorem (serduszko WOŚP, pomoc Polonii Bytom), Ruch jest pionierem (giełda), Ruch jest współczesnym rekordzistą (frekwencja WDŚ po 24 latach). Klub jest dumny z siebie, ze swojej historii, ze swoich tradycji, ze swoich kibiców, ze swojej śląskości. Dla wielu dzień "szpilu" jest świętem nie wiele mniejszym, niż niedziela. Ruch jest synonimem "śląskości". Ruch jest klubem europejskim (na WDŚ akredytowano ok. pół tysiąca dziennikarzy z całej europy!).
Nowy sezon 2009/10. Ruch przejęty przez Waldemara Fornalika okazuje się być nader dobrze zgranym składem i zajmuje obecnie 3 miejsce w lidze, do lidera tracąc zaledwie 3 punkty! Klub, który powolutku odradza się od sezonu 2004/2005 (moment przyjścia Klimka) nadal wykonuje postawiony sobie plan. Po cichutku budować wielki klub z marką. Wiadomo że nie jest to (już dziś, już teraz) zespół na miarę ogrania całej ligi i zdobycia 15-ego Mistrza Polski, ale... czyżby już od tego sezonu wykonano kolejny ważny krok? Czyżby zbudowano już drużynę z tej "górnej półki", z tej "górnej piątki"? Jeśli tak, to poczekajmy jeszcze dwa, trzy sezony i umocnijmy się w tej "górnej piątce". W Poznaniu budowano silny zespół bodajże 10 lat, silną Wisłę również ok. 10 lat. W Chorzowie z braku możnych sponsorów trwać to będzie wolniej, ale (w co wierzę) równie skutecznie! Potrzebny jest po prostu czas!
Czyżby powoli, powolutku powraca klub z przeszłości? Niech ktokolwiek powie, że w klubie dzieje się źle! Niech ktokolwiek spróbuje powiedzieć, że się nie rozwijamy! Niech ktoś powie, że nie wywalczenie "Majstra" w tym sezonie będzie porażką! Mamy czołową juniorską drużynę! Mamy czołową Młodą Ekstraklasę! Mamy czołowy zespół z ekstraklasy! Mamy piękne barwy! Mamy piękny herb! Mamy unikatowe symbole! Mamy cudowną historię! Mamy świetne tradycje! Mamy bogate doświadczenia z całej tej podróży z drugiej ligi!
A przecież... My się tylko "wciąż rozwijamy"! A gdzie tam koniec tej drogi?
Z Niebieskim pozdrowieniem!
Blaszany