Już przed rozpoczęciem sezonu było wiadomo, że spotkanie z krakowską Wisłą będzie prawdziwym hitem całej pierwszej ligi. Przygotowania do tego meczu wystartowały w grudniu 2024 roku, a w nowym roku ruszyły już pełną parą. Ciężko było jednoznacznie stwierdzić, jakie będzie zainteresowanie, bo przecież termin lutowy, a w dodatku w tym czasie dzieciaki z województwa śląskiego miały ferie zimowe. Zadania nie ułatwiał również departament rozgrywek, który dopiero na miesiąc przed meczem wyznaczył dokładną datę oraz godzinę spotkania i wtedy maszyna ruszyła pełną parą!
Tempa przede wszystkim nabrała sprzedaż biletów, a porównanie analogicznych okresów ze sprzedażą na mecz z Widzewem wypadało teraz zdecydowanie korzystniej. Na tydzień przed meczem nikt już nie miał wątpliwości, że celujemy w sold out! Oczywiście przez cały ten czas przygotowywana była również oprawa meczowa, w niebieskich miastach pojawiły się plakaty, okolicznościowe grafy oraz nagranych zostało kilkadziesiąt zapowiedzi. Z informacji jakie docierały z poszczególnych fan clubów jasno wynikało, że szykują się liczby o jakich wcześniej nikt tam nie słyszał! I wreszcie dzień przed meczem kilka minut przed godziną 20:00 na oficjalnym klubowym profilu pojawiła się informacja, że wszystkie 53 888 przygotowanych na to spotkanie biletów znalazło swoich nabywców i rekord frekwencji w polskiej piłce klubowej w XXI wieku zostanie pobity!
Od samego rana w stronę Stadionu Śląskiego z Krakowa, całego Śląska i innych zakątków Polski zjeżdżali się kibice, by móc uczestniczyć w tym wyjątkowym wydarzeniu. Nie zabrakło również imprez towarzyszących. Jedną z nich była wycieczka pasjonatów historii Wisły szlakiem historii Ruchu Chorzów, w której uczestniczyło około 50 kibiców "Białej Gwiazdy", a którą poprowadził chorzowski radny Grzegorz Joszko, będący jednocześnie Prezesem Stowarzyszenia Historia Ruchu.
Z inicjatywy Prezydenta Chorzowa Szymona Michałka przed zawodami piłkarskimi doszło na Stadionie Śląskim do meczu szachowego pomiędzy kibicami Wisły i Ruchu. Rywalizowało ze sobą po 30 zawodników z każdej drużyny, a górą z tego starcia wyszli Wiślacy, jak się później okazało nie po raz ostatni tego dnia.
Czas uciekał, a na godzinę 12:30 zaplanowano wspólny przemarsz kibiców Ruchu i Wisły z dworca PKP w Chorzowie Batorym. Kilka tysięcy fanatyków przemaszerowało ulicami Batorego i Klimzowca. Wchodzenie na obiekt było tego dnia bardzo sprawne. Kibicom pomagały nadawane komunikaty, gdzie jest najmniej ludzi i którą bramą wejdą na stadion najszybciej. Na pół godziny przed rozpoczęciem spotkania trybuny chorzowskiego giganta były już konkretnie nabite, a kibice jednej i drugiej drużyny powoli sprawdzali swoje wokalne umiejętności. Na wyjście piłkarzy tradycyjnie odśpiewany został hymn Ruchu, a później z krakowskich sektorów poniosło się "Jak długo na Wawelu"…
Oflagowanie również na najwyższym poziomie. Kibice Wisły przygotowali nowość z hasłem "Wytrwałość" i symbolami grup Psycho Fans oraz Devils (w dwóch wersjach). Nie zabrakło również kilku transparentów: "Wisła jest na stadionie, banujcie nas gamonie" (wiadomo czego się tyczył), "Monia trzymaj się", "Tonik wracaj do zdrowia", "Darek FCD - wracaj do zdrowia" (dla kibiców borykających się z problemami zdrowotnymi), "PDW Krasnal" oraz "Antczak pamiętaj herb rzecz święta" - odnoszący się do prezesa KKS-u Kalisz, który wbrew woli kibiców chce zmienić tradycyjny herb tego klubu. Ultrasi Ruchu i Wisły zamienili się również swoimi "wizytówkami" i tak flaga UN zawisła na gnieździe Wiślaków, a flaga UW w młynie Ruchu.
Od początku spotkania inicjatywę na boisku przejęli piłkarze Wisły i już od 4 minuty prowadzili 1-0. W 10 minucie zaprezentowana została wspólna oprawa, której motyw przewodni był zaczerpnięty z teleturnieju nadawanego w telewizji Polsat, pt. "Awantura o kasę", tyle że słowo "kasę" zostało zastąpione na transparencie przez "racę". Pojawiła się również dużych rozmiarów sektorówka z podobizną prowadzącego, wiecznie młodego Krzysztofa Ibisza, który w ręku trzyma racę. Na sektorach zajmowanych przez Wiślaków podniesione zostały sreberka w kolorze czerwonym, a na naszych sektorach w kolorze niebieskim. Rozpoczęła się znana z teleturnieju licytacja, którą kibice prezentowali na transparentach, aż do momentu gdzie obie ekipy powiedziały "va banque" i stadion rozbłysnął blaskiem kilkuset rac! Szkoda tylko, że kibice będący pod sektorówką nie wytrzymali i została zwinięta nim odpalono race… Co ciekawe do całej sytuacji już po meczu odniósł się we wpisie w mediach społecznościowych sam Krzysztof Ibisz, który napisał: "Pozdrawiam kibiców zaprzyjaźnionych drużyn i gratuluję rekordu frekwencji XXI w polskiej piłce klubowej. A już w marcu wracamy do Was z Awanturą o Kasę".
Kolejnym punktem oprawy były odpalone w 35 minucie świece dymne w barwach obu zespołów i tym razem boisko zostało konkretnie zadymione, a prowadzący to spotkanie Szymon Marciniak był zmuszony przerwać je na kilka minut. Tuż po wznowieniu Niebiescy stracili trzecią bramkę, a z trybun poniosło się gromkie "K**** mać Chorzów grać!", a co bardziej rozczarowani postawą naszego zespołu zaczęli opuszczać stadion. W tym czasie UN zaprezentowali ostatnie w tym dniu konkretne racowisko na całej trybunie zachodniej, którym zakończyła się pierwsza połowa. Ogólnie w czasie spotkania na trybUNach zostało odpalonych 900 rac i 450 dymów.
Szok, niedowierzanie pomieszane z rezygnacją bądź totalnym wkur..., to uczucia towarzyszące nam kibicom po pierwszej połowie. Wszyscy zadawali sobie pytanie: "Gdzie się podziała ta drużyna z rundy jesiennej, która tu nokautowała każdego przeciwnika?". W przerwie swój krótki koncert miał doskonale znany starszym kibicom z chorzowskiej "Piramidy" DJ C-BooL, który dał dobry występ i pewnie w innych okolicznościach rozruszałby dużo bardziej towarzystwo.
W drugiej połowie gra Niebieskich nie uległa poprawie, choć z początku było kilka strzałów na bramkę Wiślaków, to jednak odpowiedzieli oni dwoma kolejnymi golami, a tylko dzięki postawie naszego bramkarza nie straciliśmy jeszcze więcej bramek. Doping również słabł z każdą minutą, choć trzeba uczciwie powiedzieć, że dość konkretnie obudził go na 10 minut przed końcem niezawodny Dziki Wąs, swoim "Horto Magiko". Wiślacy natomiast bawili się w najlepsze, a my kolejny raz przy okazji spotkania z tak dużą publiką mogliśmy się tylko przyglądać z niekłamaną zazdrością…
Ostatni gwizdek był tego dnia jak wybawienie. Nastroje wśród kibiców były różne, część chciała piłkarzy zlinczować za ten katastrofalny występ, ostatecznie jednak z młyna poszło "Czy wygrywasz, czy nie…". Jedno jest pewne. Spotkanie z Wiślakami to największa kompromitacja od czasu urodzinowego lania od Pogoni Siedlce i sytuacja ta nie może się już powtórzyć!
Podsumowując, spotkanie z wysokości trybun obserwowało ostatecznie
53293 widzów. Reszta uprawionych nie dotarła na stadion pewnie z różnych względów. Nawet roku nie przetrwał zatem rekord frekwencji z 20 kwietnia 2024 roku, który w urodziny Ruchu ustanowiliśmy wspólnie z kibicami Widzewa, a który wynosił 50087 widzów. Wiślacy pobili również rekord wyjazdowy, gdyż stawili się w Chorzowie w liczbie około 22500. Jak zawsze mogliśmy liczyć na nasze zgody i układy (Widzew, Elana, KKS Kalisz, Unia), które zameldowały się w Chorzowie nawet w kilkusetosobowych składach. Wrażenie robi szczególnie liczba kibiców Unii Oświęcim, którzy dotarli w ponad 350 osób! Wszystkim obecnym dziękujemy za wsparcie! Po meczu oczywiście większość kibiców Wisły wyruszyła w stronę Krakowa. Byli też tacy, którzy rozjechali się po śląskich osiedlach i fan clubach, gdzie jak to zwykle bywa, trwało umacnianie zgody, choć akurat teraz jedni pili ze szczęścia a drudzy ze smutku. Chciałoby się powiedzieć, że trzeba o tym spotkaniu jak najszybciej zapomnieć, jednak ze względu na historyczną frekwencję wcale nie będzie tak łatwo wymazać go z pamięci, chyba że…
źródło: Niebiescy.pl