Niebiescy są zdeterminowani, by zorganizować mecz z Wisłą Kraków na Stadionie Śląskim. Czasu jest bardzo mało - 1,5 miesiąca - a szczegóły wciąż nie są ustalone. Dzisiaj dyskutowano o tym na nadzwyczajnym posiedzeniu komisji sejmiku województwa.
W tym tygodniu wyjaśni się, czy mecz Ruchu z "Białą Gwiazdą" w ramach 28. kolejki Fortuna 1. Ligi, zaplanowany na weekend 22-23 kwietnia, a więc tuż po 103. urodzinach chorzowskiego klubu, odbędzie się na Stadionie Śląskim. Chce tego Niebieska społeczność. W ubiegłym tygodniu Stowarzyszenie Kibiców "Wielki Ruch" wystosowało list otwarty do marszałka Jakuba Chełstowskiego i władz województwa, apelując, by włodarze "Kotła Czarownic" odpowiedzieli wreszcie klubowi i określili warunki wynajmu obiektu.
W poniedziałek delegacja chorzowskiego klubu gościła na Śląskim, rozmawiając z prezesem Janem Widerą, a dzisiaj mecz Ruchu z Wisłą był tematem nadzwyczajnego posiedzenia Komisji Sportu, Turystyki i Rekreacji sejmiku województwa. Dziesiątki tysięcy kibiców na spotkaniu dwóch wielkich piłkarskich firm, żyjących ze sobą w zgodzie, na drugim poziomie rozgrywkowym, w dodatku zorganizowanym tak szybko, bo w 1,5 miesiąca? To byłoby w polskim futbolu wydarzenie bez precedensu.
Rafał Zimny, dyrektor ds. organizacji imprez Stadionu Śląskiego, zapewnił, że ze strony spółki zarządzającej "Kotłem Czarownic" nie ma żadnych przeszkód, by można było rozegrać ten mecz. - Otrzymując precyzyjne oczekiwania klubu względem nas, przedstawiliśmy koszty i czekamy na decyzję Ruchu. Usłyszeliśmy, że jak najszybciej wróci do nas z informacją. My jesteśmy gotowi - podkreślał dyrektor Zimny.
Marek Kopel, radny sejmiku i były wieloletni prezydent Chorzowa, podnosił temat kosztów. - To decydująca sprawa. Proszę zwrócić uwagę, że Stadion Śląski wynajmując obiekt piłkarskiej reprezentacji ociera się o stratę per saldo. Tak wynikało, gdy dopytywałem o przychody i koszty, ale ze względu na promocyjny charakter Śląski jest w stanie traktować tak te mecze. Również wszystkie zawody lekkoatletyczne nie są dla niego zyskowne, nie mówiąc już o Urzędzie Marszałkowskim, który musi dopłacić 12 milionów złotych, aby lekkoatleci pobiegali sobie w ramach Golden League. Piłka nożna nie powinna być wiele gorsza od lekkiej atletyki - nie tylko w wydaniu reprezentacyjnym. Z całym szacunkiem dla lekkoatletyki, piłka nożna ma kilkukrotnie większy potencjał, jeśli chodzi o zasięg, liczbę kibiców, a często Stadion Śląski robi coś ze względów promocyjnych, do czego warto dołożyć. Dlatego zwracam uwagę, by nie przesadzić w rozmowach, negocjacjach, z przychodem dla Śląskiego. Zabiegam, by państwo ustalili go na poziomie w miarę symbolicznym. Jeśli ten temat będzie zamknięty i obie strony będą zadowolone, a wydarzenie się odbędzie, będzie to pewien wzór na przyszłość. Być może nie tylko Ruch będzie chciał zagrać na Śląskim wyjątkowy mecz, a może też inna śląska drużyna. Gdy dogadacie dobrze te warunki, następnym razem nie będzie już trzeba się mordować - przekonywał Marek Kopel.
Dyrektor Zimny wskazywał, że Ruch musi uporządkować trzy tematy: dogadać się z policją, firmą Tamex oraz ubezpieczycielami. Tamex to firma, która byłaby ewentualnym likwidatorem szkód powstałych na bieżni - m.in. wskutek wrzucenia na nią rac. Chorzowianie musieliby też wykupić polisę ubezpieczającą bieżnię. To bardzo newralgiczna kwestia.
- Mowa o meczu przyjaźni, ale przedstawiciele Ruchu przyznali, że nie mogą wziąć odpowiedzialności i obiecać, że nic się nie wydarzy. Przyjęli pozytywnie naszą propozycję, by porozumieć się z firmą Tamex i ubezpieczycielem - przekonywał przedstawiciel Stadionu Śląskiego.
Delegacja Ruchu ma w czwartek rozmawiać z wicemarszałkiem województwa śląskiego Łukaszem Czopikiem. Tego dnia powinno być jasne, czy mecz z Wisłą odbędzie się na Śląskim.
źródło: Sport