- Zna się pan na piłce? To niech mi pan powie, gdzie grał Albin Wira - zapytał Zbigniew Boniek jednego z dziennikarzy i... Twitter eksplodował.
Legendarny piłkarz Ruchu Chorzów, czterokrotny mistrz Polski, niespodziewanie stał się gwiazdą Internetu, ale przyjął to bardzo sympatycznie. Zapraszamy do przeczytania fragmentów wywiadów, które ukazały się w "Dzienniku Zachodnim" oraz "Super Expressie".
Dziennik Zachodni: Co słychać u polskiego piłkarza miesiąca?
Albin Wira: - (śmiech). Faktycznie, nieźle mnie Zbyszek Boniek wpakował. W dodatku rzucił hasło i zostawił mnie z tym wszystkim samego, a tu znajomi bez przerwy dzwonią i mają ubaw. Ale generalnie bardzo sympatyczna jest ta cała nieoczekiwania historia.
(...)
Ma pan kontakt z prezesem PZPN?
- Nie, żadnego. Dlatego na początku żartowałem, że rzucił hasło i zostawił mnie z tym wszystkim samego. Może jeszcze zadzwoni i wyjaśni po co mnie w to wciągnął i zafundował mi taką popularność (śmiech).
Co pan teraz porabia?
- Jestem szczęśliwym emerytem, który ogląda sporo meczów w telewizji i sam kopię piłkę w oldboyach. I nie chwaląc się dobrze sobie jeszcze na boisku radzę, a kolegów z zespołu, którzy mają po trzydzieści lat zapraszam na setne urodziny. A oni się dziwią, że znów kupiłem sobie nowe buty do grania, bo to oznacza, że nie zamierzam zawieszać ich na kołku. Już się nie mogę doczekać aż minie ta cała epidemia, bo takiej przerwy dawno nie miałem...
Losy Ruchu pan oczywiście śledzi?
- Oczywiście. I nawet tak sobie pomyślałem, że ta cała zabawna sytuacja przyniesie też korzyść Niebieskim. Sporo osób sobie przypomni, że to w ich barwach grał ten Wira, co Boniek o nim mówił. (śmiech).
Super Express: Patrząc na lata pana gry w lidze, musiał się pan spotykać z Bońkiem na boisku...
- Oczywiście, że się spotykałem.
I jakie wrażenia?
- O Zibim można mówić dobrze lub bardzo dobrze. Ameryki nie odkryję, piekielnie inteligentna bestia, i świetny piłkarz. Graliśmy przeciw sobie kilka razy i nieskromnie powiem, że z reguły górą byli Niebiescy. Widzew Bońka ograł nas tylko raz, 2:1 u nich było, po dwóch karnych. Ale przeciw Bońkowi grało się świetnie, bo to był wybitny piłkarz. A ja zawsze lubiłem się sprawdzać przeciwko dobrym. Owszem, potrafił był złośliwy i twardy, ale tylko w boiskowej walce. Poza boiskiem byliśmy, można powiedzieć, kolegami. To znaczy w pewnym sensie połączył nasz legendarny trener Leszek Jezierski. Zawsze dzwonił do mnie, gdy Widzew przyjeżdżał na Śląsk, mówił wpadnij do kawiarenki Ruchu, będzie Zbyszek. Sympatyczne wspomnienia.
Zdobył pan cztery mistrzostwa Polski z Ruchem, ale pytaniem o pana prezes PZPN dziennikarza zaskoczył...
- Stare dzieje... Historia, można rzec, prehistoria. Nie każdy aż tak się interesuje piłką, żeby znać Albina Wirę. Gdyby dziennikarz nie znał Pelego, to byłby problem (śmiech).
(...)
A propos meczów. Teraz akurat wszystko stanęło. Jak pan myśli, da się opanować sytuację, piłkarze wrócą na boiska?
- No pewnie, że tak! Jestem z natury optymistą. Były wojny światowe, zginęły miliony ludzi, wszystko było zburzone, a świat się podniósł. Teraz też damy radę! A jeszcze co do Zbyszka Bońka: kiedy on był trenerem kadry mężczyzn, ja byłem szkoleniowcem reprezentacji kobiet. Tak więc te nasze ścieżki czasem się krzyżowały. A korzystając z okazji: dziękuję Zbyszkowi za to, że nie zapomniał kim jest Albin Wira. Pozdrawiam Zibi!
źródło: Niebiescy.pl / Dziennik Zachodni / Super Express