Sytuacja wokół Ruchu jest bardzo dynamiczna, podobnie jak spojrzenie na klub w chorzowskim Urzędzie Miasta. Najnowsze doniesienia pozwalają wierzyć, że magistrat - jako jeden z trzech największych udziałowców - pomoże klubowi w przeżyciu niełatwego września - pisze "Sport".
Po zorganizowanej niespełna dwa tygodnie temu manifestacji kibiców w sprawie przeciągającej się budowy nowego stadionu, prezydent Andrzej Kotala nie był zachwycony. Dochodziły słuchy, że miasto ma żal do wiceprezesa Ruchu Marcina Waszczuka, iż ten podczas manifestacji zabrał głos. Kilka dni później Kotala na spotkaniu z przedstawicielami chorzowskich klubów miał wypowiedzieć słowa, które sygnalizowały jego opowiedzenie się za końcem walki o Ruch funkcjonujący w obecnej formule, czyli jako mocno zadłużona spółka akcyjna. Dużą determinację w woli jej ratowania mają wyrażać za to prywatni akcjonariusze, a zwłaszcza Zdzisław Bik. Te niekorzystne dla Ruchu SA wieści zbiegły się ze wstrzymaniem przez miasto wypłaty klubowi środków za sierpniowe świadczenia promocyjne, które zostały wycenione na 600 tysięcy złotych brutto. Miasto na opłacenie faktury ma 30 dni.
- Jesteśmy objęci prawem zamówień publicznych, dlatego zrealizowane świadczenia muszą precyzyjnie zgadzać się z zamówieniem, którego udzieliliśmy. Musimy przeanalizować, czy nadal jest realizowany główny przedmiot umowy - przy odpowiedniej publiczności. Te analizy trwają, pracują nad tym prawnicy, jesteśmy oczywiście w kontakcie z przedstawicielami spółki. Oni wiedzą, dlaczego tyle to trwa. To ma chronić publiczne pieniądze i sprawiać, że będą odpowiednio wydatkowane. W tym tygodniu sprawa się rozwiąże. Problemy są różne, ale na pewno trzeba przyznać, że większość zadań za sierpień jest zrealizowana - mówi Magdalena Sekuła, pełnomocnik prezydenta Chorzowa ds. promocji i aktywizacji społecznej.
Słowa "przy odpowiedniej publiczności" od razu kierują uwagę w stronę decyzji klubu wywołanej bojkotem kibiców o zawieszeniu organizacji imprez masowych. Przy Cichej podjęli taką decyzję przez wzgląd na oszczędności - nie ma sensu wydawać kwot rzędu 30 tysięcy złotych na zabezpieczenie meczu, na który i tak przyjdzie tylko kilkaset osób.
Niezależnie od wszystkiego, słyszymy, że miasto wyraża gotowość do pomocy. Czas przed Ruchem trudny. Za dwa tygodnie nastanie już październik, a do końca września klub ma spłacić zobowiązania licencyjne, wynoszące mniej więcej tyle, na ile wyceniono świadczenia promocyjne. W razie ich niespłacenia, klubowi grozi odebranie licencji. Swoje robią zawodnicy, którzy w trzech ostatnich meczach zdobyli 7 punktów i strzelili 9 goli, uciekając z dna III-ligowej tabeli, ale zatory finansowe w nieskończoność pozostawać bez wpływu na ich postawę (i cierpliwość) nie będą. Na pieniądze czekają też trenerzy, przedstawiciele akademii, współpracownicy klubu. Transza od sponsora, Ecoexpress, pozwoliła załatwić tylko mały ułamek tych tematów. Etatowi pracownicy zostali "wyczyszczeni" dzięki środkom z tytułu lipcowej promocji miasta, ale dziś znów są jedną - sierpniową - pensję w plecy. Optymistyczny i całkiem realny scenariusz zakłada, że jeszcze w tym miesiącu kwestie te zostaną w sporej mierze załatwione.
źródło: Sport