- Były pewne problemy, to prawda, jednak nie działo się nic nadzwyczajnego. Wiadomo, jest ciężko, kiedy nie masz głównego sponsora. Pomimo tego wszystkiego, naprawdę chciałbym zostać w Ruchu. Na Cichej 6 towarzyszyły mi niesamowite emocje - mówi Vilim Posinković, który kilka dni został nowym zawodnikiem bułgarskiego Łokomotiwu Płowdiw. Chorwat reprezentował barwy Niebieskich przez niespełna sezon, gdyż w kwietniu jego kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron.
Pożegnanie Posinkovicia z Chorzowem nie należało do najłatwiejszych. Już wcześniej w mediach pojawiały się informacje na temat zachowania obcokrajowców z Ruchu. Po przegranym (0:2) meczu z GKS-em Tychy Posinković wraz z Bojanem Markoviciem udali się na przyjęcie urodzinowe, z którego do sieci wyciekły zdjęcia, przedstawiające zawodników w niekorzystnym świetle. Tym razem miarka się przebrała i zdecydowano o rozwiązaniu kontraktu ze skrzydłowym. Chorwat w barwach Ruchu wystąpił w 19 spotkaniach, strzelił dwa gole i zanotował cztery asysty.
- Staram się pamiętać tylko o tych dobrych rzeczach. Mam świetne wspomnienia z Ruchem, szczególnie po zwycięstwie nad GKS-em Katowice. To było szaleństwo! W Polsce spotkałem wiele miłych osób i miałem bardzo dobrych kolegów w drużynie. Dobrze będę wspominał też fanatyków. Moment, w którym wychodziłem na boisko i słyszałem ich krzyki, i sposób, w jaki wspierali drużynę, przyprawiały o gęsią skórkę. Z pewnością zapamiętam to do końca życia. Oczywiście, są rzeczy, których żałuję i które będą mnie bolały. Najbardziej sposób, w jaki musiałem odejść. Miałem zamiar zostać w Ruchu dłużej niż tylko jeden sezon, jednak życie toczy się dalej - zaznacza Posinković.
Po tym, jak na światło dzienne wyszły informację o imprezie, na której obecni byli piłkarze Ruchu, zawrzało wśród kibiców Niebieskich. Co prawda zdania były podzielone, lecz większość z nich nie widziała już miejsca w drużynie ani dla Posinkovicia, ani dla Markovicia. Szatnia stała jednak murem za zawodnikami. - Koledzy mnie wspierali. Każdy z nich zachował się w porządku. Miałem naprawdę świetnych kolegów i jestem im bardzo wdzięczny, tak samo, jak trenerom Juanowi Ramonowi Rochy i Krzysztofowi Warzysze, którzy chcieli mnie zatrzymać. Decyzję o moim odejściu podjął prezes - podkreśla zawodnik.
źródło:
Gol24.pl / Niebiescy.pl