Katowicki "Sport" przewiduje, że latem dojdzie przy Cichej do bardzo dużego wierzenia szatni. "Paradoksalnie chorzowianom pomógł fakt, że na finiszu pierwszoligowego sezonu niektórzy piłkarze zaczęli wypisywać się z drużyny, choć wersja oficjalna mówi, ze dopadły ich kontuzje" - pisze dziennik.
Miłosz Przybecki zgłosił uraz kolana, Marcin Kowalczyk zapalenie achillesa, a wcześniej narzekać na kolano zaczął Paweł Wojciechowski. Wiadomo, że do Chorzowa raczej nie wróci już z Argentyny Santiago Villafane, a wcześniej sam odpalił się balangowicz Villim Posinković. któremu towarzyszył na słynnej gorszącej kibiców taneczno-zakrapianej imprezie Bojan Marković. Bośniak potem przeprosił wszystkich, wrócił do kadry zespołu, ale ostatnio stracił miejsce w jedenastce i choć ma jeszcze do przyszłego roku obowiązujący kontrakt, to jest w nim klauzula o wcześniejszym rozwiązaniu i chorzowski klub pewnie z niej skorzysta.
Wydaje się, że po spadku pożegnanie czeka też Brazylijczyka Mello, który swoją grą się może jeszcze obronić, ale na co Niebieskim ktoś taki w drugiej lidze, skoro w Ruchu jest bardziej obiecująca młodzież? Nie obronią się zapewne też obaj zagraniczni bramkarze - grzejący ostatnio ławę i nie tani w utrzymaniu Libor Hrdlicka, czy zbyt elektryczny Nikołaj Bankow. Tym bardziej, że na Cichą wraca z wypożyczony do Podbeskidzia Kamil Lech - czytamy na łamach "Sportu".
Los czternastokrotnych mistrzów Polski jest praktycznie tak nieunikniony, jak nieuchronne jest bardzo mocne wietrzenie szatni po spadku na trzeci poziom rozgrywkowy. - Młody skład, najmłodsza obrona na szczeblu centralnym w kraju - jest się czego cieszyć, bo mamy na kim oprzeć zespół - przyznał po swoim pierwszym zwycięstwie w roli pierwszego trenera Dariusz Fornalak.
źródło:
Sport