Bramkarz to pozycja, z jaką w sztabie szkoleniowym Ruchu od dekad nie było problemów. Znakomitą robotę z golkiperami wykonywał do końca ubiegłego roku Ryszard Kołodziejczyk, jednak poważna choroba nie pozwoliła mu na kontynuowanie pracy. Zastąpił go w styczniu Robert Mioduszewski, który popracował spokojnie ledwie miesiąc, bo w niedzielę w trakcie zgrupowania Ruchu na Cyprze doznał kontuzji zerwania ścięgna achillesa.
Do tego nieszczęśliwego zdarzenia doszło podczas ulubionej przez wszystkich piłkarzy niezależnie od wieku i talentu, niewymagającej siły ani wielkiej wytrzymałości fizycznej, gry w siatkonogę. W niedzielny wieczór po przeciwnych stronach siatki stanęły dwa duety - trenerzy Chouan Ramon Rotsa i Krzysztof Warzycha kontra Marcin Molek i właśnie Mioduszewski. Po jednym z zagrań "Miodzio" nie mógł kontynuować zabawy. - Takie rzeczy się niestety zdarzają. Gdyby człowiek wiedział, że upadnie, to by sobie usiadł - mówi dyrektor sportowy Ruchu, ongiś także znakomity napastnik, król strzelców ekstraklasy Grzegorz Kapica. - Robert nie mógł w to uwierzyć, jak mówił - nie pamięta tak poważnej kontuzji, gdy był profesjonalnym bramkarz. Wydawało się więc, że już nie jako zawodnikowi będzie się spokojniej żyło, tymczasem los sprawił inaczej.
Reakcja chorzowian była natychmiastowa. Jeszcze tego samego dnia na Cyprze została postawiona ostateczna diagnoza, przebukowano bilet powrotny i Mioduszewski jest już w Chorzowie, gdzie dzisiaj czeka go operacja. - Nie było marudzenia, że niedziela, że jest dwudziesta, że nie ma nikogo w pracy. Obsługa hotelu bardzo nam pomogła - dziękuje dyrektor Kapica. - Robert błyskawicznie pojechał taksówką do kliniki w Ayia Napa, zrobiono mu USG, rezonans i po 40 minutach wrócił do nas z płytką i pełną diagnozą. Mało tego - mógł wybrać, czy zabieg przeprowadzić na Cyprze, czy wrócić do kraju. Wybrał to drugie wyjście - dodaje.
- Po powrocie do kraju zastanowimy się co dalej. Czy będzie konieczny wariant zastępczy, bo przecież mamy w klubie czy w akademii wielu trenerów, w tym Piotra Lecha. Wiele będzie zależało od spojrzenia na tę sytuację duetu Rotsa - Warzycha - wyjaśnia Kapica.
źródło: Sport