- Hejtem nie ma się co przejmować. W sieci pojawia się wiele różnych skrajnych wpisów. Anonimowość temu sprzyja. Nikt mi jednak nie odbierze tego, co przeżyłem w Chorzowie - mówi obrońca Stali Mielec
Rafał Grodzicki, który udzielił wywiadu katowickiemu "Sportowi".
Zapraszamy do przeczytania wybranych przez nas fragmentów.
Nie obawia się pan reakcji kibiców?
Rafał Grodzicki: - Czy zostanę wygwizdany? Jeśli w piątek będzie inaczej, zdziwię się. Wiem, że niektórzy z kibiców we mnie i Łukaszu Surmie upatrują głównych winowajców spadku, ale jest to niezrozumiałe. Przez osiem lat grałem w Ruchu, w ostatnim sezonie włożyłem w grę tyle samo serca, co w rozgrywkach, w których zdobyliśmy wicemistrzostwo, czy też trzecie miejsce w ekstraklasie. Kibiców mocno bolał spadek, ale mnie, jako zawodnika tej drużyny, jeszcze bardziej. To moja wielka porażka. Razem z Łukaszem Surmą i innymi zawodnikami, zrobiliśmy wiele, aby skupić się na graniu, aby utrzymać ligę dla Niebieskich, niestety, nie udało się. Spodziewam się też, że z trybun usłyszę epitety.
Jest pan impulsywną osobą. Ponad rok temu, po porażce przy Cichej z Piastem 0:3, gonił pan jednego z kibiców na trybunach.
- Udzielałem wywiadu, a ten gość mnie obrażał i to były personalne ataki, nie mające nic wspólnego z moją grą. Przeskoczyłem przez barierki i wołałem w jego stronę, aby zszedł na dół i powiedział mi to prosto w twarz, ale szybko uciekł. Jednak odchodząc latem z Ruchu miałem z większością kibiców dobry kontakt, bo byłem szczery w stosunku do nich.
W internecie jednak pana nie oszczędzali.
- Hejtem nie ma się co przejmować. W sieci pojawia się wiele różnych skrajnych wpisów. Anonimowość temu sprzyja. Nikt mi jednak nie odbierze tego, co tutaj przeżyłem. Rozegrałem blisko 200 spotkań w ekstraklasie, zapisałem się w historii tego klubu. To jest dla mnie zaszczyt. Niektórzy z kibiców jednak na to nie patrzą. Może za kilka lat zrozumieją, że przyczyniłem się do dobrej gry i sukcesów. Nigdy też nie zapomnę, jak wspólnie z fanami świętowaliśmy siedem lat temu zajęcie trzeciego miejsca. Kilka godzin przed ostatnim meczem sezonu urodziła się moja córeczka. Mam w domu filmiki, jak fetujemy podium, a kibice skandują imię Mai. To było dla mnie coś wyjątkowego. Pamiętne były też zwycięstwa w derbach z Górnikiem.
źródło:
KatowickiSport.pl