Trzy debiuty, trzy gole i - co najważniejsze - trzy punkty: to dorobek Ruchu po piątkowym meczu ze Stomilem Olsztyn. Styl, w jakim Niebiescy zwyciężyli, dał nadzieję na przyszłość.
Ruch do meczu przystępował z nadzieją zdobycia pierwszych w sezonie punktów. Tydzień wcześniej w Bytowie był o krok, ale dał sobie wydrzeć remis w doliczonym czasie gry, prokurując rzut karny. Sytuacja po trzech kolejkach nie napawała dumą - Niebiescy wciąż zamykali tabelę z pięcioma ujemnymi punktami.
W odniesieniu zwycięstwa ze Stomilem nie mogli pomóc kibice (klub po raz drugi i ostatni musiał zamknąć trybuny w ramach pokuty za wydarzenia z ostatniego meczu poprzedniego sezonu). Szansy upatrywano w letnich wzmocnieniach - w środę przy Cichej wreszcie mogli rozpocząć procedurę zgłaszania do rozgrywek nowych graczy. Ostatecznie w wyjściowym składzie znalazło się miejsce dla trzech z nich: Mateusza Zawala, Mateusza Hołowni oraz Vilima Posinkovicia. Bośniak zastąpił Jakuba Araka, którego zabrakło nawet w rezerwie. Napastnik planuje w najbliższym czasie rozwiązać kontrakt z klubem.
Od początku to Niebiescy starali się zdominować rywala. Dyktowali szybkie tempo gry i już w 2. minucie mogli objąć prowadzenie. W dobrej sytuacji znalazł się Miłosz Przybecki, ale uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć bramkarza. Po kwadransie gry kolejne ostrzeżenie rywalom wysłał Kamil Słoma. Pomocnik był bardzo aktywny, podobnie jak w poprzednich meczach. Jego efektowny, techniczny strzał końcami palców wybił Michał Leszczyński.
Stomil w pierwszej połowie zdołał odpowiedzieć jedynie groźnym uderzeniem głową Łukasza Sołowieja. Piłka po koźle przeleciała jednak nad poprzeczką. Ruch wyszedł na prowadzenie po 23 minutach gry. Słoma doskonale wyprowadził Posinkovicia, a ten - choć nie jest nominalnym napastnikiem - wykończył akcję jak rasowy snajper. Zupełnie tak, jak na "Wilima" przystało...
Siedem minut później wynik podwyższył, mocnym strzałem w samo okno, Miłosz Przybecki. Sprawy skomplikowały się tuż po rozpoczęciu drugiej partii. Drugą żółtą kartę ujrzał Zawal i musiał opuścić boisko. Ale mimo przewagi liczebnej Stomil wcale nie zdominował rywala. Ba, Niebiescy chwilę po odesłaniu swojego nowego gracza do szatni mogli podwyższyć na 3:0, lecz rzutu karnego nie wykorzystał Bartosz Nowak (trafił w poprzeczkę).
Nerwowo zrobiło się w samej końcówce. Olsztynianie kontaktową bramkę zdobyli w 84. minucie. Do siatki trafił Paweł Baranowski, który zimą był testowany przez... Ruch. Przez moment było nerwowo, ale Niebiescy rozwiali wątpliwości - okazji sam na sam nie zmarnował Kamil Słoma. - Chłopakom należą się gratulacje. Mimo że całą drugą połowę grali w dziesiątkę, to nie spanikowali, pokazali, że potrafią grać w piłkę - chwalił podopiecznych Krzysztof Warzycha.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 3:1 (2:0) Stomil Olsztyn
Bramki: Posinković 23', Przybecki 31', Słoma 88' - Baranowski 84'
W 62. minucie Bartosz Nowak nie wykorzystał rzutu karnego (trafił w poprzeczkę).
Żółte kartki: Zawal, Setla, Trojak - Abbott, Zając, Bucholc, Tanczyk
Czerwona kartka: Zawal 48' (za drugą żółtą)
Składy:
Ruch: Hrdlicka - Komarnicki, Czajkowski, Trojak, Hołownia - Przybecki (70' Setla), Zawal, Urbańczyk, Nowak (84' Walski), Słoma - Posinković.
Rezerwowi: Paszek, Kulejewski, Pazio, Siedlik, Balicki.
Trener: Krzysztof Warzycha
Kapitan: Maciej Urbańczyk
Stomil: Leszczyński - Bucholc, Baranowski, Sołowiej, Ziemann -Głowacki (69' Zając), Biedrzycki, Karankiewicz (58' Abbott), Lech, Tanczyk - Siemaszko (82' Zahorski).
Rezerwowi: Miszczuk, Mosakowski, Mikołajewski, Dzięcioł.
Trener: Tomasz Asensky
Kapitan: Janusz Bucholc
Sędzia: Marek Opaliński (Legnica)
Mecz bez udziału publiczności.
|
źródło: Niebiescy.pl