Piłkarzom Ruchu nie udało się zrobić świątecznego prezentu sobie i kibicom. Po szybko zdobytej bramce inicjatywę przejęli rywale, którzy w krótkim okresie czasu dwa razy pokonali Roberta Mioduszewskiego i do końca nie dali sobie wyrwać trzech punktów. - Byliśmy zespołem lepszym i zasłużenie wygraliśmy - stwierdził Michał Chałbiński.
Od samego początku atakować zaczęli gospodarze, jednak to chorzowianie oddali pierwszy groźny strzał. W 4. minucie Łukasz Janoszka zdecydował się na uderzenie z linii szesnastego metra, lecz bez oczekiwanego efektu, bo Aleksander Ptak nie miał większych problemów z obroną.
"My chcemy gola" - śpiewali głośno kibice Ruchu, którzy przyjechali w Wielką Sobotę do Lubina. Ich życzenie szybko się spełniło, bo "Niebiescy" kilkadziesiąt sekund później objęli prowadzenie! Marcin Nowacki dośrodkował z rzutu rożnego, piłkę głową próbował wybić Grzegorz Bartczak, ale zrobił to tak nieudolnie, że zaskoczył własnego bramkarza.
Defensor "Miedziowych" swoje pechowe zagranie zrekompensował 25 minut później wyśmienitym dośrodkowaniem. Najwyżej w polu karnym wyskoczył Michał Stasiak i Robert Mioduszewski musiał wyciągać piłkę z siatki.
Gospodarze niesieni fanatycznym dopingiem swoich kibiców, poszli za ciosem i jeszcze przed przerwą objęli prowadzenie! Tym razem na lewej stronie boiska świetną centrą popisał się Robert Kolendowicz. Futbolówka przeleciała nad obrońcami Ruchu i spadła pod nogi Miguela, który atomowym uderzeniem pod poprzeczkę pokonał golkipera Ruchu.
Między jednym, a drugim golem, w polu karnym Zagłębia przewrócił się Marcin Nowacki. Sędzia Gilewski nakazał jednak grać dalej... - Moim zdaniem powinien być rzut karny, bo byłem faulowany - powiedział poszkodowany. Praca arbitra wzbudzała wątpliwości także w sytuacji, gdy w szesnastce padł Łukasz Janoszka.
Dwa gole zdobyte w końcówce pierwszej części gry podziałały mobilizująco na miejscowych, bo gdy tylko sędzia rozpoczął drugą połowę, znów zaczęli atakować. Podopieczni trenera Rafała Ulatowskiego próbowali różnych rozwiązań, ale doskonale radzili sobie z nimi obrońcy Ruchu.
Łukasz Janoszka, który wskoczył do wyjściowej jedenastki w miejsce kontuzjowanego Piotra Ćwielonga, miał kilka dogodnych okazji do strzelenia swojej pierwszej bramki w Orange Ekstraklasie. W 62. minucie otrzymał podanie z głębi pola, wyskoczył zza pleców obrońców i pognał w kierunku bramki lubinian. Defensorzy wykorzystali jednak fakt, że "Ecikowi" skozłowała piłka i zażegnali niebezpieczeństwo.
Chwilę później na boisko wszedł Grzegorz Domżalski. "Mały", który zastąpił... "Małego" (Marcin Nowacki ma ten sam pseudonim - przyp. red.), wprowadził sporo ożywienia na prawej flance. Po dwóch minutach pobytu na murawie mógł zaliczyć asystę, ale po jego strzale Janoszka nie zdążył dobić piłki. - W końcówce miałem jeszcze jedną świetną okazję, lecz uderzyłem minimalnie obok słupka. Szkoda, bo mogliśmy wracać do Chorzowa w lepszych humorach - mówił po meczu smutny Domżalski.
» Przeczytaj relację Live ze spotkania
Zagłębie Lubin 2:1 (2:1) Ruch Chorzów
Bramki: Stasiak 40', Miguel 45' - Bartczak Grzegorz 18' (sam.)
Żółte kartki: Miguel, Gomes, Bartczak Mateusz - Adamski
Zagłębie: Ptak - Bartczak Grzegorz, Stasiak, Sretenović, Gomes, Miguel, Iwański, Goliński, Bartczak Mateusz, Kolendowicz (90' Pawłowski), Włodarczyk (46' Chałbiński).
Rezerwowi: Janukiewicz, Plizga, Alunderis, Lacić, Jackiewicz.
Ruch: Mioduszewski - Nykiel, Adamski, Grodzicki, Brzyski - Balaz, Straka, Baran, Nowacki (65' Domżalski) - Janoszka, Fabusz.
Rezerwowi: Pilarz, Ćwielong, Feruga, Sadlok, Jakubowski, Golem.
Sędzia: Grzegorz Gilewski (Radom)
Widzów: 5.000 (w tym około 450 kibiców Ruchu)
źródło: własne