Rafał Grodzicki (obrońca Ruchu):
- Jeśli ktoś był kiedyś związany z jakimś zespołem, kibicował mu na dobre i na złe, to będzie w stanie zrozumieć to, co stało się dziś podczas meczu. Jeśli chodzi o samo spotkanie, to pierwszej połowy powinniśmy się wstydzić. W drugiej pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę, walczyć. Całe szczęście, że doprowadziliśmy chociaż do remisu.
Kiedyś myślałem, że nic mnie już w Ruchu nie zaskoczy. Tymczasem ten sezon był najtrudniejszym w dotychczasowej karierze. I nie chodzi wcale o fakt, że spadamy. Tylko o to, co działo się wokół klubu, całe zamieszanie, zawirowania. To powodowało, że nawet przed treningiem człowiek był bardzo zmęczony psychicznie. Z drugiej strony nie będę szukać wytłumaczeń, bo doskonale wiem, że wychodząc na mecz przez 90 minut nie powinno myśleć się o niczym innym, niż o meczu.
To, co zobaczyliśmy dziś na trybunach, to największy skarb tego klubu. Ci kibice nie pozwolą na to, by Ruch błąkał się gdzieś po niższych ligach. Wiemy, że miejsce Ruchu jest w najwyższej lidze. Może trzeba było zrobić ten krok w tył, by było lepiej?
Michał Helik (obrońca Ruchu):
- W pewnym momencie kibice zapanowali nad wydarzeniami. Dobrze, że udało się dograć mecz. Trudno dziwić się frustracji kibiców. Mecz nie układał się po naszej myśli, dopiero po przerwie udało się wyrównać.
Wszyscy wiemy, w jakiej sytuacji jest ten klub i trudno się dziwić takim reakcjom. Jeden z kibiców wbiegł po koszulkę, a nie dość że przewrócił go koń, to jeszcze skuła policja. Na szczęście udało się go wyciągnąć, dostał koszulkę i został z nami w szatni, mam nadzieję, że wróci cały do domu.
22 czerwca, po urlopie, stawiam się w klubie. Nie wiem, jaka będzie moja przyszłość, dopiero zaczynam rozmowy w sprawie kontraktu. Poza tym przyszłość klubu jest niewiadomą. Z informacji, które do mnie doszły wynika, że mamy cofniętą licencję.
Martin Konczkowski (obrońca Ruchu):
- To co się dziś wydarzyło, było niecodzienne. Coś takiego zdarzyło mi się pierwszy raz, nie wiedziałem, czego się spodziewać i czy mecz zostanie w ogóle dokończony. Kibice byli sfrustrowani, na pewno mocno ich to boli. Trudno się dziwić temu, że byli wkurzeni. Wiemy, jak wyglądała nasza gra i wyniki w ostatnim czasie. W drugiej połowie pokazaliśmy się z lepszej strony, ale i tak z tego remisu nic nie wynika. Nie możemy mówić, że spadamy przez rękę Siemaszki. Na taki, a nie inny wynik gra się cały sezon. Musimy uderzyć się w pierś, bo cały sezon był słaby w naszym wykonaniu. Po drodze zabrano nam cztery punkty, ale w końcowym rozrachunku one też nic nam nie dały.
źródło: Niebiescy.pl