Ireneusz Psykała (trener juniorów):
- Jeśli chodzi o jakość, to była ona słaba. Brakowało przede wszystkim płynności. Boisko nie pozwalało na szybką grę, każde dotknięcie przez piłkę podłoża spowalniało grę. Niemniej pierwsza nasza bramka padła po firmowej akcji - kilka podań od nogi do nogi zakończonych celnym strzałem - przebłyski więc były. Bardzo łatwo oddaliśmy przeciwnikowi bramki. GKS Tychy zrobił zbyt mało, by dostać taką premię, jak rzut karny czy proste błędy w obronie. Nie zamykaliśmy wolnych stref, nie przesuwaliśmy się w stronę piłki i każda tak zwana "druga piłka" należała do rywala.
Brało się to z tego, że nie reagowaliśmy na to, jak ona "chodzi". Jeśli jednak przegrywa się 1:3, a kończy remisem 3:3 trzeba pochwalić zespół za walkę do końca. I oby to była dobra lekcja na przyszłość, aby w każdym meczu grać do końcowego gwizdka. Myślę, że początek spotkania też miał wpływ na to, jak ono się ułożyło. Kontuzja Paszka w bramce wprowadziła dużo niepotrzebnego zamieszania. Trzeba jednak powiedzieć, że Tarasz zagrał bardzo poprawny mecz.
źródło: AP Ruch Chorzów