Ruch Chorzów nie przedłużył serii meczów bez porażki. Niebiescy przegrali na własnym boisku z Legią Warszawa 0:2. O rezultacie spotkania przesądziły dwa gole Nemanji Nikolicia.
W niedzielę przy Cichej mierzyły się zespoły, które póki co w tabeli zajmują miejsca dalekie od oczekiwanych. Ruch, aspirujący do gry w grupie mistrzowskiej, plasował się na 11. miejscu, zaś broniąca tytułu Legia tuż za ich plecami.
Niebiescy dobrze rozpoczęli spotkanie. Nie mogło być mowy o jakiejkolwiek bojaźliwości, czy zachowawczości - przedmeczowe zapewnienia o grze o pełną pulę szybko się sprawdziły. Już w 5. minucie po świetnym prostopadłym podaniu Kamila Mazka, sam na sam z bramkarzem wyszedł Piotr Ćwielong, ale sędzia słusznie zasygnalizował spalonego.
Przez kolejne minuty Niebiescy starali się zdominować spotkanie w środku pola. I długimi fragmentami realizowali cel, ale realnego zagrożenia pod bramką rywali nie byli w stanie stworzyć. Dobre kontrataki kończyły się na dwudziestym metrze, a szarże Kamila Mazka były efektowne, lecz nie przynosiły dokładnych centr. Kilka dobrych dośrodkowań ze stałych fragmentów posłał Patryk Lipski, ale koledzy nie potrafili zrobić z nich użytku.
Legia do głosu dochodziła rzadziej, ale była głośniejsza. Pojedynek sam na sam z Kamilem Lechem przegrał Nemanja Nikolić, strzał w słupek (po rykoszecie) oddał Vadis Odidja-Ofoe. Do siatki gościom udało się trafić w 40. minucie. Do długiego zagrania Thibault Moulina w tempo wyszedł Nikolić i pomimo asysty obrońcy i skrócenia kąta przez Lecha, dobrze wykonał swoje zadanie.
Druga połowa była o wiele mniej atrakcyjna. Legii zależało na tym, by utrzymać korzystny rezultat i skupiała się na kontrach. Gospodarze starali się to wykorzystać, ale brakowało im argumentów w ofensywie. Jakub Arak niemal nie istniał. Starał się dryblować, odgrywać do partnerów, ale okazji miał jak na lekarstwo, bo podania w zasadzie do niego nie dochodziły. Waldemar Fornalik starał się dać drużynie impuls wprowadzając Bartosza Nowaka i Miłosza Przybeckiego. Nie poskutkowało. - Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, ale brakowało ostatniego podania. Nie stwarzaliśmy poważnego zagrożenia - krytycznie oceniał inny rezerwowy, Łukasz Moneta.
W 76. minucie Legia wyprowadziła drugi skuteczny cios. Trafił, po raz kolejny, Nikolić, ale tym razem dopisało mu szczęście. Piłka odbiła się jeszcze od Rafała Grodzickiego i zmyliła Lecha. Potem warszawianie kompletnie oddali pole gospodarzom, ale mogli zrobić to z czystym sumieniem. Mimo, że Ruch był częściej przy piłce, kompletnie nie potrafił na tym skorzystać. Kolejne stałe fragmenty nie przynosiły najmniejszego skutku, podobnie jak próby dośrodkowań z obu skrzydeł.
Ostatecznie Niebiescy zakończyli mecz bez celnego strzału na koncie. Brak Mariusza Stępińskiego szybko dał się we znaki. - Wszyscy widzieli, że mieliśmy w dniu dzisiejszym jednego napastnika. I to napastnika, który dopiero terminuje i powinien uczyć się gry w Ekstraklasie - zauważył Fornalik. Jak dodał, na dniach na treningu ma pojawić się dwóch nowych snajperów. Jednym z nich najpewniej będzie Eduards Visnakovs.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 0:2 (0:1) Legia Warszawa
Bramki: Nikolić 39', Nikolić 76'
Żółte kartki: Oleksy, Ćwielong, Moneta - Bereszyński, Lewczuk
Składy:
Ruch: Lech - Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy - Mazek (62' Przybecki), Surma, Urbańczyk, Lipski (66' Nowak), Ćwielong - Arak (74' Moneta).
Rezerwowi: Skaba, Cichocki, Walski.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Rafał Grodzicki
Legia: Malarz - Bereszyński, Pazdan, Lewczuk, Hlousek - Guilherme (77' Broź), Odjidja-Ofoe, Kopczyński, Moulin (56' Jodłowiec), Kucharczyk (42' Langil) - Nikolić.
Rezerwowi: Majecki, Rzeźniczak, Hamalainen, Prijović.
Trener: Besnik Hasi
Kapitan: Michał Pazdan
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 9000 (w tym 650 kibiców Legii)
źródło: Niebiescy.pl