Niebiescy odnieśli pierwszy w tym sezonie triumf w meczu wyjazdowym. Przełamali się na stadionie Wisły Kraków, choć mecz rozpoczął się dla nich w najgorszy możliwy sposób.
Krakowianie na stadion przy Reymonta wrócili po prawie miesięcznej przerwie. Liczyli, że przy własnej publiczności będzie im łatwiej o przełamanie po trzech kolejnych wyjazdowych porażkach. Ale podobny cel miał Ruch - dotąd odniósł tylko jedno ligowe zwycięstwo i łaknął kolejnego. A pod Wawelem Niebiescy wcale nie czuli się obco, bo w ślad za nimi wyruszyła bardzo liczna grupa fanów.
Mecz rozpoczął się dla gospodarzy wyśmienicie. Pogubiła się defensywa Ruchu, podanie otrzymał Mateusz Zachara i płaskim uderzeniem otworzył wynik. Ale chorzowianie wcale nie dali się zepchnąć do defensywy. Robili wszystko, by jak najszybciej odrobić stratę. Na skrzydle szarpał Kamil Mazek, a po strzale Patryka Lipskiego z rzutu wolnego piłka odbiła się od słupka.
Losy meczu odwrócił jednak ten, na którego liczy się w Ruchu najmocniej. Temat sprzedaży Mariusza Stępińskiego przewija się w mediach w każdym tygodniu. Natomiast trudno sobie wyobrazić, co się stanie, jeżeli "Stępel" rzeczywiście odejdzie. Znów walczył za dwóch, a wysiłki ukoronował golem w 24. minucie, gdy odnalazł się w polu karnym i strzałem w środek bramki pokonał Michała Miśkiewicza.
Po wyrównującym trafieniu mecz się zaostrzył. Nie brakowało ostrych starć w środku boiska, a bliższa gola była Wisła. Tuż przed przerwą Krzysztof Drzazga uderzył głową, ale tylko w słupek. To było dla Niebieskich ostrzeżenie, którego nie zignorowali. Po zmianie stron zdecydowanie przejęli inicjatywę i dążyli do drugiego gola.
Dużo wnosiły akcje skrzydłowych - Mazka i Piotra Ćwielonga. Stępiński wdzierał się w pole karne, próbował też ukąsić z dystansu. Długo nie przynosiło to skutku, w końcu drogę do celu znalazł Paweł Oleksy. Obrońca, który wrócił do podstawowego składu, odpłacił trenerowi za zaufanie. W 68. minucie uderzenie Michała Koja odbił Miśkiewicz, ale przy dobitce Oleksego tuż sprzed linii bramkowej nie miał już najmniejszych szans.
Druga bramka uskrzydliła Niebieskich. Dariusz Wdowczyk szybko wykorzystał trzy zmiany, ale żaden z rezerwowych nie był w stanie odmienić gry apatycznej Wisły. Niebiescy dominowali w środku pola i co rusz meldowali się pod bramką rywali. O mały włos nie trafili do siatki po raz trzeci, ale znów na przeszkodzie stanął słupek (tym razem Martinowi Konczkowskiemu).
- Myślę, że ten mecz da chłopakom wiarę w to, co robią i będzie bodźcem dla dalszej pracy - trener Fornalik nie krył zadowolenia. Trudno mu się dziwić, bo jego zespół mimo nieudanego początku spotkania, potrafił się podnieść i w pełni zasłużenie zwyciężył.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Wisła Kraków 1:2 (1:1) Ruch Chorzów
Bramki: Zachara 5' - Stępiński 24', Oleksy 55'
Żółte kartki: Sadlok, Mójta, Mączyński - Grodzicki
Składy:
Wisła: Miśkiewicz - Bartosz, Głowacki, Sadlok, Pietrzak - Boguski, Mączyński, Popović (66' Brlek), Drzazga (46' Ondrasek), Małecki (58' Mójta) - Zachara.
Rezerwowi: Zając, Żemło, Uryga, Cywka.
Trener: Dariusz Wdowczyk
Kapitan: Arkadiusz Głowacki
Ruch: Lech - Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy - Mazek (69' Moneta), Surma, Urbańczyk, Lipski, Ćwielong - Stępiński (90' Arak).
Rezerwowi: Skaba, Cichocki, Kowalczyk, Walski, Nowak.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Rafał Grodzicki
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Widzów: 12703 (w tym 2900 kibiców Ruchu)
|
źródło: Niebiescy.pl