Po szalonej końcówce Ruch Chorzów podzielił się punktami z Wisłą Płock. Gola na wagę remisu chorzowianie strzelili w doliczonym czasie gry! Rzut karny pewnie wykorzystał kapitan zespołu Rafał Grodzicki.
- Poszukiwania optymalnego ustawienia trwają - oświadczył kilka dni temu trener Waldemar Fornalik. Jego słowa znalazły odzwierciedlenie w wyjściowym ustawieniu na poniedziałkowy mecz. W środku pomocy pojawił się Maciej Urbańczyk, zaś miejsce między słupkami zajął Kamil Lech.
Dla 21-letniego golkipera była to sprawa przełomowa. Wychowanek Ruchu z seniorskim zespołem trenuje od 16. roku życia. Ale w pierwszym zespole zagrał tylko raz - w 2014 roku w eliminacjach Ligi Europy. Zastąpił wówczas, w dogrywce, Krzysztofa Kamińskiego, który ujrzał czerwoną kartkę.
Od pierwszego gwizdka mecz nie porywał. Wisła oddała Niebieskim inicjatywę, ale ci niewiele potrafili wskórać. Pierwsze poważne zagrożenie stworzyli w 25. minucie - Mariusz Stępiński podjął decyzję o strzale z ponad 20 metrów, a Seweryn Kiełpin usiłując piłkę złapać... wypuścił ją z rąk i przepuścił między nogami. Skończyło się tylko na rzucie rożnym.
Tuż przed przerwą na prowadzenie mogli wyjść goście. Jose Kante minął dwóch obrońców i uderzył po ziemi. Lech "wypluł" piłkę, ale zdołał ją wygarnąć spod nóg nadbiegającego rywala.
Chwile później płocczanie swoją szansę już wykorzystali. Kompletnie nie kryty Merebaszwili zacentrował w "szesnastkę", a gola - pierwszego w swojej półrocznej przygodzie z Ekstraklasą - strzelił Jose Kante. Jednak to Niebiescy zdobyli bramkę do szatni! Trafił niezawodny Stępiński. Napastnik świetnym uderzeniem głową wykończył akcję, którą... sam wyprowadził.
Końcowe fragmenty pierwszej połowy były jej zdecydowanie najatrakcyjniejszymi. Można było przypuszczać, że w drugiej części zawodnicy obu ekip spróbują pójść za ciosem i zagrają odważniej. Nic z tych rzeczy - gra była wyrównana, ale brakowało w niej jakości.
Receptą na brak kreatywności w ofensywie miały być strzały z dystansu. W Ruchu próbowali Maciej Urbańczyk i Michał Koj, ale brakowało celności. O krok od powodzenia był Sergiej Kriwiec, trafiając w słupek.
W 80. minucie Wisła objęła prowadzenie. Dominik Furman posłał kilkudziesięciometrowe, prostopadłe podanie do Giorgiego Merebaszwiliego. Chorzowscy stoperzy kompletnie się pogubili, dopuszczając Gruzina do strzału, ale błąd popełnił także Lech. Zbyt pochopnie wyszedł z bramki i ułatwił sprawę strzelcowi.
Przed poniedziałkowym spotkaniem na Cichą wróciła Omega. Legendarny zegar nieubłaganie odliczał kolejne sekundy do końcowego gwizdka. Na boisku pojawił się drugi napastnik - Jakub Arak. Kolejne ataki chorzowian nie przynosiły skutku, aż do 90. minuty. Wtedy po uderzeniu Miłosza Przybeckiego piłkę ręką, w polu karnym, zatrzymał Przemysław Szymiński. Ciężar wykonywania jedenastki wziął na siebie, jak na kapitana przystało, Rafał Grodzicki. I zadaniu podołał!
Goście byli załamani, bo z rąk wymknęło się im niemal pewne zwycięstwo. Niebiescy zaś, choć wydarli korzystny wynik, nie popadali w euforię. - Nie graliśmy dobrze, nie ma co się oszukiwać. Przed nami ciężka praca - podsumował trener Fornalik.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 2:2 (1:1) Wisła Płock
Bramki: Mariusz Stępiński 45', Grodzicki 90' (k) - Kante 45', Merebaszwili 80'
Żółte kartki: Mariusz Stępiński - Rogalski, Furman, Szymiński, Stefańczyk
Składy:
Ruch: Lech - Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Koj - Przybecki, Surma, Urbańczyk (85' Arak), Lipski (57' Nowak), Ćwielong (75' Mazek) - Mariusz Stępiński.
Rezerwowi: Skaba, Oleksy, Hanzel, Moneta.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Rafał Grodzicki
Wisła: Kiełpin - Stefańczyk, Szymiński, Bożić (85' Byrtek), Patryk Stępiński - Merebaszwili, Furman, Rogalski (64' Kriwiec), Ilijew, Reca (58' Kun) - Kante.
Rezerwowi: Kryczka, Sielewski, Hemeha, Drozdowicz.
Trener: Marcin Kaczmarek
Kapitan: Maksymilian Rogalski (od 64. minuty Seweryn Kiełpin)
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 6176 (w tym 160 kibiców Wisły)
|
źródło: Niebiescy.pl