Ambitna walka Niebieskich, świetny występ Ondreja Dudy i fatalne błędy arbitrów - taki był obraz niedzielnego spotkania przy Łazienkowskiej. Legia pokonała Ruch 2:0 i została nowym liderem Ekstraklasy.
Legia przystępowała do meczu mocno osłabiona - za nadmiar żółtych kartek przymusowy odpoczynek czekał Guilherme i Michała Kucharczyka. Ich absencja była szansą dla rezerwowych; konkretnie dla Michała Masłowskiego i Ondreja Dudy. To właśnie Słowak okazał się kluczową postacią spotkania.
Nie można Niebieskim zarzucić, że zagrali bojaźliwie. Przeciwnie - pokazali charakter, walczyli o każdą piłkę, ale nie zdecydowali się na wymianę ciosów. Raczej spokojnie wyczekiwali na okazję do kontrataku. Jedna z nich nadarzyła się w 16. minucie. Zapowiadało się naprawdę obiecująco - chorzowianie wyruszyli z atakiem czterech na trzech, ale Maciej Iwański zdecydował się przetrzymać piłkę, czym wyraźnie spowolnił atak. Futbolówka trafiła w końcu do Mariusza Stępińskiego, ale ten z ostrego kąta nie trafił w bramkę.
Niedługo potem kolejny kontratak zaprzepaścił niecelnym podaniem Tomasz Podgórski. Ruch próbował, szarpał, ale nie był w stanie z przytupem wkroczyć w pole karne przeciwnika. "Legioniści" tego problemu nie mieli, przede wszystkim dzięki Ondrejowi Dudzie. Najpierw postraszył Niebieskich udaną solową akcją, zakończoną celnym strzałem na bramkę. Potem jego efektowny strzał z dwudziestu metrów wylądował na poprzeczce. Duda napędzał swój zespół, inicjował w zasadzie każda jego akcję. Jedna z nich otworzyła wynik - w 30. minucie do prostopadłego podania doszedł Nemanja Nikolić, zacentrował piłkę w pole karne, a Paweł Oleksy przy próbie wybicia niefortunnie trafił do własnej siatki. Trudno winić obrońcę za tę interwencję, bo gdyby nie próbował ratować sytuacji, do "pustaka" zapewne bez kłopotu trafiłby Aleksandar Prijović.
Niestety, powtórki telewizyjne nie pozostawiły wątpliwości - w tej akcji wychodzący do podania Nikolić był na pozycji spalonej. Jakby tego było mało, tuż przed przerwą Kamil Mazek oberwał w polu karnym od Adama Hlouska. Obrońca warszawian uderzył naciskającego go zawodnika Ruchu łokciem w twarz. Mazek najpierw zwijał się z bólu, a po chwili jego twarz wyglądała jak po przyjęciu lewego sierpowego od boksera wagi ciężkiej. Gwizdek Pawła Gila milczał.
Gdy wydawało się, że poddenerwowani chorzowianie zechcą wyrównać rachunki, to rywale podwyższyli rezultat. Tym razem zgodnie z przepisami i przy pomocy defensywy Ruchu. Najpierw Martin Konczkowski wybił piłkę sprzed linii bramkowej po strzale Nikolicia. W konsekwencji dośrodkowanie z rzutu rożnego przedłużył Tomasz Jodłowiec, a kompletnie niepilnowany przy dalszym słupku Hlousek z bliska pokonał Putnockiego. Zawodnicy Ruchu zachowali się wyjątkowo pasywnie.
Drugi gol spowodował, że gospodarze zwolnili tempo swoich ataków, ale wciąż kontrolowali przebieg widowiska. Trener Waldemar Fornalik przeprowadził kilka zmian, jednak ani Marek Zieńczuk, ani Łukasz Hanzel nie potrafili odmienić poczynań Ruchu. Chorzowianie w drugiej połowie wyglądali na kompletnie rozbrojonych, z amunicją do zdobywania bramek pozostawioną w szatni. Nie stworzyli sobie żadnej sytuacji, która pozwoliłaby na strzelenie choć honorowego gola. Teraz muszą intensywnie myśleć o spotkaniu z Cracovią. Te odbędzie się przy Cichej, już w najbliższą środę.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Legia Warszawa 2:0 (1:0) Ruch Chorzów
Bramki: Oleksy 31' (s), Hlousek 49'
Żółte kartki: Duda, Jodłowiec, Lewczuk - Grodzicki
Składy:
Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Lewczuk, Pazdan, Hlousek - Masłowski (90' Bereszyński), Borysiuk, Jodłowiec, Duda - Prijović (85' Vranjes), Nikolić.
Rezerwowi: Szumski, Broź, Brzyski, Niezgoda, Rzeźniczak.
Trener: Stanisław Czerczesow
Kapitan: Michał Pazdan
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy - Mazek, Surma (70' Hanzel), Iwański, Lipski, Podgórski (58' Zieńczuk) - Stępiński (80' Efir).
Rezerwowi: Skaba, Szyndrowski, Lenartowski, Moneta.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Rafał Grodzicki
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 24021 (w tym 610 kibiców Ruchu pomimo zakazu wyjazdowego)
|
źródło: Niebiescy.pl