21-letni
Konrad Korczyński zagrał we wszystkich tegorocznych sparingach Ruchu Chorzów i wiele wskazuje na to, że trener Waldemar Fornalik widzi w nim alternatywę dla Martina Konczkowskiego. Były zawodnik Salosu Szczecin z całych sił walczy o to, by znaleźć się w kadrze Niebieskich na rundę wiosenną. - Robiłem, co mogłem, żeby tutaj trafić. Starałem się na każdym treningu, zarówno w rezerwach jak i pierwszej drużynie. Dawałem z siebie sto procent i to zaowocowało wyjazdem na Cypr - opowiada "Korek".
To twoje drugie podejście do zespołu Ruchu Chorzów. Dlaczego za pierwszym razem się nie udało?
Konrad Korczyński: - Miałem wtedy osiemnaście lat, udało mi się strzelić kilka bramek w juniorach i trener Jacek Zieliński wziął mnie do pierwszej drużyny. Podpisałem wtedy trzyletni kontrakt, który zresztą obowiązuje do dzisiaj. Przeszedłem cały letni okres przygotowawczy, ale kadra była bardzo szeroka i trener chciał zrezygnować z kilku zawodników. Akurat padło na mnie, zostałem zesłany do rezerw i trenowałem tam już do końca sezonu.
Rok później zostałeś wypożyczony do Kotwicy Kołobrzeg, dla której rozegrałeś 17 spotkań. Gra w drugiej lidze pozwoliła ci się rozwinąć?
- To było naprawdę dobre doświadczenie. Przed Ruchem grałem tylko w juniorach, a tutaj miałem okazję występować w drużynie seniorów. Na początku, jako młodzieżowiec, byłem podstawowym graczem, jednak później się to zmieniło. Być może zaważyła na tym moja forma. Powodem mogły być też zmiany trenerów, bo mieliśmy ich aż trzech przez cały sezon. Raz grałem, raz nie grałem, ale można powiedzieć, że większość czasu spędziłem na ławce rezerwowych. Wśród tych 17. spotkań chyba tylko 8 czy 9 razy wyszedłem w pierwszej jedenastce. Było to jednak cenne doświadczenie, nie żałuję tego i dobrze wspominam czas spędzony w Kotwicy.
Wystarczyło, by zainteresował się tobą trener Waldemar Fornalik.
- Wróciłem z wypożyczenia i na początku nie było wiadomo, czy znowu gdzieś pójdę, czy będę w Chorzowie. Trenerzy się naradzili i dostałem informację, że chcą, abym został w Ruchu na pół roku. Chcieli mi się przyglądać, a ja robiłem wszystko co w mojej mocy, żeby dostać się pierwszej drużyny. Trenowałem przez pół roku w rezerwach i miałem nawet mały epizod, gdy były braki kadrowe w pierwszym zespole. Znalazłem się wtedy w osiemnastce na wyjazdowy mecz z Lechem, a później znów wróciłem do rezerw. Odebrałem to jako sygnał, że muszę jeszcze ciężej pracować, jeżeli chcę się zadomowić w pierwszej drużynie na dłużej.
W pierwszym etapie zimowych przygotowań zagrałeś we wszystkich trzech sparingach, a następnie zostałeś zaproszony na zgrupowanie na Cypr. To jasny sygnał, że udało ci się coś wywalczyć.
- Kiedy kilka miesięcy temu wróciłem do Ruchu, zdecydowanie zmieniło się moje podejście. Zacząłem więcej pracować nad sobą, skupiłem się na mojej sile fizycznej, bo zawsze byłem chudy i mały. Teraz jestem obrońcą i wypada być silniejszym i większym. Odebrałem to jako nagrodę za pracę, jaką wykonałem. To było naprawdę sporo poświęceń, dużo pracy włożyłem w to, żeby tutaj trafić. Robiłem, co mogłem, starałem się na każdym treningu, zarówno w rezerwach jak i pierwszej drużynie. Dawałem z siebie sto procent i to zaowocowało wyjazdem na Cypr. Jestem zadowolony i robię wszystko, żeby zostać tutaj na dłużej.
W sparingach oglądamy cię na prawej obronie, choć pamiętam, że kiedy trafiłeś do Ruchu, byłeś skrzydłowym. Skąd ta zmiana?
- Podczas pierwszego podejścia do drużyny Ruchu byłem lewoskrzydłowym i czasem występowałem też na prawej stronie. W juniorach i Młodej Ekstraklasie grałem na mojej nominalnej pozycji, jednak w momencie kiedy rezerwy objął trener Tomasz Fornalik, to znalazł dla mnie miejsce na prawej obronie. Wypróbował mnie w jednym czy dwóch meczach, spodobałem się i tak zostało. Coraz lepiej się czuję na tej pozycji, a ponadto dużo pomagają mi trenerzy. Podpowiadają mi, gdzie robię błędy w ustawieniu, bo cały czas ciągnie mnie do przodu. Gram teraz jako prawy obrońca i robię wszystko, żeby trenerzy byli zadowoleni z mojej gry.
Swoją przyszłość widzisz już wyłącznie na prawej obronie?
- Gram tam, gdzie mnie ustawi trener. Dostosowuję się do tego, jakie otrzymuję zadania i staram się z tego wywiązać jak najlepiej.
Na Cyprze otrzymałeś szansę gry w każdym z trzech dotychczasowych sparingów. Jak oceniasz te spotkania, rywali oraz swoją dyspozycję?
- Trenerzy dobrze to wszystko dobierają. Według mnie gramy z coraz lepszymi rywalami. Pierwszy nie był zbyt wymagający, choć oczywiście nie chcę niczego ujmować temu zespołowi, ale kolejni przeciwnicy na pewno byli silniejsi. Dużym plusem jest to, że obrona gra na zero, nie tracimy bramek i miejmy nadzieję, że to będzie miało przełożenie na ligę. Trenerzy poświęcają dużo czasu, żeby defensywa funkcjonowała w ten sposób. Najważniejsze, że są efekty, nie tracimy bramek, a nasze gole z czasem przyjdą i w lidze już będzie wpadać.
Jaki są twoje cele na najbliższe pół roku?
- Jestem teraz na Cyprze i skupiam się na najbliższych treningach oraz kolejnym sparingu. Chciałbym zostać w pierwszej drużynie i będę robił wszystko, żeby trenerzy chcieli ze mnie korzystać. Nie mówię, że od razu będę atakował pierwszą jedenastkę. Stawiam sobie małe cele i na początku po prostu chcę się zadomowić na dobre w pierwszej drużynie, żeby trenerzy widzieli we mnie realną alternatywę na pozycji, na której mnie ustawią. Zrobię wszystko, żeby grać dla Ruchu jak najlepiej. Zostało mi pół roku kontraktu i będę robił wszystko, by tutaj zostać.
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)