Czekałem z tym felietonem do końca sezonu. Upływał on pod znakiem rosnącej nadziei na lepsze czasy Ruchu. Trochę nią zachwiało dramatyczne 0:4 z Jagiellonią, z którą na ogół w Chorzowie wygrywaliśmy, i to wysoko. Kiedy jednak ta sama Jagiellonia w parę dni później przegrała w Niecieczy 0:2, byłem pewien naszego sukcesu w...tejże Niecieczy, wierząc w cudowność sportu, a zwłaszcza piłki nożnej, polegającą na przemienności rezultatów: skoro ulegliśmy białostoczanom, a oni polegli z Termalicą, to my z nią wygramy. I sprawdziło się! A że Lech przegrał w Gliwicach, utrzymaliśmy 5 miejsce w tabeli - już z dość dużą przewagą nad zespołami z grupy spadkowej.
Co tu dużo mówić, trochę odwykliśmy od takiej wysokiej lokaty, choć my, starzy kibice Ruchu, przywykliśmy do stawiania wysokiej poprzeczki swoim ulubieńcom i piąta pozycja nie jest szczytem naszych marzeń. My ciągle chcemy mierzyć w mistrzowski tytuł - w ten upragniony piętnasty, wyczekiwany od roku 1989!
Ale bądźmy realistami i cieszmy się tym, co drużyna osiągnęła. A osiągnęła doprawdy bardzo wiele. Połączenie rutyny dojrzałych zawodników z zapałem do gry najmłodszych przyniosło nadspodziewanie dobre rezultaty. Słowa szczególnej wdzięczności kieruję do Waldemara Fornalika, naprawdę wspaniałego trenera, skromnego przy tym, wyważonego w opiniach i niezwykle sympatycznego człowieka. Jego obecność w Ruchu to gwarancja komfortu psychicznego wszystkich - zawodników, kibiców.
Panu Waldemarowi i jego sztabowi trenerskiemu, Zawodnikom, Kierownictwu klubu, Sympatykom i Czytelnikom portalu życzę najserdeczniej pięknych Świąt Bożego Narodzenia i wszelkiej pomyślności w Nowym Roku.
A na koniec - tradycyjnie - wyliczenia statystyczne w mojej kronice Ruchu: mecz w Niecieczy był 2015. potyczką w ekstraklasie i 1030. wygraną; zremisowaliśmy 550 meczów, a przegraliśmy 541; stosunek bramek 3057:2642.
JAN MIODEK
źródło: Niebiescy.pl