Po serii dobrych spotkań przyszło to gorsze. I to niestety z ekipą, która zbliżyła się znacznie do drużyny Ruchu w ligowej tabeli. Dziś nie Bełchatów był poza zasięgiem Niebieskich tylko sam Arkadiusz Piech, który zdobył wszystkie cztery bramki dla swojego zespołu. Trafienie Helika i samobójcze Baranowskiego nie wystarczyły i przed chorzowianami jeszcze sporo walki o utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie.
Zgodnie z oczekiwaniami, po udanym meczu w Bielsku-Białej Waldemar Fornalik w końcu zyskał komfort dysponowania żelazną jedenastką. Nawet powracający po kontuzji Paweł Oleksy miał problem, by załapać się na grę od pierwszych minut. Marek Szyndrowski udowodnił, że to jeszcze zbyt wcześnie, by postawić na nim krzyżyk. Z kolei stara, nowa miotła bełchatowskiego zespołu postawiła na tych graczy, którzy są jeszcze dostępni. Odsunięci od pierwszego składu Telichowski i Baran, zostali zastąpieni odpowiednio - Flisem i Szymańskim.
Goście wiedząc, że biernością w Chorzowie niczego nie osiągną, mieli szansę na wyjście na prowadzenie już po 5 minutach gry. Pomogła im w tym niepewna interwencja Putnockiego, który źle wypiąstkował piłkę po kornerze. Ta spadła na 11 metrze pod nogami jednego z zawodników Bełchatowa. Na szczęście Ruchu, na linii bramkowej znalazł się Michał Helik, który uratował swój zespół przed utratą gola. W odpowiedzi Niebiescy ruszyli z kontrą, po której żółtą kartkę za faul zarobił Michał Mak, a zespół z Cichej zyskał rzut wolny. Ostatecznie z pierwszej groźnej okazji dla podopiecznych Waldemara Fornalika niewiele wyszło, choć Kuświk miał szansę na obciążenie konta Emilijusa Zubasa.
W zasadzie spotkanie już w 17 minucie powinno się zakończyć dla Maka. Ofensywny gracz "Torfiorzy" spóźniony bez pardonu potraktował uciekającego mu Martina Konczkowskiego. Arbiter nie pokazał mu jednak drugiej żółtej kartki. Ruch w końcu też przeszedł do konkretów. Co prawda tylko za sprawą stałego fragmentu gry, ale strzał Filipa Starzyńskiego sprawił już więcej problemów golkiperowi gości. Recepta bełchatowian na drużynę z Chorzowa była prosta - piłki grane na wolne pole do Piecha miały storpedować szyki obronne zastawione przez Niebieskich. Helik i Grodzicki mocno pilnowali swojego byłego kolegę, ale ten i tak znalazł sposób, by trafić do siatki "Puto". Piech doskonale wykorzystał dogranie Maka, świetnie przyjął piłkę w szesnastce i pewnie wykorzystał sytuację sam na sam.
Jakby tego było mało, chorzowianie chwilę wcześniej stracili Filipa Starzyńskiego, który z powodu kontuzji opuścił plac gry. Prawdopodobnie z powodu złamanych żeber. Jego rolę na boisku przejął Efir. Jednak to nie on powinien być bohaterem akcji z 37 minuty, a Michał Helik. Młody defensor wchodzący na idealną wrzutkę zaserwowaną przez Marka Zieńczuka lekko strącił piłkę, a ta jedynie odbiła się od wewnętrznej części słupka. Rękawy do pracy zakasał też Kuświk, który wracał po piłkę nawet na pozycję zajmowaną nominalnie przez Łukasza Surmę. Mimo to indywidualne błędy popełniane przez Niebieskich przeważały i doprowadziły do sytuacji, w której bełchatowianie zamknęli gospodarzy na własnej połowie. I gdyby nie jeszcze w miarę funkcjonująca defensywa, wynik mógłby być zupełnie inny. Ratunkiem na coraz gorzej wyglądającą grę chorzowian mogła być tylko przerwa i męska rozmowa z Waldemarem Fornalikiem.
Po przerwie niewiele wskazywało na to, że obraz gry ulegnie zmianie. Drużyna prowadzona przez Kamila Kieresia w pełni kontrolowała to, co robili piłkarze Ruchu. Jedyna nadzieja przy Cichej związana była ze stałymi fragmentami gry. Te jednak, choć bite mocno i celnie przez Marka Zieńczuka w ogóle nie przynosiły rezultatu. Blady strach padł na chorzowian, kiedy "Zieniu" upadł z grymasem bólu. Strata kolejnego kreatywnego zawodnika w ofensywie byłaby niepowetowana. Na szczęście były zawodnik Wisły Kraków potrzebował tylko kilku chwil, by dojść do siebie. O tym, jak ważny jest Zieńczuk przekonaliśmy się w 58 minucie. Jego dośrodkowanie z rzutu rożnego znalazło Michała Helika, który strzałem głową doprowadził do wyrównania. Warto zaznaczyć, że był to pierwszy gol 19-latka na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
Odpowiedź gości była natychmiastowa. Już 4 minuty po golu Helika, do siatki po raz kolejny trafił Arkadiusz Piech. Tym razem po dośrodkowaniu z lewej strony znów doskonale okiełznał futbolówkę i pomiędzy nogami "Puto" umieścił ją w siatce. Kolejny raz trafienie przyjął z pokorą, bez emocji dając wyraz szacunku dla Ruchu. Fornalik zareagował natychmiast wprowadzając Jakuba Kowalskiego zamiast Rołanda Gigołajewa. To jednak był dzień Arkadiusza Piecha, który już w 70 minucie mógł pochwalić się hat-trickiem na swoim koncie. Po rajdzie prawym skrzydłem kolejny raz bez najmniejszych problemów pokonał bezradnego Matusa Putnockiego. "Arek Piech, Arek Piech!" - jak za dawnych lat skandowali kibice, gratulując wyczynu byłemu napastnikowi klubu z Cichej. Fornalik sięgnął po jeszcze jednego asa - Eduardsa Visnakovsa, jednak nie zagrał va banque, bo zdjął Grzegorza Kuświka.
"Wiśnia" podobnie jak w marcowym spotkaniu w Bełchatowie odwdzięczył się trenerowi za szansę. Już pięć minut po wejściu na boisko sprytnie zachował się na przedpolu i po dograniu z prawej strony podpuścił rywala na tyle, że Paweł Baranowski skierował futbolówkę do własnej siatki. Gęstniejące opady deszczu zaczęły też znacznie utrudniać grę. Nerwowe zachowanie chorzowian nie pozwalało im rozwinąć skrzydeł, dlatego szarpane akcje nie miały szans powodzenia. Choć Niebiescy sprawiali wrażenie, że brakuje im niewiele do strzelenia bramki wyrównującej. Ostatecznie ze złudzeń obdarł ich Piech, który wykończył akcję 2 na 1 swojego zespołu. Napastnik "Brunatnych" zakończył mecz z dorobkiem czterech bramek.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 2:4 (0:1) GKS Bełchatów
Bramki: Helik 58', Baranowski 79' (s) - Piech 28', Piech 63', Piech 70', Piech 90'
Żółte kartki: Grodzicki, Kuświk, Zieńczuk, Helik, Kowalski - Michał Mak, Rachwał, Wroński
Składy:
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Helik, Szyndrowski - Zieńczuk, Surma, Babiarz, Starzyński (26' Efir), Gigołajew (67' Kowalski) - Kuświk (76' Visnakovs).
Rezerwowi: Skaba, Malinowski, Oleksy, Urbańczyk.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Łukasz Surma
Bełchatów: Zubas - Zbozień, Baranowski, Flis, Mójta - Wroński (82' Prokić), Rachwał, Szymański (45' Witasik), Wacławczyk (71' Poźniak), Michał Mak - Piech.
Rezerwowi: Trela, Michalski, Prokić, Małkowski, Olszar.
Trener: Kamil Kiereś
Kapitan: Patryk Rachwał
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 4750 (w tym 59 kibiców GKS-u)
|
źródło: Niebiescy.pl