Łukasz Surma (pomocnik Ruchu):
- Mamy w pamięci, że taki sam wynik był z Esbjergiem, więc mecz rewanżowy może być podobny jak ten z Danii. Trzeba będzie jednak zagrać jeszcze bardziej agresywnie. Dziś było widać, że kiedy zostawiliśmy trochę miejsca zawodnikowi z numerem 10 (Cleiton Xavier - przyp. red.), to on naprawdę może zrobić różnicę. Nie możemy sobie pozwolić w Kijowie na chwilkę dekoncentracji.
Pokazaliśmy się z dobrej strony, a ja mam wrażenie, że tylko Legia gra z Aktobe, a Ruch w ogóle nie gra o Ligę Europy. My się jednak nie poddajemy i walczymy dalej. W szatni powiedzieliśmy sobie, że największym błędem byłoby to, gdybyśmy oddali inicjatywę Metalistowi. To by się dla nas źle skończyło. Nasze atakowanie to też była jakaś forma obrony, bo jak mieliśmy piłkę i atakowaliśmy, to Metalist tego nie robił. Wiedzieliśmy, że oni są bardzo groźni w ataku pozycyjnym, gdzie w lidze ukraińskiej potrafią go prowadzić, nawet z meczach z Szachtarem Donieck.
Przyzwyczailiśmy się, że musimy udowadniać to, iż nie jesteśmy "wielbłądami", tylko dobrą drużyną. I będziemy to robić tak długo, jak długo nikt nie będzie w nas wierzył. Myślę, że zasłużyliśmy na uwagę, kiedy eliminujemy drużyny z ligi szwajcarskiej czy duńskiej. Gdybyśmy odpadli, to wszyscy mówiliby, że to blamaż i kompromitacja. A gdy ich eliminujemy, to jest cisza. (dejv)
Grzegorz Kuświk (napastnik Ruchu):
- Ciężko mi ocenić z perspektywy boiska, czy była bramka. Powiem tylko, że zrobiliśmy wszystko tak, jak ćwiczyliśmy na treningach. Filip idealnie dołożył nogę, ale wydaje mi się, że ofsajd był bardzo wątpliwy. Sędzia gwizdnął i nie ma bramki... Myślę jednak, że ten wynik, 0:0 napawa optymizmem. Z przebiegu spotkania bardzo ciężko było mi walczyć z tak rosłymi obrońcami, ale jako drużyna pokazaliśmy, że potrafimy walczyć z każdym, nie tylko z obrońcami. Na rewanż jedziemy pełni optymizmu, z nadzieją, że wyjdziemy zwycięsko z tej bitwy. Szczerze mówiąc, był to nasz najlepszy mecz patrząc na ten krótki sezon. I fizycznie, i piłkarsko wyglądało to najlepiej. Nie możemy przecież klękać i kłaść się przed zawodnikami, bo któryś jest tam warty parę milionów. My też potrafimy grać w piłkę i pokażemy to na Ukrainie. Teraz najważniejsze, żeby wrócić na Cichą, bo tam jest nasze miejsce i tam chcemy grać. (luk)
Piotr Stawarczyk (obrońca Ruchu):
- Oceniając naszą grę, myślę, że pokazaliśmy dzisiaj bardzo solidny futbol. Rywal nie był taki straszny, jak go malowano. Wiadomo, że trochę w końcówce nas przycisnęli, ale wyszliśmy z tego obronną ręką. Swoje sytuacje także stworzyliśmy, dlatego nie było to spotkanie jednostronne. Po pierwszym meczu z Duńczykami na pytanie kto awansuje dalej, powiedziałem, że przekonamy się po drugim meczu. Teraz odpowiem tak samo - zobaczymy po spotkaniu na Ukrainie. Na razie się nie przejmujemy Lechem, to nastąpi dopiero jutro, ale na pewno zdążymy się zregenerować i zagrać z nimi dobre spotkanie. (luk)
Krzysztof Kamiński (bramkarz Ruchu):
- Graliśmy dobrze i konsekwentnie w defensywie. Jeden drugiemu pomagał, bo było wiadomo, że musimy się tutaj przeciwstawić walką i zaangażowaniem. Podołaliśmy i zabrakło może jednego podania, bo nasze kontry były bardzo groźne. Nie wiem, czy w tej jednej sytuacji był spalony, ale szkoda. Wynik mamy i tak korzystny. Wiadomo, że teraz gramy na wyjeździe, ale Metalist też będzie grał na wyjeździe i tego atutu własnego boiska mieć nie będą. Oby sytuacja była podobna jak z Esbjergiem - przywieziemy dobry rezultat i awansujemy dalej.
Metalist zagrał tak, jak tego oczekiwaliśmy. Szukaliśmy swoich szans w przechwytach i szybkich kontrach i to nam się udawało. Czasami brakowało może tego jednego podania, gdzie mogliśmy to skończyć bramką. Teraz jedziemy po awans i myślę, że mamy szansę. (dejv, tes)
Jakub Kowalski (pomocnik Ruchu):
- Analizowaliśmy zespół Metalista i może nie byliśmy pod wrażeniem, ale na pewno go nie lekceważyliśmy. Boisko zweryfikowało, że nawet z taką drużyną, gdzie nas skazywano, można pograć i być lepszym. (tes)
Ayila Yussuf (obrońca Metalista):
- Szczególnie pierwsza połowa była dla nas bardzo trudna. Traciliśmy bardzo dużo piłek, nic nie wychodziło nam tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Nasi rywale mieli za to bardzo dobry czas - stworzyli mnóstwo okazji bramkowych, jednak nie udało im się strzelić. W drugiej natomiast nasza gra zaczęła już wyglądać znacznie lepiej. Okazało się też, że nasi rywale nie są słabi, są bardzo dobrzy. (luk)
źródło: Niebiescy.pl