Chorzowski Ruch już po raz trzeci w ciągu ostatnich pięciu lat reprezentuje Polskę na arenie międzynarodowej. Lepszymi statystykami moją się poszczycić jedynie Legia Warszawa i Lech Poznań.
- Nie ukrywam, że ta powtarzalność bardzo mnie cieszy. Za mojej kadencji Ruch wystąpił dwunastokrotnie w Lidze Europy. Rywalizacja z duńskim Esbjerg fB będzie więc moją 13. i 14. konfrontacją w europejskich pucharach. W tym czasie Ruch wywalczył też trzy krążki mistrzostw Polski, co stanowi prawie 10 procent ogólnej liczby medali Niebieskich w historii - mówi prezes klubu Dariusz Smagorowicz.
Prezes Ruchu Chorzów ubolewa, że jego drużyna nie może grać na własnym, nowoczesnym stadionie. - Bez tego nie będzie progresji wyników, postępu organizacyjnego klubu, choć i w tej materii jestem optymistą, ponieważ dowiedziałem się, że w sierpniu zostanie rozstrzygnięty przetarg na zadaszenie Stadionu Śląskiego, co powinno przyspieszyć przywracanie do życia obiektu, na którym zamierzamy grać w przyszłości - podkreśla.
Działacz Niebieskich liczy, że tegoroczna przygoda z Ligą Europy będzie trwać długo. To wielka szansa na zarobienie sporych pieniędzy. - W kategoriach ekonomicznych przejście FC Vaduz i awans do tej fazy LE jest nie tylko porównywalne do nagrody za trzecie miejsce w lidze, które wynosi 950 tys. zł, ale nawet je mocno przewyższa, bo Ruch już zarobił w europejskich pucharach ponad milion zł (dokładnie 270 tys. euro - przyp. red.) - cieszy się Dariusz Smagorowicz.
źródło: Niebiescy.pl / Sport